"Historia Noego i Potopu. Rdz 6, 9 -- Rdz 8, 19
Bóg twierdził, że sprowadzi potop, "aby zniszczyć wszelką istotę pod niebem, w której jest tchnienie życia". Rdz 6, 17 Historia Potopu jest naszpikowana "faktami", które są nie do pogodzenia z obecną wiedzą historyczną i naukową. Oto lista tych faktów:
Deszcz
- Biblia podaje, że deszcz padał przez 40 dni i 40 nocy. Skąd wzięło się tyle wody? Gdzie odpłynęła po ustaniu potopu?
- Aby zakryć najwyższe góry (Mt. Everest), wody musiałyby się podnieść o ok. 8 850 metrów w 40 dni. To ok. 9 metrów na godzinę. Jednakże najgwałtowniejsze deszcze przynoszą zaledwie opad w wysokości ok. 5 cm na godzinę. Deszcz potopowy musiałby być ok. 200x silniejszy od najgwałtowniejszych znanych nam opadów.
- Potopu na taką skalę nie potwierdzają żadne badania geologiczne czy archeologiczne.
Arka
- Arka o długości 150 metrów miała być zbudowana z drewna. To jest absolutnie nieprawdopodobne - nawet obecnie największe drewniane statki rzadko są dłuższe niż 90 metrów, są wzmacniane elementami stalowymi i wymagają ustawicznego odpompowywania wody. Największe statki wybudowane na potrzeby najważniejszych odkryć geograficznych - kilka tysięcy lat po budowie arki przez Noego - statki Kolumba, Vasco da Gamy, Magellana miały odpowiednio około 21 metrów, 27 metrów oraz 30 metrów.
Zwierzęta
- Co stało się ze zwierzętami słodkowodnymi i słonowodnymi? Najpewniej potop zabiłby większość z nich, jako że wymieszanie się wód słonych (z mórz i oceanów) oraz słodkich (z deszczu potopowego) dałoby zasolenie zbyt niskie dla zwierząt słonowodnych i zbyt wysokie dla słodkowodnych. Czy to oznacza, że Noe zabrał na arkę także rekiny, wieloryby (o długości 30 metrów) i kałamarnice olbrzymie (o długości 20 metrów)? Czy Noe zbudował akwaria dla zwierząt wodnych?
- Bóg nakazuje, by Noe wprowadził do arki po dwa (albo po siedem) osobników każdego gatunku. Jako że na świecie jest przynajmniej kilka milionów gatunków zwierząt nie ma fizycznej możliwości, by się zmieściły w arce o długości ok. 150 metrów i szerokości 25 metrów.
- Co jadły zwierzęta roślinożerne? Czy Noe wziął zapasy paszy na 6-12 miesięcy?
- Niektóre zwierzęta potrzebują bardzo specyficznej diety. Przykładowo koala pożywia się wyłącznie liśćmi eukaliptusa, który występuje wyłącznie w Australii i Pd.-Wsch. Azji. Czy Noe podróżował tak daleko?
- Co jadły zwierzęta mięsożerne? Czy Noe wziął zapasy mięsa (suszonego? mrożonego? puszkowanego?) na 6-12 miesięcy? Niektóre zwierzęta jedzą wyłącznie żywy pokarm - jak sobie z tym Noe poradził?
- Jak Noe wyłapał ptaki, skorpiony, jadowite węże, lwy, tygrysy, insekty?
- Czy Noe wziął na arkę pasożyty (ludzkie i zwierzęce)? Jeśli tak - rodzina Noego była zmuszona podtrzymywać przy życiu tasiemce, glisty, motylice wątrobowe, owsiki, etc. Trzeba też założyć, że przez ten cały czas równocześnie chorowali oni na anginę, błonicę, gruźlicę, grypę, grzybice, kiłę, malarię, odrę, ospę, polio, różyczkę, rzeżączkę, tężec, wściekliznę, wszawicę i wiele innych chorób.
- Niektóre zwierzęta mają cykl życia znacznie krótszy niż okres pobytu na arce. Musiałyby się więc rozmnażać w arce. Jednakże krótko żyjące organizmy (np. insekty) potrzebują nierzadko bardzo specyficznych warunków do rozmnażania się.
Rośliny
- Co się stało z roślinami? Zalanie ziemi na 6-12 miesięcy spowodowałoby śmierć wszystkich roślin. Co jadły zwierzęta roślinożerne po wyjściu z arki?
- Po zakończeniu potopu gołębica powróciła do arki ze świeżym listkiem z drzewa oliwnego. To niemożliwe - drzewo oliwne nie przeżyłoby 6-12 miesięcy pod wodą. Nie może także chodzić o świeżą (siedmiodniową) siewkę - kiełkowanie z pestki zachodzi dopiero po 1-2 miesięcy od zaistnienia odpowiednich warunków.
--------------
"Wszelkie zaś zwierzę na ziemi i wszelkie ptactwo powietrzne niechaj się was boi i lęka." Rdz 9, 2
Jest całe mnóstwo zwierząt, które nie boi się człowieka, a raczej człowiek boi się tych zwierząt (rekiny, lwy, tygrysy, etc.)
"Mieszkańcy całej ziemi mieli jedną mowę, czyli jednakowe słowa." Rdz 11, 1
W czasach, gdy zaczęto budować wieżę Babel, ludzie żyli już na różnych kontynentach i mieli wiele języków.
"Zejdźmy więc i pomieszajmy tam ich język, aby jeden nie rozumiał drugiego!" Rdz 11, 7
Biblia mówi, że Bóg (lub bogowie) pomieszali języki, jednakże różne języki wyewoluowały na przestrzeni tysięcy lat.
"I tak parzyły się zwierzęta z trzód przed tymi patykami i wskutek tego dawały przychówek o sierści prążkowej, pstrej i cętkowanej." Rdz 30, 39
Ta historia wskazuje, że Bóg nigdy nie natchnął autorów Biblii nawet podstawową wiedzą o genetyce. Nawet sam Bóg i jego aniołowie nie sprawiają wrażenia jakby wiedzieli jak działa genetyka... Rdz 31, 10-12"
Strona, z której przytoczyłem fragmenty, znajduje się w tym linku pod kategorią "Nauka i historia".
http://biblia.pismo-swiete.pl/index.html
rock79 czemu mnie obrażasz twierdząc że jestem gimbusem? Kwestionuję absurdy waszej religii, bo sami uważacie że wszystkie wydarzenia opisane w biblii są prawdziwe. Inni twierdzą, że część jest prawdziwa, a część jest alegorią / historią z drugim dnem. Sami chrześcijanie mają tak skrajnie zwichrowane i sprzeczne poglądy, że trudno cokolwiek od was się dowiedzieć o samej religii, powstaje jeden wielki misz-masz. Bóg nie istnieje, obalają go podstawowe zasady moralne, sprzeczności i ostatnio z coraz większym powodzeniem istnienie boga obala nauka. Czy dążenie do wiedzy jest gorsze niż zaprzedanie się jednej z wielu dostępnych "opcji religijnych" fundującym nam z nie zachwianą pewnością, wbrew braku dowodów, gotowe odpowiedzi? Nie sądzę. Ale jasne, lepiej każdego ateistę wsadzić do jednego wora z uczniami gimnazjum, trollami, i bezmyślnymi arogantami, bo używają mózgu i nie boją się mówić o swoich poglądach.
Nie obrażam tylko stwierdzam fakt. Nie wsadzam wszystkich ateistów do jednego wora. Wśród ateistów też są mądrzy i głupi co wyraźnie zaznaczyłem ale najwyraźniej umknęło to twojemu...wnikliwemu umysłowi.
