1. Z tego co zrozumiałam Harlan popełnił samobójstwo, bo myślał ,że Marta pomyliła fiolki i chciał ją chronić ? Jeżeli tak to dlaczego ma dostać spadek, skoro nieumyślnie, ale jednak przyczyniła się do śmierci, bo gdyby mu nie powiedziała, że podała zły lek to on nie zabiłby się ?
2. Skoro Ransom był przekonany ,że Marta podała złą fiolkę, to po co wynajmował detektywa. Przecież nawet jakby go nie było to i tak przyszłyby wyniki krwi, że morfina go zabiła i policja nie uznałaby to za samobójstwo? A skoro Blanc to taki świetny detektyw to nielogiczne, że go wynajmuje, po to,żeby wykrył, że to on ?
1. Mógł wezwać karetkę i by żył, umarł na własne życzenie. To była jego decyzja, nie jej. Nie wiem dlaczego ona miałaby odpowiadać za decyzję Harlana.
2. Morfina go nie zabiła. Wynajmując detektywa Ransom nie wiedział, że Marta podała właściwe leki, myślał, że detektyw odkryje właśnie przedawkowanie morfiny, ale morfina nie zabiła Harlama. Gdy Ransom dowiedział się, że Marta nie pomyliła leków, zniszczył laboratorium, żeby po przyznaniu się Marty nie było skąd wziąć raportu toksykologii.
O ile odpowiedź na 1 pytanie do mnie przemawia , to na drugie nie, bo tak jak piszesz on nie wiedział,ze pomylila leki, wiec po co detektyw jak laboratorium wykazaloby morfine i policja bez detektywa tez zainteresowalaby sie sprawą
Serio? Przecież wziął dobre leki wiec po 10 minutach by się okazało ze nadal żyje.
to wszystko jest nieważne. najważniejszym pytaniem jest: Skąd krew Harlana na bucie Marty? Chyba ona go jednak zabiła.
Nie jestem lekarzem sądowym ale wydaje mi sie,ze krew po prostu sie wylewa/ rozlewa po podłodze , przy głęboko podcietym gardle
:) uparta jesteś, ale tam się nie rozlała, była tylko plama przy łóżku, do tego Marta w nią nie weszła, tylko miała nachlapane na bucie, i nie trzeba tu być lekarzem sądowym, tylko uważnie oglądać...
To moze przy niej sie podcial i odprysnela. A jeżeli jest tak jak piszesz, to czemu nic z tym Blanc nie zrobił , przecież widział to ?
no właśnie nie do końca to kupuję, ale widocznie on to widział inaczej niż widz, i Marta go wyrolowała, albo cały ten wątek z plamką krwi to takie niedociągnięcie scenariuszowe
Skoro ona go jednak zabiła podżynając gardło(stąd niby plama na bucie) to czemu tak piekielnie sie bała wyników toksykologii, które by ją oczyściły z zarzutu pomylenia fiolek do których sama już sie przyznała?
Ja nie uważam, że ona go zabiła tylko kolega wyżej . Ja nie rozumiem, po co był detektyw wynajmowany, skoro po wynikach (bo wtedy jeszcze myślał,że będą na jego korzyść) musiał wiedzieć, że policja zainteresuje się tematem morfiny i nie uzna ,tego za samobójstwo
Już wyjasniam - Marta chwilę przed samobójstwem przecież weszła do pokoju. Harlan leżał już na łóżku z przyłożonym nożem do gardła, powiedział do niej ostatnie słowa i poderżnął gardło z którego trysnęła krew aż ja poczułem. Jedna z kropel uciętej tętnicy spadła na buty Marty.
James Bond zauważył to już przy pierwszym przesłuchaniu ale postanowił nie zwracać na to uwagi bo wyczuł że cyt. "Marta jest dobrym człowiekiem". Domyślił się że ten metaforyczny donut ma dziurę w dziurze i zagadka jest bardziej skomplikowana.
No bo popatrz, dla ludzi postronnych sprawa wygląda tak: staruszek przed śmiercią przepisał wszystko co ma na pielęgniarkę, pielęgniarka dała mu za duża dawkę morfiny. Wszystko wskazuje na to że staruszka owinęła wokół palca i to zaplanowała. Plan świetny, testament nieważny więc wszystko dzielone między krewnych. A tu się okazuje że on zamiast umrzeć z przedawkowania morfiny to zginął przez wykrwawienie się, najprawdopodobniej samobójstwo. Ransom spanikował, że z racji tego, że to samobójstwo to niespecjalnie będą przy niej grzebać i cały misterny plan na nic. Generalnie najmądrzejszy nie był ale gdyby nie to, że pielęgniarka się pomyliła to wszystko by wskazywało na to że to ona zabiła staruszka i detektyw nawet pomimo wielkiej sympatii do niej nie mógłby jej wybronić.
2. Ransom nie przewidział, że Harlan poderżnie sobie gardło. Na drugi dzień wszystkie gazety piszą o jego samobójstwie. Panikuje, że nie wyjdzie na jaw "przedawkowanie" morfiny i postanawia wynająć detektywa. Policja sama od początku sprawę przypisuje do samobójstwa, a pojawienie się detektywa samo w sobie naprowadza, że to jedno mogło być coś innego...
Co do kropli krwi na bucie Marty. Przecież Marta wchodzi dokładnie wtedy do pokoju, gdy Harlan podrzyna sobie gardło. Krew z aorty może prysnąć na kilka metrów i tak jedna kropelka ląduje na jej tenisówkach.
Generalnie cały scenariusz jest napisany naprawdę logicznie. Trudno w nim znaleźć jakiekolwiek zastrzeżenia czy szukać dziury w całym.
A ja mam zastrzeżenie. Harlen to mistrz kryminału, a jednak nie wpada mu do głowy, że przecież wyniki toksykologii wskażą przedawkowanie morfiny... Nawet jeśli później poderżnął sobie (lub ktoś mu poderżnął) gardło, to przedawkowanie było pierwsze, a morfinę podawała mu Marta...
W tym problem, że były robione wyniki toksykologii i przez niezamierzoną pomyłkę Marty nie było przedawkowania morfiny. Detektyw wyjaśnia to w scenie, kiedy Marta odruchowo wzięła prawidłową buteleczkę z zaklejoną etykietą. Będąc doświadczoną pielęgniarką poprawnie oceniała zawartość tylko na podstawie wyglądu substancji :)
Ale Harlen nie wiedział, że Marta wcale się nie pomyliła. Zakładał, ze niechcący go zabiła, a nie pomyślał, że powód jest śmierci wyjdzie w toksykologii. Mistrz kryminału nie pomyslał o czyms takim, hmm.
Z filmu wynika, że policja chciała już zamknąć sprawę bo samobójstwo było oczywiste. Możliwe, że nawet nie drążono by wyników badań w takim przypadku (nie znam się na procedurach policyjnych).
A może i pomyślał, hmm? Tylko co miał z tym faktem zrobić niby? Zrobił tyle ile mógł w danym momencie.