Za jakość wykonania i zagrania: 8/10.
Za brak oparcia w Biblii: 1/10
Nasza grupa młodzieżowa z Kościoła (jestem protestantem) była na tym filmie. Po seansie
zbulwersowani wyliczaliśmy co w tym filmie było zwyczajnym łgarstwem.
Siedząc w KFC powiedziałem do kolegów: Ok! Co jest w tym filmie prawdą:
- Był Noe
- Była woda
- Był statek
T.Y.L.E.
"Noe: Wybrany przez Boga"
To film stworzony dla efektów specjalnych. Biblia została potraktowana jak zbiór mitów a historia
Noego jak zwykła legenda. Zanim napiszę co mi się podoba, opiszę co mi się w tym filmie nie
podobało:
<{<{<{<{<{<{<{<{<{<{<|||||||||>}>}>}>}>}>}>}>}>}>}>
1. Stworzenie Strażników jest idiotycznym pomysłem - upadli aniołowie (czyt: diabły) pomagają
budować Arkę?
2. Fabuła absolutnie odmienna od biblijnej - Noe nie miał wrogów w postaci armii obwiesiow
3. Nie zgadza się czas - Noe budował Arkę okolo 100 lat. Jafet w filmie na początku budowania
był jeszcze niemowlęciem a w chwili potopu mógł mieć najwyżej 13 lat...
4. Sem: "myślałem że Bóg wybrał Cię bo byłeś jako jedyny na świecie dobry"
Noe: "On wybrał mnie bo wiedział że się nie zlituję"
Co mówi Biblia: "Noe był mężem sprawiedliwym, nieskazitelnym wśród swojego pokolenia"
5. Mimo tego wersetu filmowy Noe i jego synowie byli źli i powinni zginąć wraz z resztą ludzkości
6. Filmowy Noe szukał i nie znalazł żadnych kobiet dla swoich synów (za co Cham chciał zabić
ojca) a w Piśmie czytamy: "weszli do arki: Noe, (...) synowie jego, żona Noego i trzy żony synów
jego "
7. Poza tym nie podobało mi się że: żona Noego wróżyła Ili ciążę, Noe stał się psychopatą a
Cham spiskował z barbarzyńskim królem przeciw swojemu ojcu
<{<{<{<{<{<{<{<{<{<{<|||||||||>}>}>}>}>}>}>}>}>}>}>
PODOBAŁO MI SIĘ :
1. Matuzalem w końcu znalazł jagodę w tym krzaku
2. Zjadł ją
Nie wiem z kąd ty bierzesz takie bzdury, ale jednego jestem pewna, napewno nie z pisma świętego. Nie że coś ale wszystko to co napisałeś jest albo mocno nagiętą prawdą, albo bzdurą wymyśloną przez katolickich frajerów.
Zarówno Koran jak i Biblia były poddawane krytycznej interpretacji, w historiach staro i nowotestamentowych również są niezgodności historyczne, geograficzne i inne.
Wiesz, hipokryzja wśród wierzących jest powszechna. Ale nie jest cechą nadrzędną. Są osoby które wierzą całym sercem, są pełne wiary i nadzieji, a w tym co robią są pełne nadziei, szczerości i wiary. A jeśli chodzi o nawracanie ludzi... Ja nie czerpię z tego żadnej kożyści. Więc czemu to robię? Bo boję o tych którzy zostaną potępieni na wieczność, bo wiem że piekło jest strasznym miejscem i wiem że nikt kto nie uwierzy nie dostąpi nieba. Nikomu nie rzyczę takiego losu więc zrobię wszystko aby uchronić każdego napotkanego człowieka przed ogniem piekielnym.
a ja dodam że to nie wszystko. bo np w koranie wiele postaci pokrywa się z biblią. m.in Archanioł Gabriel, Mojżesz, Jezus(tam jako prorok) i wiele innych. świadczy to o tym że te postacie są jak najbardziej prawdziwe. więc nie można nazwać tego mitem czy legendą a trzeba to przyjąć za fakt, gdyż to nie jest po prostu święta księga żydów którą potem przejęli sobie chrześcijanie i dopisali resztę od czasów Chrystusa ale to samo znajduje się też w islamie a także wielu innych religiach...