Mój wnikliwy umysł sugeruje mi, że jednak szukasz zaczepki ;) a to oznacza kolejną bezowocną "dyskusję" z człowiekiem bez żadnych argumentów, tylko stwierdzającego poziom inteligencji i wieku użytkowników strony filmweb. Wielu tu już takich było, nie należysz do elity ;) Jeśli chcesz - śmiało podaj jakieś swoje argumenty, wypowiedz się na temat. Jeśli nie masz nic do powiedzenia, to nie zaśmiecaj forum swoimi "wnikliwymi" ocenami ludzi, których nie znasz. Zresztą... twój awatar i wypowiedzi mogą sugerować młodego, niedoświadczonego trollika internetowego, ale równie dobrze możesz być zapijaczonym frustratem po 50-tce - tego nie wiem, aż takim jasnowidzem jak ty nie jestem ;)
Ja szukam zaczepki? Dobry zawodnik jesteś. Zaczynasz posta od słów "odpowiedź ateisty" jakby ktoś ci w ogóle zadawał pytanie, po czym przedstawiasz kilkanaście śmiesznych tez tylko po to, żeby dojść do wniosku, że Boga nie ma. Czyli całą złotą myśl mógłbyś streścić w trzech słowach ale poczułeś się w obowiązku żeby poprowadzić dyskusję z samym sobą, bo przecież odpowiedzi inne niż twoje są dla ciebie absolutnie niesatysfakcjonujące. Swoją drogą bawią mnie tacy bojówkarze, którzy tyle wysiłku wkładają w walkę z kimś, kogo istnieniu zaprzeczają.
oczywiscie, ateizm jest tylko brakiem wiary w boga niczym wiecej, nie agresja wobec religii czy zepsuciem moralnym
Twoja wypowiedź wygląda, jakbyś był doktorem zoologii i wyjaśniał na podstawie wiedzy o budowie anatomicznej niedźwiedzi, dlaczego Kubuś Puchatek nie mógł mówić i że prawdopodobnie nie mógł istnieć. A w ogóle to żadne kartograficzne dokumenty nie potwierdzają istnienia Lasu Stumilowego.
Załóż sobie temat pod jakimiś śmiesznymi Avengersami o tym, czy Hulk na prawdę mógł być tak zielony czy nie. Ludzie, jesteście niepoważni. Sam fakt, że Noe żył 965 lat udowadnia, że Stary Testament jest zbiorem opowiadań metaforycznych.
Piszesz bez sensu kolego... więc nie można założyć tematu, bo śliwkowi rocznik 92 nie podoba się czyjeś zdanie? Większość wierzących bierze wydarzenia z biblii dosłownie, bo niby jak mają odbierać słowa"nieomylnego" boga? Sam idź na forum jakiekolwiek chcesz, bylebyś miał co napisać.Coś, co wniesie coś do tematu.
Nie czytałem całej dyskusji, bo zawsze sprowadzają się do tego samego, czyli braku konsensusu. Chcę tylko ci zadać pytanie. Skoro uważasz, że ludzie wierzący w Boga, szczególnie opartego na ST to idioci, to co powiesz o Żydach? Najiteligentniejsi ludzie, szczególnie Żydzi Aszkenazyjscy. Nie dość, że uparcie Torę stawiają na piedestale, to stworzyli państwo wyznaniowe, które trwa w xxi wieku...
Pamiętaj tylko, że ateizm i do tego odciąganie innych od wiary w Boga to grzechy najcięższego kalibru. Nie zapomnij przed śmiercią się z tego wyspowiadać. Tylko może być za późno na ściąganie biskupa. A druga sprawa, że nie znasz dnia ani godziny.
Prosty przyklad, do tego jakże wymowny. Premier Izraela Benjamin Netanyahu iq 180.
Nigdzie nie napisałem, że wszyscy ludzie wierzący w bóstwa, szczególnie opartego na ST to idioci.
Żydzi to przedsiębiorczy naród, mający talent do handlu i ubijania interesów na swoją korzyść, co ma do tego religia? Inteligentni ludzie, którzy odnieśli wielkie sukcesy - część takich ludzi zapewne jest wierząca. Nie znaczy to od razu, że ich wierzenia mają cokolwiek wspólnego z logiką i rozsądkiem, który to w wierzeniach jakiejkolwiek religii schodzi na dalszy plan.
To, co najbardziej lubię u wierzących, to ich straszenie konsekwencjami po śmierci, naprawdę :) Jak w mafii - albo robisz, co do ciebie należy, albo oddajesz się w całości szefowi - nawet kiedy mówi że coś jest białe, a jest czarne - albo męki i cierpienie. Najzabawniejsze jest to iż taka postawa jest przez większość uznawana za postawę miłosierdzia i współczucia do bliźnich :) Ja nikogo nie straszę wiecznym cierpieniem, co najwyżej apeluję o zdrowy rozsądek, samodzielne myślenie, odrobinę logiki oraz szczyptę odwagi do zdemaskowania i odrzucenia wszelakiego zabobonu, dającego tylko złudne nadzieje i nabożny przestrach przed niewidzialnymi bytami. Pozdrawiam.
Powiedz to wszystko tym komunistom, którzy jeszcze żyją. Przykre, że Jaruzelski, Oleksy, nie spotkali takiego zdroworozsądkowego człeka i się niestety nawrócili na tą straszną religię. Może uda ci się jeszcze ściągnąć na drogę światła zagubionego Gorbaczowa...
Dlaczego piszesz o komunistach? Ja równie dobrze mogę napisać o Nazistach z ich "gott mit uns", konkwistadorach, inkwizytorach itd, do czego właściwie zmierzasz?
Do czego właściwie zmierzają te wszystkie prowokacyjne wpisy ateistów i antyteistów? Jak masz jakieś pytania, naprawdę chcesz się czegoś dowiedzieć, to spytaj speców, np Jezuitów: http://www.rozmawiamy.jezuici.pl. Rozwieją wszelkie twoje wątpliwości. No chyba, że po prostu chciałeś sobie poużywać, to kończę dyskusję.
Dlaczego twierdzisz że wszystkie wpisy ateistów i antyteistów są prowokacyjne? Chrześcijanie, nie mówię że wszyscy, ale część - nie jest najlepszym przykładem miłosierdzia i szacunku dla bliźniego. Co niektórzy nawet znajdują widoczną uciechę w demonstracji swojej "świętości" i wielkiej wiary, z wyższością i nieraz pogardą odnoszą się do osób niewierzących że są głupcami - bo nie oddają życia ślepej wierze w to, co niewidzialne, tak jak oni, grożąc konsekwencjami w życiu i wiecznymi katuszami piekielnymi.
Mówisz o rozmowach z duchownymi - ja już to przerabiałem. Są co do religii pytania, nielogiczności, sprzeczności i zwyczajne bzdury - na które nie odpowie nikt, a jeśli już to co najwyżej wydukanymi frazesami, które przekonujące nie są, lub oferują tylko półprawdy. I nie, nie chcę sobie poużywać - cokolwiek masz na myśli :) Forum jest po to, by dyskutować, nawet o niewygodnych, czy kontrowersyjnych tematach.
