naprawde jestem zaskoczony, bo plakat filmu raczej mnie odstraszał od jego obejrzenia, spodziewałem się czegoś naprawde mocnego, psychopatycznych zabójców i innych tego typu głupot. Ale było bardzo miło i fajnie. Scenariusz naprawde dość dobrze dopracowany, nie mam się za mocno do czego przyczepić, wszystko w idealnych proporcjach, no i bardzo dobrze że twórcy filmu nie starali się wytłumaczyć widzowi wszystkiego jak krowie na rowie, co i jak, dlaczego i po co. Muzyka naprawde świetna, kapitalne zdjęcia, Brody jak zawsze w swoich rolach subtelny, oszczędny i przekonywujący. Było wszystkiego po trochu, thrilleru, dramatu, zagadka kryminalna, historia miłosna i co mi się bardzo podobało brak jednoznacznego czarnego charakteru, który za wszystkim stoi i na koniec zostaje ukarany przez głównego bohatera. No i klimat, tak, to jest właśnie to co lubie, zakończenie świetnie dopasowane, nie taki happy end sztampowy, ale też nie i dołujące np. jak w Pile, poprostu nieschematyczne, troche inne niż we wszystkich amerykańskich filmach, np. w Efekcie motyla, który też poruszał temat przenoszenia się w czasie zakonczenie było tak cukierkowe, że aż ropbi się człowiekowi niedobrze, a to naprawde jest bardzo subtelne, może nie do końca szczęśliwe ale z lekką nutką optymizmu. Jedyna rzecz, która mnie troche drażni, to plakat do tego filmu, który zupełnie do niego nie pasuje i odstrasza.
Ogólnie bardzo mi się podobał, świetna robota, daje 9/10