Błędem w filmie jest moment odsluchiwania przez Toma Cruise'a czarnej skrzynki - treść ktora slyszymy jest nagrywana na czarna skrzynke aż do wlecenia do teda ( po tym jak Tom Cruise odlaczyl tylna czesc statku wraz z kabinami w tym olga Kurylenko ). Czemu tresc nagrania jest tak dluga - skoro czarna szkynka poleciala wraz z Olga Kurylenko i wyladowala na ziemi ? Tom Cruise nie mogl tego odsluchac lecac na Teda w ostatniej czesci filmu...
Pozdrawiam ;)
Nie tam, żebym chciał bronić tego średniaka. Ale przy takich technologiach zapis na skrzynce oddalonej o... nie wiem... 1-20km. Chyba żaden problem. Oczywiście skrzynka to tylko marny pretekst by "wyjaśnić" coś ludziom już bardzo niekumatym. Przechowywali ją Ludzie z ziemi (skąd oni w ogóle wiedzieli o Odysei? Nie mam pojęcia). W ostatniej scenie oddali ją Jackowi (mam nadzieje, ze wcześniej zgrali)... W miarę ujdzie.
Bardziej bez sensu jest motyw iż Pilot 49 leci w Ważce 52 :-D I super maszyna nic nie podejrzewa (albo łyka słabą wymówkę). Że maszyna umie wykryć drugie ciało, ale już 10 baterii atomowych to nie :-). Dziwi też fakt, że maszyna kopiująca Jacka w tysiącach. Która zapewne ma zgłębiony jego umysł w stopniu totalnym... nie przewidzi jak zareaguje Jack wiedząc kim jest.
Jasne, zaraz ktoś powie... to tylko film. No, ale... strasznie naiwny :-).
Tak to tylko film :)
Czyli rozrywka kontra ...rozrywka.
Błędy niestety jak widać są nieuniknione, tym samym twórcy szybką akcją(?), chcą je zakamuflować. Kto sprytniejszy je wychwyci :)
Lepiej jest gdy lektor czyta, że technik 36 zmierza do kwadratu 37 :) Takie drobne niedopilnowanie.
To tak w formie sarkazmu miało zabrzmieć :)
Oczywiście, że powinno się myśleć, realizując takie produkty. Ostatnio często słyszę na tym forum, że oglądając rozrywkę, typową rozwałkę, powinno się wyłączyć całkowicie myślenie i udać w stan całkowitego odprężenia. Po całym dniu pracy to podobno pomaga. Problem tkwi w tym, że nie dociera do mnie takie podejście do rzeczy. Jak wyłączę myślenie, to jak pojmę to co oglądam?
Niedorzeczność taka sama jaka emanuje z tego filmu.
No właśnie, zapis na skrzynkę oddaloną o kilkanaście kilometrów i to w dodatku zamkniętą w innej kabinie byłby chyba jakąś bzdurą, biorąc nawet pod uwagę zaawansowaną technikę. Od momentu odłączenia kabiny z zahibernowanymi pasażerami upłynęła zaledwie chwila i w tym czasie padło bodajże tylko jedno słowo, z ust Julii. Powiedziała z przejęciem: "Jack", ale równie dobrze on mógł to sobie już tylko wyobrażać... Nie mogło być też na przykład tak, że informacje z kabiny Jacka i Victorii były nagrywane bezprzewodowo na skrzynkę oddalającą się od nich?
Podejdźcie czasem z odrobiną luzu do tego, co się dzieje na ekranie. Nawet jeżeli jest jakiś błąd, a nie szkodzi on dynamizmowi filmu, to po co się czepiać go na siłę?
Dlaczego helikopter Jacka 52 miałby podejrzewać, że wsiada do niego Jack 49? Bo miał przyszyty na kombinezonie inny numerek? Sprawdzał on zgodność głosu i informacji nim podawanych, więc zaakceptował gościa wyglądającego i zachowującego się identycznie jak inne klony.
Ciało człowieka to materia organiczna, więc nie musi dziwić fakt, że Tet wykrył jego obecność, a nie wykrył obecności baterii, które składały się z takich samych materiałów, co helikopter.
Nie było też nigdzie powiedziane, że maszyna klonująca Jacka zgłębiła jego umysł w stopniu totalnym. Po sklonowaniu go na pewno przeprowadzali jakieś testy, by sprawdzić, czy klony będą sprawnie dziłąły, ale, tak jak wszędzie, mogły się pojawić problemy, których nie wyłapali wcześniej. Ot, i cały problem rozwiązany.
A średniakiem według Ciebie ten film jest, ponieważ? Chyba nie z powodu "błędów", których na siłę można się doszukiwać w każdej produkcji :)
To co wypisałem to tylko ost. scena :-D.
Chodziło mi tylko i wyłącz o Tet... Super inteligentna maszynę, która cię sklonuje, zawładnie planetą i zmanipuluje wszystkich. A da się podejść jak amatorka :-).
Luz, luzem... a głupoty głupotami :-). Wybacz intelekt to nie piesek na baterie... tego nie wyłączysz. Jak coś ci zgrzyta jak piasek miedzy zębami to nie powiesz, ze to wata cukrowa... bo to głupie :-).
To "Tet" nie odczytał różnicy miedzy ważką i pilotem (nie ważka). To ona (ono) ma skanery do wszystkiego (zwykły licznik Geigera pewnie też). Trudno nie wykryć takiego skupiska Energi :-).
Maszyna klonująca musiała umieć panować nad Jackiem i mieć go rozpracowanego co do milimetra... Sklonowała go jak Żołnierza przeciw ludziom :-). Jak go do tego zmusiła nie wiem... i nie rozumiem po co później mu wolna wola. No, ale... Luzik co nie? Co tam, że głupio w cholerę :-).
Film jest średni... po pierwsze dlatego, ze trudno tu nie czuć cały czas, ze to kolejne zrzynki. Mało tego... upchane do jednego wora i wychodzi przekombinowanie. Aktorsko ledwie poprawny. Film nie wzbudza ciekawości, a jego intryga jest do przewidzenia w 5-10 minucie. A silił się na twist fabularny. Bohaterowie to płaskie papierki, a małe bzdury i głupoty nie ułatwiają tu seansu.
Gdyby nie faktycznie fajna realizacja, kilka pomysłów (jak odnalezienie tajemniczej maszyny w kosmosie, która wysysa planety) i muzyka, która nie raz ładnie zlewała się z obrazami dałbym 4-5... 6 to łaskawość. Której nawet żałuję. Ale już nie będę zmieniał. Niech ma :-).
W kwestii nagrywania czarnej skrzynki to sygnał urywa się w momencie gdy wlatują do Tet'a, tak więc teoria o nagrywaniu bezprzewodowym zdaje się najlepiej łatać tą dziurę.
Bardziej mnie zastanawia to, czemu w ogóle Tet wykorzystuje ludzi do serwisowania dronów? I czemu próbował wystrzelać całą załogę, zamiast zabrać wszystkich na statek i w ten sposób ubogacić pulę genową mechaników? Ot taki paradoks technologiczny.
A motyw z wysysaczami światów był choćby w Silver Surferze (Galactus).
Motyw wysysania to jasne... jestem komiksiarzem Galactus to aż nadto mi znana postać :-). Ale Ta maszyna może być takim wielkim zbiornikiem... ładuje się i wraca do swojej rasy by zasilać ich świat przez kolejne półwiecze. To nie jeden wygłodniały prastary kosmita :-).
Skrzynka to akurat najmniejsza dziura... a właściwie nie dziura. Bo co to za problem wysłać coś bezprzewodowo?
To dlaczego Tet ich nie wessał, nie mam pojęcia... może uznał, ze nie potrzebuje. Ale to ciut naciągane.
Dlaczego wykorzystywał ludzi... proste. Kto inny jest tak idealna maszyną by sprawnie naprawiać, bronic się itp. Mnie zastanawia natomiast... dlaczego dał im świadomość i wolną wolę :-D. Mówi się, że Jack był żołnierzem który przyczynił się do upadku ludzkości. Czyli co... jedne kolny to niemyślące masy... drugie... Super czułe istoty? :-)
To kto w takim razie serwisował samego Tet'a, zanim ten trafił na ludzi? Dla mnie to jest nadal bardzo naciągane, bo jak widziałes drony bardzo łatwo namierzały jakiekolwiek DNA, a skoro miały śledzić ludzi to równie dobrze mogły szukac rebeliantów. To oszczędzanie na dronach też jest dziwne, bo Tet może wyprodukować pierdylion klonów i zrobić inwazję na Ziemię (etap 1), ale już do ochrony super cennych hydroplatform musi oszczędzać drony i używac do ich serwisowania mechaników, którym w dodatku brakuje części? Litości, ja wiem że ekonomia jest ważna, ale dużo lepiej był pomyślany Borg z Star Treka (o! kolejne nawiązanie do innego filmu ...).
Rebelianci się chowali za metalowymi osłonami... o tym było.
Ale Fakt tez tak pomyślałem... nie lepiej postawić 1000 Jacków zamiast 10 Dronów :-P. A najlepiej i to i to :-D.
A Tet chyba nie potrzebował serwisu :-). Ogółem rdzeń Teta jego gadanie itp. śmierdziało mi GLaDOS z Portalu :-D.
Tet mógł sklonowac psy i śledzić ludzi. Mógł duzo rzeczy, w końcu w siebie był bogiem ;)
Ludzie chowali się za metalowymi osłonami (a dokładniej fragmentami starych myśliwców), czemu zatem nie schowali wtedy Jacka pod nimi jak go transportowali? Zresztą jak sądzę aby ukryć jakiekolwiek cząsteczki DNA przed dronami musieli by się sporo namęczyć - dlatego nadal do mnie nie trafiają Twoje wyjaśnienia i chyba nie ma za bardzo co dalej ciągnąć tego, bo każdy ma swoje zdanie ;) W ostateczności i tak całość została sklecona przez scenarzystów tak by było i dużo akcji i ładne widoki (oraz dużo hajsu).
W Portala nie gralem więc niestety nie wiem co tam się dokładnie działo (prócz nawalania kolorowymi portalami).
Nie traktuj tego jako jakiś wyjaśnień obronnych... Bo na obronie tego filmu mi nie zależy. :-)
A ludzie chowali się nie tylko za kawałkami myśliwców tylko mieli zbroje :-P Stąd te dziwne maski itp. Ale Ciul z tym... Film ma dziurę na dziurze. I jak napisałeś... akcja, pseudo Twist fabularny i ładne widoki... tyle było zaplanowane i tyle było. Popcornożercy są w 7 niebie :-)
pozdro.
Ha! Najlepiej z tej całej dyskusji spodobało mi się twoje sformułowanie: "Ale Ciul z tym..."
Właśnie: Ciul z tym.
Pozdrawiam.
Chłopaki, z Waszych wypowiedzi wychodzi zwyczajne cwaniactwo.
