W wielu komentarzach, które przeczytałem mówicie, że prawdziwy Jack nie żyje. Ale za to Julia była prawdziwa tak? Tylko zahibernowana przeżyła te 60 lat. Możliwe by było że oryginalny Jack też? Pobrano tylko jego DNA i wrzucono do lodówki, po czym został sprowadzony na Ziemię jako T-49.
Teraz - czemu tak uważam? Zaznaczam, że to domysły.
Jak dla mnie, mimo że mogliśmy poznać tylko 1 klona (t-52) ale byli kompletnie różni, ten drugi musiał "obudzić" wspomnienia o Juli(wtedy gdy ją zobaczył) gdy T-49 już je miał. Nie wiem jestem, świeżo po seansie i nie wiem co myśleć, pomóżcie;D
pierwszy był t-49, to znaczy że takich klonów musiało być o wiele więcej i zakładam że ten z filmu to czterdziesty dziewiąty. I widocznie klony nie były idealne skoro miał wspomnienia prawdziwego Harpera
Nie ma czegoś takiego jak 'pierwszy klon'. Jak dla mnie to nie było terenów skażonych tylko te, na których działały odpowiednie klony Jack'a. I tak dla przykładu T-49 miał swoją strefę do ogarnięcia ograniczoną "skażoną strefą" i T-52 tak samo, ale żaden o sobie nie wiedział. Jeden Jack przecież nie dałby rady ogarnąć całego świata podczas patrolowania. Budzenie wspomnień nie ma nic do rzeczy. Po prostu T-52 pierwszy raz na oczy ujrzał to co mu się śniło.
Poza tym numery klonów mogły mieć 2 znaczenia:
- Jack był ciekawski i odważny przez co często umierał
lub
- Każdy klon miał swoje sektory do patrolowania
albo
- jedno i drugie naraz.
To akurat jest dla mnie jasne, tereny skażone to właśnie były sektory dla jacków itp. zrobione tak żeby się o sobie nie dowiedzieli na statku było widać że jest ich tysiące, więc wiemy że były conajmniej 52 sektory, a T mogło oznaczać Territory;)
a mnie bardziej intryguje stwórca... co o tym sądzicie? zbiorowa inteligencja? robot? film widziałem dawno, niebawem wrócę do dvd