PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=994}
7,6 214 tys. ocen
7,6 10 1 213955
8,1 59 krytyków
Obcy - decydujące starcie
powrót do forum filmu Obcy - decydujące starcie
Archeolog_Zdzichu

a dlaczegóż to ?!

ocenił(a) film na 5
cezarywi

Bo to zwykły bilm akcji jakich pełno, powielający schematy i efekciarski, jedynym jego atutem jest to, że jest stary. Zupełnie nie rozumiem tak wysokiej oceny w porównaniu z Obcym 3, 8 pasażerem, i Prometeuszem, przecież to o klasę lepsze filmy. To tak jakby porównywać Rambo z Black Hawk Down, nie ta liga

Anczej

To że więcej akcji to jedynie dodatek i to dzięki fabule. A klimat trzyma super

ocenił(a) film na 5
cezarywi

Pewnie, że trzyma jak każde stare dobre kino akcji, ale to wciąż kino akcji, podczas gdy pozostałe filmy które wymieniłem, szczególnie 8 pasażer, i prometeusz to coś więcej.

ocenił(a) film na 9
Anczej

co jak co ale Prometeusz powiela 8 pasażera. ten sam motyw androida, który kombinuje za plecami załogi, ten sam motyw lądowania na obcą planetę, ściągnięcie na siebie headhuggerów i survival. to, że pojawia się tam jeszcze inna cywilizacja (stworzycieli), o których wiedziały starożytne cywilizacje ludzi (cóż za oryginalność) i którzy krzyżując się z innymi 'gatunkami' w każdy możliwy sposób (co przy okazji powtórzyło się w trakcie filmu) stworzyli w końcu obcego, to nie znaczy jeszcze, że film jest dobry. po prometeuszu spodziewałam się czegoś więcej, a wyszła maszynka na kase. Obcy - decydujące starcie jest tak samo dobrym filmem jak 8 pasażer nostromo, mimo że zmienia się konwencja i zamiast horroru mamy akcję, i film na tym nie traci, bo jest zrobiony równie porządnie co jedynka.

ocenił(a) film na 5
Fantomas_

No nie wiem, może ja po prostu uważam filmy akcji za trochę mniej poważne kino, bo dla mnie to fajerwerki i łubudu w odpowiednim momencie. Żeby był dobry horror potrzebny jest klimat, suspens, bohaterowie z krwi i kości o których się będziemy martwić, co sprawia że prawie zawsze horror stoi u mnie wyżej, niż kino akcji.
To powyżej odnośnie 8 pasażera, bo to niewątpliwie horror, natomiast co do Prometeusza, to moim zdaniem dojrzalsze kino, chociaż nie nazwałbym tego horrorem. Obojętne czy fabuła ma dla nas więcej sensu czy mniej, to ten film zadaje jakieś pytania, więc przynajmniej aspiruje, aby być wyżej.

Warto jeszcze powiedzieć o estetycznej stronie filmów. 8 pasażer jest wizjonerski i dopracowany wizualnie jak na tamte czasy, Prometeusz jest jego dzisiejszym odpowiednikiem. Strasznie mnie cieszyły wszystkie szczegóły w designie postaci, i maszyn. One były również wizjonerskie i świadomie używam tego słowa piekne. Nawet kolorystyka całego filmu była jednolita i subtelna.
A teraz czym możemy nacieszyć oko w filmie Aliens? Jest tam coś ładnego? Pamiętam tylko koszmarnie brzydki samolot, czołg, który nie ma racji bytu, uzbrojenie jak w Wietnamie i przefantazjowaną królową obcych.
Uważam, że ten film jest lubiany, bo ma status klasyka, i jest stary....

ocenił(a) film na 9
Anczej

Nie zgadzam sie z Twoja opinia ale przynajmniej uzywasz sensownych argumentow i potrafisz bronic swoje zdania co niestety na tym portalu zdarza sie bardzo zadko :) Co do Prometeusza, to gdybym nie znal filmow z serii obcy to pewnie zachlysnalbym sie nim ... ale akurat znam i kompletnie nie tego oczekiwalem po tym filmie ... Byly pewne pytania przed filmem a po filmie pojawilo sie ich kilka wiecej ... moze kolejna czesc zepnie to wszystko jakos do kupy i wtedy podniose ocene bo wizualnie naprawde mi sie podobal pomimo kilku mega baboli logicznych :)

Pozdrawiam

ocenił(a) film na 10
Fantomas_

Co do Prometeusza - nic dodać, nic ująć.

Anczej

no właśnie mówie, ale w tym nie ma nic złego

ocenił(a) film na 5
cezarywi

A może ja po prostu nie lubię camerona....albo jak w filmie są dzieci, i nie umierają :P

Anczej

za to fincher to ziśćienie Twoich marzeń. Już na początku giną niewinni

ocenił(a) film na 5
cezarywi

Dokładnie, pokazuje że się nie certoli, a w połowie doktorek just like that, a to była prawie głowna postać. Rany, cieszę się zabijania dzieci w filmie.......nie powinienem się wypowiadać na forach

Anczej

Spoko :)

ocenił(a) film na 10
cezarywi

Ja tam się cieszyłam, kiedy Niut zginęła... Tylko moja opinia, po prostu mnie wkurzała.

sandy97

spoko ja też

użytkownik usunięty
cezarywi

Zlot śmietanki intelektualnej FilmWebu, jak widzę. Pozdrawiam serdecznie.

ocenił(a) film na 10
Anczej

Gruba pomyłka. Aliens zdecydowanie nie jest zwykłym "bilmem" akcji. To po prostu wzorzec dla tego typu kina, z doskonale wyważonym scenariuszem, dobrze zarysowanymi postaciami i Klimatem przez duże K.

A Alien oraz Alien 3 to z jakiej racji są "o klasę lepsze"? Jeśli można okazywać takie pożałowania godne lekceważenie dla "zwykłych bilmów akcji", to z równym powodzeniem można je okazywać dla horrorów, w których chodzi przecież tylko o to, aby potwór wyskoczył i zrobił "buuu!" w odpowiednim momencie.

"A teraz czym możemy nacieszyć oko w filmie Aliens? Jest tam coś ładnego?"

Mogę to nazwać tylko ślepotą, a nazywanie APC "czołgiem" tudzież porównywanie sprzętu marines do uzbrojenia z Wietnamu już cię totalnie kompromituje.
Równie dobrze ja mogę zapytać: a czym można nacieszyć oko w Alien? Jest tam coś ciekawego? Tylko facet wbity w gumowy kostium, komputery przyszłości gorsze niż te z lat osiemdziesiątych i śmiesznie wyglądające skafandry z baniastymi hełmami. Podoba ci się takie podejście? Bo mnie nie bardzo. Nie mówiąc już o tym, że mnie wkurzają (to eufemizm od "wkur*iają") snoby, które zadzierając nos pod sufit, jadą po filmach akcji za to, że są filmami akcji. "Zabawne" jest to, że niektórzy się z tego tytułu uważają za znawców kina o wyrafinowanych gustach.

ocenił(a) film na 5
Der_SpeeDer

Cóż, ja wychodzę z założenia, że jednak istnieją filmy mniej wyrafinowane i bardziej wyrafinowane, i nie bardzo wiem po co taką oczywistość argumentować. Dobry film akcji może się lepiej oglądać niż przeintelektualizowany film z aspiracjami, ale nie rozumiem jak można nie dostrzegać że to po prostu rożne gatunki nie do porównania. To tak jakbyś porównywał Dostojewskiego z Brownem. Obaj dobrzy w swoim gatunku (może słusznie mi wytykasz używanie słowa liga bo to sugeruje gradację wartości).
No i TAK nie boję się słowa wyrafinowany, bo to jest normalne słowo dla ludzi, oznacza że coś jest bardziej złożone, i bardziej subtelne. Ja wiem że jest teraz moda na bycie ignorantem i jak ktoś użyje mądrego słowa to od razu jest snobem, ale haters gonna hate to nie zmieni rzeczywistości. To tyle w kwestii gatunków, bo tutaj możemy podyskutować.

Reszta tego co napisałeś, to Twoje gusta których nie oceniam, bo masz prawo lubić bardziej ubiór marines od "baniastych hełmów" chociaż Twoja argumentacja jest trochę na zasadzie "nie wiesz co to APC to jesteś ignorantem i masz wypaczony gust"

Moglibyśmy jeszcze podyskutować o tym które filmy są bardziej "prawdopodobne" bo mnie się lepiej te bardziej prawdopodobne ogląda. Na przykład zachowanie się ludzi w Alien na zasadzie wysoce sformalizowanych stosunków między nimi lepiej mi gra z obrazem przyszłości, niż wojsko w Aliens, zachowujące się jakby w armii nic się nie zmieniło od wojny w Wietnamie.

Tak jak mówię jestem otwarty na dyskusję o tym co nie jest tylko osobistym gustem, nie uważam się za znawcę kina, właściwie słabo znam kino, a mój gust raczej nie jest wyrafinowany, bo Tarantino i Nolan też mnie cieszą.

ocenił(a) film na 10
Anczej

"nie bardzo wiem po co taką oczywistość argumentować"

A ja nie wiem, po co z miejsca dawać filmowi minusowe punkty za to, że śmie należeć do "gorszego" gatunku. Tutaj piszesz mi nagle o tym, że bywają filmy akcji lepiej zrealizowane od filmów uchodzących za ambitne, ale jakoś tego nie widać w sposobie, jaki traktujesz Aliens.

"Reszta tego co napisałeś, to Twoje gusta których nie oceniam, bo masz prawo lubić bardziej ubiór marines od "baniastych hełmów""

Nie powiedziałeś, co jest w ubiorze marines z filmu złe. Może materiał, z którego robią stroje ochronne - dość wytrzymały, aby na chwilę powstrzymać kwas aliena, który w "jedynce" przez pokład się w parę sekund przeżarł? A może masz bezzasadne przeświadczenie, że kolor "moro" wyjdzie kiedyś z mody i że powinni mieć fikuśne stroje, niczym w Star Treku?

