Bajki dla bananowych dzieci, film bez klimatu, bez przekazu, latające mięso i niezauważalna granica pomiędzy pozytywnym i czarnym charakterem. Pierwsza część filmu znacznie bardziej wyszukana.
Mistrzostwo manipulacji wartościami, zwłaszcza przy pierwszej scenie kumite w tajskim dodżo. Jak przerobić us playboya na debila-wariata, w słabtym umyśle słabe ciało.
Zniewieściały kolaż frajerwerów. Wymuskany chłopczyk rodem z USA, wodzony siła zemsty pokonuje wszystko i wsztystkich... prócz włąsnej głupoty.
Z prawdziwym obrazem NINJA a napewno duchem BUDO ten film ma nie wiele wspólnego.
Komercja w czystej postaci, nienaturalna hybryda podszyta anglosaskim bełkotem propagandowymi syntetycznym podejściem do historii dziejów świata.
BAJA na dobranoc dla dużych chłopczyków, ale tylko z poczuciem humoru, to przynajmniej się pośmiać można; zwłaszcza jak tajski ping pong odbija się od ziemi przy próbie walnięcia superbohatera drewnianym krzesłem... :)