Dlaczego nie postawili 1000 klonów Jacka... Dlaczego używali dronów do obrony hydroplatform... Dlaczego dali mu wolną wolę... Dlaczego, dlaczego, dlaczego... Jest to czepianie się na siłę. Zauważcie tylko, że gdyby wszystko zostało skonstruowane według Waszego widzimisię, to filmu w ogóle by nie było. Takich rzeczy można doszukiwać się w absolutnie każdej produkcji, tylko po co? Nie mów mi Szczepan, że te wszystkie rzeczy tak bardzo uprzykrzały Ci odbiór filmu, że aż nie mogłeś nie podzielić się swoimi uwagami na forum. Wierzę, że masz duże możliwości intelektualne, których nie chcesz trwonić w byle jaki sposób, ale to nie jest film dokumentalny puszczany na Discovery, w którym można się przyczepić do czegoś, co zostało przedstawione niezgodnie z prawdą. Jeżeli twórcy filmu zrobili go w taki sposób, to znaczy, że tak miał on wyglądać, a jeśli nawet coś jest dla kogoś niejasne (wygląda jak błąd logiczny), to wytłumaczenie to może jednak jakieś posiada, ale po prostu nie zostało ono w filmie pokazane. Myślę, że to jest dobre i przemawia na korzyść tego obrazu, że tak wiele pytań on zadaje i nie daje na nich odpowiedzi. Tak, jak w fabule filmu można znaleźć jakieś pozorne nieścisłości, tak samo można znaleźć proste ich wyjaśnienia. A to, że jednemu się one wydadzą głupie, a drugiemu całkiem sensowne, to już kwestia gustu. Choć Ty zapewne powiesz: nie gustu, tylko inteligencji ;)
Kwestia "pominięć w fabule by historia mogła się toczyć" To mat stary jak świat. I o ile prawda... wiele filmów to ma. TO wielu wychodzi to po prostu lepiej, dotykają tematów bardziej plastycznych aniżeli "sztuczna inteligencja" która powinna być z zasady, chłodną i idealna... wychodzi na głupią :-).
I tak... takie rzeczy mi przeszkadzają. Gdy węszę głupotę... jest źle. Do tego doszły inne rzeczy o których pisałem.
Możesz pisać, ze to cwaniakowanie... ale to często pytanie (no może nie koniecznie o 1000 Jacków) które powinien sobie zdać scenarzysta... jeśli nie zadał lub zignorował. No cóż. Znaczy, że miał inne priorytety. Z tym, że ja tych priorytetów nie uznaję. I na tym poziomie oddziela się filmy dobre od złych.
I z powodu tych pytań film się lepszy nie robi... bo to drażniące banały. Pytanie jest ciekawe gdy sięga głębiej niż błąd logiczny... bo to błędy i dziury, a nie część mega-układanki dającej obraz całości. :-).
"A to, że jednemu się one wydadzą głupie, a drugiemu całkiem sensowne, to już kwestia gustu. "... Nie... to nie kwestia gustu :-P. To odrębna cecha. To ignorowanie lub nie myślenie nad tym co oglądasz. Ja obejrzałem ten film BO GUSTUJĘ w SF... sprawy dlaczego mnie nie zaspokoił w pełni leżą poza tym kryterium. No, ale jak uważasz.
Cieszy mnie, ze tobie się podobało... serio. nie wiem czy 10 to nie przesada. Jednakże, jeśli maiłeś ubaw. To super.
Ale dlaczego uważasz, że w 2077 roku sztuczna inteligencja powinna być chłodna i idealna, i że nie powinno być mowy o absolutnie żadnym błędzie popełnionym z jej strony? Bo obejrzałeś mnóstwo innych filmów SF, w których tak było, albo inaczej, które Tobie się spodobały? Dobra, u Kubricka sztuczna inteligencja była chłodna, wyrachowana i bezwzględna, ale czy to znaczy, że we wszystkich innych filmach SF powinno być tak samo? Nie, to jest zupełnie inna historia i gdy Tet nazywa siebie bogiem, to można to odnieść do Boga w religii chrześcijańskiej, który przez wielu też jest uznawany za wszechmogącego i idealnego, ale rozglądając się dookoła można dostrzec, że też popełnił wiele błędów.
"Z tym, że ja tych priorytetów nie uznaję. I na tym poziomie oddziela się filmy dobre od złych."
Aha, czyli film jest dobry lub zły w zależności od tego, czy TY uznajesz w nim coś za potrzebne lub nie. Chyba Cię trochę poniosło :) Ja też chciałbym powiedzieć, że na przykład brazylijskie telenowele są najlepsze i powinny być wzorem dla innych filmów odcinkowych, bo... ja tak uważam. Ale to tak niestety nie działa.
Dla Ciebie jakieś niedopowiedzenie w filmie to błąd lub dziura, dla mnie jednak może to być część jakiejś układanki. I kto ma tutaj rację? Czy ja jej nie mam, bo SF nie jest dla mnie gatunkiem jakoś szczególnie ważniejszym od innych i nie zwracam aż tak bardzo uwagi na drobiazgi, które, jak już wcześniej wspomniałem, można (jeśli już się czepiać) w bardzo łatwy sposób wytłumaczyć? Czy Ty ją masz, bo uważasz się za super inteligentnego i według Ciebie takich błędów w filmie fantastycznym (który, przypomnijmy, rządzi się zupełnie innymi prawami niż kino faktu) być nie powinno? Szczepan, trochę pokory w wygłaszaniu takich prawd ostatecznych :)
Wow... rozgryzłeś mnie... teraz zamilknę... A nie sorry... jednak nie :-).
Po pierwsze... DUŻO NAD INTERPRETUJESZ. Zarówno w moich poglądach jak i fabule filmu :-).
Po pierwsze... Super Inteligentnego? A co ja Kasparow? Ledwie zwykły Misiek. Poza tym... czy ktoś inteligentny marnowałby czas na ta dyskusję? Albo tworzył jakieś zestawienia filmów wampirycznych... Nadto mi schlebiasz.
cztery... a nie czekaj... ehmmmmm... Dwa! Tak... nad tym co Ja uważam za dobre lub złe... decyduje JA. Jednakże... idziemy dalej. Jak widzisz dość sensownie wykazaliśmy (bo nie tylko ja) tu nie jedną dziurę i błąd (nie cześć układanki, bo niewysłanie iluś tam Dronów czy obmyślenie sensownego planu... to nie układanka.)... i trudno szukać tu czegoś więcej niż głupoty lub pominięć scenarzysty. Co by wskazywało, że celem była widowiskowość z pozornym sensem. Pisanie, że SF rządzi się innymi prawami tu nie pomoże. Bo to nie, niewyjaśnione działanie wehikułu czasu czy działa laserowego (na co w filmie nie ma czasu i to łykamy)... to błędy logiczne, które będą błędami nawet jeśli przeniesiemy je do Dramatu czy Komedii. To głupoty, pominięcia i bezsensy... skoro zwykły Kowalski zna rozwiązanie problemu zaistniałego w filmie, a Machina (nie z roku 2077) z odległej galaktyki, umiejąca czerpań energię z planet, klonować, manipulować ludźmi, przemierzająca wszechświat i zwabiająca do siebie gatunki myślące... nie widzi rozwiązania... coś jest nie tak. Twórz przerósł twórcę :-)?
Plus sama SI... Ona mogłaby nawet walić kawałami,by być inna niż HAL (i była bo ta jej wizualizacja jako babka z komputera, sterowanie Dronami, udawanie emocji), ale komputery maja do siebie jedno. Logiczne myślenie. Dlatego tak super grają w szachy. Plus my nie mówimy tu o błędzie typu Lemowskiego "że człowiek nic nie zrobi". Tylko o błędach podstawowych... takich, które przewidziałby dzieci. Można było zrobić to lepiej. Po prostu (proszę tylko nie pisz, że zawsze wszystko może być lepiej.)
Wybacz, ale tego obronić się nie da...możesz pisać jak to SF się rządzi innymi prawami, a Tet mógł coś tam... ale tego nie obronisz. Bo Tet wykazuje wielką inteligencje (PODBIŁ PLANETĘ!!!) a daje się zrobić jak ostatni głupek... to nie uchodzi. To obniża przyjemność płynącą z filmu...Bohater nie dostaje godnego przeciwnika. To jest najgorsze.Oczywiście dla niektórych to wystarczy (i szatan im zapłać)... ale nie każdy myśli tak samo i co niektórzy mają wyższe wymagania (i jak widać jestem jednym z nich, i nie jestem osamotniony)
Lubię SF, ale spokojnie tak samo oceniam inne gatunki. Naturalnie wszystko zależy od konwencji filmu.
"Ja też chciałbym powiedzieć, że na przykład brazylijskie telenowele są najlepsze i powinny być wzorem dla innych filmów odcinkowych, bo... ja tak uważam."
Problem w tym... że tego sensownym argumentem nie poprzesz :-). Tak jak nie podajesz sensownych kontrargumentów na nasze zarzuty. Starasz się usprawiedliwiać ten film... ale nie wychodzi. Gdybyś się wysilił i przejrzał nie tylko ten temat, ale może odrobinę mojego profilu... widziałbyś, ze z pewną dozą podchodzę do swojego subiektywizmu (wiem które z moich ulubionych filmów to Guilty Pleasure :-) ). Wiem, że od tego wyrwać się nie można, ale ocenić dobre zdjęcia, błędy logiczne lub strukturę scenariusza... CHYBA umiem dość subiektywnie i z dozą empatii (dlatego ten film nie ma u mnie 3... doceniłem wszystko co na to zasłużyło). Fakt iż widziałem sporo filmów (jasne,nie tak dużo jak wielu innych) sprawia, że widzę gdy ktoś karmi mnie powtórką. Możesz to uznać za mało skromne podejście... ale patrząc na to jak setki innych ludzi ocenia filmy tylko na zasadzie "lubię/nie lubię" lub wypowiadają się o zdjęciach w filmie podczas gdy tak naprawdę nie zwrócili na to uwagi (bo dobrze się oglądało) ... zaryzykuje takim stwierdzeniem.
Ciebie bym natomiast podejrzewał o skrajny subiektywizm... 10 na 10... serio? Masz do tego prawo (i to nawet nie jest skrajnie złe podejście) Jednakże z taka postawą trudno wchodzić w sensowną dyskusję. Bo właśnie takie osoby bronią Brazylijskich Telenowel jako dzieła wybitne :-). Oczywiście... nie wszystkie. Oczywiście możesz napisać dlaczego ten film zasługuje na tak wysoką ocenę.
Prawdy Ostateczne... Wybacz. Nie moja specjalność :-). Jeszcze nie widziałeś mistrzów tego gatunku. Na ale lepsze takie prawdy o filmach, niż rzucanie oskarżeń o cwaniactwo lub pychę gdy ktoś ma inne zdanie. No, ale co tam. Pozdro.