Jak należy interpretować fragment o potopie:
"Z historycznego punktu widzenia, jeśli miał miejsce potop o jakim wspomina Księga Rodzaju, to z penością nie obejmował on całego świata. Archeolodzy potwierdzają istnienie powodzi, jakie nawiedzały teren Mezopotamii. Osoby ocalałe z arki nie były jedynymi osobami żyjącymi na ziemi. Opowieści o Kainu i Ablu oraz o potopie należą do gatunku literackiego zwanego mitem biblijnym, który ma na celu wyjaśnienie (ogólnie mówiąc) - dlaczego było konieczne, by Bóg powołał Abrahama. Podobne mity można znaleźć w innych religiach i kulturach. W Księdze Rodzaju autor natchniony wykorzystał istniejące już opowieści o początkach świata. Niektóre z nich znamy w pierwotnej formie, na przykład opowieść o Gilgameszu, który uratował się z potopu. Pozdrawiam
Wojciech Żmudziński SJ"
Obraz Boga ewoluuje. Nakazy Prawa Mojżeszowego i tablice przykazań stopniowo przygotowywały jednak ludzi w ciągu mijających stuleci – pod wpływem nowych doświadczeń – do przyjęcia bardziej zróżnicowanej i wznioślejszej nauki proroków, a potem Jezusa, który kontynuował ich posłannictwo.
W PIERWOTNEJ ŚWIADOMOŚCI LUDZI BYŁ TO BÓG PLEMIENNY, OBROŃCA NARODU WYBRANEGO, gniewny Mściciel (Goel) interweniujący w jego dzieje, karzący i odpłacający za niewierność.
Proces rozumienia pogłębia się w Księgach mądrościowych i prorockich. Umacnia się świadomość, że Najwyższa Istota to Bóg jedyny, który stworzył świat i jest Bogiem wszystkich ludzi. Izraelici zdali sobie sprawę, że On jest wszechobecnym Duchem, nie ograniczonym do jednego miejsca i czasu. Sugeruje to samo hebrajskie słowo „ruah” oznaczające wiatr, tchnienie i ducha.
Mistrz z Nazaretu ogłosił w Kazaniu na Górze, że nie chce unieważnić Prawa lub Proroków, „ale dopełnić” (Mt 5,17). Uczył ludzi czynienia dobrze. Ukazywał obraz Boga miłosiernego: „Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz niebieski jest miłosierny” (Ewangelia Galilejska Q 6,36; Łk 6,36!). TO NIE SAM BÓG SIĘ ZMIENIŁ, LECZ LUDZKA ZDOLNOŚĆ POJMOWANIA GO OSIĄGNĘŁA WYŻSZY STOPIEŃ DOJRZAŁOŚCI. Przyczyniła się do tego Dobra/Radosna Nowina głoszona przez Jezusa.
http://teologia.deon.pl/ewolucja-obrazu-boga-w-starym-przymierzu/
http://teologia.deon.pl/category/dyskusje-miesiaca/zly-bog-st/
Powiedz mi, czy ty potrafisz odpowiadać na pytania, czy czytasz co ja do ciebie w ogóle piszę? Odpisuję na twoje zarzuty wobec mnie, piszemy na jakiś konkretny temat, po czym ni z gruszki ni z pietruszki zostawiasz to co ci odpowiedziałem i zaczynasz rozmowę o czymś innym. Do czego właściwie zmierzasz?
Zostawiłem wcześniejsze wpisy, bo do niczego nie prowadzą. Odpowiadam Ci po prostu zgodnie z meritum dysksusji, którą sam założyłeś. Już bardziej rzeczowo chyba nie jestem Ci w stanie odpowiedzieć. Tak źle i tak niedobrze. Bądź tu człowieku mądrym...
Według ciebie do niczego nie prowadzą, ja twierdzę inaczej. Zarzucasz ateistom wrogość, którą posiadają, niejednokrotnie w większych dawkach osoby wierzące. Myślę że porzuciłeś wcześniejsze tematy, ponieważ albo było było ci tak wygodnie, albo nie wiedziałeś, co odpowiedzieć. W kwestii samego założonego tematu, wyłożyłeś cytat, następnie w formie rozprawki wyłożyłeś historię postrzegania boga przez wierzących, jakby to było sednem całej dyskusji. Właśnie, bądź tu mądrym...
Co do tego, że wierzący są często agresywni i niezbyt myślący, to jest to prawda. Niestety wiele osób zasłania głupotę wiarą, ale w drugą stronę działa to tak samo. Szczególnie na poziomie gimnazjum młodzi porzucają wiarę przez płytkie, miałkie myślenie albo dlatego, że łatwiej im się dopasować do kolegów. Poszukują akceptacji najczęściej niezbyt lotnego środowiska.
To jest niestety wielki problem Kościoła naszych czasów. W domu rodzice nie są zbyt religijni albo tylko „wierzący niepraktykujący”. Potem młodzież podchodzi do bierzmowania, żeby nie mieć problemów przed ślubem, zostaniem rodzicem chrzestnym i jest to akt pożegnania z Kościołem. Zamiast umocnienia w wierze mamy koniec relacji. Dopiero jakieś wstrząsające wydarzenie w życiu sprowadza takiego człowieka z powrotem do domu Ojca. Niestety paradoksalnie religia w szkołach jest wielkim ciężarem dla Kościoła. Sam pamiętam religię z gimnazjum jako jedną, wielką szopkę i po prostu przerwę między zajęciami. W szkole średniej było już zdecydowanie lepiej.
Katechetka była doskonale przygotowana merytorycznie i miała świetne podejście pedagogiczne. Niestety w ostatniej klasie to się zmieniło i mieliśmy teologa, który nie traktował nas zbyt poważnie.
Jeśli uważasz się za człowieka inteligentnego, to nie komentuj zachowania ludzi, którzy mają prymitywne pojęcie o Kościele. Za równo ludzie wierzący jak i ateiści bywają inteligentni. Nie sugeruj się wypowiedziami i zachowaniem innych, bo przed Bogiem staniesz sam. Księża też mają różne podejście i przygotowanie. U mnie w parafii nikt nikogo nie straszy na kazaniu. Zawsze słychać język dialogu i miłości. Nie zamykaj się na słowa Ewangelii. Poszukaj po różnych parafiach i może trafisz na księdza, który otworzy przed Tobą nową drogę.
Rzeczywiście może źle zacząłem, przepraszam, jeśli poczułeś się urażony.
Co do Żydów to jak sam stwierdziłeś utalentowani i przedsiębiorczy ludzie. Dlaczego więc nie odeszli od wiary, skoro to tylko zabobony? Wręcz przeciwnie, jest u nich państwo wyznaniowe a nie laickie, czy nawet sytuacja pośrednia jak u nas.
Co do przykładów osób nawróconych chciałem Ci pokazać, że nawet osoby oficjalnie walczące z religią, za którymi stała machina państwowa, nawracają się.
"Dlaczego piszesz o komunistach? Ja równie dobrze mogę napisać o Nazistach z ich "gott mit uns", konkwistadorach, inkwizytorach itd, do czego właściwie zmierzasz?"
Pamiętaj, to że ktoś mówi, że jest wyznawcą danej wiary nie znaczy, że tak jest w
rzeczywistości.
Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,
a miłości bym nie miał,
stałbym się jak miedź brzęcząca
albo cymbał brzmiący. >>> List do Koryntian
.
Religią można się zasłonić, żeby osiągnąć własne cele. Tacy ludzie są Bogu wyjątkowo niemili.
