A wystarczyło zmienić reżysera, wziąć do pomocy scenarzystę, który pamięta lata 80-te, dokoptować parę nowych twarzy, podkręcić dialogi, rozwinąć to i owo (z jedynki) i zrobić wszystko z większym jajem. I wyszło całkiem, całkiem.
Jeśli ten film to przeprosiny twórców za bezpłciową i chałowatą "jedynkę", skierowane w kierunku starych fanów "nawalanek" to ja je przyjmuje. Ten film powinien powstać zamiast "jedynki" i na tym koniec. Żadnych kontynuacji. Byłby to piękny hołd, a w przypadku niektórych może i nawet "pożegnanie z bronią". A tak.... świadomość, że to tylko część cyklu i w dodatku środkowa, nieco zaburza wizerunek całości projektu.
Mistrzostwo to może nie jest (nie można mieć wszystkiego), ale z mojej strony solidne 8/10 (lekko naciągnięte :))
P.S.
! ! ! SPOILER ! ! !
! ! ! SPOILER ! ! !
Szkoda trochę bo ja bym miał inny pomysł. To VD powinien grać dobrą rolę, a na przykład Statham złą. I to na końcu VD powinien rozwalić Adkinsa, a na przykład Sylwek Stathama.
Byłby wtedy ukazany kontrast i wyraźny podział. Stara kadra (Lundgren, VD, Sly, Chuck itd...) pokazaliby że dowalili buńczucznej młodzieży (Statham, Adkins i może kogoś jeszcze). A twórcy zdecydowali się na mieszane ekipy. Może po mojemu wyszło by jeszcze bardziej sztampowo, ale kogo to obchodzi ? Przecież to "Niezniszczalni" :)
Wychowałem się na kinie akcji ery VHS i zdecydowanie wolę jedynkę od dwójki, która zamiast być hołdem dla kina tamtych czasów jest mało zabawną parodią, do tego z najlepszą sceną akcji na początku filmu, a potem już w zasadzie nie ma czego oglądać, podczas gdy w jedynce akcja przez cały film robi się coraz lepsza by pod koniec (mordobicie/strzelanina w tunelach osiągnąć wyżyny z jakimi rzadko mamy ostatnimi czasy do czynienia).
Sama ilość znanych nazwisk to żadna zaleta, szczególnie że Norris, Arnold i Willis są tu upchani na siłę, a ich role są zupełnie bez sensu, a Van Damme w akcji nie pokazuje nic poza jednym kopnięciem, wmontowanym w film dwa razy. Żałość, żałośc i jeszcze raz żałość.
Mam rozumieć, że w jedynce Willis i Arnold nie są upchani na siłę, a dwójce już tak ?
Ok, znaczy się że zupełnie inaczej widzimy pewne sprawy i raczej się nie dogadamy ;)
W jedynce też są upchani na siłę, ale to upchanie ogranicza się do jednej sympatycznej sceny, przy której uśmiech nie schodzi w twarzy. W dwójce występ Arnolda nie ma żadnego sensu (pojawienie się Arnolda jak odkopuje ekipę w jaskini to pieprzona żenada roku) i ogranicza się do lipnie wypadających nawiązań i nic nie wnoszącego udziału w finałowej akcji.
Fajne forum ! Też jestem dzieckiem ery VHS ,podobnie jak ty lubię wracać do tamtych czasów ,jak i filmów .A mam takie pytanie ? Pisałeś tam w jednym temacie że ,,Drzewo Jozuego ,, miało dwa alternatywne zakończenia ,to się zgadza z tym że napisaleś że jedno zakończenie kinowe było tylko wydane na VHS ,i moje pytanie jest takie : Czy ,,Drzewo Jozuego ,, to był film kinowy ? Bo mi się wydaje że to była produkcja przeznaczona od razu na rynek VHS ? Wiesz coś o tym ?