Kobieta, która miała specyficzne podejście do życia. Kobieta upadła ...
Film nudny, oglądałam w kilku podejściach. Zdecydowanie nie mój typ :/
Ten film był dziwny...
Taki trochę jednostronny, bo owszem Edith Piaf była dramatyczna w życiu i na scenie, ale z drugiej strony miała nieczęsty dar "adoracji życia". Przeżyła też wiele szczęśliwych chwil, które w filmie zostały bezsensownie spłycone do pijackiego wypadu na pustynie... Uformował ją nie tylko "burdel" babci i śmierć Cerdana (chociaż to jest scena udana, wymowna i symboliczna - kiedy w rozpaczy wychodzi ku publiczności i przekazuje jej swoje uczucia, doświadczenia, ból) ale także inne związki uczuciowe, różnorodne miejsca i koncerty, osoby które spotykała, jej cygańskie dzieciństwo z ojcem i jej trudna, zawoalowana młodość. Na jej "dworze" bywały interesujące, artystyczne, ważne w tamtych latach postacie... Poza tym inspirowała i "szkoliła" wielu ludzi, jak to napisano "oświetlając ich światłem swego własnego talentu... Ba! Inspiruje po 60 latach, po dziś dzień!Stworzyła przemyślany repertuar, ewoluują z ledwo piszącej, amatorskiej pieśniarki realistycznej (dobra: bezczelnej dziewuchy z samych społecznych dołów:)ku obdarzonej niezwykłym smakiem "tragiczce piosenki", mistrzyni formy. Dziewczyna wychowana przez ulicę u szczytu była najlepiej opłacaną gwiazdą w swojej dziedzinie. Przeprowadziła muzykę francuską z okresu retro w dźwięki współczesności, poprzez epokę jazzu ku bramie rock&rolla...Posiadając jedną ukończoną klasę, jako dorosła nauczyła się pisać, grać na banjo, na fortepianie, bezbłędnej dykcji, mimiki czy mowy ciała.. Nie tylko "pięknie śpiewała", ale też określiła swój artystyczny wizerunek była motorem inspiracji i łowczynią talentów, wielu wspomagała finansowo, napisała mnóstwo tekstów, była niezwykle pracowita i wykorzystywała każdą chwilę życia, w ostateczności z pasją dziergając :)Mimo, że uczucia dzięki którym stworzyła siebie jako śpiewaczkę z czasem ją zabiły była także Feniskem i pomnikiem hartu ducha...I chociaż kreacja MArion Cotillard jest przejmująca i ma naprawdę coś z Edit Piaf wspólnego :) to z głosem trochę przesadzili :). Był dużo milszy. Poza tym nieczytelny dla nie znających postaci, a dla znających zbyt ubogi i skrótowy.
Jeszcze nigdy nie czytałam tak długiego komentarza z taką przyjemnością. Widać, że interesowałaś się życiem Piaf.
oglądam filmy biograficzne, choć nie wiem po co, bo żaden mi się nie podoba ://// No może wielki Mike był udanym filmem ;)))
Pozdrawiam serdecznie :))))
Dzięęęki :). Chyba Edith mnie zainspirowała, ona potrafi opętać :) nawet z zaświatów!!
Też pozdrawiam gorąco :)
W ogóle to uważam, że Edith zasługuje na porządny serial, taki 10 odcinkowy przynajmniej. Można by pokazać przedwojenną Francję legionistów i kolonii, początki show biznesu - popularnej muzyki, błyszczące cyrkowe areny i ich ponure zaplecza, mroczne spelunki w oparach opium, odurzony morfiną świat artystów najniższej kategorii, erotyczny Pigalle i mafijne stosunki tam panujące, nocne życie kabaretów, music halli, a w tym trudne dzieciństwo "cygańskiego" dziecka i dojrzewanie młodej kobiety...
Byłaby w tym filmie i pasja i namiętność, nadzieja, wiara i miłość -miłość w wielu odcieniach, do twardego ojca, do niespodziewanego dziecka, do ważnych mężczyzn, a nade wszystko do Sztuki, do najczulszego, ale i najbardziej płochliwego kochanka - Publiczności. Pojawiłyby się ogromny strach, zderzenie z losem , własnymi granicami, zawód i porażka. Samotność. Byłoby cierpienie, ale też radość i ta wielka właściwa Edith afirmacja życia mimo wszystko.
To byłby wspaniały serial, częściowo mówiący o czasach wojny, a później pierwszych artystycznych dekadach powojennej Europy. Wybuchałyby romanse, odbywały wielkie podróżne, maszerowały sławne postacie ... Byłby wzlot i upadek i te wszystkie pieśni... Znów tryumfujące w pełnej krasie! :( Płonne nadzieje.
Mnie też nie przypadł do gustu film, za nudny. Może i ładnie śpiewała, ale nic poza tym. Strasznie przemądrzała mi się wydaje ta Edith Piaf, taka wyszczekana.
No właśnie a w archiwalnych nagraniach można ją zobaczyć nie jako osobę przemądrzałą ale trochę nieśmiałą. Być może się mylę i źle odczytuję ;)
Z opinią można sie zgadzać lub nie, można też uznać ją za zupełnie niedorzeczną. Wybieram to trzecie.