Przykład inkwizycji to czarna karta Kościoła. Watykan za nią przeprosił, wyraził skruchę za błędy popełnione w służbie prawdy poprzez uciekanie się do nieewangelicznych metod. Co nie zmienia tego, że taki fakt historyczny miał miejsce. Właśnie, to historia. Podajesz przykłady ludzi o mentalności zupełnie innej od naszej. To Średniowiecze. Do tego na pewno zdajesz sobie sprawę, że w Polsce panowała tolerancja religijna. U nas inkwizycja miała śladowe skutki. Inkwizycja późniejsza miała miejsce w krajach protestanckich. Poza tym liczby ofiar są mocno przeszacowane. Ja nie bronię schizmatyków i nie odpowiadam za zbrodnie innych ludzi.
Co do gott mit uns, to totalne nieporozumienie. Elita hitlerowców parała się pogaństwem i okultyzmem. Kościół katolicki był prześladowany. Niemcy nawiązywali do Deus lo vult!" (Bóg tego chce!) - to było bojowe zawołanie krzyżowców. „Gott mit uns" (Bóg z nami) było wygrawerowane na klamrach armii niemieckiej. Z tą świadomością szli na pierwszą wojnę światową nie tylko chrześcijanie niemieccy, lecz również francuscy i brytyjscy. Instrumentalne traktowanie Boga, nic więcej.
"To, co najbardziej lubię u wierzących, to ich straszenie konsekwencjami po śmierci, naprawdę :) Jak w mafii - albo robisz, co do ciebie należy, albo oddajesz się w całości szefowi - nawet kiedy mówi że coś jest białe, a jest czarne - albo męki i cierpienie. Najzabawniejsze jest to iż taka postawa jest przez większość uznawana za postawę miłosierdzia i współczucia do bliźnich :) "
Nikomu nie życzę wiecznego potępienia, jakkolwiek miałoby wyglądać. No może z paroma wyjątkami zbrodniarzy.
Śmierć Chrystusa jest odkupieniem, czyli uwolnieniem człowieka z pułapki śmierci, ciemności, w której się znalazł, za sprawą nieposłuszeństwa pierwszych rodziców. O jaki grzech tu chodzi? O grzech pierworodny, grzech pierwszych rodziców, polegający na sprzeciwie wobec decyzji Pana Boga.
Przez śmierć Jezusa zostaliśmy uwolnieni z tego grzechu. Trzeba pamiętać, że pozostały skutki grzechu, skłonność człowieka do zła, do wchodzenia w stan moralnego, duchowego, psychicznego zniewolenia. Zostały przez śmierć Chrystusa zgładzone wszystkie grzechy, które człowiek do tej pory uczynił. Ludzie żyją dalej i grzeszą. Zgładzone grzechy, to grzechy odpuszczone.
To co było, zostało odpuszczone, przebaczone, zostaliśmy rozgrzeszeni. Myślę tu o ludziach, którzy umarli przed przyjściem Chrystusa na ziemię i dokonaniem dzieła zbawienia. Jezus zstąpił „do piekieł, do otchłani”, wyprowadzając z niej tych, dla których, kiedy jeszcze umierali, niebo pozostawało zamknięte. W ogóle należy pamiętać, że grzechy są nam przebaczone, lecz pozostaje jeszcze kwestia kary za grzechy, dlatego w Kościele Katolickim jest mowa o odpuście zupełnym, który uwalnia człowieka od kary za grzechy.
„Zgładzone”, to jest to samo, co „odpuszczone”.
„Jaki jest sens odpuszczania w spowiedzi grzechów, które już raz i do końca zostały zgładzone (odpuszczone)?”. Został odpuszczony nam grzech pierworodny. Zostały odpuszczone grzechy zmarłym, którzy przed swoją śmiercią nie mieli możliwości pojednania się z Bogiem, ponieważ Chrystus jeszcze nie umarł i nie zmartwychwstał. Mówimy o tych, którzy przebywali w otchłani. Zostały odpuszczone grzechy wszystkim, którzy żyją na ziemi, bez względu na czas, wiek. Na krzyżu zostały zgładzone wszystkie grzechy ludzi. Dlaczego spowiedź? Cóż z tego, że jest źródło „wody żywej”, a ludzie do tego źródła nie przychodzą i nie piją. Grzech został przebaczony, lecz trzeba przyjść do Jezusa w sakramencie pokuty i powiedzieć: zgrzeszyłem, następnie żałować za grzech, postanowić poprawę, zadośćuczynić złu popełnionemu. Proszę sobie wyobrazić stan, w którym przez Jezusa został oświetlony świat, jest w nim życie. Są ci, którzy wchodzą i są ci, którzy nie chcą do niego wejść. Bóg stworzył nas, bez naszego udziału, lecz nie może zbawić nas, bez nas, bez naszego zaangażowania, bez woli przyjęcia przez nas odpuszczenia grzechów.
Spowiedź jest zanurzeniem (skąpaniem się, oczyszczeniem, odnową naszego człowieczeństwa, stanu naszej duszy) w odkupieńczej męce, śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa. Grzechy zostały nam odpuszczone, lecz trzeba spotkania z Chrystusem, aby to odpuszczenie przyjąć. Jezus mówi: „Komu grzechy odpuścicie, będą odpuszczone, komu zatrzymacie, będą zatrzymane”. Jeśli człowiek nie pragnie zmiany życia na lepsze, pozostaje w stanie grzechu. Odkupienie dokonało się, lecz nie wszyscy z niego korzystają, nie wszyscy je przyjmują. Człowiek ma możliwość przyjęcia daru odkupienia lub odrzucenia go.
„Czym tak naprawdę jest spowiedź? Nazywa się ją sakramentem pojednania, ale czy to oznacza, że pojednanie człowieka z Bogiem na Golgocie nie było doskonałe i wystarczające?”. Pojednanie człowieka z Bogiem, na Golgocie było doskonałe i wystarczające. Człowiek jednak posiada możliwość dokonania wolnego wyboru. Bóg nie dokonuje zbawienia człowieka wbrew jego woli. On musi chcieć, wybrać reguły, zasady, warunki, według których dokonuje się zbawienie. Cóż z tego, że przygotuję smaczne, obfite śniadanie, a osoby, które zapraszam, nie chcą przyjść i spożyć to, co przygotowałem. Podobnie jest z Bogiem. Zbawienie, odkupienie zostało nam przygotowane, dane. Wystarczy przyjść i zasiąść do stołu z Chrystusem, oczyszczając wcześniej „swoje szaty” w Sakramencie Pokuty i Pojednania. Chrystus nie narzuca się ze swoim odkupieniem, nie wciska ludziom tego największego daru. Można dar wybrać, przyjąć i można go odrzucić.
„Karą za grzech jest śmierć”. Popełniając grzech, wchodzimy w śmierć duchową. Przez Sakrament Pokuty zmartwychwstajemy do życia. Grzech jest śmiercią, natomiast odpuszczenie grzechów, zmartwychwstaniem. Śmierć jest jedną z konsekwencji, owoców grzechu człowieka.
Człowiek przez śmierć, przechodzi na sąd Boży, dokonuje się osobiste spotkanie z Bogiem. Bóg będzie wówczas zainteresowany naszą miłością Boga i bliźniego. Będziemy sądzeni z miłości. Grzech jest brakiem miłości, odejściem od niej, porzuceniem jej, czasem pogardą dla miłości. Gardząc miłością Boga, porządkiem ustanowionym przez Niego, gardzimy Nim samym. Bóg jest i będzie zainteresowany nami. Jego interesuje nasze wieczne szczęście, życie w Jego Królestwie. Trzeba pamiętać, że Bóg jest Dobry, jest Miłością i Miłosierdziem. Wieczności, spotkania z Bogiem, nie będziemy się bali, jeśli będziemy pamiętali w czasie ziemskiej wędrówki do nieba o tym, kim On
Ogólnie z tego, co przeczytałem w twojej wypowiedzi wnioskuję, iż przede wszystkim skupiasz się na miłosierdziu. To jest dobre i niestety,nawet wśród wierzących dość rzadko spotykane, ale szkoda że nie widzisz tej drugiej, złej strony wiary, boga, kościoła... mam wrażenie, że w jakimś stopniu próbujesz to usprawiedliwiać. Dość dobrze znam zarówno historię, jak i sam temat wiary, szczególnie chrześcijaństwa i pewne nielogiczności i sprzeczności są oczywiste, trzeba tylko umieć i chcieć je dostrzec.
