Jakie są wasze przemyślenia... Marta zabiła czy jednak nie? Uwierzyłam w te zabiegi okoliczności i niewinność Marty, a potem przyszła scena finałowa, w której widzimy bohaterkę na balkonie, dumną z kubkiem kawy z intrygującym napisem, dodatkowo wiele razy wspomniany fakt, że najczęściej wygrywała z dziadkiem w gre + kilkukrotne przybliżenia na plamke krwi na bucie bohaterki (całoekranowe, żebyśmy przypadkiem nie przeoczyli tego faktu). Niby wszystko powinno być jasne, sprawa rozwiązana, ale czy jednak nie macie takiego ziarna niepewności, że jednak wszyscy zostali wyprowadzeni w pole???
Myśle ze nie zabiła, to raczej zbiegi okoliczności a finałów scena- dobro zwycięża. Przede wszystkim uważam tak dlatego ze chciała ocalić pokojówkę, gdyby była faktycznym morderca to by ja zostawiła i zwiała z dowodami.
Jeżeli wiedziała, jakie są wyniki toksykologii, to mogła pozowlić pokojówce żyć.
Ja też nie jestem przekonana co do niewinności Marty. Nawet jeżeli zaczynała film jako dobra osoba, to wizja fortuny zmieniła ją i na końcu jest już bitchą.
Ale w momencie kiedy miała spotkać się z pokojówką to nie wiedziała, jakie są prawdziwe wyniki toksykologii. Jeśli byłoby inaczej to jej obecność w tamtym miejscu nie miałaby jakiekolwiek sensu, gdyż Marta miałaby świadomość, że jest niewinna i czysta.
Kubek na koncu ma takie znaczenie, ze ona przejela schede po nim i to ona teraz tam rzadzi. Popija ta kawe stojac naprzeciwko lekko przestraszonej rodziny...Nie wymyslajcie glupot.