Miałem okazję obejrzeć ten film po raz kolejny. Ale nadal bedę optował za twierdzeniem iz "Valmont" Milosa Formana jest filmem bardziej swobodnym, pozbawionym zbędnej egzaltacji itp. Dla mnie Valmont jest filmem może nie lepszym ale bardziej odpowiadajacym konwencji w jakiej powinien być utrzymany temat - fabuła filmu. Czyli bardziej z przymrużeniem oka, bardziej "na luzie" tak jak w Valmoncie. Natomiast "Niebezpieczne Związki" to klasyczny dramat ze świetnymi rolami Glenn Close i Johna Malkovicha.
Taki był też pomysł Formana. Frears postarzył książkowe postacie. Markiza ma u de Laclosa ma 25 lat (podobnie Valmont), a Prezydentowa de Tourvel - 22. Ta pierwsza "karierę" rozpoczęła w wieku lat 15, dość szybko więc dorobiła się opinii lwicy salonowej. Starsi o ponad dekadę aktorzy zupełnie inaczej wygrywają to co w tekście było młodzieńczą brawurą, niedojrzałością. Ja jednak wolę " Valmonta", mniej w nim nadęcia, patosu. Jednak Malkovitch - mistrzostwo.