PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=683}
7,1 181 287
ocen
7,1 10 1 181287
7,0 27
ocen krytyków
Notting Hill
powrót do forum filmu Notting Hill

Ciekawe żarty, ten brytyjski klimat objadków przy stole, dobrze ulokowana historia... jest nieźle. Tylko
te usta Julli Roberts. Nie rozumiem jej fenomentu. Aktorką jest ciekawą. Film też zwraca uwagę na
problem branży. Jednak chyba jasno można stwierdzić, że popularność to nie cena jaką trzeba
zapłacić za granie w filmach tylko marzenie wielu ludzi. Dla mnie tylko hipokryci narzekają na takie
sytuacje. Jeżeli chcesz mieć intymny własny świat, nie graj w megaprodukcjach. Proste. Graj w
teatrze - chyba najmniej docenianej przez media sztuce. Kino jest dla celebrytów. Trzeba się na to
nastawić, a taka miłość.. pewnie nie trafia się często, bo nikt nie może pozwolić sobie na wtopę.

Ocena:7-7,5/10

ocenił(a) film na 8
zwichrowaniec

To prawda. Nie lubię komedii romantycznych, ale chyba właśnie dlatego, że ta produkcja jest brytyjska i w angielskim klimacie, wręcz stylowa, bardzo mi się podobała. Jak dobrze sobie próbuję przypomnieć, nie znajduję innej komedii romantycznej, która zwróciła moją uwagę. I tylko żal nas nie stać na takie filmy.

ocenił(a) film na 9
chemas

Pewnie stać , ale wszystkie utalentowane osoby filmu są dawno poza granicami kraju (najlepszy przykład to Polański) Nie dziwię im się ...

ocenił(a) film na 8
OmniModo

również się nie dziwię :)

ocenił(a) film na 7
zwichrowaniec

Haha a myślałem, że tylko mnie to razi, że przez te usta wygląda jak żaba :) Ale oczy ma ładne ;) A co do filmu to nawet nawet. Zwłaszcza jak się mieszka w Londynie to można poczuć ten klimat :)

Ipog

z takim facetem bym nie mogła być! A ty nie masz czegoś w swoim wyglądzie do czego jakiś małostkowy chłoptaś bez wyobraźni by się doczepił bo coś za bardzo by ci odstawało uszy czy coś? Piękno tkwi w uroku - a nie w szczegółach ! Na szczegóły zwraca uwagę małostkowy diabełek jakiś !

ocenił(a) film na 7
supermarioktos

Oczywiście! Mam ogromny nos, brzydki uśmiech i po tych 9 latach od ostatniej wypowiedzi zdecydowanie mniej włosów na głowie ;) Na plus jednak trochę inne myślenie. I po latach uważam, że film z "nawet nawet" jest jednak bardzo dobry. Lubię ten klimat. A Julii Roberts oczywiście nie można odmówić uroku ;)

ocenił(a) film na 10
zwichrowaniec

A jakie znaczenie mają usta? Piękno kobiety leży w jej uroku, nie urodzie. Na zdjęciu mógłbym wyliczyć setkę ładniejszych, ale w ujęciach dynamicznych tylko Anne Hathaway i Sandra Bulloc mogą się z nią równać. Film moim zdaniem rewelacyjny, plasuję go w najlepszej piątce jaką kiedykolwiek widziałem - gra wszystkich głównych aktorów po prostu powala, fabuła nie jest w tym filmie istotna.

staryzgred

Bez fabuły nie byłoby filmu. Bez wiarygodnej fabuły - w ramach norm gatunkowych - film nie zyskałby uznania.

ocenił(a) film na 10
zweistein

Czyżby? A Samsara z 2011 - jest tam jakaś fabuła?
Ale nie o to chodziło - zbyt dosłownie interpretujesz mój skrót myślowy. Fabuła pełni w tym filmie jedynie rolę narzędzia łączącego poszczególne sceny, rewelacyjnie dopracowane pod względem dialogów i gry aktorów. I nie wiem, czy autorom o to chodziło, ale tak - moim zdaniem - wyszło.
Film dodatkowo zyskuje oglądany w oryginale bo żadne tłumaczenie nie odda drobnych "smaczków" ukrytych w dialogach. Choćby Julia Roberts używająca zbyt brytyjskiego angielskiego, z komicznymi potknięciami (chyba zamierzone), jak na pochodzenie Anny Scott.