A jednak wiele religii nawzajem się nienawidzi i wmawia oszczerstwa. Czego ja bym nie dała by nie słyszeć już o tych miliardach religii, które dzieli może jedynie nazewnictwo, a by wszyscy się zjednoczyli...... i potem dali mi święty spokój i coś ciekawego do słuchania w telewizji.
Z tego co pamiętam, arka w Biblii pływała po wodach 150 dni. Na filmie prawie 9 miesięcy (całą ciążę dziewczyny).
Co do "armii obwiesiów" była taka w każdym filmie i bajce o Biblii. Czyli ludzie, którzy chcieli przejąć/zniszczyć arkę.
Ba! Ja widziałem film w którym Noe toczył bitwę morską na wzburzonych wodach. Niczym Piraci z Karaibów tylko że mieli ogniste pociski od których płonęła Arka.
Podają przeważnie, że 150 dni http://pl.wikipedia.org/wiki/Arka_Noego#Biblijna_opowie.C5.9B.C4.87_o_arce
Generalnie masz rację. Tylko za co oceniać film? Będą tu 2 oceny.
1. Biblia - pójdzie pewnie sporo 1-3 za wzięcie pod uwagę spójność z biblią tak jak Twoja ocena
2.Ocena filmu (aktorstwo, efekty) - no i ludzie oglądający film dla tego co nie ma nic wspólnego z prawdą.
Ja z oceną się powstrzymam do czasu obejrzenia go.
I to jest normalna odpowiedź. NA TEMAT! Zaś ateistyczne nerdy z pokładami niespożytkowanego czasu muszą czepiać się Biblii. Ja oceniłem zgodność adaptacji z oryginałem.
- Za zgodność z oryginałem daje 2/10 bo: było mało elementów wspólnych - tylko trzon historii pozostał nietknięty
- Za to jak film został zrobiony daję 8/10 bo rzeczywiście był genialnie zagrany oraz efekty nie pozostawiały wiele do życzenia
A ja mam jedno pytanie. Waść jako oryginał to co traktujesz? Biblię chrześcijańską czy może Koran? Jego historia tu i tu została opisana i nie są to teksty identyczne. Która więc wersja jest jedynie słuszna i oryginalna, z którą film należy konfrontować? A historia Jezusa? Która prawdziwa?
Ocena zależy od tego czy mówią, że to oparte na Biblii (czy tam film biblijny( czy może luźna adaptacja (moim zdaniem to drugie, bo raczej sobie nie wyobrażam walczących skamielin w tamtych czasach xD)
Ktoś coś wie na ten temat ? Bo jak na razie dałam 6/10 - efekty fajne, ale do kina bym nie poszła, bo bym się zanudziła.
"Ja z oceną się powstrzymam do czasu obejrzenia go."
bo jak mógłbyś ocenić film jeśli go nie oglądałeś, nonsens...
chyba dobrze napisał nie? Bo tak wielu jest tych którzy nie oglądali a oceniają i tych co oglądali i myślą że są tacy cwani że mogą łapać innych za słówka. Zaimponowałeś mi.
no o to chodzi ze dobrze napisał. bo jak ktoś mógłby ocenić film nie widząc go. i wiem że tacy ludzie się zdarzają bo gra tam ich ulubiony aktor, bo coś, bo coś, tak samo jak pełno jest takich co w sumie nic nie widzieli a potem piszą komentarze typu "ch...owe, wyłączyłem po pierwszej minucie, 1/10"
To ekranizacja typu Marvel?
Może zrobią drugą część z potworami z wnętrza Ziemi Które Noe zaleje zionąc strumieniami wody i stoczy z nimi walkę w przestworzach latając na silnikach odrzutowych z żygających bliźniaczek...
Nie no... poważnie...?
Ja też jestem protestantką, mam z Bogiem relację i widzę jego działanie w moim życiu. Ale od początku wiedziałam, że ten film będzie na podstawie komiksu, nie historii stricte biblijnej i tak na niego patrzyłam, jako na osobną opowieść. Dlatego nie wyszłam z kina rozgoryczona czy rozczarowana. Poszłam tam przygotowana, wiedząc co mniej więcej może mnie czekać. Rozumiem rozczarowanie osób, które poszły do kina w nadziei na dobrze zrobioną, efekciarską opowieść o arce Noego. Smuci mnie też to, że ktoś może przyjąć tą historię jako prawdę, jako opowieść biblijną. Bo Bóg został tu przedstawiony jako zły, wręcz nienawidzący ludzi, Noe jako wariat z siekierą. Pomijając inne niezgodności, które były już wypisywane. Pociesza mnie jedynie fakt, że kogoś może ta historia na tyle zainteresować, że chwyci za Biblię, by dowiedzieć się jak było na prawdę.
