Np. Skoro " z powodu napromieniowania Ziemi ludzie przenieśli się na Tytana" to dlaczego tych dwoje spokojnie tu mieszka. Tech-49 nie używa kombinezonu ochronnego i poszukując dronów nie zawraca sobie głosy skażeniami.
Dlaczego Jack przesiada się na motor, skoro jego samolot jest szybszy i bardziej efektywny.
Dlaczego po tym jak jego motor zostaje skradziony jest w stanie wrócić do swojej bazy samolotem niemal o tej samej porze dnia, a po drodze nikt go nie atakuje i nie zastaje go noc.
Skoro ich misja jest tak ważna dlaczego tak ciężko jest doprosić się nowych dronów i części zamiennych?
Skoro 2/3 ziemi zajmują oceany to dlaczego zespół zajmuje się tak niewielkim obszarem?
Dlaczego nigdy nie zastanawia ich dlaczego pilnują drobnego wycinku USA i kto zajmuje się resztą ziemi?
Dlaczego Jacka nigdy nie zastanawia, że mając 40 lat i wiedząc, że jego pamięć została skasowana nie powinien mieć wspomnień sięgających 60 lat wcześniej, czyli przed inwazją.
Czy Tech-49 wie co się stało z poprzednimi 48 Techami? Dlaczego nie ma śladów wojny z tysiącami Jacków Harperów?
Dlaczego tak zaawansowani ludzie nie zbudowali drugiego Teta lub satelit komunikacyjnych, aby mieć kontakt z zespołem przez 24h, a nie tylko, gdy Tet jest ponad horyzontem.
Dlaczego nigdy nie usiłowali skontaktować się z Tytanem?
Dlaczego nigdy nie zastanawia ich, że ich kontakt z Tet ogranicza się do jednej "kobiety" o bardzo ubogim zasobie słów, która ciągle pyta ich o efektywność zespołu.
Dlaczego ci z Tet nigdy nie schwytali innego człowieka?
Dlaczego Tet wpuszcza na pokład Tech-49, chociaż wie, że jest zdekonspirowany i wcześniej usiłował go zabić. Powinni zabić go podczas usiłowania dostania się do Tet.
Czy zniszczenie Teta to jakikolwiek sukces? Ta cywilizacja, która go zbudowała może zawsze wysłać następny. Czy gdyby nie przechwycili Jacka i Viki to byliby w stanie przeprowadzić inwazję?
Ponumerowałem kolejno odpowiedzi na Twoje pytania i tak:
1. "dlaczego tych dwoje spokojnie tu mieszka [bez kombinezonów przeciwradiacyjnych]?" Ponieważ nie cała planeta była tak skażona aby zagrażało to życiu, a jedynie pewne obszary, które Jack miał zaznaczone na czerwono. W pozostałych miejscach poziom promieniowania był dopuszczalny.
2. Było to powiedziane w filmie. Chodziło o to, że z powietrza, z wysokości nie mógł znaleźć drona. Liczył, że z ziemi łatwiej go wypatrzy (czy się gdzieś nie zarył, czy nie wpadł w jamę, co się faktycznie stało).
3. To faktycznie błąd twórców.
4. Widocznie obcy mieli swoje powody :)
5. Pewnie dlatego, że obcy mieli tylko kilka platform pozyskujących wodę i które były zlokalizowane w jednym miejscu a nie rozproszone po całym globie.
6. jak wyżej
7. Dobre pytanie.
8. Nie było żadnej wojny z tysiącami Jack'ów Harperów - oni byli tylko "częściami zapasowymi". Nie wie, co się stało z poprzednimi 48 Technikami, gdyż Technik 48 i poprzedni umarł zanim przysłali na Ziemię Technika 49.
9. To nie ludzie zbudowali Teta - to był całkowicie zautomatyzowany, zdalnie sterowany statek obcych, który miał zarządzać pozyskiwaniem wody z Ziemi. Zostało to świetnie pokazane, w emitowanym swego czasu w tv, stworzonym przez National Geografic Channel programie dokumentalnym pt. "Inwazja kosmitów".
