PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=493235}
6,7 84 tys. ocen
6,7 10 1 83717
6,1 12 krytyków
Oświadczyny po irlandzku
powrót do forum filmu Oświadczyny po irlandzku

wśród innych z tego gatunku... Film ma tyle 'smaczków' i świetnie zagranych scen stricte
romantycznych jakich próżno szukać w innych produkcjach, a średnia ocen nawet nie przekracza
7... WTF, co Wy ludzie widzicie w innych komediach romantycznych lepszego czego 'niby' nie ma w
tej?

ocenił(a) film na 9
garvVver

Tez sie dziwie. Nie jest to arcydzielo, ale w swoim gatunku bardzo udany film. Pelen smaczkow, jak to nazwales/as, bardzo dobrze zagrany. Niektore z tych smaczkow opisalem w innym watku "Dialogi, akcenty", ale jest tego duzo wiecej. Scenariusz jest bardzo przemyslany i dopracowany. Mnostwo watkow powtarza sie w celowy i przemyslany, czasem w zaskakujacy, sposob. Np. sceny ze starymi bywalcami pubu. 2 lub 3 razy komentuja poczynania Anny i zniechecaja ja do podrozy powolujac sie na rozne przesady, a to ze zle zaczynac podroz w piatek, a to ze droge przebiegl czarny kot. I w koncowej scenie ci sami faceci, w bardzo dowcipnym dialogu, powolujac sie na te same przesady, twierdza, ze to dobrze zareczyc sie w niedziele. Zwraca uwage zmiana tonu w jakim zwraca sie Deklan do Anny, poczatkowo szorstki, ale z biegiem filmu coraz bardziej delikatny. Albo bagaz Anny, ow slynny Louis, najpierw ciagniety przez nia przez pol Irlandii, ale w koncowych scenach w Dublinie juz przez Deklana. To cala strategia. Film jest naprawde dopracowany w szczegolach.

Poczytalem troche opinii na forach angielskich i francuskich. Tam tez film nie wzbudzil entuzjazmu. Dlaczego? Mysle, ze nikt nie "wczytuje sie" w niego glebiej. Przy pierwszym obejrzeniu wydaje sie powierzchowny i przewidywalny, a nawet naiwny. Ot kilka smiesznych scen, ladne, choc banalne pejzaze, naiwna, glupiutka Amerykanka i gburowaty Irlanczyk. I to ksztaluje opinie wiekszosci. Film trzeba zobaczyc kilka razy, do tego doczytac lub dosluchac dialogi, ktore niekiedy sa mocno niebanalne, by zobaczyc i zrozumiec wiecej. I odkryc to, co jest zakryte. A nie kazdemu sie chce ogladac film, badz co badz z gatunku komedia romantyczna, po kilka razy.

ocenił(a) film na 10
o_andrzej

Czytałem Twój wątek „Dialogi, akcenty” i bardzo mi się podoba Twoje wnikliwe spojrzenie na ten film.
Niska ocena filmu myślę bierze się stąd , że ludzie już przed włączeniem filmu usypiają część swoich szarych komórek po przeczytaniu jaki gatunek filmu przyjdzie im zaraz obejrzeć i dlatego chyba nie dostrzegają tych filmowych smaczków - myśląc zapewne- bo i jakie może zawierać komedia romantyczna... A film ma wszystko co powinna mieć komedia romantyczna z oceną minimum 8/10.

Nie brakowało przecież humorystycznych scen, ba – były co chwila. Może nie był to humor najwyższych lotów, przyznam, że nie wybuchłem ani razu śmiechem, ale kilka razy na moim ryju pojawił się spory banan. Niektóre gry słowne były przeurocze (głównie Deklan mistrzowsko się przekomarzał), moje ulubione:
Deklan mówi przez telefon, że rudowłosych amerykanek nie wozi,
Deklan dziwi się, że Anna nadaje imiona walizkom,
„orzeł wygrałem, reszka przegrałaś”,
odrywanie po kolei palców z ramienia Anny (a nie, to nie gra słowna),
„Jeremi ma lekki niedorozwój, wmawia ludziom że jest kardiologiem – boskie”,
Anna chwali się swoimi nogami, podobno to jej największy atut, a Deklan na to „kto ci to powiedział?”.
Jeszcze by się parę znalazło ale na tę chwilę nie przypominam sobie innych z tych lepszych.