:) rozkoszne, w Biblii przeczyta też mit o Abrahamie który słysząc głosy chciał zabić swojego syna... motyw tego mitu również wpleciony jest w film który stawia pytanie - czy moralność jest obiektywna? niezmienna? pochodzi od Boga czy od człowieka? Biblia da mu odpowiedź, że jeżeli słyszy głosy powinien zabijać... film daje trochę inną, inteligentniejszą od chrześcijańskich wierzeń odpowiedź.
Zawsze zastanawiałam się czemu Bóg każe ludziom zabijać swoich pierworodnych, zwierzęta... może nie, że każe, ale poddaje takiemu testowi. Bo co jeśli Bóg by się spóźnił i tamten zabiłby swego syna? Albo nie spóźnił, ale no po prostu by się tak stało. Bóg by wiedział, że ten wierzy ślepo we wszystko co się mu powie pomijając, ze w Dekalogu jest nie zabijaj, ale no... dziecko by zginęło. Chyba w końcu pora z kimś o tym porozmawiać...
Tak, nie wiem w co wierzę i nie znam za dobrze Biblii więc nie pamiętam imion, sory.
Aranofsky stworzył własną wersje potopu i historii Noego w oparciu o Biblie, apokryfy oraz własną wyobraźnie i zamknął ją w komiksie. Następnie ten komiks zekranizował. Jeśli teraz ktoś daje niską ocene, bo Aranofskiego wersja odbiega od tej jedynej słusznej, to jest to po prostu śmieszne...
To jest tylko film, fikcja, inspirowana biblijną historią, a nie jej wierną ekranizacją. I było o tym wiadomo na długo przed premierą
Poza tym sama historia nie stanowiła głównego tematu filmu, a była tylko tłem do ukazania emocji głównego bohatera oraz jego dylematów moralnych. Skupiając się samej historii oraz jej różnicach w stosunku do Biblii, zupełnie omijasz to, o czym był ten film
"Jeśli teraz ktoś daje niską ocene, bo Aranofskiego wersja odbiega od tej jedynej słusznej, to jest to po prostu śmieszne..."
Mogłabym się z tym zgodzić, ale weź pod uwagę, że naprawdę wieeeeeelu ludzi nie wiedziało, że film jest na podstawie komiksu. Sama dowiedziałam się, na szczęście przed filmem, od użytkowników filmwebu, ale nie każdy miał to szczęście. Ani w trailerach, ani w wywiadach (niewielu ale jednak) nie natknęłam się na jakąkolwiek wzmiankę o komiksie, wręcz piszą o "biblijnym filmie". Tak samo mylący polski tytuł.
Zastanawiam się czy to nie celowe przemilczenie, żeby więcej osób poszło do kina.
Jak dla mnie film NOE nie jest wiernym przełożeniem z Biblii, bo być nie może. Księga Rodzaju jest tak rozległą czasowo częścią Starego Testamentu i tak niejednoznaczną, że każdy może interpretować ją na swój sposób. W Starym Testamencie jest dużo elementów, które są dla nas zagadką, i nigdy nie dowiemy się jak wyglądało wtedy życie.
Jestem dość wierzącą osobą i film NOE odbieram jedynie jako wizję reżysera a nie wierny przekaz, tak jak to miało miejsce choćby w Pasji. Uważam, że reżyser wykonał bardzo dobry film. Specjalnie przerysował postacie, żeby skupić się nie na efektach specjalnych, ale na tym co chce powiedzieć, i żeby ludzie doszukiwali się w filmie symboli. Podobała mi się wizja olbrzymów, czy stworzenia świata (która uwzględniała teorię ewolucji). Podobało mi się, że film został osadzony w czasie, kiedy na świecie żyły jeszcze inne zwierzęta. Podobało mi się pokazanie jałowości ziemi, które było przeciwieństwem raju. Podobało mi się przedstawienie Noe jako proroka, który nie zdołał (a może zdołał) do końca zawrzeć przymierze z Bogiem. Noe jest przedstawiony jako prekursor Hioba czy Abrahama. I jego dzieło dopiero udało się zrealizować Abrahamowi.
