Z bijącego z niego nędzy scenariusza, z tego, że nic w nim nie było straszne, z tego, że mimo iż film ten posiadał potencjał w kilku scenach (na przykład ta scena z Eli), to i tak zostało to zaprzepaszczone. Film ten nic nowego do gatunku do horroru nie wnosi, miesza natomiast wszystko to, co jest na ekranach od kilku lat - a więc motyw straszącego dziecka, scena egzorcyzmu (a raczej prędzej jego parodia), ładną laskę w roli głównej. Jedyną oryginalną rzeczą jest to, że straszy tutaj (podobno) ktoś, kto się nie narodził. Jeśli chcecie iść gdzieś usiąść, pogadać, pośmiać się, a w kawiarniach i pubach nie ma wolnych miejsc, to polecam udać się do kina na Nienarodzonego. Miejsca na pewno się znajdą, bo film nie cieszy się (i słusznie) powodzeniem. Moja ocena: 3/10.