Jednak to Jason James Richter ratuje ten film. Pierwszą i największą wadą jest to, że akcja filmu niemal w całości rozgrywa się w świecie rzeczywistym. Piosenki tytułowej brak, niektóre sceny są wyjątkowo głupie, postaci z Fantazji nawiązują do świata rzeczywistego "Bastian nie jest Arnoldem Schwarzeneggerem", człowiek - drzewo mówi "Masakra piłą łańcuchową!" na widok drwala ścinającego drzewo, przyrodnia siostra Bastiana idzie na zakupy nie płacąc dzięki aurynowi, a Bastian kopie tyłki w stylu filmowych mięśniaków odtwarzając słowa z książki, czytane przez jego przyrodnią siostrę. Do tego dochodzą zupełnie niedopasowane i chaotycznie wplecione kawałki muzyczne (niezłe, ale zupełnie nie pasujące - ani do scen, ani jako kontynuacje kontekstowe do poprzednich, zupełnie wyrwane z kontekstu, często lecące nie od początku (m.in. "Kiss From The Rose" Seala i "Crash! Boom! Bang!" Roxette), a happy end jest przesłodzony. Da się obejrzeć, jeśli nie spodziewamy się cudów.