Sytuacja podobna jak z Tron: Legacy”. Joseph Kosinski znowu zrobił film bajeczny wizualnie, wycyzelowany technicznie, doprawiony fajnym soundtrackiem, ale słabujący fabularnie. O scenariuszu można powiedzieć kilka dobrych słów. Na przykład pewną wartością jest to, że nie przeszkadza w przyjemnym syczeniu się stroną wizualną. Ma ze dwa przyzwoite twisty, z czego jeden w miarę zaskakujący. Historia jest uporządkowana, czytelna, opowiedziana płynnie ale… na każdym kroku dostrzegamy echa innych filmów, wszystko już gdzieś było, tam eksponowane jako przewodni motyw, tutaj jako element całości. Bohaterowie po prostu są, nie mają osobowości, o większości z nich to samo można powiedzieć zarówno pod koniec jak i na początku filmu.
A jednak ogląda się to przyjemnie, dwie godzinny zlatują niezauważenie i kiedyś zapewne chętnie wrócę do tego filmu. Widocznie taka już specyfika tego reżysera, średnio mam ochotę wracać do fabuły „Tron…” , ale ciągnie mnie do przedstawionego w niej świata, do scenografii, pojedynczych scen, muzyki, klimatu. Podobna sytuacja jest z „Oblivion”, postacie są bez życia, bo całą energię włożono w prace nad światem, w którym żyją.
Przez pierwszą połowę filmu obserwujemy głównie Tomka, który samotnie, niczym Wall-E (Cruis-E), eksploruje opustoszałą ziemię. Strasznie przyjemne, mam słabość do takiego klasycznego sci-fi spokojnie oprowadzającego nas po swym świecie. Później akcja przyspiesza, zaczynają się twisty, dynamika, efekty komputerowe, akcja, wybuchy i… wciąż jest bardzo dobrze. Kosinski wie co robi, po każdej większej scenie akcji jest czas na nabranie oddechu, nie eksponuje CGI ponad miarę, a to co prezentuje, jest z najwyższej półki, patrzy się na to z zachwytem i nie odczuwa się przesytu.
Tak więc, jednak tylko świecidełko, ale za to jakie ładne.
U mnie 7/10. Film jest dobry, każdy kto lubi SF nie będzie zawiedziony. W pewnym stopniu podobny do Moon.
w pewnym stopniu podobny do "moon"? kopia "moon" ze głowa mała! doszukałem sie jeszcze podobieństwa do: Independence Day, Terminator 4, nawet troszkę z Matrixa miał, tę hodowlę np....
SPOiLER
swietna krytyka! W niewielu - za to dobitnych slowach i kompletnie bez spoilerow, co np. mi sie niestety nigdy nie udaje :)
Najlepszym motywem jest z tymi echami innych filmow - jest ich rzeczywiscie pelno, odkryc mozna przede wszystkim Moon (motyw technika-klona), I am Legend (wedrowki po pustym miescie, odkrycie gniazda Darkseekers) - u innych widzialem juz Gwiezdne wojny (wyscig mlodego Skywalker) i Matrix (Malcolm Beech jak Morfeusz, rebelianci jako Zion itp.) itd. ......
Wizualne dpopieszczenie to jednak jakaś wartość w dobie władzy metroseksualnych wampirów i kolesiów w obcisłych trykotach. Jeśli scenariusz jest spójny i nie grzeszy nadmiarem sprzeczności a przy tym to klasyczne kino sf, trzeba się cieszyć. Mój idol, Ridley popełnił ostatnio rownież film śliczniutki, tyle że nieprzytomnie głupi. Do Tronu nie mam tak wielu zastrzeżeń jak inni. Jestem czlowiekiem starej daty i jak kania dżdżu wyglądam solidnego, rozpasanego wizualnie, prostego SF. Głód ów powoduje, że próg tolerancji ostanimi czasy uległ poważnemu obniżeniu.
Dziękuję za bardzo fajną recenzję:) Jutro wybieram się do kina (Irlandia) i ze zniecierpliwieniem będę wyczekiwał spotkania z Cruis-E;)
No i zobaczyłem, Wrażenie jak najbardziej pozytywne. Fabyła przewidywalna, ale świat przyszłości pieknie wykreowany i dopracowany. Aż przyjemnie się bylo w niego zanurzyć...