Sugerując się plakatem/ tytułem podchodziłem do tego filmu jak do komedyjki sensacyjnej, do obejrzenia i zapomnienia. Film okazał się być wysmakowaną czarną komedią, z elementami dramatu, w świetnym europejskim klimacie.
Plusy:
- precyzyjnie napisany scenariusz, wszystkie ważniejsze figurki na fabularnej planszy najpierw są wprowadzone już w pierwszej części filmu, aby finalnie odegrać swoją rolę
- bardzo dobra gra aktorska
- nietypowe rozwiązania fabularne
- relacja dwójki głównych bohaterów
- dobre zdjęcia
- ciekawa i atrakcyjna sceneria - Brugge
- czarne poczucie humoru do mnie przemówiło
W tej całej opowieści, można też trochę pogrzebać i znaleźć sporo drugiego dna. Ciekawe jest podejście do moralności trzech głównych aktorów tego spektaklu, Harry jako strażnik dawnego kodeksu postępowania 'oko za oko', Ken kierujący się chrześcijańskim i miłosierdziem i zagubiony, troche postmodernistyczny Ray, który sam nie wie co robić i nie ma wyrażnych zasad postępowania. Konkluzja jest, chyba taka, że nie da się każdej skomplikowanej sytuacji wpisać w jeden model postępowania, czasem niezbędny jest kompromis i indywidualne rozpatrywanie sprawy.
Interesujace są też nawiązania do średniowiecza, oraz do pewnego kodeksu rycerskiego uprawianego przez Harrego i Kena.
Kolejnym świetnym zabiegiem jest sposób w jaki ukazane są bandyckie porachunki. Są one przerysowane, oglądając te sceny ma się odczucie pewnej dziecinady w wykonaniu dorosłych facetów. Bohaterowie przerzucają się wyzwiskami i rywalizują ze sobą, kto jest silniejszy, niczym mali chłopcy na szkolnym korytarzu. Perełką jest tu scena, w której Ray i Ken siedząc na placu zabaw, z uznaniem pokazują sobie swoje spluwy :D Jak bardzo dalekie jest to od życia zwykłego ludzi? I jak często takie chłopięco- egoistyczne udawadnianie sobie racji tylko dolewa oliwy do ognia i doprowadza do eskalacji konfliktów?
Prześwietna scena gonitwy Harrego za Raya, ten moment, kiedy ludzie na ulicy rozpraszają się - jak często filmy idą na pewne skróty gatunkowe, i pomijają takie detale.
Podsumowując, świetny seans. Przypomina trochę kino Guya Richiego, co nieco filmy braci Coen. W moim odczuciu robi to nawet lepiej, niż wiele filmów wymienionych wyżej twórców.