Był dobry scenariusz i reżyseria, żadnych dłużyzn, akcja rozwija się w odpowiednim tempie, równomiernie, spójnie i ciekawie. Na ocenę 10/10* brakowało mi mocnego zaskoczenia, ale można przymknąć na to oko – to w końcu nie thriller czy kryminał.

Jak dla mnie mocniejszą stroną filmu była gra aktorska, nie jestem w tym jakimś specem no ale ich mimika była wprost idealna w chwilach wypowiadanych zdań i odgrywanych scen. Matthew Goode dostałby ode mnie Oskara gdybym to ja miał przydzielać tę nagrodę.

A najmocniejszą stroną filmu jak dla mnie są dialogi stricte damsko – męskie, jakie są między zakochanymi ludźmi, czuć tą chemią. Dodatkowo są jeszcze: raz – dowcipne, dwa – inteligentne, trzy – z drugim dnem/przekazem, cztery – niejednoznaczne, pięć, sześć i siedem... (kwestia odpowiednich epitetów – przejdźmy dalej). Na przykład – najlepszy w filmie - ten na moście. Nie będę analizował tej scenki, bo ona jest tak bogata w swoim przekazie, że mógłby powstać esej i pewnie nikomu by się nie chciało czytać tak długiego tekstu, ba, pewnie wielu nawet nie dobrnie i do tego zdania ^^ Pozwolę sobie zacytować Ciebie, bo fajnie to ubrałeś w słowa:
„3. I na koniec finezja dialogu na mostku w Dublinie, dokladnie jej koncowe fragmenty. Oni juz sie kochaja, przynajmniej duchowo. Nie wiemy do konca czy nie bylo i seksu w pensjonacie, gdy spali na jednym lozku. Chyba nie, ale pewne symtomy kaza myslec, ze moze jednak tak. Realizatorzy celowo zagmatwali sprawe i zostawili nas w domyslach. Niewazne. Coz z tego, ze sa w sobie zakochani, gdy wazne powody nie pozwalaja im tego powiedziec w miare bezposrednio. Kazdy ma inne, rownie wazne. I w subtelny sposob klucza. "Dobrze, ze w koncu zainteresowales sie mna (majac na mysli jej przyszle oswiadczyny do Jeremy'ego)" - mowi Anna po wymianie zdan na temat poprzedniej porazki milosnej Deklana. "Ja tu jestem tylko od noszenia bagazu" odpowiedzial Deklan. I dodal z nadzieja w glosie: "A powinno mnie to interesowac"? Anna nie miala latwej odpowiedzi. I pieknie wybrnela innym pytaniem "a nie interesuje Cie?" zalotnie sie przy tym usmiechajac. Pileczka po stronie Deklana, ktory z kolei pyta z rezygnacja i smutkiem "czy to cos zmieni?" (przeciez Anna i tak jest dla niego stracona, wiec o co sie ma martwic). Anna usiluje cos odpowiedziec, ale wlasciwie nic juz powiedziec wiecej, bez wyznania milosci, sie nie da. I wtedy Deklan szlachetnie przerywa jej wahania i mowi "chodzmy". Piekna, bogata scena. „

Inne mocne strony filmu: klimat, sceneria, urok osobisty aktorów.