"Twoja argumentacja jest trochę na zasadzie "nie wiesz co to APC to jesteś ignorantem i masz wypaczony gust" "

Hola, czy ty nie próbowałeś podważać wiarygodności marines w tym filmie? Czy nawet teraz nie próbujesz tego robić? Jeśli pokazujesz, że nie potrafisz odróżnić czołgu (a to "nie ma racji bytu" - cokolwiek to oznacza - to dlaczego niby? Bo tak?) od BWP, to momentalnie sobie wystawiasz świadectwo jako osoba, która akurat nie powinna w ogóle oceniać takich filmów pod kątem realizmu i zgodności z realiami militarnymi. Ciekawe, czy działo samobieżne też byś wziął za czołg... A jednak próbujesz stronę militarną tutaj oceniać.

"wojsko w Aliens, zachowujące się jakby w armii nic się nie zmieniło od wojny w Wietnamie"

Znaczy co? Sensory ruchu jako standardowe wyposażenie? Karabiny impulsowe? System medyczny u każdego żołnierza, pozwalający z poziomu CO obserwować, w jakim jest stanie? Hełm z indywidualnym komunikatorem, a na dokładkę jeszcze funkcją podczerwieni? Karabiny celujące za użytkownika, znaczy noszone przez Vasquez i Drake'a smartguny (mają system celowniczy, który samoczynnie naprowadza broń na cel - o ile ten jest w polu widzenia)? Wykorzystywanie robotów bojowych (zautomatyzowane działka strażnicze, które wstrzymały pochód alienów) i komputeryzacja tak daleko idąca, że można okręt zostawić na orbicie, bo i tak można na nim absolutnie wszystko zrobić zdalnie? To wszystko było już w Wietnamie?
A może dla ciebie naprawdę wojsko przyszłości to cudacznie pomalowane mundury (broń boże nie moro - bo to przecież przeżytek z Wietnamu) i żołnierze wyprani z człowieczeństwa?
Zresztą, było tu już sporo takich "ekspertuf", którzy się strony militarystycznej w tym filmie czepiali. Było też kilku prawdziwych znawców tematu, którzy owych "ekspertuf" zrównali z ziemią.

Napisałeś wcześniej, że "Aliens jest lubiany, bo jest klasykiem" - guzik prawda. Raz, że taka sugestia jest, eufemistycznie rzecz biorąc, immanentnie niedorzeczna - klasyków się nie wybiera losowo i jeśli jakiś film został w pamięci ludzi, to widocznie miał ku temu diablo dobre powody. Dwa, że Aliens jest lubiany, bo to po prostu wybitny film. Z doskonale rozłożoną akcją ("zwykłe bilmy akcji" często są nią wręcz przećpane, natomiast w Aliens pierwsze strzały padają dopiero po godzinie, kiedy już znamy najważniejsze postacie dramatu, a i klimat jest zasiany), kapitalnymi scenami owej akcji (pierwsze starcie marines z obcymi to po prostu cud, miód i orzeszki), no i jeszcze - wbrew temu, co mówisz - bardzo klimatycznie oddaną stroną militarystyczną, sporym wkładem w uniwersum, oraz postaciami, które widzowie jak najbardziej zapamiętali. Dodajmy jeszcze do tego pierwszorzędne efekty specjalne i ogólnie doskonałą stronę audio-wizualną.

ocenił(a) film na 5
Der_SpeeDer

"Tutaj piszesz mi nagle o tym, że bywają filmy akcji lepiej zrealizowane od filmów uchodzących za ambitne, ale jakoś tego nie widać w sposobie, jaki traktujesz Aliens."

Masz rację, że jestem trochę niekonsekwentny. Zwykle oceniam filmy w swojej kategorii, wysoko stoją u mnie filmy z różnych gatunków, bo właśnie są dobre w swojej klasie. Jednakowoż mam tendencję do wywyższania niektórych gatunków filmowych jako bardziej ambitne i stawiam je wyżej. Taki już jestem snob :)

Jeśli chodzi o marines generalnie, to po pierwsze jak już napisałem wcześniej nie ma sensu dyskutować o tym co jest rzeczą gustu natomiast z Twojego posta wynika ciekawa rzecz. Napisałem ""wojsko w Aliens, ZACHOWUJĄCE się jakby w armii nic się nie zmieniło od wojny w Wietnamie" natomiast Ty wyjechałeś mi z ich wyposażeniem i tylko o tym piszesz. Co mnie u marines boli to psychologia tych ludzi, to że zachowują się jak dzieci, są niezorganizowani, każdy robi co chce i ogólnie są jacyś infantylni. Wojsko przyszłości widzę bardziej jako ludzi dojrzałych emocjonalnie, a może nawet wypranych z emocji? Może to ma sens, i nie wiem czy moro ma sens, skoro na innych planetach nie ma drzew :)

Jeśli chodzi o czołgi to nie bardzo wiem o co Ci chodzi, że co trzeba być jakimś geekiem od konkretnego uniwersum żeby móc powiedzieć że coś ma sens? Film powinien tłumaczyć samego siebie i nie powinien wymagać specjalistycznej wiedzy. Poza tym o czołgu powiedziałem tylko że mi się nie podobał, rzeczy gustu, nie wnikam czy on jest bardziej podobny do ACP (cokolwiek to znaczy) czy bardziej do BWP, czy bardziej do AT-ST czy może AC-DC, nie wnikam w to specjalnie. Jako zwykły zjadacz chleba oceniam czy jest fajny dizajn i w moim subiektywnym odczuciu jest zły.

Odnośnie bycia klasykiem, to może się zapędziłem, ALE warto czasem pomyśleć co by było gdybyśmy nie byli z jakimiś filmami emocjonalnie związani bo właśnie są stare i pochodzą z jakiegoś "lepszego okresu kina", albo widzieliśmy je jak byliśmy mali. Myślę że wiele filmów by się nie obroniło.

ocenił(a) film na 10
Anczej

"Co mnie u marines boli to psychologia tych ludzi, to że zachowują się jak dzieci, są niezorganizowani, każdy robi co chce i ogólnie są jacyś infantylni"

Brednie. Po pierwsze wcale nie są niezorganizowani - jedyny przykład ich niesubordynacji to sytuacja, w której wbrew rozkazom Gormana otworzyli ogień ze smartgunów, co było akurat zrozumiałe, gdyż Gorman nie raczył im wytłumaczyć, dlaczego ognia mają nie otwierać, a już sam instynkt każe strzelić z broni, zamiast po prostu dać się zabić. Panika chwilowa wybuchła, gdyż alieny zaczęły zewsząd wychodzić i ich zabijać, a oni nie mieli nawet czym się solidnie odgryźć ani nie byli gotowi na taki atak. Wcale nie pomagał im Gorman (który nie dość, że posłuchu u nich nie miał, to jeszcze był niedoświadczony i sam spanikował) oraz Apone (który zginął na początku walki, tym samym pozbawiając oddział faktycznego dowództwa). Ale nawet wobec takiego nagłego ataku oraz chwilowej paniki, potrafili się skutecznie przegrupować i równie skutecznie przeprowadzić odwrót, ponosząc podczas owego odwrotu minimalne straty. Poza ową walką, zachowują się w sposób jak najbardziej zorganizowany, metodycznie zabezpieczając teren, a później jeszcze przygotowując się do obrony - każdy dobrze wie, co ma robić, nie ma żadnego "róbta, co chceta". Więc nie kłam, że są niezorganizowani.
Po drugie, twierdzenia o infantylizmie i zachowaniu się jak dzieci nie znajdują już żadnych podstaw i brzmią totalnie bez sensu. Znaczy kiedy niby zachowują się jak dzieci? Kiedy żartują podczas akcji, albo przy śniadaniu? A może kiedy Hudson swoje humory uskutecznia? Albowiem wojsko to roboty, pozbawione ludzkich odruchów? Dodajmy jeszcze, że w filmie mieliśmy do czynienia z jednostką karną, a nie ze zwykłym wojskiem.
Poza tym - co rzeczy, które wymieniasz, mają wspólnego z Wietnamem? Nie mówiąc już o tym, że takim gadaniem się znowu zdradzasz jako osoba, która o militarystyce akurat w ogóle się nie powinna wypowiadać.

"Jeśli chodzi o czołgi to nie bardzo wiem o co Ci chodzi, że co trzeba być jakimś geekiem od konkretnego uniwersum żeby móc powiedzieć że coś ma sens?"

Jak rany. Najpierw podważasz sens jakiegoś zjawiska, a teraz, kiedy pada pytanie o konkrety próbujesz się wykręcać tym, że geekiem nie jesteś, żeby to oceniać. Możesz mi tego oszczędzić? Proszę?

"Film powinien tłumaczyć samego siebie i nie powinien wymagać specjalistycznej wiedzy"

Jesteś rozbrajający. Umiejętność odróżnienia czołgu od transportera piechoty nazywasz "specjalistyczną wiedzą"? To tak, jakby powiedzieć, że specjalistycznej wiedzy wymaga odróżnienie motocykla od quada... To nie jest żadna specjalistyczna wiedza, to są PODSTAWY, banalne wręcz podstawy, których nieznajomość kompromituje cię natychmiast jako osobę, która próbuje się o stronie militarystycznej filmów wypowiadać! Film krytykujesz za realia wojskowe, a APC czołgiem nazywasz? Ha, ha, ha!
Ow - w sumie to nadal nazywasz go czołgiem. Robisz to wyłącznie z takiej infantylnej przekory, czy masz jednak jakiś ważniejszy powód?

"nie wnikam czy on jest bardziej podobny do ACP (cokolwiek to znaczy)"

APC, człowieku, APC. APC, czyli Armoured Personnel Carrier, pojęcie jak najbardziej funkcjonujące w RZECZYWISTEJ i WSPÓŁCZESNEJ armii! I to nie jest nazwa konkretnego, wymyślonego pojazdu, tylko określenie całego mnóstwa pojazdów danego typu. Na przykład M113 to jest APC. Rosyjskie wozy z serii BTR to są APC. To, na czym jeżdżą marines w filmie, to jest ewidentnie APC (zostaje tak nawet w filmie nazwany). To nie jest żadna specjalistyczna wiedza, bo wystarczy jeden rzut oka, aby stwierdzić, że marines w Aliens nie korzystają z żadnego czołgu, tylko z opancerzonego transportera piechoty.