Społeczeństwo stopniowo się ateizuje. Dlaczego? Z kilku głównych powodów m.in: ludzie mają dosyć bezpodstawnej wiary, wpajanej przez przodków, głównie z powodów tradycji, "bo tak trzeba", "co ludzie powiedzą", mają dość pazernego kleru, wtrącania się kościoła w prywatne życie. W dzisiejszych czasach istnieje większa swoboda wypowiedzi i ludzie przestają bać się mówić o swoich wątpliwościach, mówiąc wprost - ludzie przestają bać się myśleć logicznie i krytycznie o wierze i kościele. Każdy niewierzący ma inne powody. Mówisz o gimnazjalistach, to jest okres buntu, ale nie zawsze tego "złego". Niektórzy gimnazjaliści też potrafią myśleć logicznie i wyciągać dobre wnioski.
"Pamiętaj, to że ktoś mówi, że jest wyznawcą danej wiary nie znaczy, że tak jest w
rzeczywistości. " - jednak można też poznawać po owocach. Nie twierdzę że wszyscy ludzie wierzący to hipokryci, źli ludzie, hipokryci. Jednak na przestrzeni wieków religia przyniosła ludziom zdecydowanie więcej zła, niż pożytku. Mówisz, że wcześniej było średniowiecze. Owszem, dziś nie ma już palenia na stosie, lochów, łamania na kole, madejowego łoża, tortur i innych okropności, które z lubowaniem stosował święty kościół powszechny. Ale czy dziś jest lepiej? Jeszcze w latach 90 istniały szkoły zakonnic, gdzie tysiące kobiet zmuszano do ciężkiej pracy za nic, w ciężkich warunkach. Kobiety te, w większości dziewczęta były poniżane i pogardzane, nieraz bite przez zakonnice, jak i wykorzystywane seksualnie przez księży. Kościół regularnie pcha łapy gdzie tylko się da, w "skromności swej" wyciąga jak najwięcej pieniędzy od parafian. Samo słowo parafianin oznacza: człowiek ze wsi, ograniczony, zacofany, idiota. Dzisiejszy kościół, ze swoimi ziemiami, budowlami, klerem, wzbogacony na przestrzeni wieków i wciąż nienapasiony, wciąż jest imperium - brudnych tajemnic, hipokryzji, zakłamania i ciągłych afer.
"Religią można się zasłonić, żeby osiągnąć własne cele. Tacy ludzie są Bogu wyjątkowo niemili." - Z pierwszym zdaniem się zgadzam. Skąd możesz wiedzieć co jest miłe bogu? Widocznie jest mu miłe to co dzieje się teraz, ponieważ mimo tylu wieków dominacji kościoła, dalej wygląda to wszystko bardzo kiepsko.
"Nikomu nie życzę wiecznego potępienia, jakkolwiek miałoby wyglądać. No może z paroma wyjątkami zbrodniarzy." - uważasz, że np. zbrodniarz, który żyje max. 80 lat i przez niemal całe życie parał się złodziejstwem - zasługuje na wieczne męki - WIECZNE - 1000000 x 1000000 lat i jeszcze wieczność więcej? Według ciebie to jest sprawiedliwość?
"Śmierć Chrystusa jest odkupieniem, czyli uwolnieniem człowieka z pułapki śmierci, ciemności, w której się znalazł, za sprawą nieposłuszeństwa pierwszych rodziców. O jaki grzech tu chodzi? O grzech pierworodny, grzech pierwszych rodziców, polegający na sprzeciwie wobec decyzji Pana Boga." - ciekawa jest boża logika. Adam i Ewa na początku nie znali zła, nie wiedzieli co to nieposłuszeństwo, zwiedzenie. Po czym spotykają diabła - największego wroga boga - w środku rajskiego ogrodu i ten, wykorzystując ich naiwność, podsuwa im zakazany owoc. Ewa je , Adam je - i wszystkie pokolenia, aż do skończenia świata są skażone strasznymi, okropnymi konsekwencjami nie do końca świadomego wyboru dwójki ludzi. Wydaje ci się to logiczne?
"Myślę tu o ludziach, którzy umarli przed przyjściem Chrystusa na ziemię i dokonaniem dzieła zbawienia. Jezus zstąpił „do piekieł, do otchłani”, wyprowadzając z niej tych, dla których, kiedy jeszcze umierali, niebo pozostawało zamknięte" - wychodzi na to, że lepiej było żyć i umrzeć przed narodzinami Jezusa, bo wtedy do nieba trafił każdy. Jak widać, mamy pecha przyjścia na świat po zmartwychwstaniu Jezusa, bo niby mamy łaskę, ale nóż na gardle w przypadku śmierci w grzechu - będzie kroił nas wiecznie, już bez odwrotu. Dobrze rozumiem, że wszyscy, którzy przyszli na świat po śmierci Jezusa są w większym niebezpieczeństwie?
"Trzeba pamiętać, że Bóg jest Dobry, jest Miłością i Miłosierdziem. Wieczności, spotkania z Bogiem, nie będziemy się bali, jeśli będziemy pamiętali w czasie ziemskiej wędrówki do nieba o tym, kim On " - jednak według biblii, w piekle znajdzie się zdecydowanie więcej ludzi, niż w niebie. Mówisz że bóg chce, żeby człowiek trafił do nieba. Coś słabe chęci ma bóg, skoro tylko nieliczni mają być zbawieni.
Historia o Noe i Wielkim Potopie pochodzi z mitologii Bliskiego Wschodu i jest dużo starsza niż Judaizm a gdzie Chrześcijaństwo. Te pytania powinieneś skierować nie do Chrześcijan a do Sanchedrynu, który postanowił włączyć tę przypowieść do Starego Testamentu nie dociekając czy jest logiczna czy też nie.
Tak czy inaczej film bardzo dobry, ale kompletnie niezrozumiany przez ludzi. Każdy spodziewał się biblijnej historii, a tymczasem Arronofsky zagrał wszystkim na nosach i ukazał alternatywną wersję historii, zachowując tylko najważniejsze symbole chrześcijaństwa i mitologii Bliskiego Wschodu.
Fajny wątek Kolego podrzuciłeś.. ;)
Spędziłem "fascynujący" wieczór zupełnie się tego nie spodziewając, czytając od A do Z całość.
Nawet specjalnie utworzyłem sobie konto na Filmwebie... Żeby móc komentować.
Na koniec przytoczę cytat z przed kilku miesięcy mojej ukochanej Babci, która wychowywała mnie w "duchu wiary"...
"..- a wiesz wnusiu co te kobity na dzisiejszym kółku różańcowym gadały..??"
" ...- zdrowaś Mario, matko Boża, módl się za nami grzecznymi..." .. bo one są "grzeczne"..
Sama miała z tego polewkę..
Uśmiałem się, ale zarazem zdałem sobie sprawę (po raz kolejny), że otumanienie społeczeństwa jest wszech obecne nawet w XX! wieku.