10. Nie mieli takich możliwości. Tytan jest bardzo daleko od Ziemi. Jedynie mogliby za pośrednictwem Teta, a ten na to nie pozwoliłby.
11. Dobre pytanie.
12. Stwierdzili, że nie jest im potrzebny inny.
13. Zależało im na astronautce Julii, o której wcześniej już mówili, żeby Jack ją przywiózł.
14. Tak to sukces, gdyż zbudowanie tak wielkiego statku (Teta) i ogromnych platform pozyskujących wodę oraz przesłanie ich tyle lat świetlnych do Ziemi to wielki koszt dla obcych. Po zniszczeniu Teta obcy mogliby dojść do wniosku, że ponieśli za duże straty. - To też świetnie zostało przedstawione w tym dokumencie "Inwazja kosmitów" Polecam :)
14a) Prowadząc inwazję zawsze lepiej mieć żywe inteligentne stworzenie po swojej stronie na miejscu działań, choćby dla przeprowadzania napraw czy rozpoznania.
Ok, załóżmy więc że jest tylko kilka platform wydobywczych na "nieskażonym" terenie - dlaczego więc "ludzie" z Tet nie umieścili na orbicie satelit komunikacyjnych, aby móc cały dzień mieć kontakt z załogą.
Mieli tylko dwójkę ludzi, ale gdyby kogoś złapali mogliby zostawić drugą załogę, aby pracowali na dwie zmiany, kiedy jedni korzystają z 'basenu'.
Gdy mamy do przeszukania pustkowie to śmigłowiec jest bardziej efektywny niż motocykl.
Po zniszczeniu księżyca na ziemi miały być kataklizmy, chociaż teraz życie wydaje się być tam dosyć gościnne.
Vika jest bezwartościowa, jej cała praca polega na przekazywaniu do Tetu to co mówi Jack, nie widzę powodu, aby Jack nie mógł rozmawiać z Tet bezpośrednio.
Kiedy Tech-49 jest na stadionie Vicka widzi wszystko i wykrywa np. żywe organizmy, kiedy Tech-52 ląduje na pustki nie widzi nawet dwoje żywych ludzi na pustyni.
Chociaż Tet dobrze radzi sobie z dronami to pojazd Jacka nie posiada autopilota, którego mógłby przejąć Tet.
Po zniszczeniu jednej z platform nie lekceważyłbym ludzi wpuszczając ich na pokład Tetu, zwłaszcza jeżeli chcieliśmy ich zabić.
Wszystkie budynki są zniszczone lub zakopane pod ziemią z wyjątkiem znaków rozpoznawczych typu Statua, Empire States, Pentagon - to akurat słynna zrzynka z Planety Małp, ale banda amerykanów zrozumiała, że jesteśmy na ziemi.
Widocznie obcy uznali, że nie ma potrzeby 24 godzinnego kontaktu. Oczywiście, że mogliby rozmieścić satelity :)
Z założenia pozyskiwanie wody i obrona platform miała być zautomatyzowana. Dwójka ludzi pracująca od świtu do zmierzchu miała w zupełności wystarczyć do napraw i rozpoznania. W filmie "Moon" wystarczyła tylko jedna osoba :)
Tu się nie zgodzę i podam przykład: gdy w 1972 roku w Andach, w ośnieżonej kotlinie rozbił się samolot z drużyną rugbystów, nad rozbitkami przelatywał samolot poszukiwawczy. Później piloci zarzekali się, że z wysokości nie dostrzegli białego grzbietu rozbitego samolotu, mimo, że przelatywali nad nim. Poszukiwania przerwano a rozbitkowie żyli jeszcze 72 dni. Nie zawsze zwiad powietrzny jest lepszy od naziemnego. Jack dokładnie wiedział, w którym sektorze poszukiwać drona, ale z helikoptera nie dostrzegł, że był zaryty w tej jamie.
To prawda, przy tak zniszczonym księżycu, Ziemia cały czas byłaby bardzo niegościnnym miejscem (ciągłe trzęsienia ziemi i tsunami).