staryzgred

Samsara to istotnie komedia romantyczna? ;) Bo jeśli jednak nie, to nie pasuje jako przykład.
Sądzę, że bez schematu: miłość-odrzucenie-powroty-przeszkody-ich przełamywanie - czyli szkieletu fabularnego nie byłoby racji bytu dla tych "smaczków", bo one przecież nie funkcjonują w niebycie czy próżni.
Nie znam oryginału, ale znam 2 różne wersje polskie i faktycznie, jedna jest duuużo lepsza. Moja ulubiona kwestia : "żałosna próba przechwycenia ciasta"

ocenił(a) film na 10
zweistein

Na przestrzeni ostatnich 16 lat widziałem ten film co najmniej 20 razy więc fabułę znam na pamięć, miłość-odrzucenie-powroty-przeszkody-ich przełamywanie nie mają dla mnie najmniejszego znaczenia. Cieszą mnie pojedyncze sceny, oraz "smaczki" jak: cudowny walijski angielski Ifanas'a, stylizowany na brytyjski angielski Roberts i cockney nie tłumaczony na polski ale słyszalny w tle (nieco za bardzo wschodni w Notting Hill).

A ulubiona scena to rewelacyjnie zagrane "good decision", zamiast amerykańskiego "good choice". Mimo swoich prawie 70 lat wciąż czuję się "facetem" i preferuję filmy akcji. Nie przeszkadza mi to jednak uważać to "good decision", obok "I'm scared" Sandry Bulloc w "Narzeczony mimo woli", za dwie najlepsze sceny, które kiedykolwiek widziałem.

staryzgred

OK, dla mnie te niuanse anglojęzyczne są niedostępne, ale i w wersji polskiej - w dobrym przekładzie - film jest znakomity.
Piszesz - pisze Pan - że fabuła "nie ma najmniejszego znaczenia", ale chyba to nie jest możliwe. Bo bez tej fabuły - dość konwencjonalnej zresztą - nie można byłoby tego, co wyróżnia film spośród tych wielu innych pozycji gatunkowych.
Tak! "Good decision" jest świetne. Ale ja chyba już zawsze będę się uśmiechał przy scenie całowania recepcjonisty w hotelu.

ocenił(a) film na 10
zweistein

Przede wszystkim zrezygnujmy z formy "Pan". I to z dwóch powodów. Jestem bardziej anglo- niż polsko-języczny gdzie forma you - z wąskimi wyjątkami - jest obowiązująca. Po drugie internet rządzi się własnymi prawami, nie ma w nim miejsca na formę bezosobową. Jako ciekawostka, Michelle Obama jest pierwszą Pierwszą Damą mówiącą publicznie o swoim mężu Barack - dotychczas obowiązywała forma Mr. President we wszystkich nie prywatnych sytuacjach. Natomiast do Georg'a Bush'a w comiesięcznych chatach internetowych wszyscy zwracali się po imieniu - nie pamiętam jak było w czasach Bill'a Clinton'a.

Wielka przyjemność (niestety i rzadkość) spotkać w polskim internecie kulturalnego adwersarza. Choć może określenie adwersarz jest krzywdzące bo w wielu kwestiach się zgadzamy. Gdyby Julia powiedziała "Good choice" pewnie i ja bym wybrał recepcjonistę, "Good decision" powtórzone dwukrotnie przeważa dla mnie szalę.