Owszem, możesz decydować o tym, co sam uważasz za dobre lub złe, ale nigdy mi się nie podoba, gdy ktoś na podstawie swojej oceny stwierdza obiektywnie, że film jest beznadziejny, głupi itp. A wszystkie Twoje dotychczasowe komentarze niestety wskazują właśnie na takie podejście do sprawy. Stąd moje stwierdzenie, iż zwyczajnie cwaniaczysz. A super inteligencję nie ja Ci przypisywałem; miałem na myśli tylko to, iż jesteś gościem, któremu bardzo zależy na tym, by tak o nim myślano i wciąż to podkreśla :)
"Problem w tym... że tego sensownym argumentem nie poprzesz". Hah, to żeś mi dopiero dowalił. Problem w tym, że inaczej nazywamy pewne rzeczy. Podczas gdy ja staram się Ci wytłumaczyć, że Tet miał prawo niezorientować się, że Jack wiezie bombę, bo jednak nie był superinteligentną sztuczną inteligencją (to, że podbijał planety, wcale nie świadczy o jego nieomylności i nieskończenie wielkich możliwościach; podbił jedną, drugą i trzecią planetę, w porządku, ale trafił w końcu na Ziemię, gdzie ludzie okazali się bardziej przebiegli niż on - nie mogło tak być? Mogło i tak też się stało), Ty odpowiadasz mi tylko, że to jest głupie i bez sensu :/ Jeżeli to nazywasz poprawnym argumentowaniem, to sorry, ale to taka dyskusja nie ma sensu.
Może nie uważam tego filmu za mistrzostwo w dziejach kinematografii, nie postawiłbym go nigdy na równi z takimi filmami jak "Łowca androidów" czy "2001: Odyseja Kosmiczna", ale w kategorii lekkiego filmu SF daję mu najwyższe noty i będę go bronił, ponieważ widzę w nim w większości same pozytywy. Podobał mi się pod każdym względem. Jedynym drażniącym mnie w nim elementem była Kurylenko. No i może jeszcze zbyt często pojawiająca się elektroniczna muzyka przywodząca na myśl "Tron Dziedzictwo". Wiesz, nawet nie przeszkadzały mi te wszystkie "zerżnięcia" z innych filmów, bo to mało filmów porusza problem klonowania? Mało z nich przedstawia ludzi działających w ukryciu, by pokonać wroga? Ważne, że to zupełnie inny film i co innego nam pokazuje. To, co Ty nazywasz nadinterpretacją z mojej strony, jest po prostu zabawą, lubię czasem się zastanowić, dlaczego coś zostało w filmie pokazane tak, a nie inaczej, dlaczego coś zostało pominięte i niewytłumaczone. Nie są to oczywiście zagadki na miarę jakiegoś wielkiego dzieła, ale na film z ciekawą fabułą, dobrą akcją, ładnymi zdjęciami i muzyką oraz dobrym (w większości) aktorstwem, jak najbardziej mi wystarczą. Obiektywnie oceniając dałbym mu może dziewiątkę, ale mnie osobiście on poruszył, za co dodaję mu jeszcze jeden punkt od siebie. Jeden w tę lub drugą stronę, to chyba nie grzech, skoro film jest ogólnie dobry, prawda?
I nie to, żebym miał coś do Twoich sześciu punktów danych temu obrazowi, bo być może na taką ocenę on jednak ostatecznie zasługuje, choć biorąc pod uwagę wszystkie składające się na niego elementy, o których napisałem wyżej, to myślę, że to jednak trochę mało. Chodzi mi głównie o sposób, w jaki wyrażasz swoją krytykę. "Film jest średniakiem, jest dziurawy i głupi. Rzekłem." Szczepan, jestem pewien, że Jezusowi nie podoba się taka postawa :)
Powiem tak, Szczepan, czemu tak bardzo próbujesz zaistnieć jako krytyk filmowy? Skoro masz taki talent to go nie marnuj. Ja oglądając film nie chce się zastanawiać nad tym dlaczego w nim jest coś tak a nie inaczej, że przecież to absurd i tak nie mogło być. NIE, ja chce po prostu obejrzeć dobre kino z dobrymi efektami żeby się zrelaksować i wykorzystać swój wolny czas na rozrywce. Oglądając film wiem że to tylko FILM a nie tak jak pisał Złoty_Deszcz dokument z Discovery o katastrofie tupolewa że muszę krzyczeć do telewizora jakież to oni głupoty nie wygadują. Wiem że to tylko film, fikcja. Nie rozumiem dlaczego doszukujesz się realizmu w SF skoro ten gatunek realistyczny nigdy nie będzie, chcesz realizmu to włącz sobie Ojca chrzestnego lub jeszcze jakiś inny dramat. Ja również mogę wymienić wiele błędów jakich się dopatrzyłem w tym filmie, to że np najpierw w tej ważce 52 Jack 49 podaje się za 52 jest ok, potem już na pokładzie tet'a mówi że jest 49. Dodatkowo Tet powinien chyba wiedzieć czy drony zlikwidowały 49 skoro sam je na niego nasłał a potem na swoim pokładzie go nie zabija tylko wpuszcza jak gdyby nigdy nic. A ostatecznie samo to jest absurdalne że po co tet wysyłał na ziemię Jacków żeby naprawiać te drony, po co mieszał Jackowi w głowie opowieściami o tytanie itp skoro wcześniej zaprogramował go żeby wybić wszystkich ziemian a potem musiał wymyślać historie o wojnie? No ale widzisz gdyby to wszystko zrobić tak żeby było jasne filmu by nie było bo nie było by Jacka, drony cały czas chroniłby tych platform a jeśli by powstał to byłby o tym jak tet sklonował dwójkę astronautów i wysłał ich na ziemię żeby wybić ziemian a sępy (czyli ostatnia garstka ludzi) byliby ostatnią nadzieją na uratowanie ludzkości ale wtedy co to byłby za film? Że przez 2 godziny Freeman z innymi zastanawiałby się jak wysłać bombę na pokład teta? wtedy byłbyś zadowolony z tego filmu? Ja odbieram to jako FILM, fikcję i wiem że mam po prostu się dobrze przy tym bawić a nie zastanawiać się dlaczego coś jest tak a nie inaczej bo skoro wiem że to wszystko to absurd (tak absurd bo absurdem jest to że ktokolwiek i kiedykolwiek ktoś nas zaatakuje) to znaczy że mam film wyłączyć? Nie, podejść z dystansem i obejrzeć po prostu film, nie zastanawiając się dlaczego coś jest tak a nie inaczej bo to fikcja.
Gdybym próbował zaistnieć jako krytyk to bym wziął udział w konkursie "powiększenie"... Nie rozumiem dlaczego, gdy ktoś nie uskutecznia mitu o... "wyłączeniu umysłu", "Niezwracania uwagi na detale" lub " Niedoszukiwania nie sensowniejszych rozwiązań" jest tak źle odbierany. Krytyk? Bo mam wymagania? Bo Analizuje i nie zgadzam się z ta wizją?
Nie chcesz myśleć nad tym co oglądasz... Super! Wystarczy ci taka fabuła i efekty... Rewelacja! I nie pisze tego złośliwie, serio super, że tak się cieszysz (tylko) filmami. A co z resztą? Mówisz o łykaniu filmu jakim jest... a co jak mi w gardle stanął? Niby słodki, a jakby spleśniałych jabłek napchali. Jeśli dla kogoś to (aż) film? I lubi gdy sztuka, w którą bardzo wierzy trzyma poziom... nie ważne czy jej celem jest rozrywka czy coś wznioślejszego (chociaż to zawsze rozrywka... przeżywanie emocji, podziw tego co na ekranie... nie ważne jak poważny temat. Na swój sposób zawsze "bawi"). Lubi gdy potraktowano go z szacunkiem, ale nie tylko jego... każdego kto ten obraz zobaczy. Nie ważne czy Pan Raczek czy Zwykły Kowalski... każdy zobaczy jakość. Coś co go nie okłamie w sposób naiwny (bo tak wzniośle mówiąc: kino to sztuka kłamstw) a w sposób dobry... Jak dobry szuler. Masz czysty portfel, a jednak wychodzisz z uśmiechem na ustach. Może z powodu dobrej gry, a może dlatego iż wiesz jak sprytnie cię przerobiono... nie wiadomo, ale się cieszysz. Nie jak podczas spotkania z brudasem, któremu asy wypadają z rękawa i wali cię w mordę (dając chwilę napięcia) po czym okrada ci kieszenie... średnia zabawa, duży niesmak.
Stara zasada iż "czasem dziury są potrzebne by historia mogła toczyć się dalej" z pewnością funkcjonuje i akceptuję jej istnienie... ale wszystko ma granice. Skoro bez dziur ten film by miał wyglądać źle... może po prostu nie powinien powstać. Za te pieniądze mogli za sponsorować bardziej przemyślane historie. A może wystarczyło parę poprawek, jedno czy dwa zdania wyjaśnienia czegoś, może odpuszczenie sobie któregoś motywu... Nie zrobiono tego. Więc łykam to takim jakim jest... skoro uważam to za momentami głupie. Wybaczcie moje podejście do tytułu. Zapomniałem, że od teraz nie należy krytykować.
Złoty Deszczu... A kto stwierdza Obiektywnie? Koleś który post wcześniej napisał iż wie, ze nie może się wyrwać od subiektywnej opinii? Nadal nie czaję gdzie tu Cwaniakowanie. No chyba, że nazywasz tak każde inne podejście niż twoje. To luzik.
Możesz też napisać gdzie podkreślam swoją "Super-inteligencję" :-). Bo to mnie... interesuje.
Oskarżenia o "Głupie" i "Naiwne" to dość dobre argumenty... Powiem ci dlaczego. Po pierwsze wskazują "błąd" (w "" bo to kwestia nazewnictwa, prawda?)... po drugie najczęściej zapodają sensowniejsze rozwiązanie (co udowadnia, że "błąd" nie trzyma jakości). Podczas gdy ty mówisz... Tak ma być i tak to łykam. To część układanki. Konwencja filmu i przedstawione fakty wskazują, że ci ludzie muszą walczyć z nie lada wyzwaniem... a nie! Wystarczy prosty fortel. Coś czego ludzie nie mogli zrobić nawet u szczytu swojego potencjału ilościowego, zbrojeniowego i umysłowego (bo zostali podbici, wybici i zdominowani)... było tak proste. Ok... Tak chcesz to traktować. Proszę. Nie odbiorę ci tego.
Ja jednak pozostanę przy prostym stwierdzeniu iż odebrano tu moc Antagoniście (Piszę tu już tylko o tym jednym problemie bo do niego się wszystko zbiega.). To co miało potencjał na wroga, z którego pokonania sam widz by czerpał satysfakcję... zostało okryte śmiesznością. Nieważne już czy to Inteligencja zimna czy nie. To po prostu nie daje satysfakcji. Zaraz napiszesz pewnie coś w stylu "Tobie nie daje"... tak właśnie... Mnie nie daje :-).
Na koniec odpowiem ci dwoma cytatami:
-"...Obiektywnie oceniając dałbym mu może dziewiątkę."
-"...nigdy mi się nie podoba, gdy ktoś na podstawie swojej oceny stwierdza obiektywnie..."