Nie zgodzę się, że Vika jest bezwartościowa. A z kim Jack uprawiałby seks? :) Vika pełni rolę bardziej towarzysza, a że coś musi robić, więc dali jej takie zadanie. Przecież przez cały dzień, nie będzie gotować, sprzątać i prać gaci Jack'a :) Poza tym wydaje mi się, że kobiety są mniej krytyczne, są bardziej posłuszne, mniej podają w wątpliwość otaczającą rzeczywistość, więc Vika miała hamować odkrywcze zapędy Jack'a. Tak rozwinięta rasa obcych na pewno doskonale potrafi rozszyfrować psychikę podbijanych ras i wykorzystać to dla siebie.
Nie prawda, Tech 49 psa też zauważył dopiero w ostatnim momencie, kiedy ten stał już przy nim.
A kto powiedział, że Tet nie potrafi przejąć pojazdu Jacka? To że tego nie zrobił, by na przykład powstrzymać Jack'a przed lataniem w niektóre miejsca nie oznacza, że tego nie potrafi.
Tutaj myślisz jak typowy Amerykanin: "nie ważne kto, co, po co i dlaczego; najlepiej na wszelki wypadek od razu zabić" :) Tak jak ten czarnoskóry mały chłopiec chciał zabić Keanu Reeves w "Dzień, w którym zatrzymała się Ziemia". Drony miały cały czas pojazd Jack'a na celowniku. Obcy byli ciekawi jaki był rzeczywisty cel przybycia Jack'a do Tet. Ciekawość, chęć poznania świadczy o inteligencji rasy. Normalny zdrowy człowiek (nie Amerykanin:) nawet jeśli ma do czynienia z jakimś niebezpiecznym organizmem to najpierw próbuje go schwytać, by dowiedzieć się o nim jak najwięcej. A zabicie to jest ostateczność.
I jeszcze Pomnik Waszyngtona zdaje się gdzieś tam był.
Polecam Ci jeszcze obejrzeć film "Moon" http://www.filmweb.pl/film/Moon-2009-473111
- Ludzie nie przenieśli się na żadnego tytana, bujda wymyślona przez obcych żeby zmanipulować "Techników" i wyjaśnić zastałą sytuację (po eksterminacji ziemian). Bujda o promieniowaniu służyła omijaniu stref gdzie znajdowała się partyzantka pozostałej ludzkości - tak aby "Technicy" nie dowiedzieli się prawdy.
- Nasz bohater jest ryzykantem, czasem używa motocykla żeby poczuć adrenalinę i odciąć się od monotonnej codzienności.
- W strefach kontrolowanych przez drony nie ma ludzi, nie ma zagrożenia, może wracać i tydzień a nic mu się nie stanie - być może Tet wysłał po niego samolot.
- Obcy to nie Św. Mikołaj: oszczędzają części, i ugruntowują tym samym swoją pozycję u "Techników", którzy martwiąc się o braki w częściach nie mają czasu na przemyślenia w stylu "co ja tu robię?!".
- Być może obcy nie szukali "zwykłej" wody tylko np. tych jej zasobów które bogate są w deuter.
- Nie mają się kiedy zastanawiać co tam robią, obcy dbają aby "Technicy" zajmowali się naprawianiem dronów, zamartwianiem się o części zamienne itp.
- Czasami też masz Deja Vu a nie wnikasz skąd masz to uczucie.
- Jack domyśla się, że poprzedni "Technicy" - polegli na służbie.
- Śladów wojny nie ma, bo obcy przez lata zadbali o zacieranie śladów.
- Tet to statek obcych - tych co zlikwidowali ludzkość.
- Nie usiłowali się skontaktować z Tytanem bo tam żadnych ludzi nie było, tylko kupa lodu - a z lodem słabo się gada.
- Jako "Technicy" mieli "wgrany" podstawowe dane czyli bzdurny opis zastanej rzeczywistości i zadania do wykonania - dziś też większość ludzi nie zastanawia się czemu ich życie wygląda jak wygląda tylko robią to co mają do roboty.