Jeszcze raz podkreślę, że film jest udany. Nie rozumiem osób, które doszukują się wielu nieścisłości. To jest wizja autora, o czym sam mówił. I do mnie ta wizja przemawia.
A ja zgadzam się z tym, co napisałeś na samym początku tego forum. Jestem katoliczką, kocham i wierzę. Ale po wczorajszej ekranizacji też wiele rzeczy mi się nie podobało- szczególnie przedstawienie Noe, jako barbarzyńcę, który tak samo, jak inni zabijał. Przedstawienie okrucieństwa z jego strony, np. przez brak pomocy tej dziewczynie, którą wybrał jego syn, Cham, było przesadzone. Noe symbolizuje cierpliwość, szacunek do Boga, miłość i ufność, a nie takie skrajne odruchy.....
I ja zgadzam się z tym, co napisałaś na samym początku tego forum. Jestem protestantem, kocham i wierzę. Mi też te same rzeczy się nie podobało- szczególnie przedstawienie Noe, jako barbarzyńcę, który tak samo, jak inni zabijał. Przedstawienie okrucieństwa z jego strony, np. przez brak pomocy tej dziewczynie, którą wybrał jego syn, Cham, było przesadzone. Noe symbolizuje cierpliwość, szacunek do Boga, miłość i ufność, a nie takie skrajne odruchy.....
kubusiu, już ty dobrze wiesz o jakiej winnicy mówię. I nie szukaj tam odpowiedzi, bo znajdziesz tylko hipokryzję i pysznych ludzi, którzy myślą że wiara to ich cnota i reszta społeczeństwa ma ich za to uwielbiać.
Wiara w jakąkolwiek religię to zwykłe przesądy i oszukiwanie samego siebie. Jest takie powiedzenie: Wierzył chłop w gusła, aż mu dupa uschła". Każdy kto doszukuje się w religii prawdy, może równie dobrze wróżyć sobie z fusów i z wosku - w praktyce to żadna różnica, a efekt jest taki sam.
1. Nie uznaję Watykanu bo to kolebka zwodzicieli i hipokrytów
2. RELIGIA jako taka jest również beznadziejna - wprowadza w życie nieczułość
3. Życie chrześcijanina to przede wszystkim RELACJA z samym Stwórcą który to wszystko stworzył. Życie chrześcijanina to codzienne doświadczanie Boga w życiu. Życie z Bogiem to chodzenie w cudach. Życie z Bogiem to spływający do serca Duch Święty. Życie z Bogiem to przebywanie w Jego chwale. Życie z Bogiem to najwyższa forma zachwytu i uniesienia. Życie z Bogiem to przebywanie w Jego Świętej Obecności.
4. Szkoda że tak wielu ludzi nie może tego doświadczyć bo samemu odrzuca Boga. Szkoda że świat świadomie rusza w sidła diabła, odtrącając wyciągniętą rękę Chrystusa.
5. Doświadczałem Boga w niezwykły sposób. Przez cuda. One są realne. I to nie takie jak cud w Sokółce czy "Matka Boska w tym tenczu" hehe {{{youtube.com/watch?v=Fh1bthMg8kw}}} ale takie codzienne, praktyczne cuda które daje nam Bóg. tajemnicze zdarzenia które nie mogą być tłumaczone zbiegiem okoliczności. Rozmnożenie niczym oliwy u wdowy w Sarepcie.
6. Niezwykła ilość udokumentowanych przypadków uzdrowień. Radzę Ci drogi.... hmmm... ANDURILKU przestudiować służbę Williama Branhama {najlepiej początkową - potem lekko zgnuśniał} Davida Wilkersona i poszukać informacji o uzdrowieniach.