"oceniam czy jest fajny dizajn i w moim subiektywnym odczuciu jest zły"

Ponieważ?

ocenił(a) film na 5
Der_SpeeDer

Jezusie maryjny ten czołg urósł nagle do jakiegoś molocha kluczowego dla całego filmu, użyłem wyrażenia czołg, ale jakie to ma znaczenie czy to jest Armoured Personal Carrier, czy cokolwiek innego? o czym Ty do mnie rozmawiasz, nie podoba mi się design tego CZEGOŚ i tyle. Nie wiem po co szalejesz mi tu jakąś wiedzą, i w ogóle co tu ma do tego manie pojęcia o armii, tak wiemy znasz się na tym, podbudowałeś swoje ego, ale film powinien obsługiwać PODSTAWOWE skojarzenia a nie odwoływać się do wiedzy którą nie każdy musi mieć. A wiedza którą tutaj się popisujesz nie jest ani powszechna, ani w ogóle potrzebna do życia i mam ją w nosie.
Masz sobie jakieś zajawki, ale nie nazywaj tego "podstawami" bo świat się nie kręci wokół Twoich zajawek.

Właściwie jedyne co chciałem powiedzieć wtedy o owym czołgu to, to że był bez sensu i był brzydki, jak nad tym pomyślę mogę powiedzieć że był za bardzo kanciaty, był niski z zupełnie niefunkcjonalnie niskim zawieszeniem, przecież to coś nie umiałoby nawet przejechać przez większy kamień, ale w ogóle nie rozumiem czemu ode mnie wymagasz żebym argumentował dlaczego coś mi się podoba w subiektywnym odczuciu, bo tak to nazwałem.

No a jeśli chodzi o marines, to nawet nie chodzi o profesjonalizm ich roboty, bo zachowują się jak żołnierze dziś (czyli postęp cywilizacyjny nie obejmuje wojska) Chodzi o ogólną postawę, o jakieś ksywy, prymitywne zachowania. Powiem szczerze zawiesiłbym dyskusję na ich temat, bo chwilowo mam formatowany dysk i nie mogę obejrzeć tego filmu jeszcze raz, jak odzyskam dane to mogę poszukać przykładów o które mi chodzi.

ocenił(a) film na 10
Anczej

"użyłem wyrażenia czołg, ale jakie to ma znaczenie czy to jest Armoured Personal Carrier, czy cokolwiek innego?"

Takie, że zrobiłeś szkolny, żenujący wręcz błąd, a jeśli ten pojazd można twoim zdaniem nazywać "czołgiem", to tak, jak gdybyś uznał, że rakietę tenisową można nazwać "trzepaczką".

"film powinien obsługiwać PODSTAWOWE skojarzenia a nie odwoływać się do wiedzy którą nie każdy musi mieć"

Wyobraź sobie, że miliony ludzi nie miało najmniejszych problemów ani z rozpoznaniem tego pojazdu jako transportera piechoty, ani z uznaniem go za w pełni funkcjonalny. I nazwę to podstawami, bo nawet dziecko bawiące się w wojsko wie, że czołg to pojazd, który na gąsienicach jedzie i nie służy do wożenia oddziałów piechoty. Ale do ciebie to wyraźnie nie dociera.

"mogę powiedzieć że był za bardzo kanciaty, był niski z zupełnie niefunkcjonalnie niskim zawieszeniem"

Kanciasty... Nie, tego komentować nie będę.
To, że jest niski, to akurat normalka w przypadku wozów bojowych, które nie bez kozery są niskie i z pochyłym przednim pancerzem - utrudnia to ich trafienie. Dynks z zawieszeniem zaś to kolejne twoje urojenie - zawieszenie w tym wozie jest nie niższe od tego w istniejących pojazdach.
Dodajmy jeszcze, że sprzęt w tym filmie jest oparty na rzeczywistych modelach broni czy pojazdów, zatem wyraźnie więcej wiesz o funkcjonalności, niż cała rzesza konstruktorów. A przynajmniej część tej rzeszy, bo przecież nie doszliśmy jeszcze do używanego przez marines uzbrojenia.

"nie rozumiem czemu ode mnie wymagasz żebym argumentował dlaczego coś mi się podoba w subiektywnym odczuciu, bo tak to nazwałem"

Jestem w stanie zrozumieć subiektywne odczucie, jeśli przemawiają za tym jakieś racjonalne względy. W twoim przypadku tak nie jest - twoje gadanie można sprowadzić do "mówią, że dwa plus dwa to cztery, ale ja chcę, żeby było pięć, bo mnie się tak podoba". W dodatku przypisujesz rzeczom czy ludziom nieistniejące cechy, albo cechy jak najbardziej spotykane w realu.

"Chodzi o ogólną postawę, o jakieś ksywy, prymitywne zachowania"

Facet, do rozpaczy ty mnie zaraz doprowadzisz. Zwykli żołnierze to są prości ludzie z prostą mentalnością i wachlarzem zachowań - takie rzeczy się nie zmieniają, tak było, jest, i zawsze będzie. Co ty w ogóle... jak... ech, po prostu już mi ręce opadają - czy ja z dzieckiem rozmawiam!? Czy po prostu z kimś, kto ma aż tak głęboki brak pojęcia o życiu!?
"Postęp cywilizacyjny nie obejmuje wojska", noż kurde, do jutra się nie podniosę.

ocenił(a) film na 5
Der_SpeeDer

Kręcimy się w kółko z tym, że zacząłeś mnie obrażać co właściwie zwalnia mnie z obowiązku udowadniania Ci czegokolwiek.

"zrobiłeś szkolny, żenujący wręcz błąd" "miliony ludzi nie miało najmniejszych problemów ani z rozpoznaniem tego pojazdu jako transportera piechoty, ani z uznaniem go za w pełni funkcjonalny. I nazwę to podstawami"

Jeszcze raz powtórzę, nazywanie podstawami wiedzy o życiu Twojej prywatnej zajawki jest objawem przeświadczenia że świat się kręci dookoła Ciebie....niezdrowe.
Poza tym meritum sprawy, czyli to czy CZOŁG CZOŁG CZOŁG (ojej pewnie Ci żyły wyskakują że robię takie szkolne błędy) mi się podoba i ma sens czy nie. Bo przecież to tylko robocza nazwa jaką nadałem temu co zobaczyłem i czy to transporter czy nie transporter dizajn i tak jest brzydki a pojazd wciąż nie ma sensu.

"Jestem w stanie zrozumieć subiektywne odczucie, jeśli przemawiają za tym jakieś racjonalne względy"

W tym zdaniu jest podstawowy błąd wynikający z niezrozumienia pojęcia SUBIEKTYWNE odczucie. Właśnie o to chodzi w odczuciu subiektywnym że nie wynika z racjonalnych względów! W przeciwieństwie do odczucia, czy refleksji obiektywnej, moim zdaniem wiedza na temat pojęcia "obiektywny/subiektywny" jest bardziej podstawowa, niż wiedza o transporterach bojowych :)

Na przykład że jest kanciaty. Nie podoba mi się że jest kanciaty i wynika to z mojego widzimisie do którego mam święte prawo, napisałeś że nie chcesz tego komentować, czyli że co? jak mi się nie podoba kanciatość to znaczy że jestem ignorantem tak? Pokrętna logika!

Jeśli chodzi o zawieszenie tego pojazdu, to odniosłem wrażenie, że po prostu on sobie jedzie na przygotowanej drodze, a dookoła są normalne wyboje, i jakby tylko z tej drogi miał ochotę zboczyć (albo droga by się skończyła co chyba się zdarza), to nie ujechałby ani metra. Naprawdę po byku funkcjonalny transporter.

Aha no i kwestia psychologii, żołnierzy, nie wiem czy pogadamy bo twierdzisz, że: "Zwykli żołnierze to są prości ludzie z prostą mentalnością i wachlarzem zachowań" a ja twierdzę że nie, twierdzę że taki jest sens rozwoju armii, żeby żołnierze byli wysoko wyspecjalizowanymi automatami do zabijania, a nie jakimiś kowbojami. Uważasz że w sytuacji gdy sprzęt wojskowy będzie szalenie skomplikowany, wyrafinowany i DROGI, to będzie sens dawać go do ręki prostym ludziom? prości ludzie to mogą w armii przyszłości rowy kopać.

No i proszę zejdź z tonu, oraz zrezygnuj z argumentów ad personam, bo nic nie wnoszą i nic nam nie dają

ocenił(a) film na 10
Anczej

"Kręcimy się w kółko z tym, że zacząłeś mnie obrażać"

Gdzie ja cię niby obrażam? Nie jest obrażaniem mówienie prawdy - jeśli na przykład nie potrafisz zrobić tak prostej rzeczy, jak nazywanie transportera piechoty po imieniu, to się pięknie zdradzasz jako ten, kto ma małe pojęcie w kwestii. Gdzie niby obrażanie w tym, że stwierdzam fakt? Od głupich cię może wyzwałem? Niedorozwiniętych? Powiedziałem, żeś debil?

"Jeszcze raz powtórzę, nazywanie podstawami wiedzy o życiu Twojej prywatnej zajawki"

A ja ci jeszcze raz powtórzę, żebyś się nie wykręcał z nazywaniem banałów moimi prywatnymi zajawkami. Nawet nie weszliśmy na wyższy poziom, typu odróżnianie Warriora od Bradleya, tylko mówimy o czymś, co dziecko niejedno by ci powiedziało. Szczególnie w dzisiejszych czasach, kiedy piracą gry pokroju Call of Duty.
A już w szczególności nie insynuuj mi tu jakichś "przeświadczeniach", bo ja też mogę się wziąć za budowanie takich teoryjek wokół twojej osoby.

"Poza tym meritum sprawy, czyli to czy CZOŁG CZOŁG CZOŁG (ojej pewnie Ci żyły wyskakują że robię takie szkolne błędy)"

Proszę bardzo - możesz mi zrobić na złość także w nieco inny sposób, np. ucinając sobie mały palec.

