Dwie sprawy lekko popsuły mi seans, choć zwykle nie jestem czepialski jeśli chodzi o filmy. Tutaj liczą się szczegóły bo tego typu filmy ogląda się pod lupą. Każdy widz próbuje rozwiązać zagadkę.
1. Czemu uzyskanie wyników toksykologii trwało tak długo?
2. Czemu pielęgniarka miała krew na bucie? Przecież kiedy zobaczyła martwego pisarza stała w progu daleko od niego. Po czym wyszła. Kropla spadła przy robieniu zastrzku czy co?
2. Przecież była w pokoju jak Harlam podciął sobie gardło. Zakładam, że to rozprysk od ciosu?
Dokładnie. Rozciął sobie przy niej gardło. Nawet policjanci mówili, że krew intensywnie spływała jak dobrze pamiętam.
Ja pamiętam, że on jeszcze żył i weszła trochę do pokoju. Nie potrafię powiedzieć dokładnie, na jaką odległość leci krew z tętnicy szyjnej.
Ta krew na bucie to jest oczywiscie najważniejsza sprawa. Sugeruje, że to jednak ona go załatwiła. I wszystkich zrobiła w balona. Chyba, że to zwykły błąd przy realizacji?
w jakimś wywiadzie z reżyserem czytałem, że chciał żeby "dobro w filmie zwyciężyło" no i żeby niewinna pielęgniarka z dobrym sercem została nagrodzona; albo nieświadomie tak nagmatwali w scenariuszu że równie dobrze do ról zabójcy pasują Ransom i Marta, albo w scenarzyście odezwało się jakieś wyższe IQ i celowo zostawił malutkie szczególiki ze wskazaniem na pielęgniarkę (rzeczona krew, Ransom mówiący w którymś z ich dialogów że ona jako jedyna częściej zwyciężała z jego ojcem w Go niż on, no i to spojrzenie z balkonu i kubek w rękach), optuję za Martą
[SPOILERY] Marta nie mogła zabić Harlana. Nie miała żadnego motywu do zabicia go - przecież w momencie śmierci Harlana nie wiedziała , że ten zmienił testament i wszystko przepisał jej, a dopóki on żył ona miała pracę. Więc zabicie go byłoby w jej przypadku głupie.
Natomiast o zmianie testamentu wiedział Ransom i chciał temu zapobiec, dlatego starał się wrobić w to zabójstwo Martę.
Mogła wiedzieć o zmianie testamentu. Skoro byli tak blisko ze sobą i tak jej ufał, mógł jej powiedzieć.
Jasne, że mogła wiedzieć, ale z pewnością nie wiedziała o planie Ransoma, tak więc spekulację, że to Marta zabiła Harlana wydają się bezsensu. W przeciwnym razie nie brałaby udziału w tym całym cyrku, bo byłaby po prostu czysta.
Ona nie zobaczyła martwego pisarza tylko zabijającego się pisarza. Martwego pisarza widziała rano pokojówka.
Tak samo mi się nasuneło z tą kroplą krwi, raczej niemożliwe żeby aż trysnela kilka metrów w dal skoro stała przy drzwiach. Chyba scenarzyści chcieli zasiać ziarno zwątpienia w widzach
Raczej nie, przeciez ten watek był wyjasniony. Dedektyw widział krew na bucie juz na samym poczatku, był zbyt inteligentny żeby sie dac oszukac. Mnie bardziej zdziwił ten watek ze spotkaniem w opuszczonej pralni, trudno mi było uwierzyc ze Fran zgodziła sie tam pojsc..
Ale to Fran umówiła tam spotkanie z Ransomem. W jednej ze scen widać jak Ransom wrzuca kopię raportu do mieszkania pielęgniarki, ale wcześniej oderwał kawałek kartki z adresem i godziną, chyba 8. Fran go szantażowała i kazała mu przyjść do pralni o 8, on pielęgniarce w mailu o 10, żeby mieć czas na zabicie Fran i powrót do domu. To co to bardziej nie pasuje to to, że po wstrzyknięciu dużej dawki morfiny niby się umiera po 10 minutach, a ona przeżyła 2 godziny...
Też się nad tym zastanawiałem i doszedłem do wniosku, że po prostu dostała mniejszą (odpowiednio wyliczoną) dawkę.
