Od przybytku głowa nie boli. Tak? To spróbuj zjeść gar grochówki i iść na imprezę, albo pokonać
100 przeciwników (nie dotyczy Chucka). Twórca "Niepamięci" Był jednak takiego zdania i
spartolił.
Na pytanie zadane w tytule odpowiem od razu. ŻADNEGO. W stateczności wystarczył by jeden.
Natomiast człowiek u którego zalęgła się myśl partacząca całokształt stwierdził, że będą ich
dziesiątki.
Na ogół film jest całkiem niezły jest parę zwrotów akcji. Źli są dobrymi, dużo techniki gadżetów,
obcy, postapokaliptyczna ziemia, trochę romansu, nostalgii po zniszczonej ziemi, ukochanego
przez amerykanów sportu, artefaktów, akcji, ratowania ziemi miodnych efektów, czyli wszystkiego
co mogłoby być świetne gdyby nie ostatnia scena.
Jeśli nie widziałeś jeszcze tego filmu to oglądaj go do przed ostatniej sceny, gdzie jest
patetyczne samobójstwo w obronie wszystkiego. Później nadchodzi scena, która przekreśla całe
120 min filmu.
[SPOILER]
Okazuje się, że narratorem był inny Tom. Tom klon. Klon, na którego filmowa ukochana Cruise'a
patrzy z taką czułością jak na Cruise'a samobójcę. Selfdestraktora, który m.in dla nie j się
wysadził. Łot De Fak?
Czyli tak wygląd ma znaczenie, a nie czyny, ani przeżycia. Wystarczy zamiennik. A może
ukochana jest zwolenniczką matriarchatu? I czeka na orgię z pozostałymi klonami. W końcu to
TOM.
Moją wypowiedź opublikowałem także na
http://artitheart.blogspot.com/2013/12/ile-tomow-cruiseow-jest-potrzebnych-do.ht ml