"Na przykład że jest kanciaty. Nie podoba mi się że jest kanciaty i wynika to z mojego widzimisie do którego mam święte prawo, napisałeś że nie chcesz tego komentować, czyli że co? jak mi się nie podoba kanciatość to znaczy że jestem ignorantem tak?"

Nie.
Komentować mi się nie chce, bo po prostu zmyślasz, albo kłamiesz. Ten wóz NIE JEST kanciasty - wręcz przeciwnie, wygładzoną ma sylwetkę i wysmukłą jak diabli. Bardzo mała ilość krawędzi i niemal całkiem płaski dach jako wisienka na torcie - tylko bardziej wygładzić te nieliczne krawędzie i można by mu normalnie technologię stealth zaimplementować. A ty piszesz, że jest kanciasty? Kłamiesz.

"Jeśli chodzi o zawieszenie tego pojazdu, to odniosłem wrażenie, że po prostu on sobie jedzie na przygotowanej drodze"

Szczególnie wtedy, gdy Ripley na pełnym gazie wyjechała z budynku reaktora, wyważając wrota - jak diabli wtedy podskakiwał na tej przygotowanej drodze. Yo, ho. I jakoś grubo ponad jeden metr ujechał.

"a ja twierdzę że nie, twierdzę że taki jest sens rozwoju armii, żeby żołnierze byli wysoko wyspecjalizowanymi automatami do zabijania"

Tja, bo zabijanie to przecież niesłychanie skomplikowana czynność... Poza tym nawet z najlepszym i najbardziej wyspecjalizowanym wyszkoleniem, ci kolesie to nadal LUDZIE, i to bynajmniej nie pochodzący z inteligencji. I nic tego nie zmieni - ani święty, ani diabeł, ani tym bardziej nie ty.

ocenił(a) film na 5
Der_SpeeDer

"czy ja z dzieckiem rozmawiam!? Czy po prostu z kimś, kto ma aż tak głęboki brak pojęcia o życiu!?"

To tak apropo Twojego pierwszego akapitu, przy czym można by to od razu rozwinąć, że ja tam nie uważam doświadczenia z grania w CoD za jakieś ważne życiowe doświadczenie, z którego wiadomości powinienem pamiętać, co stawia raczej Twoje bycie dzieckiem pod znakiem zapytania :)

Myślę że rzecz rozbija się o to że rzeczywistość, która nas otacza jest subiektywna. Ja twierdzę, że coś jest wiedzą dla hobbysty militariów ew psychofana gier komputerowych, Ty że jest to wiedza szkolna i podstawowa. No i co jak to sprawdzimy? ankietę jakąś zrobimy? Tak samo ja twierdzę że coś jest kanciate, a Ty że nie jest kanciate, i co? jest jakiś wyznacznik bycia kanciatym? Nic nie pomoże tupanie nogą i teksty w stylu "Nie" "Kłamiesz", w grę wchodzi bowiem doświadczenie subiektywne.
Ja sobie z resztą zastrzegłem, że mi się dizajn nie podoba subiektywnie, weź sobie porównaj ten dizajn, z dizajnem statku prometeusz, albo żeby było sprawiedliwiej z blade runnerem, moim zdaniem te dizajny są o wiele bardziej finezyjne i bardziej cieszą oko.

Jeszcze raz podkreślam do tego momentu dyskusja jest bezcelowa, bo ja nie pretenduję do uznania mojego gustu za najsłuszniejszy, Ty jak widać owszem.

"Szczególnie wtedy, gdy Ripley na pełnym gazie wyjechała z budynku reaktora, wyważając wrota - jak diabli wtedy podskakiwał na tej przygotowanej drodze. Yo, ho. I jakoś grubo ponad jeden metr ujechał."

To że w filmie ujechał nie znaczy że uwierzyłem reżyserowi że jest to prawdopodobne i ma sens. dobrze wiemy że w filmie to reżyser kreuje rzeczywistość, więc on może nam wmówić że jakiś pojazd coś zrobi, podczas gdy nie ma to nic wspólnego z tym jakie pojazd robi wrażenie że, zrobi. Na mnie zrobił wrażenie, że urwał by sobie zawieszenie na byle jakiej polskiej drodze powiatowej, Cameron może sobie nawet nakręcić, że jedzie po ścianie, ale to będzie wyglądało zwyczajnie sztucznie.

"Tja, bo zabijanie to przecież niesłychanie skomplikowana czynność..."

Szczególnie zabijanie krwawiących kwasem, kuloodpornych 3 metrowych kosmitów z wysuwanymi szczękami, banał, robię to przecież co rano. W uniwersum filmów s-f zabijamy też androidy o nadnaturalnej sile oraz kosmiczne robaki wielkie jak domy. Rzeczywiście po co być bystrym do takiej roboty.

"nawet z najlepszym i najbardziej wyspecjalizowanym wyszkoleniem, ci kolesie to nadal LUDZIE, i to bynajmniej nie pochodzący z inteligencji. I nic tego nie zmieni"

Nie rozumiem argumentu, jest tak, że to są ludzie i to nie z inteligencji i nic tego nie zmieni. Rozumiem że to jest jakaś prawda objawiona, jest tak bo Ty tak twierdzisz, do tego tak będzie nawet w przyszłości! Nie mam więcej pytań.

Udowodnij mi, że racjonalna jest armia przyszłości złożona ze średnio bystrych homo sapiens o emocjonalności nastolatków, którzy są uzbrojeni w tutaj cytat z Ciebie:

"Sensory ruchu jako standardowe wyposażenie? Karabiny impulsowe? System medyczny u każdego żołnierza, pozwalający z poziomu CO obserwować, w jakim jest stanie? Hełm z indywidualnym komunikatorem, a na dokładkę jeszcze funkcją podczerwieni? Karabiny celujące za użytkownika, znaczy noszone przez Vasquez i Drake'a smartguny (mają system celowniczy, który samoczynnie naprowadza broń na cel - o ile ten jest w polu widzenia)? Wykorzystywanie robotów bojowych (zautomatyzowane działka strażnicze, które wstrzymały pochód alienów) i komputeryzacja tak daleko idąca, że można okręt zostawić na orbicie, bo i tak można na nim absolutnie wszystko zrobić zdalnie"

Kto by dał takie zabawki ludziom których opisałem wyżej? Chyba tylko James Cameron.

ocenił(a) film na 10
Anczej

"ja tam nie uważam doświadczenia z grania w CoD za jakieś ważne życiowe doświadczenie"

Aha. A ja pewnie tak?
Nie rozwinąłeś tego - napisałeś przekręt i wyprowadziłeś wniosek wcale nie wynikający z tego, co napisałem.

"ja nie pretenduję do uznania mojego gustu za najsłuszniejszy, Ty jak widać owszem"

Łał. Ciekawe w takim razie, dlaczego ja nie argumentuję stwierdzeniami typu "bo tak mi się podoba i już", a ty - owszem.

"Rzeczywiście po co być bystrym do takiej roboty"

Celowanie i naciskanie spustu wymaga nadnaturalnej bystrości, eh?

"Rozumiem że to jest jakaś prawda objawiona, jest tak bo Ty tak twierdzisz, do tego tak będzie nawet w przyszłości!"

A ty dlaczego twierdzisz, że będzie odwrotnie? Nie powiedziałeś na razie o NICZYM, co wymagałoby ponadprzeciętnej inteligencji. A sama sugestia, że w odległej przyszłości ludzie inteligentni będą chrzanili studia, uczelnię, prestiżowe zawody - i szli do woja... jest cokolwiek idiotyczna. Naprawdę sobie coś takiego wyobrażasz? Gratuluję fantazji, nie mam więcej pytań.

"Udowodnij mi, że racjonalna jest armia przyszłości złożona ze średnio bystrych homo sapiens o emocjonalności nastolatków"

A co ma do sytuacji emocjonalność nastolatków?

"Kto by dał takie zabawki ludziom których opisałem wyżej?"

Takie, znaczy jakie? Może byś wreszcie powiedział coś konkretnego, do czego niby wymagane byłoby wysokie IQ, zamiast pustymi hasłami rzucać?
Już wiem - pewnie twoim zdaniem intelektu wymaga strzelanie z broni, która sama cel namierza. Wieeelka filozofia, ja bym nie potrafił.

ocenił(a) film na 5
Der_SpeeDer

"Aha. A ja pewnie tak?
Nie rozwinąłeś tego - napisałeś przekręt i wyprowadziłeś wniosek wcale nie wynikający z tego, co napisałem."

No właśnie tak podparłeś swoją tezę, że wiedza o transporterach opancerzonych jest szkolna, że każdy gra Call of Duty. O właśnie tak napisałeś:
"dziecko niejedno by ci powiedziało. Szczególnie w dzisiejszych czasach, kiedy piracą gry pokroju Call of Duty." i to był Twój jedyny argument w tym wątku dyskusji, wysnuj jakiś inny (może dla odmiany bardziej sensowny) to pogadamy.

"Łał. Ciekawe w takim razie, dlaczego ja nie argumentuję stwierdzeniami typu "bo tak mi się podoba i już", a ty - owszem."

Wyrywasz to co mówię z kontekstu, ile razy piszę o tym że "mi się tak podoba" podkreślam że jest to subiektywny zdanie, którego natura jako zjawiska polega na tym, że się powodu nie podaję. Naprawdę czuję się, że się powtarzam ale mógłbyś sobie znaczenie takich pojęć przyswoić, bo potem wychodzą takie rzeczy...

Teraz odnośnie żołnierzy. Na początek apropo tego, że napisałeś:
"Takie, znaczy jakie? Może byś wreszcie powiedział coś konkretnego," tutaj już tylko polecam przeczytać mój post dokładnie, bo napisałem jakie konkretnie TWOIM CYTATEM, to było dość spore, więc dziwne, że przeoczyłeś.