Obiektywizm nie istnieje. Nie przy takich ocenach. Napisałem to, tak pewnie, ponieważ osobiście nie lubię tej nowomodnej maniery jakoby już przy wszystkim trzeba było zaznaczać "Moim zdaniem", "w mojej opinii". Powiem ci coś... ludzie wyrażają swoje opinie... zawsze swoje. Nieważne czy napisze to bezpośrednio czy z zastosowaniem wszystkich tych asekuracyjnych zmiękczaczy... to zawsze Subiektywne spojrzenie. Może być ono po prostu bardziej lub mniej popierane przez ludzi i rożnego rodzaju reguły/argumenty. Bardziej lub mniej namaszczone ignorancją lub skrajnością... ale to zawsze opinie Subiektywne. Moje brzmią jak prawdy objawione? No może dla Ciebie :-).
Ja osobiście cenię sobie dobry, maźnięty empatią dla innych, a zarazem twardy subiektywizm. Może ktoś by nazwał to obiektywizmem... No, ale to subiektywna opinia.
Pozdro.
ps. Jezus chodził po świecie i głosił coś co w skrócie brzmiało "Wyznawajcie w mojego boga, bo inaczej zostaniecie potępieni"... no cóż... Mistrz. :-)
pps. Robi się Offtop. Ja za swój przepraszam... Dyskusja i tak prowadzi do banałów... więc postaram się swój ograniczyć. A najlepiej to gdzieś przerzucić. Mój temat Wolny lub wiadomości PW stoją otworem.
nie no zwracam Ci honor, byłem świeżo po jego obejrzeniu i owszem, jako film jest spoko, fajne efekty itp ale jak się przespałem i przed snem po rozmyślałem o nim to doszedłem do wniosku że jest po prostu słaby. Cały czas krąży mi w głowie pytanie ,,Po co?''. Po co tet sprzedawał Jackowi tą historyjkę o wojnie, tytanie skoro wcześniej (zapewne i numerem 49 bo przecież miał wymazaną pamięć) wybił nim prawie całą ludzkość? No nie mogę pojąć po co to było, gdyby np Jack był pojmany i zostałaby mu wymazana pamięć żeby naprawiał drony i myślał że na prawdę jest tak jak mówi tet to jeszcze byłoby spoko ale najpierw robi z niego bezwzględnego żołnierza który ma wybić swoją rasę a potem wymazuje mu pamięć i wciska kit o wojnie itp :D tego nie mogę pojąć cały czas. Moim zdaniem wystarczyło wstawić w filmie scenę w której oni przylatują do teta tam z tą bombą i wywiązałaby się rozmowa między jackiem a tetem w stylu ,,skoro i tak za chwilę umrzesz (tet do jacka (bo drony leciały już zabić jacka i freemana)) to ci opowiem o moich planach'' i to by rozwiało wszelkie wątpliwości, bo wiedzielibyśmy po co tet robił z jacka żołnierza a potem wymazał mu pamięć żeby wciskać kit o tytanie itp.
Nie wiem czy twoja wypowiedź ma być lekko sarkastyczna, czy ja już jestem spaczony od tych dziwnych dyskusji. Jednakże uznam... że nie jest :-).
Taka scena w finale by chyba nie pomogła temu obrazowi :-) (zbyt banalne). No chyba że Tet by rzucił czymś mocnym typu... "Dałem ci świadomość bo cie kocham" :-D. Ale to niemożliwe patrząc z jaka łatwością zabija swoje twory. Tak więc pytanie "Po Co?" jest na miejscu... szkoda, że jedyną sensową odpowiedzą jest "bo scenarzysta tak chciał, i już".
pozdro.
Nie, moja wypowiedź nie jest sarkastyczna. Może i rzeczywiście byłoby to banalne ale zmieniłoby nam obraz tego filmu, wiem że nie raz w filmie coś nie jest wyjaśnione albo z myślą o kontynuacji albo żeby odbiorca sam sobie dopowiedział własną teorię ale w przypadku tego filmu nikt z nas nie jest w stanie sobie w wyobraźni dośpiewać własnej wersji wydarzeń. Może nie musiałoby być wyjaśnione wszystko w tej scenie ale tet mógłby powiedzieć Jackowi że dzięki niemu i zasobom ziemskim chciał odbudować własną rasę lub coś w tym stylu i już to że Jack miał mieszane w głowie mimo że wcześniej wybił prawie całą ludzkość miałoby jakiś sens.
"a co jak mi w gardle stanął?" I znów zaczynasz tę samą śpiewkę, bo film nie spełnił TWOICH oczekiwań... Może wystarczyłoby po prostu, żebyś w takim razie odpuścił sobie wypowiadanie się na temat tego filmu i zwyczajnie o nim zapomniał, bo po co się dłużej męczyć.
Ciekawe, wcześniej pisałeś, że nie chcesz w tym filmie żadnych wyjaśnień, bo nie ma tu żadnych niedopowiedzeń, tylko same banały, a teraz piszesz, że jednak chciałbyś jednego lub dwóch zdań wyjaśnienia. O co Ci w końcu chodzi? Widzisz, mnie, jak i wielu innym osobom, właśnie żadnych wyjaśnień w tym filmie niepotrzeba, bo sam potrafię sobie ułożyć, jak i co mogło się w nim stać, i co mogło doprowadzić do takich wydarzeń, a nie innych. I przez to, że nie potrafisz się pogodzić z takim stanem rzeczy, nazywasz film głupim i pełnym dziur. Heloł, znów zatem pytam, kto ma tutaj rację, Ty i zwolennicy Twojego sposobu myślenia, którym część rzeczy wydaje się nie takimi, jak oni by je przedstawili, czy my, którym w tej produkcji wszystko pasuje, bo jak na film SF (zrobiony według pomysłów pewnych ludzi; pomysłów być może nie idealnych, ale znów nie bezdennie głupich, jak zdajesz się o nich myśleć) mający na celu dostarczyć emocji i nie sprawiający wcale, że podczas jego oglądania czuję się głupi, to spełnił on bardzo dobrze swoje zadanie. Dlaczego od razu wyskakiwać z gadką, że przy takim filmie trzeba wyłączać myślenie?
Ty naprawdę musisz się uważać za kogoś super inteligentnego, a przynajmniej dużo lepszego od pozostałych, skoro poczułeś się urażony z powodu tak poprowadzonej końcówki filmu, podczas gdy tylu innym osobom ona odpowiada. Powinienem zadać to pytanie dużo wcześniej, bo to w końcu od tego wychodzi cały problem. Dlaczego uważasz, że to Twoje zdanie odnośnie tego filmu akurat jest słuszne? Tak, wiem, wydaje Ci się, że pewne wątki zostały przedstawione niemądrze, w niezbyt przemyślany sposób, są nielogiczne itp., ale dlaczego, biorąc pod uwagę różne czynniki składające się na to, jaki jest ten film, ktoś kto wejdzie na to forum i przeczyta Twój pierwszy wpis w tym temacie, ma właśnie Tobie uwierzyć, że ten film jest do bani?
Piszesz, że nie ma czegoś takiego, jak obiektywizm. Są jednak w filmie elementy, które można ocenić w miarę obiektywnie. Dla przykładu w kwestii muzyki, gdyby w "Niepamięci" na oprawę muzyczną składały się kompozycje z filmów animowanych Disney'a, to ktoś nawet niezbyt znający się na kinie powie, że coś tu nie gra i będzie miał rację. Podobnie ze zdjęciami, efektami specjalnymi, czy grą aktorów. Nieco odmiennie ma się sprawa z fabułą, która, jak widzimy, jednym odpowiada, a inni nie mogą tego przeboleć. Ale zamiast dodać choćby to banalne "moim zdaniem", to Ty cały czas uparcie stwierdzasz, że film jest do bani, i że jest tak na 100%.
Co do Twojej "superinteligencji", to było to oczywiście pewne przejaskrawienie, ale myślę, że część z poniższych cytatów znakomicie odda to, co miałem na myśli.
"Oczywiście skrzynka to tylko marny pretekst by "wyjaśnić" coś ludziom już bardzo niekumatym."
"Właśnie są do uniknięcia... Ale to trzeba kuźwa myśleć :-)"
"Luz, luzem... a głupoty głupotami :-). Wybacz intelekt to nie piesek na baterie... tego nie wyłączysz. Jak coś ci zgrzyta jak piasek miedzy zębami to nie powiesz, ze to wata cukrowa... bo to głupie :-)."
Właśnie to nazywam cwaniactwem, a nie fakt, że masz odmienne zdanie od mojego. I takich stwierdzeń w Twoich wypowiedziach jest mnóstwo, a one, jak bardzo byś się teraz nie wypierał, nie świadczą o skromności, tylko o tym, że naprawdę masz się za łebskiego gościa, któremu inni, "niekumaci" i niemyślący, do pięt nawet nie dorastają.
Na koniec jeszcze jeden cytat, podsumowujący to, o czym w większości tutaj pisałem, mianowicie o fakcie, jakobyś miał być całkowiecie neomylny lub za takiego miał się uważać:
"Film jest średni... po pierwsze dlatego, ze trudno tu nie czuć cały czas, ze to kolejne zrzynki. Mało tego... upchane do jednego wora i wychodzi przekombinowanie. Aktorsko ledwie poprawny. Film nie wzbudza ciekawości, a jego intryga jest do przewidzenia w 5-10 minucie. A silił się na twist fabularny. Bohaterowie to płaskie papierki, a małe bzdury i głupoty nie ułatwiają tu seansu."
Od kiedy to z powodu jednej złej aktorki cały film traci pod względem aktorstwa? Film może nie wzbudził Twojej ciekawości, ale z innymi widzami mogło być zupełnie odwrotnie (ze mną na przykład tak było); znów tylko na swoim przykładzie stwierdzasz, że jest tak, a nie inaczej. Ja nawet po pół godzinie oglądania nie potrafiłem przewidzieć, co będzie dalej; śmiem twierdzić, że większość widzów miała podobnie. Pewne przypuszczenia mogły się nasunąć komuś, kto na przykład wcześniej przeczytał jakąś recenzję tego filmu, a w nim wzmianki, że jest on "zrzynką" z "Moon'a", "Matrix'a" itd., ale na pewno nie rozgryzł intrygi po tak krótkim czasie. Myślę, że bardzo przyzwoicie zostały tu nakreślone charaktery głównych bohaterów, ich motywacje i działania: pełne zdyscyplinowanie Victorii, obawy przed nawet drobnym nagięciem zasad, według których mięli postępować; zupełnie inna postawa Jacka, odznaczającego się pewną lekkomyślnością, ale również uporem i zdeterminowaniem, mogącymi doprowadzić go do śmierci, a wszystko to w imię poznania prawdy. To tylko drobna część tego, co można powiedzieć o każdej z postaci występujących w tym filmie. Pod warunkiem oczywiście, że z góry nie próbujemy zmieszać go z błotem, tak dla zasady... Szczepan, Twoje powyższe stwierdzenia po raz kolejny nie są niczym poparte, a zobacz ile można napisać o tym filmie tak, jak jest naprawdę.
