Ci którzy czekają na ten film mogą się bardzo rozczarować. Cyba najsłabsza wersja Nosferatu. Dłużyzna i trudno dotrwać do końca.
Są dwie z lat 20 i z 1979 no i ta. W dodatku dracula z 1992 ma bardzo podobną fabułę choć zupełnie inny klimat i o niebo lepszą realizację
Po prostu jest świetnie nakręcony, ma specyficzny klimat. Widać, ze Coppola w najlepszej formie. Eggersa choć lubię to przy Nosferatu po prostu wykonał solidną rzemieślniczą robotę
Akurat z "Draculi" Coppoli Eggers niemal żywcem wyjął kilka wizualnych klisz, pierwsza z brzegu; scena z nadjeżdżającym powozem, nie 1:1, ale smaczek dla miłosników pierwszego z filmów.
Też tak uważam. Przehajpowany, jak każdy film Eggersa. Jednak trzeba mu oddać, że bardzo dobry montaż i kompozycje scen. Za to - żadnej ciekawej postaci. Charakteryzacja Nosferatu mnie natomiast bardzo rozczarowała.
Popieram! Kupa po całości. Niestety. Słabo póki co w tym roku z tym kinem. A lepiej chyba nie będzie.
Hrabia Orlok w tej wersji wygląda 1 : 1 jak Dracula opisany w książce - wysoki [Skarsgård ma w końcu 1,92m], z ogromny wąsem [tak, Dracula w książce ma wąsa i to takiego niezbyt małego] i bladą cerą, ubrany cały na czarno, podstarzały [delikatnie mówiąc] bogacz ze słabością do kobiet - Vlad ma w książce 3 żony, a wciąż goni za kolejną kobietą.
Nie do końca rozumiem krytykę tej wersji wampira, skoro jest to pierwszy raz kiedy wygląda tak samo jak w powieści.
Niestety nie czytałem powieści. Oceniam tak jak mi wizualnie wyglądał. Cały czas w głowie gdy myślę “Nosferatu” mam przed oczyma łysego, creepy typka z bladą cerą i długimi szponami:)
Orlok to jest Dracula, tyle, że ze zmienionym imieniem i sposobem zgonu.
Historia postaci jest dokładnie taka sama - to bogaty, przeklęty Rumun żywiący się krwią, mieszkający w ogromnym zamku w Transylwanii ze słabością do kobiet i przeróżnymi mocami (m.in. kontrolowanie pogody, manipulacja cieniami, umysłami, zwiększona siła, szybkość), próbujący dostać się poprzez pośrednika i statek do innego kraju z powodu zauroczenia.
Nosferatu jak już każdy wie był bezpośrednią kopią Draculi. Kopią do tego stopnia, że wytwórnia odpowiedzialna za jego stworzenie została pozwana przez żonę twórcy oryginalnej postaci i przegrała rozprawę, w skutku bankrutując.
Jedyne, oprócz imieniem, czym panowie się różnią to zakończenie. W książce słońce tylko i wyłącznie osłabia Draculę - Orloka zaś zabija. Oryginalny wampir ginie poprzez dźgnięcie w serce poprzedzone szybką dekapitacją.
Też mnie rozbawił :) cieszę się, że też ktoś te dłużyzny zauważył :) film niestety marny.
Może to nie był film dla mnie, ale po godzinie straciłem nadzieję, że te oceny ponad 7 zagwarantują mi porządną dawkę kina. Horror powinien być straszny, ten był strasznie nudny. Cytując chłopaków z South Park: Kino to rozrywka, a to nie była rozrywka, żądam zwrotu za bilety :-)
Miałam spore oczekiwania, niestety jestem rozczarowana. Fajne zdjęcia i nic poza tym. Zero emocji, wzruszeń, w ogóle nie obchodził mnie los bohaterów, wydawali się bez życia od samego początku. Zgnilizna i rozpad, nic więcej.
Nie każdy film musi sprawiać, by obchodził Cię los bohaterów. W oryginalnym filmie z 1922 jak i w remake'u Herzoga również ciężko pałać jakąś sympatią do bohaterów. No może poza Isabelle Adjani bo to piękna anielica.
Zgadzam się w pełni. Film jest technicznie na wysokim poziomie, ale niestety to tylko ładna wydmuszka. W środku nie ma nic - nie ma duszy, charakteru, klimatu. Początek męczy i raczej żenuje, w niektórych wypadkach wręcz podnosił się kącik ust, a nie powinien. Grozy nie czuć, jeśli miały mnie straszyć te jump scare'y to się nie udało. A dodam że jestem z tych bojaźliwych.
Potencjał był, ale brakło... Talentu? Nie wiem.
Willem Dafoe wspaniały, reszta odstaje niestety.
Dokładnie - wydmuszka. Coś nie zagrało na poziomie - nie wiem - scenariusza, reżyserii, gry aktorskiej? Wyszłam z kina znudzona i pomyślałam, jak bardzo mnie poruszył "Frankenstein" z 1931 roku.
Dłużyzna? Widocznie filmy Marvela bardziej się wpasowują w twój gust ;) Ani razu nie czułem, by ten film się dłużył. Akcja praktycznie była cały czas, nie było sytuacji bym się nudził bo wszystko było starannie zapakowane w te ponad 2 godziny filmu.
Dla mnie też był nudny. Jest to film któremu nie potrafię dać oceny. Z jednej strony piękny, zdjęcia stroje kadry, Wszystko na najwyższym poziomie. Jednak oglądając go nie odczułem niczego. Jest to pierwszy taki film.
Również zgadzam się z opinią. Jak to się kiedyś gadało "przereklamowany" klimat średni, aktorzy jakby amatorzy oprócz Defoe. Kilka razy prawie zasnąłem. 3/10 to maks, obejzalem go 15 minut temu i nie potrafię przypomnieć sobie nic wartego uwagi.
Byłem w kinie i mi w miarę podeszło ale zgadzam się, że momentami było na tyle nudno, że miałem ochotę przewinąć.