No ale odnośnie żołnierzy, uważam, że zabawa w wojnę, niezależnie czy zabija się talibów, czy mrówki z marsa to poważna i trudna sprawa. Oprócz umiejętności manualnych, które POWIEDZMY nie zależą od inteligencji, wymaga jeszcze opanowania i zimnej krwi, oraz umiejętności szybkiego podejmowania decyzji. (tu się kłania Twoje pytanie co tu ma do rzeczy emocjonalność nastolatków) Oczywiście wymaga też znajmości wroga, oraz sprytu, aby go pokonać, bo czasem trzeba siedzieć w jakiejś gigantycznej koparce i umieć ją obsługiwać!
Czasem trzeba wiedzy z zakresu biologii, by wiedzieć jak odessać facehuggera z twarzy kolegi, czasem wiedzy z zakresu fizyki, kiedy grawitacja innej planety jest jakaś dziwna. Nie mówię o sytuacji kiedy istota z którą walczymy jest cywilizowana (więc zarówno inżynier jak i talib) wtedy wiedza z zakresu historii, psychologii, czy nawet innych dziedzin humanistyki, że o językach obcych nie wspomnę się przydaje.
Wystarczy? czy mam dalej wymyślać

ocenił(a) film na 10
Anczej

"No właśnie tak podparłeś swoją tezę, że wiedza o transporterach opancerzonych jest szkolna, że każdy gra Call of Duty"

W twojej wypowiedzi banał urasta do "życiowego doświadczenia", jak to raczyłeś się górnolotnie wyrazić - jeszcze trochę, a i wiedza, która drużyna wyrzuca piłkę z autu i kiedy to robi, ujdzie za "życiowe doświadczenie". Do tego znowu z uporem maniaka mówisz o "wiedzy o transporterach opancerzonych", mimo że nawet nie dotknęliśmy się jeszcze odróżniania Warriora od Bradleya i tym podobnych. Nawet dziecko wie, że czołg jedzie na gąsienicach, więc trzeba się nieźle popisać, aby pojazd na kółkach "czołgiem" nazwać.

"Wyrywasz to co mówię z kontekstu, ile razy piszę o tym że "mi się tak podoba" podkreślam że jest to subiektywny zdanie, którego natura jako zjawiska polega na tym, że się powodu nie podaję"

Twoje widzimisię nie zawsze powinno mieć znaczenie. Szczególnie jeśli mówimy o rzeczach nie zależących od widzimisię, typu funkcjonalność pojazdu. Tak jak reszta sprzętu w filmie, transporter został oparty o rzeczywistą maszynę, ale twoim jedynym "veto" jest "bo ja tak chcę".

"tutaj już tylko polecam przeczytać mój post dokładnie"

Przeczytałem dokładnie, kłopot w tym, że na tej liście nie było niczego, co wymagałoby inteligencji wyższej niż przeciętna do obsługi. Dlatego pytam, o jakim to niby sprzęcie gadasz. A cytat ze mnie nie ma nic do rzeczy.

"Oprócz umiejętności manualnych, które POWIEDZMY nie zależą od inteligencji, wymaga jeszcze opanowania i zimnej krwi, oraz umiejętności szybkiego podejmowania decyzji. (tu się kłania Twoje pytanie co tu ma do rzeczy emocjonalność nastolatków)"

Pytanie, na które w końcu nie udzieliłeś odpowiedzi. Dodatkowo marines w filmie jakoś nie brakowało wymienionych przez ciebie przymiotów - z wyjątkiem jednego Gormana, który był niedoświadczony i zwyczajnie spanikował (ale oczywiście niedoświadczeni żołnierze istnieć nie mają prawa, eh?), co było zresztą rzeczą ludzką. Nawet w sytuacji, gdy zostali nagle zewsząd zaatakowani, wykazali dość zimnej krwi i dość profesjonalizmu, aby się przegrupować i skutecznie przeprowadzić odwrót - już to wszystko wcześniej mówiłem, ale oczywiście weszło jednym uchem, drugim wyszło.
Inne, co jednym uchem weszło, a drugim wyszło, to wzmianka, że w filmie mieliśmy do czynienia z jednostką karną, a nie zwykłym oddziałem zawodowym.
Pamiętam też twoje poprzednie przykłady "emocjonalności nastolatków", które są po prostu żenujące - otóż, marines w filmie są jak nastolatki, bo przykładowo nadają sobie ksywy (Jezu... po prostu - Jezu...) i co gorsza (uwaga, niech się wszyscy mocno trzymają, aby nie upaść) wykazują poczucie humoru i żartują przy pracy (nie utrzymałem się - już leżę). Człowieku, oszczędź mi tego.

"Oczywiście wymaga też znajmości wroga"

Szczególnie wroga, z którym nikt nigdy wcześniej nie walczył i którego pierwszy raz spotkano, eh?

"Czasem trzeba wiedzy z zakresu biologii, by wiedzieć jak odessać facehuggera z twarzy kolegi, czasem wiedzy z zakresu fizyki, kiedy grawitacja innej planety jest jakaś dziwna"

JA-KIE-SKOM-PLI-KO-WA-NEEE!!! Na studia trzeba normalnie iść, specjalnie, aby takie rzeczy wiedzieć! Bo zwykły umysł ludzki nie przyswoi!

Der_SpeeDer

Kilka rzeczy, po pierwsze, skojarzenia z Wietnamem są jak najbardziej na miejscu, gdyż USCMC byli wzorowani na amerykańskim wojsku z tego konfliktu. Sam lądownik to przerobiona Cobra. Wygląd marines zaś przywodzi nie bez kozery na myśl chłopaków z np Full Metal Jacket, etc. i to jest zajebiste. Sprzęt wygląda na używany, jest poobijany, porysowany, realny. Wyposażenie wojaków też wygląda na takie, którego już ktoś wiele razy użył, a także spersonalizował, a to wszystko są pożądane smaczki. Dalej, APC jest absolutnie nierealny. Jest jednym z moich ulubionych pojazdów sf, ale jest nierealny. Jego wnętrze jest znacznie większe. wyższe, niż pojazd jest faktycznie co widać gołym okiem. Sama konstrukcja to nic innego jak przerobiony lotniskowy ciągnik, który nie nadaje się do jazdy w terenie, kiedyś znałem nawet konkretny model tego ciągnika. Mimo to absolutnie KOCHAM ten pojazd. Der_SpeeDer, Anczej w żadnym momencie nie krytykował militarnej strony filmu. Stwierdził tylko, że nie ma w nim nic pięknego. Że "czołg" i "samolot" są BRZYDKIE. Rozumiesz chłopie? Brzydkie. Znaczy, nie są piękne jak rzeczy z PROMETEUSZA. Rozumiesz? Kolega woli PROMETEUSZA. Naprawdę tego nie zauważyłeś? Jak by posta zamieściła miłośniczka Dziennika Bridget Jones i napisała by w nim, że filmu nie lubi bo brak w nim piękna, też byś się z nią wdawał w dyskusję? Na litość boską, stary...

ocenił(a) film na 5
djedrys

Bardzo ciekawa perspektywa, znając dokładnie czym się inspirowano robiąc ten film, uważasz za zaletę, to co dla mnie jest wadą. W tym momencie rzeczywiście jedyną kwestią jest to co jest dla kogo ładne.
Jest jeszcze kwestia, która się jakoś zgubiła, jako że twierdziłem, że Aliens to film z niższej półki. Na korzyść 8 pasażera i Prometeusza przemawia fakt, że przy tych filmach stworzono zupełnie nowy dyzajn oparty na wizjach malarskich H.R. Gigera, podczas gdy w Aliens mamy jakby odwoływanie się do jakiejś wcześniej znanej estetyki. Warto to zauważyć.

ocenił(a) film na 10
Anczej

"Jest jeszcze kwestia, która się jakoś zgubiła, jako że twierdziłem, że Aliens to film z niższej półki. Na korzyść 8 pasażera i Prometeusza przemawia fakt, że przy tych filmach stworzono zupełnie nowy dyzajn oparty na wizjach malarskich H.R. Gigera"

Bredzisz jak potłuczony. Sam tutaj stwierdziłeś, że zastosowano design OPARTY na wizjach Gigera... więc czemu w chwilę potem - nazwę to po imieniu - pieprzysz, że "w Aliens mamy odwoływanie się do znanej estetyki"? Dodajmy jeszcze fakt, że w rzeczywistości Aliens wniósł do uniwersum Obcego nieporównywalnie więcej, niż Alien - jedyny wkład tego ostatniego to statek Nostromo, postać Aliena (tudzież Ripley), no i jeszcze jakaś enigmatyczna "firma", której dopiero w drugim filmie nadano nazwę i jakoś ją przybliżono. Wszystko inne wprowadził właśnie Aliens - i to na "lore" z tego filmu w dużej mierze opiera się cały franchise, włącznie z książkami, komiksami tudzież grami komputerowymi.
Do tego, jeśli już stosujesz taką pokrętną argumentację, że "Aliens nic nie wymyślił, bo oparł się na czymś znanym", to równie dobrze można by się taką argumentacją posłużyć przeciwko Alienowi i stwierdzić, że "Giger nic nie wymyślił, bo on tylko oparł się w designie Obcego na znanych i zbadanych ludzkich fobiach". Podoba ci się takie podejście? Bo mnie nie bardzo - i cholernie mnie, delikatnie mówiąc, wkurza, gdy ktoś w tak fałszywy sposób podchodzi do filmów.

ocenił(a) film na 10
djedrys

No dobra, dobra, tylko dwie sprawy:

"Jego wnętrze jest znacznie większe. wyższe, niż pojazd jest faktycznie co widać gołym okiem"

To już błąd tych, co film kręcili - a nie stricte element designu samej maszyny.

