Zachęcony wysokimi opiniami i entuzjastycznymi recenzjami wybrałem się do kina. Niestety, nie odnalazłem niczego, o czym czytałem.
Bardzo trafnie ujął to jeden recenzentów, który po kilku ekranach ochów i achów nad genialną grą aktorów, gotycko mroczną aurą filmu i fantastyczną reżyserią, zakończył swą recenzję następującym zdaniem:
"stworzył do bólu poprawne dzieło z rzemieślniczą precyzją, jednak w konsekwencji jego twór jest jak tytułowy potwór - jedynie wpół żywy i bezduszny".
I taki dla mnie był film: bezduszny i wpół żywy. Nie mogę mu nic szczególnego zarzucić, może oprócz beznadziejnych postaci które były totalnie płaskie i sztuczne, mrok bijący z ekranu przytłaczał, kadry z gór były rzeczywiście spektakularne, ale to za mało na dwie godziny spędzone w kinie. Pół żywy, czyli ocena z 10 na pięć i jeszcze 2 oczka ujęte za brak duszy. To, ocena na zimno, bo po wyjściu z kina miałem ochotę dać 1.