Wybacz złoty deszczu to co napiszę... chyba miałem cię za bardziej kumatego niż jesteś. Zapewne napiszesz, że znów cwaniakuje lub mam się za super inteligenta... ale serio nie wiem jak mam komentować twoje zarzuty konfrontując je z moimi wcześniejszymi wypowiedziami o zdaniu subiektywnym itp. niemal sam się w nich poniżałem, a ty dalej swoje... ok... niech ci będzie... ale dla mnie to dziwne.
Z twojej wypowiedzi wynika jakbym już w ogóle miał nie mieć prawa głosu bo Wielkiemu Deszczowi się podobało a ktoś to dementuje... sorry. Ale napisz sensowe argumenty, a z chęcią o nich podyskutuję i może nawet przyklasnę... nie takie do obalenia w 1 minutę przeciętniakowi jak ja (tak, tu zakreślam fakt iż nie jestem jakiś geniuszem)
"Ciekawe, wcześniej pisałeś, że nie chcesz w tym filmie żadnych wyjaśnień, bo nie ma tu żadnych niedopowiedzeń, tylko same banały, a teraz piszesz, że jednak chciałbyś jednego lub dwóch zdań wyjaśnienia"
Nie wiem gdzie to wyczytałeś... może znów nadinterpretacja. Ale 2 zdania wyjaśnienia chciałem dodać do swojego poglądu... nie filmu.
Zrozum jedną rzecz... Ludzie negujący rozwiązania filmu, rzucają lepszymi rozwiązaniami... ty i tobie podobni poglądami typu: "było tak czy siak bo tak być miało"... lub inna rzecz, którą zaraz dementują inni... nie jesteście na wierzchu. Nie wygrywacie, a strasz się objawić swój pogląd jakbyś wygrywał tą dyskusję... Daj mi mocne argumenty, które mnie zatkają, a się zatkam... w przeciwnym razie sobie daruj.
Starasz się znaleźć jakąś "Rację"... Informacja... racji, nie ma! Każdy postrzega to jak chce. Moja wypowiedź może jedynie zwrócić uwagę na niektóre fakty... Nie łykasz tego? Podaj sensowniejsze rozwiązania... nie umiesz? To milcz i daj komuś innemu. Starasz się? To nie denerwuj się, że ktoś to podważy i nie nazywaj go cwaniakiem bo wpadł na coś czego ty nie wymyśliłeś lub zignorowałeś. Dyskutuj bez osobistych wycieczek.
Piszesz o dostarczaniu emocji... ok... ja to rozumiem. Ale emocje można dostarczać na wiele sposobów. "Dlaczego Ja" też dostarcza emocji... kurom domowym... nazwiesz to dobrym? Zabronisz wyrażać o programie swoje zdanie? Bo kogoś wzruszył fakt, że dziewczyna kocha chłopaka, który kocha inną? Motyw banalny i zapewne źle zagrany (pracowałem na planie serialu... wiem jak wygląda produkcja), ale też napiszesz pewnie, że kury mają inny pogląd... pewnie mają. Jednakże ja nie zamierzam siedzieć cicho gdy ktoś wychwala rzeczy mierne... Zapytasz pewnie dlaczego je tak oceniam... napiszę ci:
-Zrobiłem parę filmów amatorskich, średniactwo, ale zawsze...
-Studiowałem wiele rzeczy z filmem związanych
-Moja biblioteczka to 80% książki tematyczne o filmie (zajrzyj na mój profil)
-Mam ocenione 3000 filmów. W kolekcji mam prawie 4 tysiące oryginalnych filmów... oglądałem pewnie z 5 tysięcy + masę bajek, seriali i innego shitu.
Napisz że się chwalę i mam za nic innych... proszę. Faktów nie podważysz. Czy czuję się lepszy bo tyle obrazów zaliczyłem? NIE! Ale czy czuję, że mam lepsze predyspozycje do oceniania SZTUKI filmowej niż ktoś kto tego nie zrobił... TAK!. Jestem racjonalistą... jeśli ktoś jeździł tysiącem samochodów to nie będę sobie wmawiał, że umiem tak ocenić samochód jak on "bo dobrze się jedzie"... wybacz. Chcesz żyć w takim świecie bajek... żyj. Ja ci tego nie odbiorę.
Piszesz, że muszę się uważać za kogoś lepszego bo uraziło moją inteligencję zakończenie... a Może inni są tak samo dobrzy tylko łykają to jak leci? To nie kwestia inteligencji, a pewnej wrażliwości. Ignorancji itp.
"Dlaczego uważasz, że to Twoje zdanie odnośnie tego filmu akurat jest słuszne? Tak, wiem, wydaje Ci się, że pewne wątki zostały przedstawione niemądrze, w niezbyt przemyślany sposób, są nielogiczne itp., ale dlaczego, biorąc pod uwagę różne czynniki składające się na to, jaki jest ten film, ktoś kto wejdzie na to forum i przeczyta Twój pierwszy wpis w tym temacie, ma właśnie Tobie uwierzyć, że ten film jest do bani?"
Nie uważam, że jest słuszne... ale na razie nikt nie podał argumentu na tyle mocnego by je zmienić (a jestem otwarty). Ja wystawiłem 6 co widać, staram się uargumentować swój pogląd. Ludzie muszą sobie zdawać sprawię (i pewnie zdają), że jestem jednym z miliona... jeśli ktoś przyjmie moje zdanie jako absolut... czuję się połechtany. Ale nie świadczy to dobrze o tej osobie... jestem anonimem w necie... a twój zarzut/argument jest słaby. Wybacz, ale jeśli ktoś by mnie ślepo słuchał... to niezbyt bystry z niego koleś. Opinie buduje się na konfrontacjach, dyskusjach i walkach... jak mawiał Kałużyński "tylko w ogniu dyskusji rodzą się wartościowe poglądy:" i ja w to wierzę... a przeciwnym razie... mamy religię. Dla mnie...nielogiczną rzecz.
Co do obiektywizmu... nawet gdyby w tym filmie była użyta muzyka z kreskówek... znajdzie się ktoś kto dopisze do tego idee lub wartość. Może myślisz, że nie... ale to płaskie postrzeganie. Połaź sobie semestr na filmoznawstwo i zobacz czego tam się uczy... Ja chodzę drugi rok jako wolny słuchacz... czasem pierdoły niesamowite. Ale jak mawiał mój szanowany nauczyciel w innej szkole "filmoznawstwo nauczyło mnie mądrze pitolić o filmach... mogę udowodnić wszystko o wszystkim"... możesz to negować. Jednakże nie wiesz ile prawdy w tym drzemie. Zawsze ktoś gdzieś odkryje jakieś wartości... Zabronisz im? Zanegujesz i staniesz na moim miejscu w innej dyskusji? Czy pozwolisz szerzyć kult piosenki kreskówkowej? Co zrobisz cwaniaku?
Nie będę komentował cytatów bo podejście do nich tłumaczą inne wpisy... słabe przykłady. I jakiej jednej aktorki? Tom i jego ekranowi koledzy mnie nie urzekają. Stwierdzam po sobie bo to jedyne zdanie jakim dysponuję (plus 4 osób które oglądały to ze mną)... Ty też stwierdzasz, że film jest dobry bo TOBIE wielkiemu Deszczowi się podobał... Wszystko co napisałeś do mnie mogę odwrócić. Hipokryto. TO, e ty czegoś nie umiesz nie znaczy, ze inni też... to, ze większość nie umie... nie znaczy, że ktoś nie... wybacz. Mit jakoby wszyscy byli we wszystkim równi... to tylko MIT. Ja przewidziałem, bo znam zasady budowania scenariuszy (przeczytałem 2 książki, zrobiłem kurs... brzmi ch.u.jowo... wiem, ale to fakt) i oglądałem sporo filmów (ale mało patrząc np.na Płażewskiego) i to mi wystarczyło by przewidzieć dalszą część wypadków krótkim czasie oglądania... i mówię o tym w SUBIEKTYWNEJ OPINII. Nie patrzę na większość... uwzględniam ich... ale nie będę asekuracyjnie opisywał grzecznie filmów. Wywalę co mi się nie podobało. Nie uznajesz tego? Podważ moje poglądy! Czekam.
"Twoje powyższe stwierdzenia po raz kolejny nie są niczym poparte, a zobacz ile można napisać o tym filmie tak, jak jest naprawdę."
Jest naprawdę? Hipokryzja do potęgi dziesiątej. Mi zarzucasz, że nie mogę twierdzić zdecydowanych "prawd" a sam piszesz jak być powinno i jaka PRAWDA jest... idziesz o krok dalej niż Demon Szczepan... Dyskusja z tobą nie ma sensu bo jest nielogiczna i sam nie umiesz utrzymać jednego toku rozumowania. Zdecyduj się...
Jak dla mnie starasz się na siłę udowodnić iż twoje 10/10 ma sens... nie wiem przed kim... ale MNIE tak to pachnie. Na razie ci nie wychodzi (w mojej opinii... dopisuje to byś się nie popłakał jak to odważne i zdecydowane zdania rzucam). Pozdro.
ps. Wysłałem ci zaproszenie do znajomych. Przyjmij (potem usuniesz). Napisz na priv. Nie zaśmiecajmy taką dyskusją więcej forum.
Szczepan, chyba trochę za bardzo się tym wszystkim przejąłeś. Nie chodzi mi absolutnie o to, aby wygrywać jakąkolwiek dyskusję, a Ty niepotrzebnie się denerwujesz. Być może to kwestia tego, iż w swojej ostatniej wypowiedzi nie użyłem żadnych "emotek", a to w wirtualnej rozmowie podobno jest bardzo ważne. To, że nazwałem Cię cwaniakiem, nie musi wcale oznaczać, że Ty musisz się rewanżować z kilkukrotną siłą, nazywając mnie niekumatym hipokrytą, kombinując z moim nickiem, czy wstawiając teksty typu: "żebyś się nie popłakał". Trzymaj fason i nie podchodź do tego tak emocjonalnie. Pisanie czegoś w stylu "Wielki Deszczu" jest nie na miejscu, ponieważ ja nie uważam się za nie wiadomo kogo i nie obnoszę się z tym, co to niby robiłem i co potrafię (myślę, że wystarczyłoby, gdybyś o swoich osiągnięciach napisał w jednym lub dwóch zdaniach, miast rozciągać to na połowę komentarza, ale ok, nie mam Ci tego za złe).
Nie chodzi o to, czy moje 10/10 ma sens i dla kogo go ma. O powodach dania takiej oceny już pisałem wcześniej, a moje komentarze nie mają wcale na celu udowodnić, że na tyle ten film zasługuje. Chyba nie zauważyłeś, ale ja tu od kilku wpisów cały czas trąbię o czymś innym. Nie każ mi wchodzić na Twój profil, żeby sprawdzać Twoje oceny, opisy, Twoją filozofię postrzegania kina, świata, czy cokolwiek, o czym jeszcze tam piszesz. Nie zamierzam przez takie "poznanie" Ciebie zmieniać swojego stosunku do Ciebie i napisać: "Nie, no, teraz to mi zaimponowałeś i wszystko co piszesz ma sens". Nie ma mowy. Dla mnie ważne jest to, co aktualnie ktoś pisze w konkretnym komentarzu dotyczącym konkretnego filmu, a tak się składa, że prawie wszystko, co piszesz na temat "Niepamięci" to jakieś urojenia i fantazje, które chciałbyś, aby każdy wyznawał według Twojego widzimisię.