- Widocznie ten jeden im najbardziej pasował i innych ludzi nie potrzebowali (zbędne koszty).
- Zabicie "Technika" nic nie znaczyło dla Tet, zależało im za to na Astronautce Julii (mieli więcej do zyskania, nie zabijając "Technika" i Julii)
- Jak było pokazane w filmie obcym nie udało się zlikwidować ludzkości, być może zniszczenie Teta przelało czarę goryczy i obcy uznali, że lepiej znaleźć inne miejsce do pozyskiwania wody. Podobnie jak kilka firm zamkniętych w Kanadzie przez wiewiórki przegryzające przewody, i powodujące spięcia w instalacjach elektrycznych.
Po pierwsze na Tytanie nie ma lodu, a ciekły metan.
Po drugie nie wiedzieli, że na Tytanie nie ma ludzi. Przecież właśnie kończyła się ich służba na Ziemi i wybierali się na Tytan.
Gdyby obcy byli racjonalni wiedzieliby, że reaktory ustawione obok siebie są łatwiejszym celem niż rozproszone po plancie.
Obcy nie zacieraliby śladu swoich działań, bo nie ma w tym logicznego uzasadnienia - ludzie wiedzą co zrobili, a oni nie odpowiadają przed trybunałem sprawiedliwości. Jak zacieranie śladów ma się do "oszczędzają części, i ugruntowują tym samym swoją pozycję u "Techników""
Zgodnie z tym co napisałeś w Kanadzie powinno nie być elektryczności.
Najpierw piszesz "tych co zlikwidowali ludzkość", a w następnym "obcym nie udało się zlikwidować ludzkości".
Skoro obcy to "Technicy" to nie podejmują decyzji, bo jest im smutno - prawdopodobieństwo znalezienia bezbronnej planety z wodą jest mniejsze niż zajęcie bezbronnej Ziemi.
Przykro mi, ale twoje argumenty wzajemnie się wykluczają.
1. Moim zdaniem, zwyczajnie minęło już sporo lat. Konkretnie około 60. Promieniowanie osłabło lub nigdy nie było aż tak silne, a jedynie sprokurowane mapy i implantowana wiedza każą trzymać się z daleka od pewnych miejsc.
2. Statek powietrzny w miejscu, do którego udał się Jack nie spełniłby swojej roli.
3. Dwie kwestie do rozgraniczenia. Chyba w filmie nie pada odległość do przebycia, więc raczej jest możliwość powrotu pieszego do statku powietrznego. Ten konkretny Jack obsługiwał strefę, w której żył jego protoplasta - Nowy Jork. Sam statek także mógł udać się po technika, bo są w filmie sceny "autolotu". Jest to dla historii nieistotne moim zdaniem. Kwestia ewentualnego ataku - chciano go pojmać, dlatego zwabiono go w pułapkę, z uwagi na drony pewnie nikt nie ryzykowałby pościgu w otwartym pustynnym terenie. Mnie bardziej interesuje jak wylazł z tej dziury ;)
4. Kosmiczny kryzys ;) Kilkadziesiąt lat po inwazji być może o części na stacji było co raz trudniej przy prężnie działającym ruchu oporu, a i sama stacja musiała dbać o własne bezpieczeństwo. Może nie przewidziano takiej skali oporu ostatnich Ziemian, a może to część knowań obcych - brak części zmuszał do zaradności, podkreślał powagę sytuacji, przez co technicy - jak wspomniano tutaj - mieli co innego w głowie
5. Z filmu wynika, że i tak niewielki obszar daje technikowi w kość. Kombajny na wybrzeżu, naprawa dronów - sporo tego mimo wszystko
6. Bo mają wąską wiedzę na ten temat. Zaimplantowana wiedza, bicz dowództwa, misja do wykonania, straszak w postaci promieniowania. Wątpliwości i pytania jednak są.
7. Moim zdaniem Jack technik się zastanawia nad wieloma sprawami, ma wątpliwości. Dopiero spotkanie z Malcolmem uświadamia mu ile minęło czasu i pozwala mu zrozumieć co się dzieje.
