Nie bardzo rozumiem jak oskarowy film o czarnoskórym policjancie bardziej niż z przestępcą walczącym z uprzedzeniami rasowymi, przekształca się w jakąś wersję "Shafta".
Film jest kontynuacją "W upalną noc", która dostała oskara za najlepszy film pod koniec lat 60-tych, zresztą tych oskarów było kilka jeszcze, ale nie pamiętam za co. Pozdrawiam fana CKOD.
Normalnie:-) byl na prowincji to walczyl z uprzedzeniami, wrocil do miasta (chociaz w orginale bylo powiedziane ze Tibbs jest z Chicago albo Filadelfii - napewno nie z San Francisco). Historia kina zna mase nieudanych sequeli, gdzie kolejne czesci byly odcinaniem kuponow i skokiem na kase, ze przy nich They call me...wypada calkiem niezle. Choc oczywiscie film moglby byc lepszy i poruszac jakies wazne kwestie. Tutaj taka role mialy odgrywac problemy rodzinne Tibbsa, i mimo kilku fajnych scen to film jest raczej sredni. Teraz czas obejrzec 3 czesc z Tibbsem.
Pozdrawiam :-)
No dobrze może i wypada całkiem nieźle, ale to coś w stylu Rambo i Rambo 2. Matko święta jest jeszcze 3 część? Gdzie tym razem będzie wymiatał w Wietnamie czy w kosmosie?
Az tak bym nie demonizowal :-) Bo mamy zasadniczo to samo. Zagadka kryminalna ktora rozwiazuje czarnoskory detektyw. Tylko ze pierwsza czesc miala lepszy klimat, lepsze postaci druogoplanowe, tytulowa piosenke, przede wszystkim ciekawsza intryge. No i oczywiscie wspomniany watek uprzedzen rasowych na poludniu Stanow, malomiasteczkowego szeryfa itd.
Film W upalna noc byl dobry. Ale te 5 Oskarow nie do konca oddaje klase filmu. Dobrze wiemy ze ta nagroda to polityka i marketing a film W upalna noc spelnial wymogi poprawnego politycznie filmu. Szeryf mimo ze zgrywa rasiste okazuje sie przyjaznym typem, ktory w efekcie docenia Tibbsa. Drugoplanowe postacierowniez bedac negatywnie nastawionymi do Czarnego policjanta w sumie prezentuja stereotypowy obraz amerykanskiego wiesniaka z poludnia i nie robia Tibbsowi wiekszej krzywdy. Albo ten 1967 byl slabszym rokiem, albo rzeczywiscie o Oskarze za najlepszy film
zadecydowala polityka. Oskar dla Roda Steigera za role pierwszoplanowa jest chyba nagroda pocieszenia za to ze nie dostal tej nagrody kilka lat wczesniej za role w swietnym "Lombardziscie" Lumeta. Sam Tibbs gdyby nie ta poprawnosc polityczna mogl stac sie nie mniej kultowy niz Brudny Harry, ktory, mozba powiedziec zastapil Tibbsa na ulicach SanFrancisko. Ostatni film z Tibbsem "Organizacja" jest z roku 1971...czyli tego samego co pierwszy film o Brudnym Harrym. Potem jeszcze byl jakis serial i chyba film telewizyjny ale to juz bez Sidneya Poitiera.
Ale oczywiscie zgadzam sie z Toba, choc porownanie do Rambo troche przesadzone. Bo jednak w Rambo to z mocnego dramatu kryminalnego zrobili akcje klasy B. A przygody Tibbsa to wciaz to samo, tylko slabiej.