Trafne spostrzeżenie, mimo to myślę, że najadłeś się przed filmem kwasa :)
Ale racje jednak masz i bardzo trafnie ująłeś metaforę tego filmu:)

Też uważam, że bardzo ładnie to podsumowałeś, lecz moim skromnym zdaniem, mogli się postarać bardziej.

Dobrze wykombinowane! Ja w życiu nie dopatrzyłabym się takiego przesłania w tym filmie... Po prostu jako horror zrobił na mnie mega wrażenie, końcówka mnie rozczarowała, ale ogólnie rzecz biorąc film potrafi nieźle widzem wstrząsnąć i za to właśnie go doceniam. Vinnie Jones zagrał mistrzowsko, niesamowicie mnie przeraził :D Chętnie zobaczyłabym go w podobnej kreacji.

Dobrze powiedziane, ale równie dobrze twórcy tego filmu mogli nie kierować się żadnym przesłaniem i tworzyć film tylko dla strachu, a reszta wychodzi w praniu :P

Niby racja, ale to samo można powiedzieć o każdym innym filmie, o każdej książce, o każdym wierszu, o każdej piosence... Tak naprawdę na 100% nigdy nie wiemy, co autor miał na myśli. Po prostu domyślamy się tego lub wybieramy najbardziej prawdopodobną wersję. Cała sztuka polega na tym, aby umieć analizować, wychwytać (czasem pozornie nieistotne) szczegóły, starać się patrzeć "głębiej", czytać między wierszami i dostrzegać alegorie. Wtedy na ich podstawie można wywnioskować przesłanie. Akurat co do tego filmu, to moim zdaniem, przesłanie jest aż nadto czytelne i widoczne niemal gołym okiem. Dlatego bardzo zdziwiło mnie, kiedy weszłam na forum, a tu tyle złych opinii, że niby nic się kupy nie trzyma i że zakończenie bez sensu. Wszystko jak najbardziej trzyma się kupy, ma sens, a zakończenie jest jak najbardziej logiczne. Trochę mnie przeraziło to, że młodzi ludzie w ogóle nie potrafią myśleć i jak się im nie da dosłowności na tacy, to w życiu niczego sami się nie domyślą i będą krzyczeć, że film bez sensu. Niekiedy trzeba użyć wyobraźni. :)

Dokładnie tak, 100%. Jeśli chodzi o zakończenie, ja widzę nawiązanie do mitologii Cthulhu (maszynista mówi o istotach, które były na Ziemi na długo przed człowiekiem) - może nie dosłowne, ale sprawiło mi frajdę (grywam czasami w planszówki na motywach opowiadań Lovecrafta...). Dziwią mnie te negatywne opinie o zakończeniu, jakoby miało ono zepsuć cały film. Hmmm, uważam, że cały smaczek filmu polega na tym właśnie zakończeniu: przez cały seans wydawało się, że "Nocny pociąg" będzie kolejnym najzwyczajniejszym filmem o mordercy, jakich jest ci dostatek. A tu niespodzianka, koleś nie jest tym, czym się wydawał na początku, nawet go trochę żal (!!!) ;)
A co do Twojego metaforycznego podejścia - przypomina mi się "W pogoni za Amy", z karkołomną interpretacja komiksów i Gwiezdnych Wojen :) Nie każdego na to stać. Ja tam lubię, jak ktoś myśli i rusza wyobraźnią. O to chodzi. Pozdrawiam!

Ogólnie wydaje się to trafnym spostrzeżeniem,to o tyle twoja ocena to już kompletna abstrakcja.