7. Wierzę w życie po śmierci ponieważ w gronie wielu osób które były w Niebie jest też moja mama. Jej świadectwo do dziś przeszywa dreszczem. Potwierdzają to różne osoby które znalazły mamę martwą, a następnie były przy powrocie duszy do ciała. Świadectwa osób które obyły "wycieczkę po Niebie" są opisane w książce Ralpha Wilkersona "Trzydzieści Minut w Niebie"
8. WIEM ŻE I TAK WYKPISZ TO, CO NAPISAŁEM BO NA INTERNETOWYCH FORACH NIE DA SIĘ NIKOGO NAWRÓCIĆ. PRZERABIAŁEM TO NIERAZ I NIE DWA. BÓG MUSI WKROCZYĆ W TWOJE ŻYCIE OSOBIŚCIE. NIE ZMARNUJ OKAZJI. SPRÓBUJ. CHOCIAŻ Z CZYSTEJ CIEKAWOŚCI. CO JEŻELI SIĘ MYLISZ? CZY WARTO SPĘDZIĆ WIECZNOŚĆ W MĘCE?
9. Jeżeli umrę i okaże się że Boga nie ma, iu życia pozagrobowego też, nie będę o tym wiedział bo przestanę istnieć. Jeżeli zaś Niebo istnieje, wejdę do niego. Tak czy siak: czeka mnie albo nicość albo Niebo.
A Ty? Jeśli umrzesz i okaże się że miałeś rację - i tak nie będziesz mógł powiedzieć "A nie mówiłem" bo pogrążysz się w nicości. A jeżeli to ja mam rację? Co jeżeli Bóg istnieje i za niewiarę i ciągłe obrażanie Jezusa trafisz na wieczność do ognia? Nie życzę Ci tego, ale na dzień dzisiejszy możesz trafić do miejsc takich jak: nicość lub piekło.
CO WIĘC SIĘ BARDZIEJ OPŁACA? MYŚLIMY JAK DOBRZY, ROZSĄDNI MATERIALIŚCI!!!
Czy na prawdę uważasz, że tylko wyznawanie Jezusa i czczenie Biblii jest wyznacznikiem bycia dobrym człowiekiem? Tylko bycie osobą wierzącą, praktykującą i mającą jak piszesz "relacje z samym stwórcą" daje człowiekowi godność i prawo do szczęścia, szacunku?
To jest coś co niezwykle mnie drażni, może nawet boli i wypowiadane jest zarówno przez katolików jak i protestantów.
Moja entuzjastyczna przygoda z Biblią zakończyła się już na samym opisie aktu stworzenia...
Cytuję: "Na końcu rzekł Bóg: Uczyńmy człowieka na nasz obraz, podobnego Nam, aby panował nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym, nad bydłem, nad całą ziemią i nad wszelkim płazem pełzającym po ziemi!... Po czym błogosławił im, mówiąc do nich: Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną: abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszelką istotą żywą, która chodzi po ziemi".
Jestem osobą, która od lat walczy z bezdomnością i przemocą wobec zwierząt, tyle ile widziałam okrucieństwa i znieczulicy aż ciężko mi pisać, łzy same cisną się do oczu. A jak ludzie argumentowali swoje zachowania (np. zagłodzenia psa) - "człowiek jest ważniejszy niż pies, Bóg stworzył psa by nam służył, w Biblii pisze jak byk !". Albo... sprzeciw lokalnej społeczności katolickiej odnośnie sterylizacji zwierząt - oczywiście wszystko argumentowane prawami boskimi itd, ale jak w śmietniku przy Kościele urodziły się chore na koci katar kociaki to nic nie zareagował, ludzie szli na "swoją relacje z Bogiem".
Czy cuda i moc boska dotyczy tylko ludzi? Chyba tak... bo Pismo Święte o zwierzętach zapomniało...
Dlaczego o tym piszę... bo niestety im większa znieczulica wobec cierpienia zwierząt tym większe posiłkowanie się Biblią, sama tego doświadczyłam i jestem bezradna.
Nie piszę tego o wszystkich wierzących i absolutnie nie osądzam Ciebie, ale proszę nie zmawiaj mi, że Biblia jest źródłem wszelkiej wiedzy i wszelkiego dobra, bo o dbaniu i ochronie naszych "mniejszych braci" tam praktycznie nic nie ma, a wręcz Biblia mówi wprost "człowieku jesteś Panem tego świata, wszystko co żyje jest dla Ciebie, możesz wykorzystywać zwierzęta, niszczyć przyrodę... ale szanuj drugiego człowieka...."