Kwestię tego, czy dopuszczenie Jacka z bombą do Teta było mądre czy głupie, czy nie lepiej było postawić gdzieś tam tysiąca Jacków, albo czy helikopter powinien rozpoznać swojego pilota, już może zostawmy, bo skoro nie chcesz napisać, dlaczego Twoje zdanie odnośnie tych wszystkich spraw jest bardziej słuszne od zdania osób (nie, nie piszę, że tylko od mojego), którym takie rozwiązania fabularne pasowały, to taka dyskusja nie ma sensu.
Piszesz, że jestem hipokrytą i odwracam sytuację tak, że wygląda ona teraz, jakbym to ja wygłaszał prawdy ostateczne. Miałbyś rację, gdyby Twoja wypowiedź, którą przytoczyłem, naprawdę miała jakieś pokrycie w rzeczywistości, a ja bym się do niej przyczepił. Tymczasem to, co napisałeś na temat aktorstwa, bohaterów i przewidywania intrygi w tym filmie, to naprawdę bełkot. Jak ktoś, kto pracował przy powstawaniu filmów, kto przeczytał ileś książek na temat pisania scenariuszy, odbył kurs i w ogóle ma bardzo dużo wspólnego z kinem, jak zatem ktoś taki może pisać podobne rzeczy??? Wybacz, ale tak, jak dotąd miałem Cię tylko za cwaniaka lubiącego rzucać sloganami typu: "film jest słaby", "bohaterowie to płaskie papierki", tak teraz całkowicie przestałem traktować Cię poważnie.
Aktor jest dobry wtedy, gdy urzeknie Cię w absolutnie każdym filmie w swojej filmografii? Nie wystarczy, że w danym filmie po prostu DOBRZE zagra?
To, że odbyłeś jakiś tam kurs pisania scenariuszy znaczy, że wszyscy taki kurs odbyli i mają od razu w piątej minucie filmu przewidywać, jak potoczy się dalsza jego fabuła? Nie, no przecież pisałeś tylko o sobie, a skoro tak, to to w zupełności wystarczy. Proszę, nie rozśmieszaj mnie.
Mógłbym tu pisać jeszcze długo, zarówno o "Twoim mądrym pitoleniu", które, moim skromnym zdaniem, wcale mądre nie jest, jak i o muzyce, którą można wykorzystać w takim czy takim filmie, ale naprawdę nie widzę w tym już żadnego sensu i nawet mi się już nie chce. Chciałem dziś ograniczyć się tylko do kilku zdań, a i tak wyszło tak, jak zwykle, i, jak sądzę, jak zwykle na próżno.
A zaśmiecaniem forum się nie przejmuj. Forum jest na szczęście tak skonstruowane, że nikt nie musi czytać tego, czego nie chce, po prostu nie klika w dany temat, tylko szuka jakiegoś innego. Wybacz, że nie przyjąłem Twojego zaproszenia. Zawsze traktowałem ten serwis jako źródło informacji o filmach i miejsce, gdzie można się na ich temat wypowiedzieć, a nie jako portal społecznościowy, gdzie zaprasza się ludzi, których nigdy wcześniej się na oczy nie widziało, ale jeśli to dla Ciebie ważne, to przyjmę Twoje zaproszenie i wcale nie bedę go usuwał.
Z pozdrowieniami!
Za bardzo sobie schlebiasz kolego. Do nerwów mam równie daleką drogę jak do Nowego Yorku... a nie mieszkam w Stanach :-). Tak dobrym Trollem nie jesteś :-)
Gdybyś pomyślał nad tym co czytasz wiedziałbyś, że nie chodzi mi o to by każdy kurs przeszedł... Z resztą. To już nieważne. Powiem tylko... by przewidzieć takie fabuły... wystarczy... Oglądać filmy. Potem ma się tak MISTYCZNE zdolności. Kurs, zasady... nie są potrzeba... nie przy takich przeciętniakach :-D.
Ja dyskusji z tobą nie traktuje poważnie już od paru postów :-). Bo nie masz nic ciekawego do powiedzenia poza słabym bronieniem, średniego filmu. Jeśli moje poglądy o Niepamięci to bełkot (możliwe nawet... problem w tym, że nie umiałeś tego sensownie udowodnić), to twoje to już tylko bulgot... a potem dźwięk spuszczanej wody. Tak ja to odczówam. Bo czym ty zabłysnąłeś w tej dyskusji? fanfary... NICZYM. Nic nie wniosłeś poza rzucaniem uchybień dla mojej osoby już na starcie. Ja może bełkoczę... ale czy faktycznie spojrzysz na swoje wypowiedzi i powiesz, że byłeś lepszy?
Zaproszenie było ważne tylko gdybyś nie chciał dalej robić tu offtopu (bo może na forum każdy czyta co chce, ale sieciowa etykieta by wymagała rozmawiać tu tylko temacie pierwotnym).
Napisze tylko o aktorach. Gdybyś trochę pomyślał (to nie obraza... serio zanalizuj sobie temat) to może zobaczyłbyś, że "dobrze" to gra prawie każdy z Holly. "Kruz", Affleck czy nawet Zack Effron czy jak mu tam. Grają,bo grają... znają podstawowe sztuczki. Aktor to jednak nie tylko gra... ale też dobór roli, przygotowanie, praca nad postacią na poziomie scenariusza (nawet!). Aktor może nawet grać w badziewiu, a dalej urzekać (choćby detalem). Czy tu było w aktorstwie coś na co warto było zwrócić uwagę? Jakaś kreacja? Było "poprawne"... lub średnie jak ja to napisałem. Nic nie wnosi, niczym nie zaskakuje... było... ale taki zwykły gruz też jest... i nikogo nie rusza. więc za to plusu nie będzie... bo to jak doceniać i bić brawo, że Pani przy kasie ci coś sprzedała. Tylko, ze ta tutaj to nawet się nie uśmiechnęła. Bo aktorstwo to zawód jak każdy inny.
"... jak zatem ktoś taki może pisać podobne rzeczy?"
No właśnie... ktoś taki...może :-). Teraz napisz jak to znów cwaniakuję i nie uwzględniam innych... więcej tłumaczyć ci oczywistości nie zamierzam. Jednak nawet pomimo pewnego doświadczenia i wbicia w temat... nie mam się za wyrocznię. Inaczej nie brałbym udziału w dyskusjach na forach... bo wyroczni to niepotrzebne. Ja naiwnie myślę, że znajdzie się ktoś, kto tak spojrzy na jakiś temat, że rozmowa z nim będzie pouczająca... i o dziwo moja naiwność jest czasem nagradzana. No, ale nie tym razem... ufff.
I nie moim mądrym pitoleniu (sam mi dodajesz takie stwierdzenia)... tylko mojego nauczyciela. Jeśli nie skumałeś tego co ta anegdotka miała przekazać... no cóż... nie dziwi mnie to :-).
"co piszesz na temat "Niepamięci" to jakieś urojenia i fantazje, które chciałbyś, aby każdy wyznawał według Twojego widzimisię."
Właśnie takimi zdaniami się kompromitujesz... może gdyby to był pierwszy post... ale po tej całej dyskusji? Po twoim moralizatorstwie... Po prostu wisienka na szczycie torciku :-).
Tak zakończę. Brakowało mi takiej typowo "filmwebowej" dyskusji :-). Dzięki za tą chwilę rozrywki. Trzymaj się... a to znaczy nie puszczaj. :-D (by zakończyć z Fasonem :-) ).
Pozdrawiam.
ps. Swoją drogą... około 10 lat na FW... 62 filmy ocenione... z czego jeden to właśnie Niepamięć... ciekawe. Serio :-).
Heh, mylisz się Szczepan, zabłysnąłem w tej dyskusji choćby tym, że pokazałem, jak niewiele sensownych rzeczy potrafisz napisać o filmie, mimo tych wszystkich kursów, które zrobiłeś, książek, które przeczytałeś i mnóstwa innych rzeczy, których dokonałeś w imię rozwoju sztuki filmowej :)
Myślałem, że ponowne skierowanie Twojej uwagi na zdania dotyczące aktorstwa, przewidywania wydarzeń itd., których jesteś autorem, zadziałają trochę jak kubeł zimnej wody i ostudzą trochę Twój zapał, ale, jak widzę, jesteś jednym z tych przypadków, którzy będą się kłócić do upadłego, choć widzą, że nie mają racji, a do tego coraz bardziej posuwają się do pyskówek na poziomie przedszkola.
Chyba jednak trochę Cię ruszyło to, co napisałem w ostatnich komentarzach, bo to naprawdę widać po sposobie, w jaki się teraz wypowiadzasz. Mechanizm jest tu prosty: ja stwierdzam na przykład, że na podstawie tego co piszesz trudno jest traktować Cię poważnie - Ty odpisujesz to samo, tylko że o mnie. Ja stwierdzam, że Twoje slogany na temat aktorstwa są bełkotem - Ty odgryzasz się podobnie, tylko niestety już w dużo mniej elegancki sposób. Widzisz śmieszność tej sytuacji? To tak, jak w przedszkolu, dziecko powie "głupi jesteś", na to drugie odkrzyknie "sam jesteś głupi!". A do tego jeszcze te uśmieszki, powtarzane co akapit, mające na celu pokazać, jak to niby świetnie się bawisz i jaki to luzak z Ciebie... Szczepan, jeżeli chcesz mi dopiec, zrób to na poziomie, a nie uciekając się do takich płytkich sztuczek, bo nie jesteś w tym wiarygodny.
W dodatku z uporem maniaka cały czas próbujesz mi wmówić, że nieudolnie bronię filmu (choć, jak poprzednio napisałem, od długiego już czasu moje wpisy dotyczą tylko Twojej osoby i sposobu, w jaki wszystko krytykujesz), że sobie schlebiam (co miałbym niby zyskać próbując Cię zdenerwować? Piszę po prostu jak jest i co widać, bo Twoje zuchwalstwo jest niestety widoczne w każdym zdaniu), że próbuję wygrać jakąś dyskusję... Jak miałaby wyglądać taka wygrana i co mi z tego przyjdzie? Ja wiem, że z Tobą się nie wygra, bo znam takich ludzi jak Ty, którzy zawsze znajdą coś, żeby tylko nie okazało się, że nie mają racji, choćby nawet mieli pisać, że rozwiązania fabularne w filmie są głupie i nie powinny tak wyglądać, tak jak Ty to cały czas robisz. Piszesz, że nie podaję silnych argumentów, ale jakie by te argumenty nie były, Ty i tak odpowiesz, że tak nie jest, bo sam sobie tego tak nie wyobrażasz, powołując się na "głębsze siedzenie w temacie od innych". Odnośnie błędów w filmie pisałem Ci wielokrotnie dlaczego tak coś mogło wyglądać, a Ty odpowiadasz, że to głupie. Piszę, że aktorzy w "Niepamięci" są dobrzy, to Ty masz pretensje, że nie są idealni czy urzekający. Chłopie, to nie jest Brando w "Ostatnim tangu w Paryżu", czy Daniel Day-Lewis w "Mojej lewej stopie". Masz rację, to, jak aktor zagra, dużo zależy od roli, jaką dostanie. Cruise miał wiele dużo bardziej przebojowych ról, jak choćby ta z głupkowatej komedii "Jaja w tropikach". Ja zdaję sobie sprawę, że przeważnie większość hollywoodzkich aktorów w większości hollywoodzkich produkcji gra "tylko dobrze", ale nie oczekuj od nich nie wiadomo czego, jeżeli są to tylko blockbustery zrobione dla rozrywki. Jak na taki film, jak "Niepamięć", Cruise, Riseborough, czy Freeman zagrali bardzo dobrze, bo ich role od ich gry niczego więcej nie wymagały, i tyle. Czym mieli Cię tu urzec? Tańcem? Popisem wokalnym? Ale upieraj się dalej, że tego nie widzisz.