8. Moim zdaniem nie ma mowy o tylko 48 poprzednich Jackach. Rozmawiamy o setkach. Ziemia podzielona jest na strefy do pilnowania przez konkretnych techników. Załóżmy, że jest ich 200, a każdy ma swój numer zgodny z numerem strefy. Jack 49 po utylizacji jest zastępowany nowym Jackiem i on zgodnie ze swoją strefą ma nadal numer 49. We wszystkich strefach nastąpiło już kilkanaście zmian Jacków i mamy do czynienia z np. piętnastym Jackiem 49 i piętnastym Jackiem 199. Ślady po wojnie? Kilkadziesiąt lat po wojnie na mało przyjaznej planecie przez uszkodzonego naturalnego satelitę - liczne trzęsienia ziemi itp
9. Ale jacy ludzie?
10. To trochę daleko, musieliby to robić za pośrednictwem bazy, a ta i tak mogłaby to zaaranżować w sposób podobny do zarządzania technikami. A może chcieli kontaktu, a zostali zbyci - nie ma tego w filmie, ale nie obserwujemy na ekranie całej długości misji głównych bohaterów.
11. Kontaktuje się głównie kobieta, która jest pozbawiona wątpliwości. Zestaw rozkazów do wykonania przyjmuje i tyle. Oczywiście, że to dziwi, ale my porównujemy sytuację do naszych zachowań, zdrowych ludzi w znanym sobie świecie. Bohaterowie to zmanipulowane klony, trudno mi ocenić czy powinni zachowywać się inaczej.
12. Jacy "ci z Tet"? To baza zautomatyzowana, moim zdaniem nikogo tam nie ma. To nie jest byt z "krwi i kości". Potrzebna była para, para jest, po co inne działania.
13. Jack nie leciał tam z okrzykiem "helouł, teraz was roz pier dole". Miał do wykonania misję.
14. Wątpliwe ekonomicznie byłoby ruszanie z nową inwazją i nowymi maszynami, by dobić sponiewieraną i niemal wyssaną planetę.
To moja wersja :) Nie twierdzę oczywiście, że moja racja jest najmojsza. Mnie akurat odpowiada taka estetyczna forma pokazania postapokaliptycznej Ziemi, innemu wyda się za mało chropowata, nieprawdziwa. Dlatego mnie też nie razi zbyt "przyjazna" planeta jak na to co na niej się wydarzyło.
"Po pierwsze na Tytanie nie ma lodu, a ciekły metan."
- Aha.
http://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/podlodowy-ocean-tytana-moze-byc-bardziej-slo ny-niz-morze-martwe
"Po drugie nie wiedzieli, że na Tytanie nie ma ludzi. Przecież właśnie kończyła się ich służba na Ziemi i wybierali się na Tytan."
- Nie wiedzieli też, że nie ma latającego potwora Spaghetti - to, że obcy wymyślili bujdę o lepszym świecie na Tytanie niemalże wprost wynika z fabuły (wyniszczenie ludzkości której resztki ukrywają się pod ziemią, drony polujące na niedobitków itp.). Ich służba się kończyła (Technicy - z głównym bohaterem na czele), bo jak to klony podlegali zużyciu - poza tym ta wersja Jacka była dość niepokorna, więc obcy postanowili "wymienić" starą wersję na nową (miało to nastąpić za 2tyg. - gdyby nie wypadek z astronautką Jack pewnie uradowany poszedłby do eliminacji myśląc, że wygrał zafundowany lot na tytana - ten sam myk co łaźnie spełniające role komór gazowych w niemieckich obozach zagłady, niby idziesz zażyć ożywczą kąpiel a tu przykra niespodzianka).
"Obcy nie zacieraliby śladu swoich działań, bo nie ma w tym logicznego uzasadnienia - ludzie wiedzą co zrobili, a oni nie odpowiadają przed trybunałem sprawiedliwości. Jak zacieranie śladów ma się do "oszczędzają części, i ugruntowują tym samym swoją pozycję u "Techników""
- Obcy zacierają ślady eksterminacji ludzkości, żeby "Technicy" (którzy UWAGA UWAGA SĄ LUDŹMI - bądź co bądź klonami ale LUDŹMI) nie dopatrywali się prawdy - bardziej logiczne i łopatologiczne to już być nie może.