Jestem z rodziny katolicko - protestanckiej (w sensie część rodziny taka, druga taka), wiele osób mi bliskich są bardzo wierzący i szanuję to, jednak nie uważam się skazana na wieczne potępienie, przez to, że nie praktykuję i niestety z biblijnymi przesłaniami się w tym aspekcie absolutnie nie zgadzam. Czy jestem złym człowiekiem?
Czasem wracam do domu w wolontariatu i płaczę, nie mam siły na to co widzę i.... gdzie to boskie wsparcie? A wierzę... jednak wierzę, nie wiem w co, ale chcę wierzyć, że nic nie dzieje się bez przyczyny, że wyrządzone zło wraca ze zdwojoną siłą, jednak nikt mnie nigdy nie "nawróci", nigdy nie będę piać na część stwórcy, bo co z tego, że stworzył mnie i raz na ruski rok "uzdrowił" kogoś z nieuleczalnej choroby. Według Twojej teorii mogę trafić albo do nicości albo do piekła, bo nie mam słów Biblii na ustach... no cóż, nie sądzę.
Jeśli jest tak jak piszesz i Bóg istnieje, to ja wierzę, że to nie jest ten Bóg z napisanej przez fanatyków książki i rozliczy człowieka za czyny a nie za piękne słowa i godziny modlitw a wyznanie tu nie ma znaczenia, gdyż dekalog jest wartością uniwersalną. Tak więc przyjacielu... nie tylko wierzący są dobrymi ludźmi, nie wszystkich trzeba nawracać, jesteśmy tak bardzo skomplikowanymi stworzenia, że nie można nas szufladkować. Pozdr
Jakie jest pierwsze przykazanie Boga dla ludzi?
Dbać o ogród który nam dał. Panować nad zwierzętami, ale nie wykorzystywać ich. Bo wówczas wszystkie stworzenia były wegetarianami.
Nie wierzę istnienie złych ludzi. Są tylko tacy, którzy ze względu na to, co spotkało ich w życiu odwracają się od Boga. Każdy człowiek jest dobry, ale nasze przekonania i sposób w jaki żyjemy, sprawia że możemy poodejmować błędne wybory i zmieniać się.
Poprzez z bytowanie i pracę wśród ludzi i zwierząt zgadzam się ze stwierdzeniem, iż więcej warty jest niewierzący, który przestrzega 7 przykazań niż gorliwy pseudo-wierzący, który wyznaje tylko 3 pierwsze.
Rozumiem, że jesteś osobą inteligentną, światłą i wykształconą, co daje Ci możliwość interpretacji cytowanego przeze mnie fragmentu, jednak niestety Biblia może być groźnym narzędziem w argumentacji "ciemnej masy" - a niestety takich ludzi jest więcej. Nie jestem na tyle "oświecona" przez wiarę i niestety ja uważam, że źli ludzie istnieją. Czy to wynika z ignorancji, głupoty...nie wiem, jednakże szczerze wątpię czy obcowanie ze stwórcą takiego człowieka zmieni.
Bo co mam myśleć o człowieku, który co niedzielę siedzi w pierwszej ławce kościelnej wychwalając Pana a na następny dzień pakuje kilkudniowe szczeniaki do wora, idzie do lasu i obija workiem po drzewach, żeby je zabić. Interwencja i sprawa prawdziwa, w której brałam udział, żaden z piesków nie przeżył, jeden odszedł u weterynarza, reszta na miejscu. Relacja sąsiadów podczas wizji: "To wierzący Katolik, więc i dobry człowiek", "przyjaciel proboszcza", "do Kościoła chodzi i to starczy". Z trudem udało nam się odebrać mu tą psicę, jednak sprawa w sądzie dalej trwa, tak więc nie możemy jej jeszcze szukać nowego domu. Gdzie tu mowa o błędnych wyborach i zagubieniu? Jak zmienić takiego zwyrodnialca? Wiarą, modlitwą???
Wiem, że wierzący dzielą ludzi na tych "oświeconych" i tych bezbożnych, dla jednych raj, dla drugich potępienie - proste jak konstrukcja cepa i wybitnie nie mające nic wspólnego ze sprawiedliwością.