Zamiast przeanalizować dokładnie to, co i jak piszesz, i wziąć sobie trochę do serca czyjeś uwagi, Ty cały czas idziesz w zaparte. Sarkazm w niemal każdym zdaniu też nie poprawia Twojej sytuacji. Sądzisz, że jak napiszesz kilka razy, że mógłbym pomyśleć nad tym co czytam, to zwątpię w to, co dotychczas pisałem? Przejrzyj w końcu na oczy i zauważ, że fakt, iż masz cztery tysiące filmów, ileś tam książek poświęconych tematyce kina i zaliczonych kilka wykładów z filmoznawstwa, nie musi wcale świadczyć o tym, że jesteś jakimś wielkim znawcą. Znów powtórzysz: "ale ja przecież za wielkiego znawce się nie uważam", tylko dlaczego w takim razie cały czas się tak zachowujesz? Przestań zachowywać się jak dzieciak, który myśli, że pozjadał wszystkie rozumy, bo liznął trochę wiedzy na temat robienia filmów, czy pisania scenariuszy. Dorośnij chłopie.
Swoją drogą, co jest nie tak z tym, że od dziesięciu lat mam konto na filmwebie i ocenione 62 filmy, bo niebardzo rozumiem? Dlaczego liczby są dla Ciebie tak ważne? Nie pisz mi znów, ile masz ocenionych filmów, ile skomentowałeś, ile obejrzałeś, ile płyt i książek masz w swojej kolekcji itp. Już co prawda skończyłeś tę dyskusję, ale napisz tylko, o co Ci chodzi z tymi liczbami, bo to mi zaczyna pachnieć jakimś zboczeniem. Sam lubię kolekcjonować filmy, ale na tym poprzestaję. A jak ktoś zechce ze mną o nich podyskutować, chętnie na to przystanę. Tylko nie pisz mi czegoś w stylu: "Mało wiesz i lepiej siedź cicho, jeżeli masz tylko tyle filmów ocenionych", bo pęknę ze śmiechu :)
Taki ze mnie wyluzowany koleś (tu mnie rozbawiłeś) że wróciłem... pomyślałem "a co mi tam" :-).
1. Taaa... Dokonałeś :-). Pomijasz tylko jeden fakt... Ja nie wykorzystuję tu tej wiedzy :-). Zrobiłem to przy obejrzeniu filmu (i robię to w zawodzie... bo po to mi te kursy itp.)... potem napisałem ogólniki. Jeśli spodziewałeś się wykładów na temat aktorstwa, konstrukcji scenariusza, przeładowania produkcji lub analizy odniesień i zapożyczeń... no cóż. Ja nie mam na to czasu. Podobnie nie mam czasu na silenie się na jakieś niezwykle wyszukane przytyki do ciebie... nie mam w tym doświadczenia (mistrzu :-) ) stąd pewnie taka przedszkola rozmowa (chociaż widywałem gorsze). Prawda jest taka, że nie poświęciłem na żadną z moich odp. więcej niż 5min (raz pisałem pijany)... i nie zamierzam tego zmieniać. Bo kolejna prawda objawiona od Szczepana... nie jesteś tego warty. Ani mojego silenia się, ani tych wykładów... Mógłbym sięgnąć do całej wiedzy, wspiąć się na wyżyny elokwencji, szukać i analizować po raz kolejny film... ale po co jak i tak nie docenisz? Dalej będziesz mówił coś w stylu "Ale tak być mogło bo coś tam..." podczas gdy w zanadrzu jest 10 lepszych rozwiązań... ale ty po prostu tego nie widzisz. Nie zanalizowałeś tego co napisaliśmy w ogólnikach, nie pomyślałeś nad ty... tylko od razu wyskoczyłeś z cwaniakami bo wychodzi nagle, ze to ty znasz jedyną prawdę jak należy filmy oceniać i na nie patrzeć Ja już uświadamiać cię nie będę, to twój problem... możesz o to walczyć. A czy moje zarzuty miały sens... niech zweryfikuje to każdy jak chce. Bo tak to właśnie jest. Każdy wystawi swoją opinię...
2. Jezu... jak ty kochasz sam siebie lizać po jajkach :-). Ostudziły zapał? Jestem jakimś tam typkiem? To co ja piszę to nietrzymające fasonu teksty a ty odpisujesz elegancko... ziom... serio... i to niby ja rzucam pochopne oskarżenia, mam się za lepszego itp. super... kolejna wisienka. :-) Jeszcze trochę i będzie więcej wisienek niż tortu. "Ale upieraj się dalej, że tego nie widzisz"
3. "Dorośnij chłopie." Dobrze Tato :-). Twoje moralizatorstwa są prześmieszne... a ja na złość Tacie pozostanę Dziecinny :-)
4. Aktorstwo... już tłumaczyłem. Nie wychwalam rzeczy poprawnych. Nie wychwalam gdy widzę, że aktorzy odegrali scenariusz... i tyle. Nie wykonali żadnych działań mających na celu uatrakcyjnienie tych postaci (gesty, maniera, jakieś detale) coś... Może to wina scenariusza, może ich... tak czy inaczej. Było średnio. Nie czułem satysfakcji z oglądaniach ich zmagań i ich samych (a to ważne). A jeśli uważasz, że aktor urzeka tylko czymś tak dużym jak taniec czy wokal... skup się kiedyś na detalach. Ja im nie każę być Brando. Niech robią swoje... ale za to nie maja moich braw. I jak widać... wielu innych też nie. Piszesz coś w stylu "jak na taki film:"... to rozumiem, że aktor może schodzić z swojego poziomu gdy scenariusz ssie, gdy nie jest to kino artystyczne tudzież "ambitne". Niestety historia kina nie raz pokazała, że tak być nie musi. Plus... "jak na taki film" czyli produkcję AAA, która ponoć sili się na jakieś przesłania i nie ma błędów "bo tak być mogło"? Blockbuster, SF czy po prostu film rozrywkowy nie raz pokazały, że stać je na więcej. Więc to po prostu Film... nie "jako taki". I tak do niego poszedłem... z szacunkiem.
5. Wybacz, że wracam jeszcze do tego jak bronisz filmu... po prostu chce zachować pozory dyskusji o nim. Ale chyba faktycznie się nie da... bo trafiłem na psychoanalityka :-). Szkoda, że kiepskiego.
6. To co ty nazywasz "uporem maniaka" czy jakąś postawą o absolutnym zastoju w poglądach... to po prostu własne zdanie :-). Trudno ci je podważyć bo nie masz mocnego argumentu... zrozum to. Wywal czymś dobrym, uzasadnionym i logicznym (bo też sensownie nie piszesz) a z pewnością zmienię zdanie (już to robiłem... ale cię już nigdzie nie odsyłam).
7. Nie musisz ciągle przytaczać ilości filmów, książek itp... Słaba technika. Nawet ja ponoć tak w sobie zakochany nie pisze o tym w co drugim zdaniu. Przyczepiłeś się licząc, że w innych wzbudzi to podobne uczucia o cwaniakowaniu (bo może nie przeczytają wcześniejszych wpisów). I to ja stosuję tanie zagrywki... ehm.
8. "nie musi wcale świadczyć o tym, że jesteś jakimś wielkim znawcą." Tak... wiem. Pisałem o tym chyba z 2 razy... ale nabijaj sobie pseudo-mądrości.
9. To nie pękniesz... kiepsko oceniasz innych jak widać skoro takie węszyłeś intencje. Liczby? Po prostu stwierdzam, ze ciekawe, że ktoś ma konto od x lat i ocenił 62 filmy... nie dlatego iż uważam, że nie widziałeś więcej... ale tak sobie myślę, że czymś sobie te 62 zasłużyły. I waśnie wśród nich jest Niepamięć... Blockbuster "Jako taki". Ciekawe i tyle. Podczas gdy Zły porucznik, którego masz w Avku nawet nie zasłużył na jakiekolwiek zaznaczenie... z ocena czy bez (swoją drogą super Avek). No ciekawe i tyle.
A może uważam, ze to twoje Troll/Drugie Konto? :-)... Ten Złoty Deszcz (wybacz, ale totalnie trollowy Nick) jakoś tak mnie naprowadza. Ale zostańmy przy opcji... Ciekawe.
10. PROSZĘ CIĘ! Odpisz mi na Priv. Nie zaśmiecajmy dalej forum... to zaszło za daleko. A dyskusja jest na takim poziomie, że czegokolwiek nie dodasz już nie zmieni tego co każdy może wyczytać. Podejrzewam, że i tak nie pozwolisz by mój wpis był ostatni (musisz mieć ostatnie słowo). Jednakże ja już SERIO nic tu nie napiszę, ani nawet nie przeczytam (i tym razem bez wykrętów i powrotów).
Trzymaj się
ps. Uśmieszki to jeden z atrybutów którego nadużywam (nigdzie cię nie odsyłam, ale nie raz mnie za to karcono na forach itp.)... analizowanie po nich czegokolwiek... jest błędem. Polecam ci ich używanie... zaznaczysz emocje i nie będzie się tego czytało jakbyś miał niedźwiedzi korek. Nie używanie ich w niektórych postach wynikało z... pisania z telefonu :-P.
Bawisz mnie Szczepan, to Twoje tłumaczenie się, że to, że tamto, że buziek za dużo, że w pięć minut...
Sam dobrze widzisz, że też używam "buziek", tyle że, jak sądzę, dużo bardziej rozsądnie niż w co drugim zdaniu i przy byle jakiej okazji. O emocjach, wyrażanych przez te znaczki, zdaje się, że sam Ci powiedziałem, więc nie musisz, bezzasadnie, mi o tym przypominać. Chyba że po prostu znów chciałeś się popisać swoim podwórkowym slangiem. "jakbyś miał niedźwiedzi korek", łał, Szczepan, to było coś, brawo! Wiele razy już prowadziłem tu dyskusje z podobnymi Tobie cwaniaczkami i wiem, jak to działa, a by to widzieć, nie trzeba wcale skończyć psychologii.