"Der_SpeeDer, Anczej w żadnym momencie nie krytykował militarnej strony filmu"

Fałsz. Otwarcie wyzywał (nadal wyzywa) marines w tym filmie od dziecinnych i nieudolnych. Przy czym żadnego z tych zarzutów nie opiera na jakichś rzeczowych argumentach - nazywa ich tak, ponieważ... no, bo tak.
Nie no, jakieś powody ma - np. "są dziecinni, bo żartują". Zaiste, w takim razie jakieś 99,(9)% ziemskiej populacji to dzieci. Nie wierzę po prostu, że takie brednie można opowiadać - i to jeszcze na trzeźwo (bo zakładam, że rozmówca nie pił, ani nie ćpał).

ocenił(a) film na 5
Der_SpeeDer

"nawet nie dotknęliśmy się jeszcze odróżniania Warriora od Bradleya"

Ten tekst obrazuje jak bardzo się mijamy, otóż nie wiem co to Warrior, nie wiem co to Bradley, nie chcę wiedzieć, i w ogóle mi to niepotrzebne. Nie uważam również, żeby to miało jakiekolwiek znaczenie w filmie. Dałeś słowo "życiowe doświadczenie" w nawias, i określiłeś to jako "górnolotne". Nie mój drogi, to jest normalne słowo, które coś znaczy. Jest to pewna wiedza ogólna o świecie, którą się ma, składa się na nią wiedza niespecjalistyczna, czyli która drużyna wyrzuca piłkę z autu też. Jak nie rozumiesz jakiegoś pojęcia, to sobie poszukaj co ono znaczy, zamiast czepiać się, że go użyłem i go nie zrozumiałeś.

"Twoje widzimisię nie zawsze powinno mieć znaczenie. Szczególnie jeśli mówimy o rzeczach nie zależących od widzimisię, typu funkcjonalność pojazdu"

No to przecież osobną cześć naszej dyskusji stanowi rozmowa o dyzajnie, i w tej rozmowie moje widzimisie to jedyne co ma znaczenie. Osobną część dyskusji stanowi dyskusja o funkcji, na te dwa tematy z resztą bardzo dobrze wypowiedział się djedrys.

"Dlatego pytam, o jakim to niby sprzęcie gadasz. A cytat ze mnie nie ma nic do rzeczy."

Dla mnie każdy sprzęt, który wypisałeś w cytacie, (który nie ma nic do rzeczy swoją drogą skoro wypisałeś tam nazwę sprzętu, to jak cytat nie może mieć nic do rzeczy? przeczysz sam sobie) wymaga inteligencji i dojrzałości emocjonalnej przewyższającej tamte dzieci, co to się w tym filmie biły. Nawet jeśli uznamy, że nie zepsuliby niczego, to ryzyko jest zbyt wielkie, żeby im fundować takie drogie zabawki.

"Nawet w sytuacji, gdy zostali nagle zewsząd zaatakowani, wykazali dość zimnej krwi i dość profesjonalizmu, aby się przegrupować i skutecznie przeprowadzić odwrót - już to wszystko wcześniej mówiłem, ale oczywiście weszło jednym uchem, drugim wyszło"

To, że im się jakoś udało, to jest oczywiście źródło napięcia w filmie, ale to nie znaczy że posyłanie takich "żołnierzy" na taką misję, ma sens. To że im się jakimś cudem udało (co już zakrawa o fake, bo w Wietnamie takim dizeciuchom się mało co udawało) nie znaczy, że to ma sens jako zwyczaj postępowania w kosmosie.

No i teraz meritum naszego konfliktu:

"nadają sobie ksywy"wykazują poczucie humoru i żartują przy pracy"co było zresztą rzeczą ludzką".
No i właśnie, nie, nie, nie, żołnierz przyszłości nie ma być człowiekiem, nie powinien mieć tych ograniczeń, żołnierz przyszłości brzmi dla mnie sensownie jeśli ma wycięty płat mózgowy odpowiadający za odczuwanie, nie ma imienia tylko numer, a słowa poczucie humoru nie ma w słowniku.

Jeśli chodzi o wiedzę z biologii, to jak pamiętasz w pierwszej części obcego przyssanego do twarzy musiał zobaczyć Ash, który był czymś w rodzaju lekarzą, i to ma sens, człowieku jest w życiu wiele wiedzy, której nie ma w grach i komiksach, i EUREKA taka wiedza czeka na przykład na Uniwersytecie. Polecam

Jeśli chodzi o podobieństwo Marines do żołnierzy z Wietnamu, oraz funkcjonalność tego kanciatego rzęcha oddaję głos djedrys, który chyba bardziej ode mnie ogarnia, chociaż swoją wiedzą potwierdza co ja wyczułem "na chłopski rozum"

Na koniec zostawiłem kwestię, która jako tako ratuje sytuację, że to była kolonia karna, no niech będzie, ale w sumie dawać kryminalistom hi tech uzbrojenie i statki kosmiczne....no nie wiem.

ocenił(a) film na 10
Anczej

"Ten tekst obrazuje jak bardzo się mijamy, otóż nie wiem co to Warrior, nie wiem co to Bradley, nie chcę wiedzieć, i w ogóle mi to niepotrzebne"

Jezu... do ciebie naprawdę nie dociera? Może powtórzę to raz jeszcze. W prosty sposób. Pojedynczymi słowami, aby pełne zdania nie obciążyły ci obwodów. I na wszelki wypadek wielkimi fontami.
STWIERDZENIE. CZY. POJAZD. NA. EKRANIE. TO. CZOŁG. NIE. WYMAGA. FACHOWEJ. WIEDZY. POKROJU. TEJ. POZWALAJĄCEJ. STWIERDZIĆ. CZY. POJAZDEM. TYM. JEST. MASZYNA. KONKRETNEGO. MODELU. TUTAJ. WYSTARCZY. WIEDZA. LAICKA. POZWALAJĄCA. STWIERDZIĆ. CZY. TO. PO PROSTU. CZOŁG. CZY. MOŻE. TRANSPORTER. OPANCERZONY. MIMO. WSZYSTKO. NAWET. DZIECI. WIEDZĄ. ŻE. CZOŁG. JEDZIE. NA. GĄSIENICACH.
Dotarło, czy mam postarać się o jeszcze prostszy sposób wytłumaczenia, że dwa plus dwa to faktycznie cztery? Zawsze można to na pomarańczach jeszcze policzyć...

"Dałeś słowo "życiowe doświadczenie" w nawias, i określiłeś to jako "górnolotne". Nie mój drogi, to jest normalne słowo, które coś znaczy"

Yo, ho. "Wpłynąłem na suchego przestwór oceanu", to też same normalne słowa, które coś znaczą. I co z tego? Samo to niby patos eliminuje?

"Dla mnie każdy sprzęt, który wypisałeś w cytacie, (...) wymaga inteligencji"

Dobra, kończmy tę farsę, bo dłużej nie zdzierżę.
A dla mnie niebo jest sraczkowate w zielono-fioletowo-cynobrową kratkę, a nie niebieskie. To "dla mnie" to taka piękna fraza - niektórym się wydaje, że to, co DLA NICH jest odpowiednie, niż to, co wynika ze zdrowego rozsądku.
Oczywiście (czemu mnie to nie dziwi) nie uzasadniłeś w absolutnie żaden sposób, dlaczego strzelanie ze smartguna czy obsługiwanie robotów strażniczych wymagałoby wysokiej inteligencji. Z jakiej kur**skiej racji? Oooo, już wiem - bo niby komputery to taka skomplikowana sprawa? No to znów bredzisz jak potłuczony, bo komputerów już dzisiaj jest pełno i wcale nie jest do ich obsługi wymagana inteligencja większa od przeciętnej. Mało tego - sądząc z tego, co ludzie wypisują w sieci, nawet idioci potrafią obsługiwać komputery. A ty... próbujesz mi wmówić... że zabawa kolejnym komputerkiem... nagle zacznie wymagać ponadprzeciętnej inteligencji??? W takim razie bredzisz, albo po prostu bezczelnie sobie ze mnie kpisz!!!

"(który nie ma nic do rzeczy swoją drogą skoro wypisałeś tam nazwę sprzętu, to jak cytat nie może mieć nic do rzeczy? przeczysz sam sobie)"

Nie przeczę sam sobie, tylko ty znowu wypisujesz bzdury takie, że głowa mała. Sprzęt wypisałem jako przykłady tego, czym się różni to wojsko od wojska w Wietnamie, a nie jako przejawy ponadprzeciętnej inteligencji - bo do obsługi żadnego z tych ustrojstw nie jest potrzebna ponadprzeciętna inteligencja, co najwyżej wiedza. A, tak... nie przyszło mi wcześniej do głowy, że dla ciebie "inteligencja" i "wiedza" to mogą być pojęcia tożsame.

"dojrzałości emocjonalnej przewyższającej tamte dzieci, co to się w tym filmie biły"

Wiesz, co tu jest naprawdę dziecinne i niedojrzałe emocjonalnie? Twoje zachowanie. Jest ono klasycznym wręcz przejawem infantylnej przekory - dostałeś już argumenty, że marines w tym filmie dziecinni nie są, żadnych rzeczowych argumentów w odpowiedzi nie wysnułeś (bo te, które wysnułeś, na miano rzeczowych nie zasługują - ten z żartowaniem jest wręcz idiotyczny; jeżeli marines są dziećmi, bo żartują, to zaiste - w takim razie praktycznie cała ziemska populacja jest dziecinna, ty także), ale z uporem maniaka (nieletniego zresztą) powtarzasz tę swoją mantrę.

"Nawet jeśli uznamy, że nie zepsuliby niczego, to ryzyko jest zbyt wielkie, żeby im fundować takie drogie zabawki"

Na warunki w filmie zabawki owe są tak samo drogie, jak karabin szturmowy na współczesne - jakoś nikt się nie boi dawać Beryla każdemu człowiekowi, który się do wojska zgłosi. A w wojsku próżno szukać inteligentów, zwłaszcza wśród szeregowych.

"To, że im się jakoś udało"

Oooow, "udało im się". Słowa-wytrychy też w modzie! Absolutnie wszystko tym bełkotem można sprzedać - zareagowali tak, jak wyszkolony żołnierz by zareagował? "Udało im się". Facet zdobył tytuł profesora? "Udało mu się". Dokonał epokowego odkycia? "Udało mu się". Piękne zdanko, które absolutnie nic nie znaczy, ale niektórym się wydaje, że jest rzeczowym kontrargumentem.