Parafia Św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Rzeczycy... Centrum Polski 2014r.
Pozdrawiam i życzę wytrwałości w polemice z głupotą... Będę śledził temat :)
Ateista podobno nie ma zdania na temat istnienia Boga. -> Jeżeli ktoś nie ma zdania na dany temat, niech się w w nim nie wypowiada -> Ateista nie powinien się więc wypowiadać na tematy religijne. Dziękujemy.
------------------------------------------------------------ ------------------------------------------------------------ ---
Czy impactor powinien zostać wysłany do szpitala? Sprawdź: http://www.filmweb.pl/user/Ryloth
"Ateista podobno nie ma zdania na temat istnienia Boga" - kto ci to niby powiedział? Czy sam stworzyłeś tą słabą formułkę?
Podobno? Błagam, nie ośmieszaj się...
"Jeżeli ktoś nie ma zdania na dany temat, niech się w w nim nie wypowiada" - nie mów nikomu, kto co ma robić, bo nie masz do tego prawa, koleżko.
"Ateista nie powinien się więc wypowiadać na tematy religijne" - pomijając kolejny bezsens ostatniej części formułki, oczywiście - osoba wierząca może wypowiadać się o ateistach, np. że będą cierpieć męki po śmierci, jak nie uwierzą w ich wersję kochającego, miłościwego zbawcy ;)
"Dziękujemy." -ja również dziękuję. Zanim coś napiszesz, to polecam - przemyśl to, skonfrontuj swoje "filozoficzne" przemyślenia z logiką.
Moja logika wynika z logiki impactora. Podobno wcale nie jest tak wg niego, że ateista nie wierzy w Boga tylko odrzuca jego istnienie... W Boga można wierzyć albo nie. Impactor na siłę tak kombinuje by nie musiał nic udowadniać i twierdzi, że udowadnianie leży po stronie teistów. Wygodne, nie? ;p Niewinny też musi w sądzie udowadniać, że nie zawinił?
"nie mów nikomu, kto co ma robić, bo nie masz do tego prawa, koleżko." - nie mówię, to po prostu ogólnie przyjęta zasada. Nie wiesz, jakie przyjąć stanowisko, to się nie wypowiadaj. Proste:) A że ateiście nie mają zdania co do tego, czy Bóg istnieje czy nie (wg impactora) to nie powinni się na Jego temat wypowiadać ;p
Ja wcale nie uważam, że ateiści zostaną potępieni. Każdy będzie sądzony indywidualnie. Jeżeli jest się ateistą z przekonania, nie obraża się innych religii, a do tego jest się dobrym człowiekiem, to czemu miałby taki ktoś nie zostać zbawiony?
Impactor ma rację, podaje najogólniejszą definicję ateizmu czyli po prostu brak teizmu. Czy nie masz zdania, czy twierdzisz że bóg nie istnieje - jesteś ateistą. Jedyny warunek konieczny do bycia ateistą to brak wiary w bogów.
Zgadza się. Tylko, że impactor sam nie wie, co twierdzi, bo wg niego ateiści ani wierzą ani nie wierzą, co jest absurdem, bo albo się wierzy w Boga albo nie ;p
Ps. Twój pojazd na Impactora jest żałosny, śmieszny i dziecinny :) Nie masz co robić w domu? Jesteś za słaby do takich tematów, im szybciej to pojmiesz - tym lepiej dla ciebie. Pozdrowienia Generale :)
Może i jest śmieszny i dziecinny, ale to dlatego, że impactor jest śmieszny i dziecinny.
Zanim zaczniemy dalszą dyskusję, to powiedz mi, dlaczego w odpowiedzi na moje słowa cytujesz Impactora? Nie jest on ani mną, ani moją wyrocznią. Więc, dlaczego?
Powtarzam, co on mówi w odniesieniu do was. Nic do ateistów nie mam, jeżeli nie zachowują się jak impactor. Oczywiście teiści też potrafią być takimi zaślepionymi fanatykami jak on, ale nie o to tutaj chodzi.
To jak to jest? Wierzysz, że Bóg istnieje, czy nie? Impactor nigdy nie umie na to pytanie prosto odpowiedzieć i robi takie uniki, by nie udzielić żadnej sensownej odpowiedzi ;p
"Nie wiesz, jakie przyjąć stanowisko, to się nie wypowiadaj. Proste:) A że ateiście nie mają zdania co do tego, czy Bóg istnieje czy nie (wg impactora) to nie powinni się na Jego temat wypowiadać ;p" - powinieneś mówić za siebie, nie za Impactora. Musiał cię zaintrygować czy w jakimś stopniu zaciekawić, że tyle o nim piszesz.
Niewierzący także posiadają swoje zdanie na temat boga, wiary - niemal każdy, szczególnie w tym kraju jest tym bombardowany od dziecka :) No co jak co, ale to chrześcijanie od wieków wtrącają się w niemal wszystkie aspekty życia ludzi - nawet w to, co kogo czeka po śmierci (jakby sami posiadali monopol na taką wiedzę)
"Ja wcale nie uważam, że ateiści zostaną potępieni. Każdy będzie sądzony indywidualnie. Jeżeli jest się ateistą z przekonania, nie obraża się innych religii, a do tego jest się dobrym człowiekiem, to czemu miałby taki ktoś nie zostać zbawiony?" - aaa widzisz... Jezus wyraźnie mówi - kto nie podąża za nim - będzie potępiony. Większość chrześcijan popełnia ten sam błąd, wynikający - najprawdopodobniej z ignorancji, lub z prób "ułaskawienia" swojej wiary, mianowicie: wierzą, że dobre uczynki wystarczą do zbawienia. To absolutna nieprawda względem biblii, oraz słów Jezusa. Jeżeli uważasz że niewierzący może pójść do nieba - stwarzasz swoją, fałszywą wersję chrześcijaństwa. Jezus nie idzie na kompromisy - albo wóz, albo przewóz. I jak nieraz to raczył wspomnieć, ogromna większość ludzi wyląduje w piekle.
"Może i jest śmieszny i dziecinny, ale to dlatego, że impactor jest śmieszny i dziecinny." - i najlepszym rozwiązaniem na to jest nieudolne parodiowanie tego użytkownika?
"Powtarzam, co on mówi w odniesieniu do was. Nic do ateistów nie mam, jeżeli nie zachowują się jak impactor. Oczywiście teiści też potrafią być takimi zaślepionymi fanatykami jak on, ale nie o to tutaj chodzi." - a ja powtarzam, że Impactor nie jest moją wyrocznią, czy mentorem. Mam mierzyć wszystkich chrześcijan jedną miarą tylko ze względu na aktywnego użytkownika forum? Tu mógłbym podać w przykładzie fanatyczną wierzącą, która widzi w niemal każdym demony i serwuje wyrokami piekła - niejaką Carin.
"To jak to jest? Wierzysz, że Bóg istnieje, czy nie? Impactor nigdy nie umie na to pytanie prosto odpowiedzieć i robi takie uniki, by nie udzielić żadnej sensownej odpowiedzi ;p" - Każdy rozsądnie myślący człowiek nie stawia na nic 100%. Niezmiernie rzadko można być czegoś pewnym absolutnie. Czy wierzę? Po wielu przykładach sprzeczności, nielogiczności, zwyczajnych bzdur, wypaczonego pojęcia moralności, a także braków powodu do wiary z powodu braku dowodów i sensu takowych wierzeń - jakiekolwiek dostępne wierzenia czy wersje życia nadnaturalnego wsadziłbym w ten sam szereg, co: baśnie, legendy, anegdotki i plotki ludzi, którzy umarli wieki temu. Jestem niewierzący, jednak rozsądnie, pozostawiam symboliczny "procencik" :)
Zadam teraz tobie pytanie: Czy ty wierzysz w 100%, z tysięcy dostępnych wierzeń, w pod żadnym względem nieudowodnionego, niewidzialnego boga chrześcijan? Zastanów się dobrze.