Dawka śmiertelna morfiny nie jest tak oczywista do wyliczenia. Standardowo stosuje się proporcję do masy ciała, jednak są osoby które posiadają więcej enzymu metabolizującego leki z tej grupy, mogą one okazać się bardziej oporne. Fran pewnie do takich należała. Również osoby uzależnione od morfiny (o co akurat jej nie podejrzewam, choć skoro lubiła palić trawkę, to być może czasem też skusiła się na coś mocniejszego) mogą przyjąć bez szkody na zdrowiu znacznie wyższą dawkę niż osoby nieuzależnione, i to nawet wielokrotnie wyższą. Z zresztą nie tylko uzależnione; także osoby stosujące leczniczo dużo słabsze pochodne morfiny.
Mnie jednak nadal dziwi ta kropla krwi na bucie. Przecież pielęgniarka zajrzała do pokoju, kiedy Harlan już prawie nie żył. Nie było tam widać krwi pryskającej po pokoju. Czy to jednak może przesądzać o jej winie? Oznaczałoby to, że to, co faktycznie zobaczyliśmy na ekranie, nie do końca było prawdą?
Mnie zastanawia, dlaczego Fran stara się szantażować Ransoma chociaż mając wyniki badań wie, że nie potwierdzają one tego, że to Ransom mógł zabić.
Fran wie, ale wie też, że Ransom nie wie, tzn że jest w błędzie co do swoich przekonań o wynikach, a w związku z tym da się zaszantażować. Tak myślę.
Detektyw mówi o tym, a mianowicie: że ona wiedziała że Ransom coś ukrywa bo widziała jak kombinuje przy torbie, a wyniki to dla niej to niejasne cyferki.
Czas uzyskania toksykologii nie ma tu znaczenia, w naszych warunkach czekach np grubo ponad miesiąc :)) Co do krwi na bucie to bym tutaj już niczego nie szukał, mogła polecieć kropla podczas podcinania gardła, rozbryzg może być duży, wszystko zostało jasno i ostatecznie wyjaśnione na koniec. Mi całość mocno zepsuła ta bzdura z wymiotowaniem podczas kłamstwa...O ile te wszystkie zwroty, czy myczki można przeżyć to z tym mam problem, a jest to kluczowe, bez tego wątku nie byłoby całości, masakra jakaś.. Tak czy siak podciągam na 7.
Tak, komedia, ale da się także żartować bez poruszania tematów seksu, odchodów i wymiotów właśnie :) mnie także to zawiodło, więc rozumiem @legos .
Ja mam wiele pytań
Czemu pisarz wiedząc że ma morfinę we krwi popełnia samobostwo. Musiał wiedzieć że będą badać mu krew na na niej by wyszlo że ma morfinę czyli że ona go zabiła i nie dostala by testamentu której jej zapisał. Pisarz który napisał tyle książek kryminalnych by o tym nie pomyślał. A to dopiero początek niejasności Sprawa jest rozwizoana błędnie. On został zabity przez Martę i Policjanta trzeba obejrzeć ten film jeszcze raz i posłuchać co mówi i co robi biały policjant i Marta. Czarny policjant domyśla się że z jego parterem jest coś nie tak jak i z całą historia
Samobojstwo bylo ewidentne i mial nadzieje, ze policja nie bedzie glebiej badac sprawy. Zreszta plan by sie powiodl, bo na poczatku filmu policja chciala zamknac sledztwo orzekajac samobojstwo tylko wtedy wtracil sie Craig i poprosil policjantow o ponowne przyjrzenie sie sprawie.
Zastanawiaja mnie raczej te domysly o udziale detektywa Wagnera w morderstwie - chociaz zastanawiajacy byl jeden moment w pokoju, kiedy Craig mowi: (...) kryje sie za tym jakies drugi samolubny powod.. Oficer Wagner! I wtedy Martha przerazona/zdziwiona pyta "Oficer Wagner?" A Craig zbity z tropu odpowiada "Niee.."