Wracając do tematu czyli niskiej oceny, to jakby tak wnikliwie spojrzeć – podobnie jak my teraz na Leap Year - na inną topową na filmwebie komedię romantyczną o wyższej ocenie i rozebrać ją na różne czynniki to jestem przekonany, że mizernie wyglądałaby przy Oświadczynach po Irlandzku, pewnie pod każdym względem (aktorzy, humor, dialogi, fabuła, sceneria itd.). Pierwszy lepszy przykład wzięty z Bazy FW – Dziennik Bridget Jones, ocena 7. A to jest dobry przykład bo końcówka filmu jest bardzo podobna: On idzie sobie, ona myśli, że to kosz, a tu się okazuje, że on jednak idzie ale po coś :) Komedia D.B.J. nie zrobiła na mnie takiego wrażenia jak L.Y. Jest spoko ale i tak o klasę gorsza od L.Y. Nie urzeka tak, nie zapada w pamięć, nie chce się jej drugi raz oglądać, nie ten humor (często głupkowaty, choć nie najgorszy, np. moje ulubione zdanie: „chciałbym zabrać twoją spódniczkę na kolację, może też byś przyszła”).

Podsumowując, chętnie obejrzę coś lepszego od Oświadczyn po Irlandzku, coś co po obejrzeniu będzie można podobnie obficie rozłożyć na różne czynniki i będzie faktycznie lepsze od L.Y. Więc polecajcie, chociaż wątpię czy nagrano do tej pory coś lepszego i faktycznie nadaje się w tym momencie do polecenia...

*Zaleciało hipokryzją w związku z tym co mam w profilu ;) Tak naprawdę daję 8,5 no może nawet 9/10. Dyszki na moim profilu są dla filmów które zasługują na obejrzenie drugi raz, albo którym trzeba podnieść ocenę ogólną, bo mają skandalicznie niską ocenę na portalu albo dla tych którym pasuje argument „bo tak” :)

ocenił(a) film na 9
garvVver

Zgadzam się z Tobą we wszystkim. Podobnie odbieram ten film i podobnie oceniam jego mocne strony, zwłaszcza owe dialogi damsko-męskie. Pełne finezji, humoru i często niejednoznacze. Zobacz mój komentarz w sąsiednim wątku dotyczący rzekomej prostoty filmu. Świetne są wszystkie dialogi, np. te między starymi bywalcami pubu. Zwłaszcza ten końcowy, gdy wymieniają poglądy na temat kopania studni w niedzielę i zabawnie się droczą między sobą.

Do Twojej listy gier słownych mógłbym dorzucić jeszcze wiele. Np. znamkomity i bardzo śmieszny dialog w samochodzie na temat jak oboje widzą pomysł oświadczyn w leap year. Deklan wyraźnie podpuszcza Annę, towarzyszy jej okrzykami "ye..." i "waw". Anna, spogląda na niego niepewnie zastanawiając się czy on traktuje ją poważnie, czy też sobie z niej pokpiwa. W końcu uznaje, że jej nie podpuszcza. Smieją sie razem aż do momentu, gdy Declan wyznaje co o tym myśli. Jakże szybko uśmeich znika z twarzy Anny. Dla mnie było to bardzo zabawne, łącznie ze sceną wyrzucenia bułki przez okno i głupawym śmiechem Anny będącym swoistą parodią poprzedniego smiechu Deklana. Przemówienie panny młodej. Ostatnie 60 sekund na zabranie cennej rzeczy z katastrofy... Zresztą mógłbym tak długo snuć, bo prawie wszystkie ich dialogi zasługują na uznanie. Przeważa dowcip i humor subtelny, często sytuacyjny, typu angielskiego (reżyser jest Anglikiem). Brak jest - i bardzo dobrze - głupawych, rubasznych scen. Nawet scena z wdepnięciem w łajno została odegrana po mistrzowsku i trudno ją nazwać prostacką.

