Film oceniłabym bardziej na 7,5, ale skalę ocen na stronie mamy jaką mamy.
Do zalet tytułu można zaliczyć przede wszystkim grę aktorską, dynamikę pomiędzy bohaterami, muzykę oraz kontekst filozoficzno-etyczny. Film raz uderza w tony bardzo wysokie, by zaraz zostać zdegradowanym przez mniej logiczne sceny. Nie mówię nawet o pewnych wątkach, które według mnie psują nastrój filmu. Chociaż lubię czarne komedie, to chyba w tym wydaniu wolałabym zobaczyć więcej powagi, a mniej żarcików. Mimo wszystko koncepcja filmu bardzo ciekawa. Każdy ma jakieś świętości i ideały, nawet płatni mordercy. Koncepcja małego belgijskiego miasteczka jako czyśćca jest bardzo ciekawa. Głównego bohatera trapią wyrzuty sumienia i niemożność poradzenia sobie z ciężarem niewybaczalnej zbrodni. Czeka na wyrok śmierci i chociaż chce, nie może umrzeć, a przy tym też nie może uciec z samej Brugii. Niezła metafora, która się reżyserowi udała. A jednak wciąż film nie jawi się jako szczególnie wybitny. Da się lekko opowiedzieć o sprawach ważnych, ale moim zdaniem tutaj coś nie wyszło. "Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj" jest filmem dobrym i wartym polecenia, ale zawsze mogło być lepiej.