Do samego obrazu podszedłem bez większych oczekiwań, co więcej miałem pewne obawy, że
otrzymam kolejną sztampową i niezbyt zabawną komedyjkę romantyczną. Na szczęście tak się nie
stało, a półtorej godziny spędzone przed ekranem minęły bardzo szybko. Przyjemny film ze sporą
dawką humoru i fajnym irlandzkim klimatem oraz uroczą – jak zwykle zresztą – Amy Adams. Jeśli
macie ochotę na film z tego niezbyt wymagającego gatunku, a nie chcielibyście po raz kolejny się
rozczarować, to jak najbardziej polecam.
Całą moją recenzję znajdziecie tutaj: http://skazanynakino.blogspot.com/2013/01/29-oswiadczyny-
po-irlandzku-rez-anand.html
Przyjemne oswiadczyny, przyjemny film, przyjemna Twoja recenzja. Nie jest to film siegajacy najglebszych zakamarkow naszej duszy czy wywolujacy wielkie wzruszenia i emocje, nie jest tez filmem, do ktorego bedziemy przez dlugi czas wracac myslami i go rozpamietywac. Ale mimo wszystko ma cos, co go odroznia od typowych filmow tego gatunku, nawet tych powazniejszych i glebszych, typu "when Harry met Sally". Przede wszystkim piekna Irlandia, zielona wyspa, z jej pustymi pagorami, widokami, klifami, zabytkami i specyficznymi mieszkancami, pod wieloma wzgledami nam Polakom bliskimi. Bardzo mila, dobrze grajaca para aktorow (piekna ta Amy, Declan - o zgrozo - jest Anglikiem :)), wbrew pozorom subtelne i dowcipne dialogi (niestety moj angielski nie jest na tyle biegly, by wszystko zrozumiec w oryginale - szkoda). Troche przemycono irladckich stereotypow, troche powazniejszych watkow.. Jak dla mnie 8/10 w ramach tzw. romantycznych komedii z nutka obyczajowosci w srodku.