"Nienarodzony" jak przypuszczałem okazał się banalnym, zbudowanym z samych klisz fabularnych horrorem. Goyer nie miał zupełnie pomysłu jak zbudować sugestywny klimat grozy i uciekał się tanich chwytów jakie stosują dziesiątki horrorów- triki muzyczne oraz zaczerpnięte te z japońskiego kina grozy (scena ze starcem na schodach,bladolica twarz dziecka).
Aktorsko też cieniutko- chociaż Yustman śliczne dziewcze. Marnotrawstwo Goyera sięgnęło zenitu jednak z obecnością tak kapitalnego aktora jak Gary Oldman. Takiemu aktorowi napisać tak nie ciekawą, płaską role to po prostu grzech!
właśnie, przez większość filmu zastanawiałam się czy to na pewno Oldman, bo nie mieściło mi się w głowie, że w takim nudziarstwie zagrał;)