Wydaje mi się, że właśnie to twórcy w filmie chcieli zrobić. Zostawić wiele drobnych szczegółów, które mogą świadczyć o tym, że prawda była inna. Kilka przedmiotów jak piłka dla psa, czy ten kubek. Nie dają mi spokoju i wydaje mi się, że coś pominąłem. Wciąż sądzę, że one były po coś.
Kubek był w moim odczuciu elementem czysto humorystycznym. Teraz po czasie myślę, że faktycznie doszukiwanie się drugiego dna jest niepotrzebne w przypadku tego filmu, zwłaszcza w świetle przytoczonego wyżej wywiadu z reżyserem.
Myślę, że to siła tego filmu: ocenia się pewne jego szczegóły i rozwiązania tak jak się czuje, jak się widzi świat. Dla jednych to będzie wielka wygrana dobra, dla innych wręcz przeciwnie?
Mnie bardziej zastanawia ta sprawa z fiolkami, Ransom zamienił ich zawartość i potem zamienił etykiety, what?
Ranson zamienił etykiety, a więc docelowo Marta miała nieumyślnie podać 100mg morfiny jako lekarstwo. Ale ona również się pomyliła lub jak to tłumaczył detektyw znała ich ciężar/gestość, bo robiła to już setki razy i nieświadomie wybrała dobrą butelkę, tyle że pod złą etykietą, co doprowadziło do samobójstwa pisarza.
Tez mnie to zastanawia. On nie zmienil etykiet tylko zawartosc bo przeciez strzykawkami wyciagal z nich plyn. Ja sie pytam jak ta dziewczyna mogla nie spojrzec na fiolke po to zeby sprawdzic co jest na niej napisane (nazwa leku) zanim podala ja komus! i ten niby maly a wazny szczegół psuje mi odbiór calego filmu. I jeszcze to co gada detektyw ze intuicyjnie wybrala dobrą fiolke....tiaaaaaa.....
Ransom zmienił zawartość, etykiety zostały takie same - po to, żeby Marta podała złe dawki, proste. Później, gdy detektyw tłumaczył całą intrygę miał przy sobie obie fiolki, których etykiety zostały zaklejone, a mimo to Marta wskazała, która fiolka zawiera jaki płyn - to wyjaśniło czemu podczas podawania lekarstw podała odpowiednie dawki bez patrzenia na etykiety.
Dla mnie fakt ze osoba podajaca komus leki , i to tak silne, ktore jak widac, moga zabic, nie patrzy na ich opakowanie zeby sie przypadkiem nie pomylic, jest niezrozumiale. I o to mi tylko chodzi. Cala intryga oparta jest na tym. Po co podmienil leki to jest oczywiste. Gdyby spojrzala co podaje nie mogliby tak poprowadzic historii...ale dla mnie wlasnie ten szczegol jest malo wiarygodny (powtarzam jeszcze raz....pielegniarka nie patrzy na fiolke i nazwe leku ktory podaje pacjentowi za zdrowie i zycie ktorego odpowiada)
Dokładnie tak. To także było podkreślone, ze nie powinna pic a pila bo taka okazja itd. Dlatego mimo ze zadziałała automatycznie i dobrze to spanikowała, szczególnie ze w razie przyjazdu karetki jako nietrzeźwa miała totalnie przerąbane.
Podstawowe pytanie brzmi: po co miałaby go zabijać? Jeżeli nie wiedziała, że uwzględnił ją w testamencie, fakt zabicia go czy nawet skłonienia do samobójstwa w żaden sposób by jej nie pomógł - zostałaby z niczym. Jeżeli z kolei wiedziała, że wszystko jej zapisał - po co jej jego śmierć? Przecież była jedyną spadkobierczynią. Moim zdaniem brak motywu.
Jest już pewne, że powstanie 2 i 3 część. W kolejnej mają zagrać zupełnie inni aktorzy bo sprawa ma dotyczyć czegoś innego. Na pweno w drugiej części zobaczymy za to Daniela Craiga, więc uważam, że reżyser mógł zostawić sobie otwartą furtkę aby wrócić w trzeciej części do wątku z pierwszej np. Blanc poznaje na koniec drugiej części kogoś kto potrafi wymiotować na zawołanie i powiąże ten fakt z Martą odkrywając, że to może jednak ona stoi za tym wszystkim i dokończenie nastąpi w trzeciej części. Takie moje gdybanie :)