Co się zaś tyczy fabuły, jak sam piszesz "dość konwencjonalnej zresztą", niczym filmu nie wyróżnia. Film jest wielki bo gra całej szóstki głównych aktorów jest bez zarzutu i pełna ciepła. Właściwie każda scena w oderwaniu od całości wzrusza lub śmieszy. Równie ważne, że nie ma ani jednej sceny "sandlerowskiej" (humoru kloacznego). Łatwy do przewidzenia w komedii romantycznej fakt, że na końcu się spotykają stanowi jedynie "wisienkę na torcie", który i bez niej smakowałby wyśmienicie.

staryzgred

Zasadniczo się zgadzam, ale z jednym wyjątkiem. Jest scena, która wzbudziła moje wątpliwości i chętnie dowiem się, czy w wersji oryginalnej może być odbierana podobnie. Wtedy, gdy J. R. mów i o "włoskach na/w pupie Mela Gibsona" w kontekście lodów. Jakoś mi te lody nie zasmakowały, ale może jestem przewrażliwiony?
Niestety, sieć daje możliwość każdej manipulacji, więc nigdy nie dowiem się, czy naprawdę jesteś tak wiekowy, jak się przedstawiłeś. Chciałbym, żeby tak było, nie dlatego, że życzę ci noszenia tylu krzyżyków na karku, ale dlatego, że chciałbym mieć możliwość pogadania czasem bez oszukiwania drugiej strony. Co ja - jak sądzę - robię zazwyczaj, ale nie jest to chyba norma. Z pozdrowieniami.

ocenił(a) film na 10
zweistein

Tośmy się rozgadali.
Są włosy (bardziej futerko) ale nie brzmi to niesmacznie. Dialog utrzymany jest w bardzo lekkiej tonacji, nawiązujący do "samokrytyki" JR z poprzednich filmów (z głowy wymienię: Miłosna rozgrywka, Mój chłopak się żeni, Uciekająca panna młoda) gdzie Julia narzeka na zbyt płaską pupę - i faktycznie, nieznaczne uwypuklenie z pewnością by nie zaszkodziło :) Widzę tu pewną analogię ze wspomnianą wcześniej Sandrą Bulloc - ona z kolej regularnie wytyka swoje zbyt małe piersi i grube uda. Między innymi i za to je cenię, obie niemal idealne chętnie żartują ze swych niedoskonałości, których są świadome.
Co do mojego wieku to mógłbym podlinkować jakieś zdjęcie albo namówić wnuki by coś napisały, ale z możliwościami sieci i tak nie będziesz pewien. Nie masz wyboru - żyj w niepewności :)

staryzgred

Niepewność jest immanentnym elementem ludzkiej egzystencji, więc jakoś dam radę. ;)
Dzięki.

ocenił(a) film na 7
staryzgred

Czy przypadkiem nie piszemy po prostu "Billa Clintona", a ' używamy tylko, gdy wyraz kończy się samogłoską?...

ocenił(a) film na 10
Morska_Bryza

Dziękuję za zwrócenie uwagi, masz rację. Okazuje się, że zasady stosowania apostrofu są bardziej złożone, niż sugerujesz - po Twoim poście poszukałem w sieci i sporo się dowiedziałem. Polecam zwięzły artykuł wyjaśniający podstawowe zasady: http://www.jezykowedylematy.pl/2010/10/nazwiska-obce-kiedy-stawiamy-apostrof/ . Niestety - jak wszystko w polskiej pisowni - nie jest to proste.
Niestety nigdy nie uczyłem się pisać po polsku. Mówię bez akcentu, z zakresem słów zdecydowanie przewyższającym przeciętnego Polaka, ale pisanie jest dla mnie problemem nie do przeskoczenia. Gdy piszę wpadam w panikę, obawa przed ortografią i interpunkcją powoduje, że zaczynam myśleć w języku, w którym obowiązują inne zasady składni i interpunkcji oraz rzeczowniki (przymiotniki, imiona, nazwiska, ...) nie odmieniają się. "Na wszelki wypadek" wsadzam apostrofy, przecinki i średniki gdzie się da, a fragmenty wtrącone w nawiasy lub między myślniki. Nawet tych kilka prostych zdań napisałem w edytorze, sprawdziłem ortografię i odczekałem godzinę, by sprawdzić czy tekst jest zrozumiały.

staryzgred

ale piękne to napisałeś :) mogłabym być z takim facetem :) co tak myśli ! Powiedz mi czy Angelina Joli ( bo urodę ma) czy jest piękna ? Tj czy ma urok ?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones