Czym jest przyszłość? Jak każdy wie, czymś przed nami, czymś nieodgadnionym. Można ją
sobie wyobrazić lub stworzyć nawet na gałęzi drzewa. Może to nielogiczne, ale dzisiejsza
technologia jest w stanie przyspieszyć dosłownie wszystko. Przecież człowiek jest jej
narzędziem. Narzędziem samego zła.
Dlatego też gatunek science fiction uznaję za najłatwiejszy w przełożeniu scenariusza na duży
ekran. Trudniejszą chyba sprawą, jest sama realizacja sf, czyli otoczka, tło, uciecha dla oka.
Wszystko zależy od wizji i wyobraźni twórców, no i oczywiście od tego jak daleko pojadą w
absurdalność, brak logiki, niedorzeczności, naciągnięcia, bo nie ma się co oszukiwać, w
każdym tego rodzaju przedsięwzięciu można znaleźć mniejsze lub większe błędy. Ważna jest
granica przekraczana takimi zarzutami.
Kosiński wraz z pozostałymi scenarzystami, stworzyli ''nic nowego'' w temacie.
Ma się wrażenie, że panowie poszli na skróty, czerpiąc po trochu z innych znanych nam
produkcji. Można doszukać się tu ''Wall-E'', ''Moon'', ''Matrix'', nawet ''Dystrykt 9'', czy w samej
końcówce ''Jestem legendą''. Jednak jakimś cudem ''płodząc'' swoje dziecko, nie dokonali
profanacji sf.
Fabułę podzieliłem na dwie części.
Pierwsza, rozkręcająca się powoli, lecz płynnie, potrafi zaciekawić. Druga bardziej dynamiczna,
trochę pogubiona, obfitująca częściej w efekty i akcję, ale też i mocno naciągana.
Jeżeli chodzi o dialogi to nie uchroniono ich od ckliwości i słodyczy, a czasami i od wzniosłości.
Poprzez zapożyczenia z innych science fiction, dzieło to staje się wtórne w temacie.
Bohaterski Cruise niczym nie odbiega od schematu, który już znamy z kina w którym
najczęściej go widzimy. Standard ratującego świat amanta, szczególnie w obliczu
największego zagrożenia życia. Proroczy głos Freemana słychać nawet w ciemnościach.
Andrea Riseborough aka Victoria jest najsłabszym ogniwem wśród obsady. Jej gra jest nijaka
sztuczna, a cudne wielkie oczy to za mało, by mogła tu błyszczeć. Olga Kurylenko piękna,
tajemnicza i .... Tak prezentuje się plejada większych i mniejszych gwiazd. Odegrali co swoje
na miarę poziomu filmu i oczekiwań reżysera.
Męczące dla mnie były retrospekcje, chociaż wiem, że są istotą ''Oblivion'', drażniące mówienie
o ''łamaniu reguł w imię patosu'', mdłe, ciągłe powtarzanie zdania o skutecznym, doskonałym
zespole. Apogeum tego osiągnięto w 95 minucie.
Jednak jakimś cudem uznałem film z Tomkiem.... niezłym widowiskiem.
Treści mogą tłamsić ucho, lecz oko jest już czym nacieszyć. Efekty specjalne wygenerowane
komputerowo to spory plus, wiedząc przecież, że w dzisiejszych czasach można o wiele więcej.
Kilka fragmentów tego ''akcyjniaka'' jak ten w bibliotece, w basenie czy ucieczka przed dronami,
mogą zapaść w pamięć chociaż na sekundę. Scenografia, strona wizualna czy charakteryzacja
Sępów, prezentuje się porządnie.
Motorem napędowym jest tu ścieżka dźwiękowa. Fragmentami podniosła, ale po całości
nadaje filmowi klimatu przyszłości. Elektronika w połączeniu z technologią to trafna decyzja.
Z wysokiej półki jest dźwięk. Czysty i wyróżniający się na tle obrazu. Najbardziej rzuca się ''na
słuch'', gdy współgra z maszynami.
Kawałek ziemi ukazany jako azyl Jacka, uświadomić ma nam zapewne jak wiele tracimy
niszcząc nasz dom. To akurat dobre posunięcie ze strony scenarzystów.
Okazuje się, że ''Niepamięć'' jest ''odprężaczem'' w sam raz na jeden seans. Tak czy inaczej,
dziś nawet o taki w tym gatunku jest niełatwo.
Prosty w obsłudze, całkiem sprawnie wyważony, nie pozbawiony absurdalnych chwil, ale
lepszy niż wiele dzisiejszych produkcji. 6/10 to sprawiedliwa ocena.
Wymieniłeś filmy od których film Niepamięć zapożycza różne motywy. Ja bym dodała jeszcze jeden film od którego Niepamięć zapożyczyło kilka motywów a mianowicie Aeon Flux. Ogólnie dobrze to skwitowałeś też tak to oceniam.
Zapomniałem o ''Aeon Flux'', bo tak prawdę mówiąc, już po jego seansie, chciałem o nim jak najszybciej zapomnieć.
Można by doszukać się tu także ''Odysei Kosmicznej'', może po trochu ''Pamięci absolutnej''. Jednak mix to w miarę.
Powiązanie z "Dystryktem 9" jest moim zdaniem naciągane ;)
Za to motyw fikcyjnej kolonii był w Cargo (2009).
Ogólnie zgodzę się - film na takie 6/10. Ciekawa post apokaliptyczna sceneria, niezłe efekty 3D, ale wszystko po trochu gdzieś było.
Cieszę się, że co jakiś czas ktoś kręci takie kino ;)
No może i trochę się zapędziłem z tym ''Dystryktem 9''.
Nie zmienia to jednak faktu, że zapożyczeń jest tu od cholery, ale jakimś dziwnym trafem, nie ujmuje to filmowi, ani w historii, ani w samej rozrywce.
Co do ''Cargo''... niestety jeszcze nie widziałem, ale już jest odhaczony do ''obświetlenia''. Szwajcarzy i taki film? Ciekawe, ciekawe.