Zgadzam sie - scena na mostku jest niezwykle bogata i poruszająca. Pomijając piękno zewnętrzne, romantyzm miejsca, złożone okoliczności, w których znaleźli się oboje, przede wszystkim zwraca uwagę sam dialog. Anna uważnie przyglada się Deklanowi i zaczyna zdecydowanie - "ona tu jest, jedna z tych naciągaczek i oszustek, blondyna z fotografii". Ryzykuje - poprzednia jej próba rozmowy intymnej na weselu skończyła się obraźliwą sugestią Deklana by się zamknęła. Początkowo Deklan nic nie odpowiada tylko patrzy nieco zdziwiony (skąd ona to wie?) i zaskoczony na Annę. "Kim jest facet?" - pyta dalej Anna. Znów podobna reakcja Deklana z miną, która wszystko wyjaśnia. Jeszcze jedno zdanie Anny, później jej "sorry" i nagle, niespodziewanie, Deklan - twardy, zamknięty w sobie facet o złamanym sercu - otwiera się przed Anną. Kobietą, przedstawicielką gatunku, który go bardzo skrzywdził. Niesamowite, amazing. Dalej było to, co wcześniej napisałem.

Nie, nie wszystko w tym filmie się udało. Dialog o "średniej wielkości trzech marchewkach" jest taki sobie. Podobnie niespodziewane i zbyt drastyczne ukręcenie łba kurczakowi. Droczenie sie Deklana o łóżko z komentarzami w stylu "witaj w epoce uprawnienia" też nie najwyższych lotów. Niepotrzebne i przesadne te urwiska w końcowej scenie z oświadczynami Deklana. Ale to są wyjątki.

Nie czuję sie żadnym specjalistą od komedii romantycznych czy filmów w ogóle. "Oświadczyny po irlandzku" oceniam bardzo wysoko, ale znalazłoby się kilka innych dobrych filmów w tym lub pobliskim gatunku. Świetne, może najlepsze jest "When Harry met Sally" z Meg Ryan. Niewiele gorsze - "Masz wiadomość" z tą sama aktorką i nieco słabszy, ale uroczy, trochę kiczowaty - "Francuski pocałunek" również z Meg. Bardzo lubię angielski "Cztery wesela i pogrzeb". Trochę wykracza poza ramy komedii romantycznej, ale bardzo też lubię "Podwójne życie Weroniki" Kieślowskiego. Do tego dodałbym co najmniej dwa filmy francuskie. Mój ulubiony, zupełnie nieznany "Nie jestem tu po to aby byc kochanym" z napisami mojego autorstwa i uroczy, nieco zwariowany "Przepis na miłość". Że nie wspomnę o świetnej, również pod względem dialogów, "Amelii". Dodałbym też jeden z moich ulubionych filmów w ogole: "Dzień świstaka" także mocno wykraczający poza ramy komedii romantycznej. Troche tego jak widać znalazłem i obejrzałem. :) Co nie zmienia faktu, że pod względem punktacji Oświadczyny zasługuja na wyższą ocenę.

ocenił(a) film na 10
o_andrzej

„Zresztą mógłbym tak długo snuć, bo prawie wszystkie ich dialogi zasługują na uznanie. Przeważa dowcip i humor subtelny, często sytuacyjny”
100% racji! W filmie co parę minut znalazłby się fajny tekst do zacytowania przy którym można podnieść kąciki ust – i to jest fajne w tym filmie, bo jest tego na prawdę sporo. Przypomniała mi się jeszcze Anna i dziadek: „zrobił to pan naumyślnie”, „ładowarką od telefonu odcięła prąd w całym miasteczku”, „kurczaki pochodzą z działu mrożonek”, „pokaż jakiego koloru masz portfel”. Może coś jest ze mną nie tak ale bardzo lubię takie nieszablonowe gadki. Ktoś powie „co w takim tekście śmiesznego” , a znając życie w „realu” sam by się na głos śmiał gdyby ktoś np. wdepnął w krowie łajno...