"Każdy rozsądnie myślący człowiek nie stawia na nic 100%" - popieram w... 100% ;p Niewierzący z automatu oznacza, że człowiek nie... wierzy. ;p Ja nie pytam, czy jesteś w stanie mi wykazać, że Bóg nie istnieje, bo to niemożliwe, tylko zwyczajnie się pytam prosto, czy wierzysz w Boga. Raczej nikt normalny nie powie, że ateiści w Niego wierzą ;p
"Niewierzący także posiadają swoje zdanie na temat boga, wiary" - Powtarzam: JA TO WIEM. Nie musisz mi tego tłumaczyć. Bawiłem się w wiadomo kogo ;p
"Musiał cię zaintrygować czy w jakimś stopniu zaciekawić, że tyle o nim piszesz." - Tak, wkurza mnie swoimi tematami. TO forum filmowe a nie religijne i jak chce sobie prawić swoje kazania, to może nie tutaj. Gdybym był adminem czy moderatorem, to bym te jego tematy dawno usunął. Pisałem do zaprzyjaźnionego moda, ale powiedział, że filmweb postanowił nie usuwać takich tematów, czyli możesz pod "Hobbitem" także zapytać o przepis czy poprosić o pomoc w rozwiązaniu zadania:) Potwierdzone info ;p
" Jeżeli uważasz że niewierzący może pójść do nieba - stwarzasz swoją, fałszywą wersję chrześcijaństwa. " - daj mi cytat, który mówi o tym wprost.
Pamiętam, że jak uczyłem się do sprawdzianu z religii kiedyś, było takie pytanie w książce: Czy to oznacza, że ludzie innych wyznań będą potępieni? Nie, jeżeli są wierni zasadom swoich wyznań. Dokładnie nie pamiętam, bo i też tego podręcznika już dawno nie posiadam ;p
Cóż Ty wiesz o ateizmie? Ja mam zdanie na temat Boga. Dokładnie określone i spokojnie mogę się o nim wypowiadać. Nie muszę być księdzem, tak jak nie muszę być architektem by docenić Kaplicę Sykstyńską. Impactora olewam, sam potrafię myśleć. Co więcej, mam o wiele większą szansę na rozsądek w ocenie religii niż ludzie siedzący „w środku”, indoktrynowani od urodzenia przez środowisko i szkołę. Zwłaszcza, że religia (może przede wszystkim hierarchowie) żądają całkowitego braku refleksji od swoich „owieczek”. A zastanawiłeś się, dlaczego akurat te sympatyczne parzystokopytne stalo się symbolem wierzącego? Przeczytałem biblię 2 razy od dechy do dechy. Koran zresztą też (choć tylko raz). A tego właśnie nie lubię w katolicyzmie: tam wszyscy wszystkim mówią o czym wolno im mówic i myśleć.
Ale ja tylko używam stylu impactora, żeby wszystkim pokazać, że on stanowi tu problem. Jak to cię obraża, to sam widzisz, jak się czują inni, notorycznie obrażani przez niego, często w najbardziej prymitywny sposób.
Ja nie mam nic do ateistów. Najważniejsze jest to, czy ktoś jest dobrym człowiekiem i szanuje innych. Niestety, jest też sporo ateistów, którzy nie są nimi z przekonania, a jedynie robią to, bo im się nie chce chodzić do kościoła, czy pod presją rówieśników. Tacy ludzie najczęściej obrażają katolików i to trzeba tępić. W drugą stronę to samo, ale jakoś na tym forum to pseudo-ateiści królują w tej dziedzinie i zakładają na forum FILMOWYM masę tematów kompletnie z danym filmem nie związanych.
Zgadzam się, bardzo często prawdziwi ateiści znają Biblię lepiej niż wierni. Ale akurat ludzie są dzisiaj na tyle inteligentni, że sami potrafią dojść do odpowiednich wniosków, czytając Biblię. Oficjalną interpretację ułożył Kościół, a nie Bóg. Jest tam sporo informacji, bez których czasem ciężko zrozumieć, o co chodzi, ale ogólnie każdy rozumie dane fragmenty z Biblii na własny sposób. Jak powtarzam - najważniejsze jest to, czy ktoś jest dobrym człowiekiem. Nie uważam, żeby Bóg potępił takiego człowieka tylko dlatego, że ten jest ateistą. A co kiedyś mówił Kościół, to nie ma znaczenia. To nie on decyduje.
Fajnie, że zadałeś sobie trud spisania tego wszystkiego. Ze swojej perspektywy stwierdzam, że jako ateista zaczynałem od podobnej litanii. Może nawet trochę dłuższej, bo w moich czasach presja środowiska była znacznie większa i musiałem się gęściej tłumaczyć. Teraz rozumiem, że jest to takie ćwiczenie intelektualne. Ateizm nie wymaga żadnych uspraiedliwień. To wiara ich wymaga, bo sama ze swej istoty nie może istnieć bez aktu confiteor. Jest zaprzeczeniem, zawieszeniem rozsądku, aktem poddania się rozumu. Dlatego zaczyna się intensywnie indoktrynować dzieci zanim będą w stanie zadać zbyt kłopotliwe pytania. Potem już są zbyt sformatowane umysłowo, by wątpić. Zazwyczaj nie wdaję się już w dyskusję z „teistami”, bo to nie ma sensu. Musieli wierząc poświęcić większość mechanizmu krytycznego, dlatego argumenty racjonalne są w ich przypadku narzędziem bezużytecznym. Można za to cieszyć się piękną muzyką i architekturą skralną, rzadziej filmami. Ten film jest niestety przykładem porażki, jak tysiące filmów religijnych przed nim. Coś jak katometal lub chrześciański hip-hop. Taka próba sprzedania dawno znanego towaru w nowym opakowaniu. Czekam tylko na widowisko w stylu Marvela. Mam wrażenie, że Exodus będzie czymś podobnym :) Bo tak, jak słodki śpiew: „kocham Boga, on moim przyjacielem” na tle ciężkiego łojenia gitar, tak i „nowoczesne” filmy religijne, są same w sobie zabawne :)
Trudno się z tobą nie zgodzić. Presja otoczenia w temacie wiary niestety wciąż jest zbyt duża, piszę po części z doświadczenia.
Jak słusznie zauważyłeś, ateizm nie wymaga tłumaczeń. To do wierzących należy poparcie argumentami tego, co oferują. Zazwyczaj jednak wygląda to tak, że musisz uwierzyć w zapiski ze starej księgi, bo jak nie, to - argumenty w stylu: "będziesz się miał w życiu źle", "pójdziesz do piekła" itd.
