PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=10011311}
6,9 48 tys. ocen
6,9 10 1 47704
6,7 82 krytyków
Nosferatu
powrót do forum filmu Nosferatu

8/10

ocenił(a) film na 8

Kilka spraw mnie w tym filmie urzekło. Przede wszystkim chyba to, że Eggers po tak wielu ekranizacjach materiału źródłowego postanowił… zrobić bardzo wierną ekranizację. Jasne, jest kilka różnic tu i tam, ale generalnie to historia jest rzetelnie przeniesiona na ekran. Dlaczego mnie to urzekło? Bo choć tak wiele wiernych ekranizacji „Draculi” już powstało, to reżyser i tak wierzył, że będzie w stanie zrobić to po swojemu i lepiej niż większość. I tak też się zadziało. Dalej czuje się, że jest to film Eggersa, twórca nie porzuca swojego stylu, bezpardonowości i wyrazistości. I taki ten film jest – wyrazisty. Klimat jest znakomity, atmosfera grozy jak za dawnych lat. Czuć to podskórne napięcie utrzymujące się tak naprawdę przez całą długość trwania filmu. Robert Eggers genialnie gra światłem i cieniem i to jak pokazuje nam Nosferatu to niemalże maestria. Wampir niemal zawsze skąpany jest w półmroku, a widz przez sporą część tego dzieła tak naprawdę nie poznaje jego twarzy. Genialna jest ta scena jego pierwszego dialogu z Thomasem. Widz siedzi jak na szpilkach, w pełnym napięciu i podobnie jak bohater, z potem na twarzy, wyczekuje uwolnienia się bohatera z uścisku potwora, mimo, że de facto dzieli ich w tej scenie fizyczny dystans. Bill Skarsgard świetnie gra tutaj głosem. Zresztą, głos Nosferatu w znacznym stopniu kreuje tę postać i osobiście nie rozumiem rozczarowania tym aspektem. Dla mnie ta postać została ukazana idealnie – z powagą, grozą, a jednocześnie pewną delikatnością i kruchością, dokładnie tak, jak być powinna.

Wspominałem już, że fabularnie jest to wierne odwzorowanie książki (z drobnymi różnicami), więc nie będę wchodził w szczegóły. Nie zmienia to faktu, że pozostawiono miejsce na pewną niespodziankę w finale. I ja tym zakończeniem byłem usatysfakcjonowany. Zresztą, ten widok (SPOILER ALERT!) wypalanego wampira z tym okropnym grymasem to jeden z bardziej porażających obrazków jakie ostatnio w komercyjnym horrorze widziałem. Zakończenie po prostu ma sens i dobrze podsumowuje całość. Generalnie, film urzeka aspektami technicznymi. Jest tu wiele pięknych kadrów, zdjęć, które zapadają w pamięć. A jednocześnie film skąpany jest w szarych, wręcz depresyjnych barwach. I to mu jak najbardziej pasuje. Oraz historii, którą przekazuje. Muzycznie i ogólnie dźwiękowo wszystko gra, do czego zresztą filmy Eggersa zdążyły już przyzwyczaić. Jest minimalistycznie i jest to pewien hołd dla pierwowzoru. Nawet jeden czy dwa zbędne jump scare’y nie są w stanie zniszczyć tego filmu. Nawet jeśli taki „Nosferatu” z ’79 roku był moim zdaniem filmem jeszcze lepszym, wybitniejszym, jeszcze bardziej minimalistycznym, ale jakby przekazującym więcej, to nie należy lekceważyć tego, że Robert Eggers nakręcił kolejny świetny film i zdaje się nie tracić tempa.