"No i właśnie, nie, nie, nie, żołnierz przyszłości nie ma być człowiekiem, nie powinien mieć tych ograniczeń, żołnierz przyszłości brzmi dla mnie sensownie jeśli ma wycięty płat mózgowy odpowiadający za odczuwanie, nie ma imienia tylko numer, a słowa poczucie humoru nie ma w słowniku"

Yhm. Dla ciebie.
Zapytałbym jeszcze, co to ma wszystko wspólnego z "dziecinnością", ale to niecelowe, bo to słowo zmienia dla ciebie (oczywiście!) znaczenie w zależności od sytuacji.

"i EUREKA taka wiedza czeka na przykład na Uniwersytecie"

Albo w zwykłym obozie wojskowym, gdzie żołnierzy uczą tylko tego, co jest im potrzebne i w taki sposób, aby wyższa inteligencja nie była do tego wymagana. Sanitariusze wojskowi uniwersytetu medycznego kończyć absolutnie nie muszą, ponadprzeciętnej inteligencji też absolutnie mieć nie muszą, ale szkolenie medyczne ogarniają i z ranami na polu walki sobie radzą. Pojął?

"Polecam"

Dziękuję, ja jeszcze w tym roku się stamtąd zabieram.

ocenił(a) film na 10
Anczej

Aha, byłbym zapomniał - i jeśli odpowiedzią na to o wizji żołnierza przyszłości też miałoby być "bo mnie się tak podoba", to nie przyjmuję takiej odpowiedzi, bo co innego mieć swoją wizję, a co innego być do niej tak fanatycznie przywiązanym, by każdą inną mieszać z błotem. Siedzę zresztą w SF od dawna i mam poważne wątpliwości, czy jakaś wizja żołnierzy przyszłości odpowiadałaby temu wzorcowi, który tak fanatycznie wyznajesz. Może poza wojakami z filmu Andersona "Soldier" (ale to bardzo przeciętny film - a jego fabuła i tak sprowadza się do tego, że gość nabywa uczucia, co wcale nie wpływa ujemnie na jego wartość bojową - właściwie to wręcz przeciwnie, na co z pewnością byś miauczał) i poza neuronowo resocjalizowanymi marines z uniwersum StarCrafta (a tu byś pewnie miauczał z kolei, że jednak nie są tak całkiem wyprani z emocji, a do tego nie uchodzą za żołnierzy doskonałych, a wręcz przeciwnie - za żołdaków drugiej kategorii; co bardziej elitarne jednostki, jak choćby Eskadra Alfa a.k.a. Krwawe Jastrzębie, szczyciły się właśnie tym, że składają się w większości ze znakomicie wyszkolonych zawodowców, a nie ciur po praniu mózgu).

I nie zapominajmy o jeszcze innej ważnej rzeczy - takiej, że mimo wszystko oglądamy film fabularny, z postaciami, które powinny w nas budzić jakieś uczucia i których losami powinniśmy się przejmować. Czy przejmowalibyśmy się, gdyby marines w Aliens byli wypranymi z emocji maszynami? Z pewnością nie - g*wno by nas obchodzili zarówno marines, jak i cały film.
Pomyślałeś o tym? Pomyślałeś? Choć przez sekundę?

Tak podejrzewałem.

ocenił(a) film na 9
Der_SpeeDer

Universalny Zolnierz oraz Galaktyczny wojownik "Soldier" z 1998 ... gdzie sam opis brzmi nastepujaco:

"Od dzieciństwa WYCHOWYWAN BRUTALNYMI METODAMI sierżant Todd, staje się BEZLITOSNYM, OKRUTNYM I POZBAWIONYM WYZSZYCH UCZUC żołnierzem"

Po czesci to ma na mysli Twoj rozmowca piszac o ksywach a nie np NUMERACH itp. Tylko prosze nie krzyczec bo akurat przeczytalem cala rozmowe i w 90% jestem po Twojej stronie ... chcialem tylko przytoczyc przyklady gdzie tacy zolnierze "wyprani" z uczuc wystepuja ...

ocenił(a) film na 10
BigRo

A raczyłeś może zauważyć, że film "Soldier" raptem powyżej wymieniłem? I wskazałem - notabene - że fabuła tego filmu sprowadza się do tego, że ów wyprany z emocji żołnierz emocje nabywa - i wcale to na jego możliwości bojowe ujemnie nie wpływa?

ocenił(a) film na 9
Der_SpeeDer

4 w nocy byla gdzies tak jak to pisalem i wysukawszy ten film najpierw skojarzylem polski tytul i stad ten blad ... ale drugiego filmu nie wymieniles a raczej tez byli oni wyprani z emocji ...

No a glowny bohater nie jest potwierdzeniem Twojej racji w tym aspekcie bo co by nie bylo to jednak idea wojska przyslosci w tych filmach jest wlasnie taka jaka chcialby widziec Twoj rozmowca, czyli jednostki bez uczuc ... co nie zmienia faktu ze osobiscie nie wierze aby cos takiego kiedykolwiek nastapilo ... Chyba juz latwiej bedzie wprowadzic "terminatory" ... Bo po co szkolic tak kruchy organizm jakim jest ludzkie cialo skoro ma byc ono bozbawione uczuc, czegos co nas odroznia od robotow ??

ocenił(a) film na 5
Der_SpeeDer

Ach ach ale dużo tekstu, za dużo, męczy mnie to ale cóż gaz do dechy.

"Dotarło, czy mam postarać się o jeszcze prostszy sposób wytłumaczenia, że dwa plus dwa to faktycznie cztery? Zawsze można to na pomarańczach jeszcze policzyć..."

okej policz mi na pomarańczach jakie to ma znaczenie? powiedz mi jakie znaczenie ma to o czym piszemy i kręcimy się w kółko. Jakie ma znaczenie czy to coś jest warriorem, czy bradleyem, czy fiatem 126p, jakie? uznaję go za gniota z powodów subiektywnych (nie podoba mi się) oraz z powodów obiektywnych (jest niefunkcjonalny co nie ja jeden tutaj podkreślam) Czepiasz się nazewnictwa, które nie ma żadnego znaczenia. Nie potrafiłeś uargumentować że to coś jest funkcjonalne, tylko czepiasz się mojej marnej wiedzy o transporterach (ach ja niedouczony) oraz płaczesz że oceniam coś na widzimisie. Otóż argumentuję, tylko jakoś to zbywasz i kierujesz na inny tor. Nieładnie!

"Yo, ho. "Wpłynąłem na suchego przestwór oceanu", to też same normalne słowa, które coś znaczą. I co z tego? Samo to niby patos eliminuje?"

No nie gościu nie jest moją winą, że ze swoich braków słownictwa (i pojęć jak widać też) uczyniłeś cnotę, i odrzucasz jak ktoś używa pojęcia którego nie rozumiesz. To już naprawdę nie mój problem, zrób z tym coś, to będziesz mógł prowadzić dyskusje na wyższym poziomie, polecam!

"A dla mnie niebo jest sraczkowate w zielono-fioletowo-cynobrową kratkę, a nie niebieskie. To "dla mnie" to taka piękna fraza - niektórym się wydaje, że to, co DLA NICH jest odpowiednie, niż to, co wynika ze zdrowego rozsądku."

Odkryję dla Ciebie prawdę, nie ma nic obiektywnego, "dla mnie" znaczy że nie pretenduję ze swoim zdaniem do tego, że jest obiektywną prawdą,

"Sprzęt wypisałem jako przykłady tego, czym się różni to wojsko od wojska w Wietnamie, a nie jako przejawy ponadprzeciętnej inteligencji - bo do obsługi żadnego z tych ustrojstw nie jest potrzebna ponadprzeciętna inteligencja, co najwyżej wiedza. A, tak... nie przyszło mi wcześniej do głowy, że dla ciebie "inteligencja" i "wiedza" to mogą być pojęcia tożsame."

Po pierwsze sprzęt to sprzęt, nie ważne czy go wypisałeś jako przykład tego, czy tamtego, dalej istnieje w filmie i można o nim gadać.

Generalnie zrobiłbym małą syntezę, mówimy o niewysokiej inteligencji żołnierzy (z czym się zgadzasz), oraz o niedojrzałości emocjonalnej (z czym się nie zgadzasz). Mówimy też o tym że obie te sprawy nie mają sensu w armii przyszłości.
Po pierwsze jeśli chodzi o emocjonalność, to nie wiem czy masz szansę to zrozumieć, bo wydajesz się z nimi utożsamiać, ale poziom żartów przy stole, wspaniałe zabawy z nożem i ręką "pokaż sztuczkę z nożem" jakie to wspaniałe o jej o jej nie bawiłem się tak od przedszkola. O jacie zawiązałam sobie chustkę na głowie ale jestem cool! Każda ich odzywka jest szczeniacka, ten film bije po oczach tym ich dziecinnym zachowaniem. To ma wewnętrzny sens, bo jak w końcu ustaliliśmy z pomocą djedrys, oni byli wzorowani na żołnierzach z wietnamu, a wszyscy wiemy jacy byli (przynajmniej stereotypowo) żołnierze z wietnamu. Oto są Twoje argumenty, chyba się powtarzam, ale Ty bezczelnie powtarzasz, że nie mam argumentów.

Teraz jeśli chodzi o to czy to wszystko ma sens w filmie, to się wiąże z tematem żołnierzy przyszłości. Oczywiście w dzisiejszym świecie armia taka istnieje, ale nie ma możliwości wyprać ludzi z emocji, ani zastąpić ich robotami. Roboty, albo ludzie jak roboty nie mają ludzkich ograniczeń, nie przywiązują się, nie mylą, nie ulegają przypływom emocji. Wykonują rozkazy, a to jest to o co chodzi w armii. Myślisz że po co pranie mózgu w wojsku? po to, żebyś zaznaczał swój indywidualizm ksywą i emblematem? nie! masz być posłusznym numerem, gotowym zabijać i być zabitym na komendę. Taki jest sens wojska, sorry jeśli widzisz w tym coś romantycznego, i jakoś Ci to naruszam. Taki jest sens wojska, a skoro w przyszłości pojawia się możliwość aby ludzi zautomatyzować, albo wręcz w ogóle zamienić na roboty, to ma to sens jak diabli.
Mówię jeszcze raz, może dzisiaj jest ok jak średnio bystrzy i niedojrzali dźwigają pukawki, ale w przyszłości to nieopłacalne, bo są inne możliwości. Dzisiaj nie ma takich możliwości, więc nie możesz porównywać, że jak coś ma sens dziś to ma i w odległej galaktyce.