To jest naprawdę zdumiewające, prosiłem Cię tylko o wyjaśnienie kwestii moich 62 ocen, to nie dość, że nadal nie widzę jakiegoś sensownego wytłumaczenia Twojej uwagi, no bo "10 lat i tylko 62 filmy?", to jeszcze rozpisałeś się, jakbyś chciał wnieść nie wiadomo co do dyskusji, która, jak sam stwierdziłeś, już nie wymaga wnoszenia czegokolwiek. A czego dowiadujemy się z tych 95% ostatniego komentarza Szczepanka? Że Szczepanek pisze odpowiedzi w pięć minut, i to po pijaku(!), (Szok! Po raz kolejny wielkie brawa dla Szczepanka, za to, że pije alkohol i pod jego wpływem w pięć minut potrafi napisać "miażdżące riposty"!). Dowiadujemy się, że Złoty_Deszcz nie jest wart odpisywania mu poważnie, z wykorzystaniem pełnej elokwencji, ale mimo to odpisuje się mu, choćby na szybko i mało tego prosi się go, aby napisał do Szczepana na priv (Poważnie? Chce Ci się jeszcze wymieniać ze mną prywatne wiadomości, skoro nie masz czasu, chęci i nie chcesz mi już niczego uświadamiać? A wiesz może Szczepan, czego Ty w ogóle chcesz i o co Ci tak naprawdę chodzi?). Dowiadujemy się, że Szczepanek na podstawie nicku podejrzewa ludzi o trollowanie, chociaż pisze o tym dopiero po kilku tygodniach dyskusji, gdy brakuje mu już lepszych pomysłów na dogryzienie rozmówcy. Ogólnie dowiadujemy się coraz więcej nowych rzeczy, poznajemy coraz więcej tajemnic z życia Szczepana, dzięki którym ten myśli, że będzie bardziej wiarygodny, a dzięki którym staje się tylko coraz bardziej śmieszny. Nie dokładaj już Szczepan tych wisienek, bo rzeczywiście tort zaczyna się pod nimi załamywać :)
Wybacz Szczepan, że pozwoliłem sobie trochę na zażartowanie z Ciebie, ale sytuacja mnie do tego zmusiła, gdyż nie jestem człowiekiem, który daje się opluwać, a potem odchodzi. Tym bardziej, gdy zostaje to zaczęte przez kogoś, kto zachowuje się jak gnojek.
Nie zawsze muszę mieć ostatnie słowo, bo też nigdy nie oczekuję, że właśnie moje będzie ostatnie. Tak więc Szczepan, masz jeszcze szansę... Możesz jeszcze napisać mnóstwo istotnych według Ciebie informacji, z których dowiemy się, że może na przykład zdarza Ci się czasami pisać również pod wpływem jakichś silniejszych, nielegalnych środków odurzających? Może przytoczysz jeszcze kilka szałowych tekstów, które usłyszałeś najpewniej od "ziomali" ze swojego filmowego światka? Z każdą odpowiedzią zaskakujesz mnie coraz bardziej, wierzę więc, że to jeszcze nie koniec Twoich możliwości.
Ale po co ja to wszystko piszę, przecież Szczepan i tak nawet tego nie przeczyta :)
Super maszyna przecież wiedziała, że to jest pilot 49. Wyraźnie to powiedziała :P
Ale w Ważce (czy tam samolocie) 52 :-). Czyli jasnym jest, że spotkał swojego klona. Maszyna nawet mogła to już wiedzieć... ale dopuścić Jacka do siebie posiadając taką wiedzę... To nie super maszyna. To maszyna głupia jak "pijący ptaszek" :-).
To po prostu strasznie naiwne.
No tak, maszyna na pewno to wiedziała :P
A czy to super maszyna czy głupia maszyna to już trudniej stwierdzić. Ale na pewno mogła mieć dużo lepsze zabezpieczenia jak na takie super zaawansowane "coś" ;)
Mnie bardziej zdziwiło że tak zaawansowana technologicznie rasa jak TET nie zdołała wykryć tego że ma miejsce odsłuch takiego zapisu. Sięgając dalej Sally jak znała już zamiary Johna powinna go zmiejsca unicestwić. Dlaczego w takich filmach ludzkość musi zawsze być górą? Tylko w melancholii przegraliśmy z kretesem z tych wiekszych produkcji. Zna ktoś jeszcze jakieś filmy o porażce człowieka w konfrontacji z naturą lub obcą rasą?
Znam dobry film o porażce człowieka z naturą ;) Ostatni Brzeg z 1959. Chyba najbardziej pesymistyczny film jaki widziałem. A co do Obliviona to zgodzę się, film jest bardzo niespójny, wiele wątków nierozwiązanych, masa drobnych błędów logicznych które przeszkadzają. To że człowiek musi sobie dopowiadać rozwiązanie nie jest plusem filmu. A motywy w nim są zaczerpnięte chyba z całej historii kina SF. Broni się jedynie ładne wzornictwo wnętrz i pojazdów oraz muzyka.
Tych zaczerpniętych motywów to zdecydowanie za dużo. Statek Tet jak ze Stargate'a, oko Tet jak HAL-a 9000, nawet podstawiona żona przypominała żonę z Truman Show. Wolałbym, żeby ich w ogóle nie było, bo właściwie po co?
Główny minus to faktycznie masa błędów logicznych, których można by w większości łatwo uniknąć, dlatego dawanie 10/10 wydaje się nie na miejscu, bo *arcydzieło* nie powinno ich mieć, a na pewno nie aż tyle. Da się to zrobić, tylko do scenariusza potrzebny jest ktoś taki jak Arthur C. Clarke.
Film mi się podobał, jest baśniową podróżą, z elementami sentymentalnymi. Bardzo dobrze skomponowanymi zdjęciami, scenami i muzyką - podobała mi się "plastyka filmu".
Od strony logiki scenariusza jest już bardzo źle.
Poniżej poruszyłem tylko kwestie OBCEGO - TET. i jego inteligencji, która jest bardzo "ludzka". Ono najpotężniejsze istota zachowuje się jak człowiek upojony nieograniczoną władzą - arogancja i ignorancja, zachowania ryzykowne i łamanie zasad bezpieczeństwa. W ogóle nie liczy się z rachunkiem ekonomicznym, czy energetycznym.... "kilka" pytań dlaczego?
1) TET wsysło Odyseje do wnętrza siebie - obcy statek kosmiczny, pełen paliwa i nieznanych impulsywnych istot ludzkich, a może i bomb.
2) TET "gubi" na 60 lat kapsułę, która się odłączyła od obcego statku i orbituje wokół ziemi.
3) TET niszczy cywilizację Ziemi rozpękując trochę księżyc.... a dlaczego nie słońce? Dalej... Rozpęknięty trochę księżyc nagle przestaje wytwarzać swoje pole grawitacyjne. ... a myślałem że pole grawitacyjne wynika z masy satelity a nie z kulistego kształtu
4) TET klonuje ogromną ilość ludzi... skąd wie jak to zrobić? skąd ma materiał organiczny, sprzęt do podtrzymywania życia? jak udaje mu się utrzymać przy życiu taka armię: zapewnić powietrze, wodę, pożywienie, rozwój psycho-fizyczny, ochronę biologiczną, bakteriologiczną? Czy mu się to w jakikolwiek sposób kalkuluje? Kto kierował zachowaniem ludzi? kto ich uczyło i indoktrynowało i kiedy?
4,5) TET skonstruowało warunki do życia dla wybranego człowieka: super wypaśny dom z basenem, hiper-mega latadło, fantastyczne komputery. Zapewnia: jedzenie, picie i sex. Jak można myśleć o zerwaniu z takim życiem.
5) Jednocześnie klonuje i wybija ludzi, ale nie wszystkich. Pozostawia skuteczną opozycję: - patrz giną drony,
6) TET wykorzystywało ludzi jako maszyny do zabijania, chociaż posiadało drony: - np jeden głupi jednooki, monochromatyczny, pancerny dron, zachowujący się jak byk na polu minowym, pomimo ciężkiego ostrzału potrafił "wyparować" kilkudziesięciu ludzi. A jeden technik 49 Harper nie potrafił sobie poradzić z kilkoma sępami.
7) TET wykorzystywało człowieka do zapewnienia bezpieczeństwa i zdobywania surowców, napraw dronów i straży na ziemi - a jednocześnie nie ma ŻADNYCH mechanizmów kontroli i nadzoru nad pracującymi niewolnikami. Człowieki są pozostawione własnej woli działania -
7,5) TET nie wie nawet który okaz niewolnika jest który i gdzie w danej chwili przebywa. Do identyfikacji używa głosu. TET ulega wielkim emocjom: Harper się buntuje - TET przekonywuje go do swoich racji. Harper ucieka - TET próbuje go zabić za wszelką cenę. Harper wraca do TET - to przytula go do swego jądra.
8) TET wpuściło najwyższe zagrożenie - "człowiek który nie działa poprawnie i buntuje się " - do swojego wnętrza... to tak jakby astronauta kontaktując się z niegrzeczną,obcą cywilizacją, zdejmował kombinezon i przytulał go do swojej nagiej piersi aby dać mu klapsa.
8,5) Skąd TET wiedziało że Harper kłamie na podstawie analizy jego głosu?
9 TET ufa jednookim monochromatycznym kamerkom dronów, które można łatwo zniszczyć lub przejąć. Drony wlatują grupą w najbardziej niebezpieczne miejsca i podziemia, bez ubezpieczenia i mechanizmów samozniszczenia.
10) TET wykorzystuje Drony zabójców - najpierw silnym promieniem lasera pokazują gdzie będą strzelać, a następnie na kilka sekund przed strzałem informują swój zamiar głośnym sygnałem dźwiękowym.
11) Kto naprawiał i serwisował TET? Kto zbudował drony i inne budynki? Nie jest to technik 49 Harper, ponieważ czeka na części do naprawy, nie zna technologii TET. W filmie nie było nawet JEDNEJ technicznej maszyny z chwytakiem
12) Budowa TET - Jest Gigantyczne i puste w środku, sterylnie gładkie i czyste. Składa się z pustych przestrzeni i kilku warstw pancerza.... Kto buduje TET? Kto naprawia TET? Kto czyści, zalepia dziury po asteroidach, transportuje chore drony? Gdzie są: doki budujące i naprawiające maszyny, Gdzie są magazyny?
13) Dlaczego do pozyskania wody morskiej służą Gigantyczne rafinerie (nr 247), wciągające przybrzeżny muł i piasek na wysokość kilkuset metrów. Kto i kiedy je zbudował? Co się z nimi stanie po wyczerpaniu mułu i piasku?
Rzeczywiście...skrzynka powinna być w module dowodzenie.
Już bez idiotycznych tłumaczeń dotyczących zapisu na odległość.
Z jednego powodu...aby jej szukać tam gdzie się rozbił.
skrzynki mogły byc 2, ta w module dowodzenia i w kapsule ratukowej ale i tak fabuła skierowana jest do naiwnego amerykanskiego dzieciaka. nastawilem sie na porzadne SF jak zapowiadalo pierwsze 15 min a pozniej to tylko komedia romantyczna z fajnymi efektami.