Film odbieram tylko w gatunku fantasy i tylko tak go oceniam. Nie interesuje mnie źródło, jakim jest tu Biblia :)
Bardzo podoba mi się twoja wypowiedz, piękna, płynna i przyjemnie się ją czyta z twoją oceną też się zgadzam, ja jestem wierzący ale mimo to film mi się podobał, owszem, nie umywa się do komiksu, jest to przeciwieństwo biblii mimo to film oceniam wysoko, może zawyżoną mam ocenę
ale aktorstwo, muzyka, klimat, efekty filmu wiem że za dużo CGI mimo to film mi się bardzo podobał :) pozdrawiam
masz ode mnie lajka :)
Dzięki :) Tekst co prawda został przytoczony ze strony, do której link wstawiłem na koniec tematu, nie mniej jednak świetnie oddaje realia, jak i osobiste myśli i wątpliwości, które posiadam co do historii o wielkim potopie. Ogólnie trochę czytałem na ten temat i w sumie w skonfrontowaniu z dzisiejszą wiedzą wiele fragmentów biblii daje do myślenia, oczywiście dla człowieka o otwartym umyśle, nie bojącego się myśleć samodzielnie i krytycznie na tematy ogólnie przyjętej wiary.
Film jest dobry, i tak dużo Aronofsky zdołał wyciągnąć z tej opowieści. Bądź co bądź, gdyby miała być to pełna wersja zapisków z biblii, dostalibyśmy prawdopodobnie dość nieciekawy film.
też tak uważam nie ważne czy tam przytoczyłeś słowa, mnie się twoja wypowiedz podoba :) wiem że mam zawyżoną ocenę, ale nic na to już nie poradzę, możesz mnie uznać za fanatyka, argumenty broniące moją ocenę podam po kolejnym obejrzeniu będzie teraz lektor więc :)
To cieszę się że ci się podoba :) Za fanatyka cię nie uznaję, skoro film przypadł ci do gustu - to i ocena musi być wysoka. Dla mnie to jest dobry film, w tematyce opowieści z biblii - i tak wyszedł dobrze. Jak zobaczysz kolejnym razem, może wstawisz jakąś małą recenzję ;)
Sporo pytań, ale przy teoretycznym podejściu do sprawy myślę że znajdę na nie odpowiedzi:
- Pismo zawiera informacje o pokładach wody, które trysnęły z głębi ziemi (deszcz właściwie był tylko dodatkiem) ps. po tym jak potop dobiegł końca woda znowu trafiła pod ziemię ps.2 swoją drogą nauka potwierdza istnienie sporej ilości podziemnych komór wodnych rozsianych na całej planecie).
- Co do pytania nr 2 i 3: wody potopu wcale nie musiały przekroczyć pułapu 8 tys. metrów, wystarczy przyjąć że ziemia przed potopem to płaska Pangea (co ułatwiłoby dodatkowo przychodzenie zwierząt), a dopiero w skutek zmian czasów potopu doszło do wypiętrzeń pasm górskich i innych ruchów płyt tektonicznych które nadały kształt obecnym kontynentom, ps. wszystko odbywało się i to w trybie przyśpieszonym przez Boską moc.
- Jeśli chodzi o pytanie nr 4, to kwestia jest ciągle badana (jednak próby przeprowadzane na różnych modelach arki, oraz symulację komputerowe wykazują ją że jej barkowaty kształt mógłby zapewnić potrzebną wytrzymałość).
- Co do zwierząt słono i słodkowodnych (zostaje tylko przyjąć że na arce były akwaria, ps. co do kwestii gabarytów, to nikt nie powiedział że Noe zabierał dorosłe osobniki, a przyznasz że zabranie samych młodych diametralnie zwiększa "możliwości magazynowe" ) :-)
- Przejdźmy do kolejnego punktu. Noe nie miał zabrać zwierząt z każdego "gatunku" lecz "rodzaju" (w ten sposób nie musiał zabierać np. charta, pekińczyka czy owczarka lecz wystarczy że zabrał parę wilków). To naprawdę duża oszczędność miejsca ps. miejsca zrobi się jeszcze więcej jeśli przyjąć koncepcję iż na arkę pakowano jedynie zwierzęta w wieku "dziecięcym" (o czym wyżej wspominam), manewr prosty i skuteczny (nie mamy wtedy np. kłopotu z wielkim słoniem, tylko słoniątkiem wielkości kucyka).
- Jeśli chodzi o kwestię diety: zgodnie z przekazem Biblijnym przed potopem wszystkie zwierzęta były roślinożerne (ludzie zresztą też, a pozwolenie na jedzenie mięsa dostali dopiero po potopie). Poza tym zaciemnione niebo, duchota i bujanie fal sprzyjało zapadaniu zwierząt w stan letargu, oprócz tego przypominam że mówimy o "zwierzęcej dzieciarni", która je o wiele mniej niż dorosłe osobniki ps. co do paszy: owszem musiała być na pokładzie, ale przy ograniczeniu zwierząt do przedstawicieli każdego rodzaju nie gatunku, oraz faktu że młode zwierzęta nie zajmują tak wiele miejsca jak stare, można było uzyskać miejsce również na paszę.
- co do wpakowania zwierząt na arkę (trzeba założyć że same weszły w skutek Boskiego nakazu)
- co do pasożytów (nie musiały przecież siedzieć wyłącznie w ciałach rodziny Noego, olbrzymia ich część mogła zostać "rozlokowana" po organizmach jego zwierzęcych pasażerów. Zresztą w olbrzymiej części mogły w skutek Boskiego nakazu znajdować się w stanie "zamrożonej inkubacji".
- co do cyklu życia niektórych insektów (owszem mogły się rozmnażać już na arce, lub podobnie jak wspominane wyżej pasożyty
znajdować się w stanie "zamrożonej inkubacji".
- jeśli chodzi o rośliny to pamiętajmy że nasiona są bardzo wytrzymałe (robili kiedy badania dna morskiego w pobliżu Japonii, i znaleźli nasiono jakiegoś drzewa, które przeleżało na dnie kilka tys. lat. Po wydobyciu na powierzchnie i włożeniu do doniczki okazało się że dało radę wykiełkować) ps. ziemia po potopie była świetnie przemieszana, wilgotna i pełna nasion przeróżnych roślin, które to w dużej części mają bardzo szybki czas wegetacji (niektórym rodzajom roślin wystarczy dosłownie parę dni żeby zazieleniły całą okolicę).
- w kwestii oliwki (siewka jak najbardziej wchodzi w grę) według Biblii wody pokrywały ziemię przez 150 dni, później z kolei przez kilka miesięcy opadały i odsłaniały kolejne połacie lądu (czyli był czas żeby gdzieś wykiełkowała).
- "Wszelkie zaś zwierzę na ziemi..." - pamiętaj że warunki "umowy" z Bogiem zmieniały się wraz z kolejnymi przymierzami (choćby wspominany wcześniej wątek diety tj. przed potopem ludzie byli wege, potem mogli jeść mięso (ale tylko koszerne), w końcu w dziejach apostolskich Bóg pozwala na rezygnację z zasady koszerności.
- "Mieszkańcy całej ziemi mieli..." - w okresie budowania wieży cała ludzkość żyła w jednym miejscu (rozproszenie po cały świecie nastąpiło dopiero po pomieszaniu języków).
- "Zejdźmy więc i pomieszajmy tam ich język..." - tutaj odpowiedziałeś sobie sam: Biblia mówi że to Bóg (w trzech osobach) pomieszał ludziom języki. Obecna nauka głównego nurtu mówi o lingwistycznej ewolucji (no cóż tutaj po prosu trzeba przyjąć jedną z koncepcji na wiarę)
- "I tak parzyły się zwierzęta z trzód..." - no cóż przy tym fragmencie również trzeba uzbroić się w wiarę (skoro Jezus zamienił wodę w wino, to czemu w czasach Jakuba Bóg nie miałby pomóc przy umaszczeniu paru baranów i owiec)