Czasem się zastanawiam czy niektórzy wierzą, że wystarczy własnie wejść do kościółka i wszystko co wcześniej zrobiłeś po Tobie spłynie. Ok, Bóg wybacza, ale jeśli okażesz skruchę i nie zrobisz tego więcej. Nie? A jednak jest wielu ludzi, również znam ich z sąsiedztwa, którzy np. nie uważają, że zwierzęta mają duszę, czują ból czy, że wiedzą, że umierają -.- Są to zarówno ludzie wierzący jak i nie.
A co z innymi przykazaniami od boga? Obrzezanie, zabijanie czarownic, zakaz jedzenia m.in. krewetek, zakaz noszenia ubrań utkanych z dwóch rodzajów nici. O nich często jak katolicy lubicie zapominać. Obrażasz prawdziwych Bogów wierząc w te gusła, czas się nawrócić!
W twojej wypowiedzi czuć wiele żalu i niezrozumienia zaistniałych faktów. Biblia daje odpowiedzi na twoje pytania i wątpliwości. To, że tłumaczenie innych co do zwierząt do Ciebie nie dociera jest to dla mnie zrozumiałe bo nie jest oparte na biblii. Poza tym w biblii jest mowa o zwierzętach i ich traktowaniu w wielu fragmentach. To, że spotykasz ludzi, którzy robią inaczej i to jeszcze próbują tłumaczyć w sposób biblijne, jest przykre bo ich tłumaczenia nic z biblią nie mają wspólnego. Piszesz o Bogu z "fanatycznej książki" ale raczej nie znasz tego Boga bo zarzucasz mu rzeczy (te złe), których nie jest autorem. A co do twojego ostatniego akapitu Mt 6:7" A modląc się, nie powtarzajcie wciąż tego samego jak ludzie z narodów, gdyż oni mniemają, że zostaną wysłuchani dzięki używaniu wielu słów"; Jak 2:17"Tak też wiara, jeśli nie ma uczynków, sama w sobie jest martwa."
To prawda, że nie tylko wierzący są ludźmi dobrymi ale tylko wierząc w Jezusa mogą dostąpić zmartwychwstania Jn 14:6 "Ja jestem drogą i prawdą, i życiem"
Pozdrawiam
Żalu owszem, bo po prostu boli niesprawiedliwość i ludzka podłość, dla której Biblia jest często powoływanym źródłem (być może jak piszesz jest to wyraz niezrozumienia). Ty interpretujesz Biblię inaczej, inni potrafią w niej znaleźć poparcie dla swoich złych czynów. Widzę to praktycznie codziennie !
Nie piszę absolutnie źle o Bogu, jeśli istnieje to chcę wierzyć, że jest dobrą istotą i doceni człowieka nie za jego wiarę a za to jakim jest człowiekiem.
Jakoś nie zależy mi na zmartwychwstaniu i życiu wiecznym widząc jaki jest ten świat, po prostu chcę za życia walczyć jak tylko potrafię z ludzkim okrucieństwem, robić wszystko by moi bliscy byli szczęśliwi i pomagać zarówno ludziom jak i zwierzętom. Taką mam pracę, że pomagam zwierzakom, co kosztuje mnie strasznie dużo stresu, wiele razy miałam chwile załamania, ale chcę i będę to robić. Mam uraz, bo społeczność katolicka w moich miasteczku straszliwie nam uprzykrza pracę. Jak Bóg moich wyborów, mojej drogi nie doceni... trudno, nie robię tego dla siebie (chociaż troszkę też, bo lubię to co robię) :)
Zgadzam się z Tobą, że niesprawiedliwość i podłość ludzka boli i przygnębia, do tego jest odpychająca. Natomiast jej źródłem jest szatan, który zwodzi nas i odciąga od prawdziwego Boga. Odnośnie interpretacji Biblii, jeżeli ktoś potrafi znaleźć poparcie swoich złych zachowań, to zapewne opiera się na fragmentach wyrwanych z kontekstu, gdzie całość akapitu czy wersetu ma zupełnie inny przekaz. Z tego co piszesz widzę, że jesteś osobą zaangażowaną, taką której zależy i bardzo to doceniam. Zachęcam Cię do studiowania Biblii, znajdziesz w niej prawdę, dzięki której będziesz mogła spojrzeć na życie trochę w inny sposób; z nadzieją. Pozdrawiam