na histerycznym krzyku. Jestem typem osoby, której zdarza się co i raz wrzasnąć, ale nawet na moje przyzwyczajenia to była histeria.
Wiecie, ten film przypomniał mi, jak śliską sprawą jest pożyczanie przez białych rytuałów, strojów i zwyczajów od plemion indiańskich/indyjskich/eskimoskich i huk jeszcze wie, jakich. To, co u Indian jest przemyślanym rytuałem służącym połączeniu z żywiołami, w wydaniu białego człowieka staje się parodią.