„Nie, nie wszystko w tym filmie się udało. Dialog o "średniej wielkości trzech marchewkach" jest taki sobie.”
Zgadzam się . Potem kontynuowali jakoś tak: - nie ma nic złego w dążeniu do precyzji, - dlatego sama musisz być bardzo precyzyjna. Nie wiem jak to określić ale nie rozumiem za bardzo poco taka odpowiedź Deklana, nawiązywał do czegoś, coś chciał jej przekazać? Może to lektor niezbyt poprawnie w filmie to przetłumaczył?

„Podobnie niespodziewane i zbyt drastyczne ukręcenie łba kurczakowi.”
Hmm ta scena mnie osobiście jakoś nie raziła, ona miała być czymś zaskakującym, by mogła nawiązać do późniejszej opinii Anny, że Deklan ciągle ją czymś zaskakuje. Podobały mi się te jej słowa, bo uwypuklały nietuzinkowy obraz charakteru Deklana.

„Droczenie się Deklana o łóżko z komentarzami w stylu "witaj w epoce uprawnienia" też nie najwyższych lotów.”
Prawda, średni tekst, ale tam było raczej „witaj w epoce równouprawnienia” co bardziej pasuje i pewnie to chciałeś napisać ale parę literek Ci umknęło :)

„Niepotrzebne i przesadne te urwiska w końcowej scenie z oświadczynami Deklana. Ale to są wyjątki.”
To z urwiskami to w zamierzeniu reżyserów było chyba po to, by widz sobie pomyślał (a nie zastanawiał się nad tym – co było bardzo łatwe do przewidzenia – czy Deklan za nią jednak pobiegnie i jednak będzie happy end), że Anna w akcie desperacji (rzuciła Jeremiego dla Deklana, który z kolei rzucił ją – można się załamać) się z nich rzuci. To pewnie miał być taki trik reżyserski , granie na emocjach, co im wyszło trochę komicznie jeśli moje rozumowanie jest poprawne. A miejscówka na na oświadczyny sama w sobie bardzo dobra, ładne widoczki – romantycznie miało być :)

Dzięki za tytuły, już jeden zdążyłem obejrzeć „Kiedy Harry spotkał Sally” przyznam bardzo fajny, jedna z fajniejszych komedii romantycznych jakie widziałem ale niestety nie pieści tak me gusta jak Oświadczyny. Ma chyba wszystko ale nie w takim nakładzie jak Leap Year. Amelie i Masz wiadomość widziałem ale bardzo dawno, już nie pamiętam nawet o czym były, muszę obejrzeć ponownie. „Cztery wesela i pogrzeb” wiem, że mam na DVD i czeka w kolejce. Reszty raczej nie widziałem, raczej, bo bywa, że w tv coś leci, oglądam, a nie sprawdzam tytułu.

Z komedii romantycznych jest jedna taka, która podoba mi się prawie tak bardzo jak L.Y., a może nawet tak samo , to „Igraszki losu” z cudowną Kate Beckinsale i Johnem Cusackiem, którego też bardzo lubię. Widząc po tym co piszesz o L.Y. jestem przekonany, że Igraszki losu Ci się spodobają dlatego polecam koniecznie obejrzeć :)

Domyślam się że biegle władasz krowim* pff francuskim , pewnie też słuchasz tamtejszej muzyki, coś poleciłbyś (gatunek obojętny) , lubię słuchać francuzów, taki zabawny język mają :)

* przepraszam, wpływ tekstów z L.Y. ;-)

ocenił(a) film na 9
garvVver

"Może coś jest ze mną nie tak ale bardzo lubię takie nieszablonowe gadki." Ja też je uwielbiam. To typowy dowcip angielski. Tylko dwie nacje w Europie, a może i na świecie, zdolne są do wyprodukowania takiego subtelnego, dowcipnego i ironicznego dialogu: Anglicy i trochę w inny sposób, Czesi. Oświadczyny reżyserował Anglik, a scenariusz pisała Amerykanka, pewnie o angielskich korzeniach.