Nie wiem o co chodzi w zdaniu "ludzie wiedzą co zrobili" - wtf? Ludzie bronili się przed obcymi i przegrali - o jakim trybunale sprawiedliwości piszesz też nie mam pojęcia.
"Najpierw piszesz "tych co zlikwidowali ludzkość", a w następnym "obcym nie udało się zlikwidować ludzkości""
- Skrót myślowy, należało napisać zlikwidowali 98% ludzkości i zniszczyli cywilizację. Ci co fartem przetrwali żyją w ukryciu tropieni jak gryzonie przez drony.
"Skoro obcy to "Technicy" to nie podejmują decyzji, bo jest im smutno - prawdopodobieństwo znalezienia bezbronnej planety z wodą jest mniejsze niż zajęcie bezbronnej Ziemi."
- Obcy to nie Technicy! Tet jest robotem ze sztuczną inteligencją (stworzony przez obcych, lub jest owym obcym co najechał ziemię - fabuła tego nie wyjaśnia). Technicy są tylko klonami wykonującymi czarną robotę dla Tet (przy czym nie robią tego świadomie tylko są zmanipulowani). Prawdziwymi ludźmi, którzy ogarniają co się stało i to, że Tet jest prawdziwym wrogiem są te resztki ludzkości chowające się w podziemiach jak szczury.
"Przykro mi, ale twoje argumenty wzajemnie się wykluczają."
- Przykro mi że film "Niepamięć" nie jest tak łopatologiczny jak np. "Bitwa o Los Angeles" i wymaga od widza uruchomienia kilku szarych komórek, przez co staje się nielogiczny dla szerokiej (popcornożernej odmóżdżonej) rzeszy widzów.
"(...)gdyby nie wypadek z astronautką Jack pewnie uradowany poszedłby do eliminacji myśląc, że wygrał zafundowany lot na tytana - ten sam myk co łaźnie spełniające role komór gazowych w niemieckich obozach zagłady, niby idziesz zażyć ożywczą kąpiel a tu przykra niespodzianka)." - albo ten sam myk co w filmie http://www.filmweb.pl/Wyspa Też myśleli, że lecą na "rajską" wyspę, a tymczasem zonk
W zasadzie zrobiła to matka natura, obcy tylko pilnowali aby ludzkość się nie odbudowała.
To ja jeszcze na koniec dodam od siebie jedną kwestią, bo większość już została wyjaśniona tak, że lepiej nie można.
Jeśli chodzi o to, czy nigdy nie zastanawiali się, czemu patrolują tylko wycinek Ziemi i czemu są tylko 3 platformy. To wyjaśnia pojawienie się Technika 52. Dobitnie pokazuje to, że każdy z wielu techników rozrzuconych po całej planecie ma tylko kawałek do patrolowania, którego granice określone są "strefą napromieniowaną", której w rzeczywistości nie ma wcale, lub jest niewielki obszar.
Jeśli chodzi o platformy, to nigdzie nie jest powiedziane, że są tylko 3. Może być ich wiele, w zasadzie mogą być w każdym wycinku planety nad oceanem, pilnowane przez pozostałe klony, po prostu Jack o nich nie wie (bo i nie może wiedzieć). To by też wyjaśniało braki w częściach zamiennych dla dronów, w końcu trzeba zaopatrywać tysiące takich punktów na całym globie.
Jack przelatując przez barierę do strefy napromieniowanej spotyka kolejnego Jacka. Moim zdaniem - ponieważ jak powiedziano w filmie tysiące Jacków wylądowało na ziemi, cała ziemia jest podzielona na obszary i każdy Jack patroluje swój mały obszar myśląc, że reszta ziemi jest napromieniowana. Tym sposobem nie spotykają się wzajemnie. Freeman wysłał Jacka 49 poza bezpieczny obszar, czyli do strefy napromieniowanej i tam właśnie Jack spotkał siebie samego, co ciekawe nie było tam promieniowania - nie umarł. Takie wyjaśnienie.
