W filmie bardzo podobały mi się wątki sportowe. Chodzi mi głównie o trening do biegów średnio-
długodystansowych, jaki uprawiała bohaterka. W ukazanych kilkakrotnie scenach, był to chyba bieg poranny lub
służący rozgrzewce. Niesamowite było jej samozaparcie w treningach. Pora dnia w pierwszej scenie jest raczej
wczesna, więc wskazuje na biegnie przed śniadaniem. Trzeba przyznać, że taka mobilizacja nie jest łatwa. Czuć
było w niej ducha sportowca poważnie podchodzącego do swojego zawodu. Upór bohaterki w odbywaniu treningów
był jednak nieco przerażający. Chyba zbyt przejmowała się systematyką treningów (może była przed zawodami),
ponieważ nawet, gdy faktycznie nie biegła, myślała o tym w ciągu dnia, a co gorsze nawiedzały ją sny
treningowe (choćby 1 scena). Wydaje mi się, że to potęgowało u niej sytuację stresową i lękową. Mimo
wszystko, podziwiam bohaterkę za to, że mimo przeróżnych wydarzeń jakie zachodziły w jej życiu na łamach
filmu, myśl o treningu nie ustępowała. Uważam jednak, że film byłby bardziej spójny, gdyby zakończył się
również ukazaniem jakiegoś treningu biegowego.
Poza tym, ciekawy był pomysł z nagrywaniem na kamerę egzorcyzmu. Tak nowocześnie ...
Nie lubię horrorów . Są nudne , schematyczne i do bólu przewidywalne . Niemniej jednak jakimś cudem (bo inaczej nie można tego wyjaśnić ) trafiłem na ten oto tytuł. Może to i dobrze , po raz kolejny utwierdziłem się w przekonaniu ,że nie warto tracić czasu na pojawiające sie jak grzyby po deszczu filmy z tego gatunku .
Szczerze mówiąc, moim zdaniem fabuła to taka typowa składanka. Wszystko po trochu zaczerniane z innych filmów. Takie pospolite nic.
Jedyny wątek, którego nie można było przewidzieć, to fakt, ze jej chłopak na końcu umiera. Byłam pewna, ze przeżyje i będą żyli długo i szczęśliwie w Weronie.
Ode mnie, taka słaba 5.