"Nie wiem jak to określić ale nie rozumiem za bardzo poco taka odpowiedź Deklana, nawiązywał do czegoś, coś chciał jej przekazać?" Dokładnie powiedział jej: "w takim razie musisz być bardzo, bardzo dokładna (drobiazgowa)". Nie mówię jakoś super po angielsku, ale na tyle dobrze, że jestem w stanie po kilku odsłuchaniach zrozumieć dokładnie co mówią. Filmy "ściągam" w wersji oryginalnej bez lektora, ew. z napisami polskimi. Często ściągam sobie też oryginalne napisy angielskie. Gdy nie znam jakiegoś słowa lub wyrażenia - wrzucam google. W ten sposób jestem pewien dialogów. Anna to bardzo uporządkowana i zaplanowana dziewczyna. Taką się pokazuje od samego początku. Myślę, że Declan chciał jej wytknąć (mówiąc do niej jak to jest bardzo dokładna) ową przesadną skrupulatność i uporządkowanie, tchnąć w nią odrobinę fantazji i szaleństwa. Jak dowodzi końcowe oświadczenie Anny w barze, gdy stwierdza, że chce z Declanem nie robić planów i na tym jej plany się kończą, co i dla niej jest zaskakujące - uwaga o nadmiernej skrupulatności rzucona w trakcie dialogu o trzech marchewkach przyniosła owoce. :)

Tak, umknęło mi kilka liter. Miało być oczywiście "równouprawnienie".

Podobnie odbieram scenę końcową na urwisku i intencje realizatorów. Element niepokoju (a nuż się rzuci) się pojawia. Mimo wszystko trochę przesadzili. Choć z drugiej strony jakże piękny jest ten kicz. :)

Dzięki za namiar na "Igraszki losu". Oglądnę.

Francuski dobrze znam, bo spędziłem w tym kraju pracując wśród Francuzów (informatyka) prawie 8 lat. Niektóre filmy są świetne, ale chłamu też nie brakuje. Ale żaden ze mnie kinoman. Z komedii polecam "Jeszcze dalej na północ", który niestety wiele traci przy tłumaczeniu. Oczywiście "Amelię". Uwielbiam też te, które poprzednio wymieniłem. Bardzo dobry, mocny, choć kontrowersyjny jest niedawny "Rust and bone" - z fatalnym angielskim tytułem. Nie chcę zachęcać do piractwa, ale nietrudno "ściągnąć" film, najlepiej z napisami polskimi, by słyszeć oryginalną mowę, i oglądać przy piwku na komputerze w zaciszu domowego ogniska. :)

ocenił(a) film na 9
garvVver

Obejrzałem Igraszki. Miły, sympatyczny film z ładnymi, sympatycznymi aktorami. Interesujący pomysł na igranie z losem. :) Ale to nie dla mnie. Przypomniał mi się jeszcze jeden sympatyczny, lekki film z głębszymi elementami. "Pod słońcem Toskanii".

ocenił(a) film na 8
garvVver

Jak najbardziej zgadzam się z poprzednikami - ja również zazwyczaj staram się unikać komedii romantycznych ( mam uraz po obejrzeniu polskich filmów tego typu) ale ten obejrzałam dzięki temu, że główną rolę gra Amy Adams i wcale się nie zawiodłam, szczerze mówiąc to do tej pory jestem baardzo pozytywnie zaskoczona. W końcu obejrzałam komedię romantyczną ze śmiesznymi ale zarazem nie głupimi dialogami oraz nieirytującymi, a świetnymi aktorami do tego ładne dla oka krajobrazy. Jak do tej pory zobaczyłam ten film już 3 razy i z każdym kolejnym dostrzegam tam nowe ciekawe rzeczy. Z czystym sumieniem polecam wszystkim :)