Zgadzam się w stu procentach, z początku chciałem dać ocenę wyższą, ale kiedy pomyślałem o wszystkich niedociągnięciach to po prostu nie byłem w stanie. Wygląda to trochę tak, jakby z początku scenariusz był świetny ale ważniacy z Hollywood postanowili go solidnie okroić żeby łatwiej i przyjemniej się to oglądało, stąd tyle niedopowiedzeń i niedorzeczności.
Od siebie dodam tylko:
- Dlaczego "Scavengers" z początku zachowują się bardziej jak zwierzęta niż ludzie, zwłaszcza po tym jak Jack wpadł w ruiny biblioteki czy czegoś podobnego. Widzimy ich biegających na czworaka, skaczących po ścianach i skrzeczących.
- Dlaczego nie próbowali się z nim skontaktować w tych właśnie ruinach skoro był im potrzebny. Mogli po prostu zdjąć te maski a la predator i zacząć do niego mówić, samo to dałoby mu do myślenia. Zamiast tego urządzili na niego jakąś prowizoryczną, prymitywną zasadzkę.
- W filmie widać, że obcy są niewyobrażalnie zaawansowani technologicznie, dlatego nie rozumiem jak mogli nie być w stanie sprawdzić z kim leci do nich Jack jeszcze przed wpuszczeniem go do statku. Przecież nawet te bezmyślne drony co raz skanują otoczenie wokół siebie.
Pominę już niezliczone zapożyczenia a raczej czyste podbieranie gotowych pomysłów z innych dzieł. Nawet imię głównego bohatera jest co do litery ściągnięte z gry Mass Effect, na której to scenarzyści wzorowali się chyba najbardziej. Jestem pewien, że z samych przerywników w wyżej wymienionej grze można by ułożyć film wizualnie do złudzenia przypominający "Oblivion"
Totalnie nie zgadzam się z autorem tematu - Film od samego początku, do samego końca bardzo spójny, wyjątkowo mało dziur i wpadek, a wszystkie pytania autora mają swoje racjonalne wytłumaczenie, chociaż do paru rzeczy można się faktycznie przyczepić:
Klony musiały być programowane przez obcych, tłumaczy to na przykład fakt inwazji tysięcy klonów w pierwszej fazie oraz niemal całkowicie wyczyszczona pamięć. Jeśli więc obcy byli w stanie zmusić tysiące Jacków do zabijania ludzi, czemu stworzyli techników i łączników w mało zmodyfikowanej formie, szczęśliwych, przekonanych w słuszność sprawy, i ślepo wierzących w ekspansje ludzkości na tytana? Po co to wszystko, skoro można było mieć posłusznych żołnierzy wykonujących rozkazy?
Statek obcych raczej nie przemawia do mnie :) gadający lewitujący czworościan w innym lewitującym czworościanie w orbitującym wielkim czworościanie :) A gdzie laboratoria? gdzie drony naukowe które były by w stanie sklonować parę ofiar? :) Prowizoryczna stacja orbitalna stworzona przez ludzi? czy to "coś" mogło być stworzone przez ludzi? gigantyczna piramida która jest w stanie zniszczyć księżyc?(o matko wszystkich gwiazd śmierci!) Co za kompletny imbecyl jest w stanie przyjąć do wiadomości możliwość zbudowania czegoś tysiące razy większego od piramid w Egipcie ( teraźniejszych stacji orbitalnych nie dostrzegamy gołym okiem - widzimy je jak gwiazdy a to coś mogło by spokojnie przyćmić słońce/księżyc!) No, ale może astronauci amerykańscy nie są jednak tak wyedukowani jak myślimy ;)
Chciałem jeszcze się przyczepić do tego skąd jack miał dwie kapsuły, ale potem pomyślałem że jedna mogła być jego (w końcu jedną znalazł pustą a drugą uratował)