A ja chodzę ulicami Krzeszowic. A obok chadzają "Ataman", "Wódz"i inni... I tylko "Admirała" brak... Pozostały miejsca i
ludzie. Film, który jest opowieścią o Krzeszowicach i kolegach Czycza kręcono w zupełnie innym miejscu ale klimat
tamtych , bardzo już odległych lat pozostał. Prawdziwe Krzeszowice"zagrały w innym filmie opartym na prozie Czycza
(zresztą tam też pojawiają się bohaterowie z "Nad rzeki...") - "Światło odbite" Andrzeja Titkowa. Moja ocena filmu jest
wysoka, ale to zrozumiałe biorąc pod uwagę emocjonalne związki...
mam tak samo, splot roznych skojarzen z mlodosci, dziecinstwa, klimat, do tego okolice zerkowa, w ktorych krecono film, a z ktorych pochodze - dlatego tez czuje wiez z filmem...to jest cos nieuchwytnego, choc sciskajacego za serce jak malo co...
To tęsknota, nostalgia do dawnych (młodych), siermiężnych, ale bliżej natury, bez internetu i bezpiecznych czasów. Też to mam niestety.
Hej.
Mam mnóstwo (no może nie mnóstwo, ale trochę ;) przemyśleń nt. filmu i twórczości Stanisława Czycza.
Okazuje się jednak że pośród swoich życiowych aktywności poświęciłem nie dość uwagi i wysiłku, aby zdobyć co najmniej 10 punktów filmwebu, a tym samym zaszczyt i przywilej jak się okazuje, pisania wiadomości do innych użytkowników ;) Stąd też nie mogę Ci wysłać wiadomości - wysłałem więc do Ciebie zaproszenie jako "znajomego" na filmwebie.
W każdym razie jestem pod wrażeniem że znasz klimaty Czycza, Baranskiego i że... jesteś z Krzeszowic :) Chętnie podpytałbym Cię o to i owo, więc przyjmij proszę moje zaproszenie :)