Film całkiem spoko, ale czy ktoś może mi powiedzieć po co USA miałoby szkolić ludzi którzy potrafią tylko zabijać, a potem są z nimi same problemy?
do zadań specjalnych, do zabójstw ważnych osobistości, jak było to pokazane w pierwszych scenach.
Bo taki wyszkolony człowiek nie zawaha się nacisnąć spust, zaciągnąć garotę, wbić nóż itp. A z normalnymi ludźmi to już byłby problem.
Specyfikacja zadań służb specjalnych opiera się w głównej mierze na eliminowaniu(zabijaniu) swoich przeciwników, co w oczywisty sposób determinuje ich do posiadania takowych umiejętności. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego, tak jak kucharz poznaje wszelkie tajniki przyrządzania potraw, tak operator Delty, Gromu jest szkolony by jak najsprawniej eliminować wszystko co staje na jego drodze. By zminimalizować prawdopodobieństwo podobnej sytuacji jak w filmie, podczas rekrutacji szczególny nacisk kładzie sie na testy psychologiczne badające intelekt, temperament i osobowość, kandydaci w 90% wypadków są absolwentami uczelni wyższych.
Co do tych 90% to przesada. Natomiast testy psychologiczne to fakt. Tyle, że w czym cały problem? Żołnierzy nie szkoli się w sadzeniu kwiatów. Z założenia szkoli się ich do walki co wiąże się z zabijaniem innych ludzi. Różnica jest taka, że w jednostkach sił specjalnych szkolenia odbywają się na innym poziomie.
A z tym ?tylko zabijaniem? to ogromna przesada. W filmie pokazany jest tylko mały wycinek szkolenia ? w tym wypadku związany z walką nożem. W grupach bojowych jest cała masa różnych specjalistów, do tego każdy żołnierz by się rozwijać kończy różne kursy (ten na filmie to jeden z nich). Dla przykładu mamy PJ ? ratowników z USAF czy 18 Delta Medic lub Navy Corpsman służący w SEAL lub USMC. Żołnierze sił specjalnych szkoleni są również do ochrony osób lub uwalniania zakładników.
Sens przechodzenia takich szkoleń jest prosty.