Koniec trzyma w napięciu, nie pomyślałabym, że dziewczyna będzie w bliźniaczej ciąży :) Ogólnie akcja nie jest tragicznie drętwa, temat filmu nawet ciekawy, nie skopiowali kolejnego horroru, ale jednak coś mu brakuje. Na pewno dużo lepszy od np. Ruin, one były tragicznie nudne, albo od Turistas, ten był niesmacznie nudny :)
Aktorzy piękni i młodzi, co niestety nie pozwala im przeżyć (tradycyjny motyw z horrorów). Za to smaczkiem jest rola Gary'ego Oldmana, kto jest jego fanem, wie co mówię :)
to mało domyślna jesteś - ja domyśliłam się w ciąży w momenie, kiedy bohaterka wymiotowała w klubie.
Reszta była już potem do przewidzenia, jedyna zagadka, o kogo wykończa scenarzyści, a komu łaskawie pozwolą przezyć ;)
Dużo stereotypów - młoda, śliczna bohaterka paradująca przez 1/4 filmu w majtkch (to dla nastoletnich chłopaczków), jej przyjaciółka - oczywiście bardziej pulchna, która zginie itp...
Skoda tylko, ze Oldman zagrał w takim kiepskim filmie
Miałam na myśli nie to, czy jest w ciąży, lecz że to ciąża bliźniacza. Nie znaczy, że nie jestem spostrzegawcza, film po prostu mnie nie wciągnął i patrzyłam pobieżnie. Nawet nie miałam zamiaru oglądać, kiedyś byłam fanką horrorów, ale ostatnio jakoś zmęczył mnie nadmiar filmów z tej tematyki, obejrzałam chyba tylko przez ciekawość bo lubię Oldmana :) co do roli zgadzam się, zauważyłam ze wielu dobrych aktorów po 2000 roku zaczęło grać w kiepskich filmach, choćby np. Ben Kingsley w "BloodRayne" czy Robert de Niro w 'Showtime", albo Michael Douglas w "Królu Kalifornii". Nie zawsze aktor z wyżej półki uratuje film przed klapą.