No i tak żołnierze wyprani z uczuć występują. Oprócz podanych przykładów, są jeszcze Space Marines, z WH40k, Szturmowcy Imperium, czy trochę z innej branży funkcjonariuszy z Equilibrium

No i na koniec powiedziałeś słuszną rzecz. W filmie chodzi o to żeby przejmować się losami bohaterów, to się też łączy z tym że się z nimi utożsamiamy. Jednak jeśli bohaterowie są dla widza irytującymi dziećmi, to nici z utożsamienia, i przejmowania, chcę żeby umarli, umarli w męczarniach

Pozdrawiam

ocenił(a) film na 10
Anczej

Więc po pierwsze chciałbym przeprosić za to, że wyszedłem z nerw. Spora część moich wypowiedzi była napisana w sposób, eufemistycznie rzecz biorąc, nieuprzejmy, za co przepraszam. Niemniej, merytoryczną stronę tych wypowiedzi podtrzymuję.

"Otóż argumentuję, tylko jakoś to zbywasz i kierujesz na inny tor. Nieładnie!"

Dobrze, zamknijmy więc tę kwestię...

"No nie gościu nie jest moją winą, że ze swoich braków słownictwa"

Braków słownictwa? Co ma wspólnego kwalifikowanie słownictwa do danej grupy z jego brakiem? Przed chwilą ci napisałem cytat z Mickiewicza, wskazując, że samych normalnych słów użył, a jednak w ogólnym rozrachunku brzmią górnolotnie - a ty próbujesz to do znajomości słownictwa sprowadzić? Teraz ty zachowujesz się nieładnie.

"Po pierwsze sprzęt to sprzęt, nie ważne czy go wypisałeś jako przykład tego, czy tamtego, dalej istnieje w filmie i można o nim gadać"

Można - zapytałbym zatem po raz kolejny: KTÓRY z wymienionych sprzętów wymaga wyższej niż przeciętna inteligencji do obsługi, i z JAKIEJ racji?

"Mówimy też o tym że obie te sprawy nie mają sensu w armii przyszłości"

Nie, zdecydowanie o tym nie mówimy - właściwie to w armii przyszłości bycie debilem wręcz pomaga, vide Space Marines (do tego sobie zaraz dojdziemy) - bo jeszcze łatwiej takiego debila zmanipulować, aby gorliwiej wykonywał swoje obowiązki. A niedojrzałość emocjonalna to jest niekorzystna nie tylko dla wojska, ale w ogóle dla jakiegokolwiek przedsięwzięcia.

"ale poziom żartów przy stole (...) jakie to wspaniałe o jej o jej nie bawiłem się tak od przedszkola"

Zaraz, zaraz, chwileczkę - żarty o charakterze seksualnym, bawiły cię już od przedszkola...?
...
Dawaj adres tego przedszkola. A ja dzwonię po policję.
Naprawdę... muszę jeszcze coś mówić?
Żarty o "ratowaniu od dziewictwa" bawiły cię od przedszkola, ja pier**lę...
A ty się lepiej na terapię od razu wybierz. Serio. Naprawdę serio.

"wspaniałe zabawy z nożem i ręką "pokaż sztuczkę z nożem""

A może zwrócisz uwagę na fakt, że Hudson generalnie irytował swoich kumpli swoim zamiłowaniem do tej sztuczki, przez co Drake postanowił ją "urozmaicić", stawiając Hudsona w roli asystenta?
Aha - z góry odpowiadając na narzekania na Hudsona - że pajacował, ze był głupkowaty, że panikował gdy było źle... Ale ROBIŁ SWOJE. Mógł być pajacem, mógł się żalić, jak to już jest po nich - ale wykonywał powierzone mu zadania tak, jak powinien. Hakował systemy komputerowe, strzelał do face-huggerów gdy te próbowały "zapłodnić" Ripley czy Newt, a w trakcie walnej bitwy też nie spanikował, tylko walczył tak, jak reszta. Nawet jeśli musiał dodawać sobie animuszu buńczucznymi okrzykami - walczył do końca, prując nawet do Alienów, które go pod podłogę wciągały.

"Oto są Twoje argumenty, chyba się powtarzam, ale Ty bezczelnie powtarzasz, że nie mam argumentów"

Bo nie masz. Nawet w tym poście piszesz, że "Każda ich odzywka jest szczeniacka" - totalnie ogólnikowe zdanie, które nie znaczy kompletnie NIC. Każda, znaczy która? Równie dobrze mógłbym tutaj napisać "teoria kwantowa to kompletna bzdura - KAŻDA teza z nią związana to jest bełkot jakiś" - efekt identyczny. Do tego idziesz coraz bardziej w absurd, jaki już zaprezentowałeś stwierdzeniem, że dziecinny jest ten, kto ma czelność mieć poczucie humoru - okazuje się, że nawet zawiązana na głowie chusta to dla ciebie przejaw dziecinady, co zakrawa już na paranoję. A propos Equilibrium, który wspomniałeś - użerałem się kiedyś z jednym facetem, według którego prostactwem w tym filmie było między innymi... to, że główny bohater ubrał się w finałowej scenie na biało. Wtedy miałem ochotę walić po prostu czołem w blat biurka. Gdy czytam o chuście na głowie, odnoszę podobne wrażenie.
A djedrysem się nie zasłaniaj - rozmawiam z tobą, a nie z nim.

"a wszyscy wiemy jacy byli (przynajmniej stereotypowo) żołnierze z wietnamu"

Twoje stereotypy ewidentnie pochodzą z planety Alfa Centauri. Widziałem tych żołnierzy choćby w "Full Metal Jacket" i ani trochę nie przypominali dzieci. Raczej psychopatów, którym wojna (i w niektórych przypadkach już szkolenie) totalnie zryła banię, przez co np. strzelają dla zabawy do rolników na ryżowisku. Wcale nie wyglądało to lepiej w innych filmach, wliczając "Pluton" (facet rozwalający chłopcu łeb kolbą strzelby i mówiący z uśmiechem, że po raz pierwszy w życiu widzi na własne oczy mózg - rzeczywiście, dziecinada), "Czas Apokalipsy" (tu nawet komentować nie mam zamiaru), czy też ten film z Michaelem J. Foxem, którego tytułu niestety zapomniałem - ale pamiętam doskonale, że pierwsze skrzypce grał tam rzeczywiście dziecinny wątek z rzeczywiście dziecinnymi żołnierzami, którzy porwali z wioski młodą Wietnamkę, by później - jak to dzieci - wykorzystywać ją jako seksualną zabawkę.
Wiesz co... już daj sobie na luz z tym Wietnamem. Przed chwilą mówiłem, że "przepraszam" - nie chcę znowu wyjść na chama, a same niecenzuralne słowa mi się na myśl cisną, kiedy mówisz "Wietnam" i sugerujesz, że stamtąd dziecinada się wywodzi. Na razie powiem tylko, że rzygać mi się chce, gdy tego słucham.

"Roboty, albo ludzie jak roboty nie mają ludzkich ograniczeń"

Jeśli myślisz, że człowieczeństwo wiąże się tylko z ograniczeniami, polecam lekturę paru dobrych książek Lema. "Opowieści o pilocie Pirxie" na dobry początek.

"Mówię jeszcze raz, może dzisiaj jest ok jak średnio bystrzy i niedojrzali dźwigają pukawki, ale w przyszłości to nieopłacalne"

Odsyłam parę akapitów wyżej, kiedy mówiłem o podatności głupich ludzi na pranie mózgu.

"Oprócz podanych przykładów, są jeszcze Space Marines"

Space Mari... ahaha.. AHAHA! HAHAHA! HAHA! HAHAHAHA... <ŁOMOT>
Przepraszam, jeśli to cię uraziło, ale bawi mnie po prostu, kiedy takie bzdury wypisujesz. Oni? Wyprani z emocji? Gdzieżby! Może są co najwyżej pozbawieni emocji niepożądanych, np. strachu (ale i co do tego mam wątpliwości - do tego też sobie zaraz dojdziemy), ale inne emocje jak najbardziej przejawiają. I to w ilościach hurtowych! Tak naprawdę cała ich "zajebistość" w dużej mierze opiera się na tym, że tak bardzo kochają swoją mumię na tronie - zwaną kolokwialnie Imperatorem - i że z całego serca nienawidzą jej wrogów. To ten cały fanatyzm pozwala im być doskonałymi żołnierzami. Co ty mnie więc kłamiesz - w żywe oczy - że oni są z emocji wyprani? G...uzik prawda, emocje to coś, co wnosi spory wkład w ich ogólną "zajebistość"!

"Szturmowcy Imperium"

Też nieprawda. Poczytaj na ten temat coś więcej, zamiast mnie tu kłamać - Stormtrooperzy to po pierwsze klony, jakie się ostały z Armii Republiki, a po drugie ludzie (czasami także nieludzie), jakich wcielono później do armii. Imperium. Te pierwsze z emocji wcale wyprane nie były - wystarczy sobie obejrzeć coś więcej, niż główną sagę, aby się o tym przekonać. Wystarczy wspomnieć, że nie wszystkie klony wykonały Rozkaz 66 - niektóre się temu sprzeciwiły. Później formację Stormtrooperów zdominowali zwykli poborowi, którym daleko było do wypranych z emocji super-żołnierzy.

"czy trochę z innej branży funkcjonariuszy z Equilibrium"

To się już w ogóle nie liczy, bo w Equilibrium mieliśmy całe społeczeństwo, które uznało emocje za źródło wszelkiego zła - a nie z doktryną militarną, która by się na tym opierała. Do tego główny bohater nabywa w trakcie filmu emocje i wcale nie wpływa to ujemnie na jego umiejętności bojowe.

"Jednak jeśli bohaterowie są dla widza irytującymi dziećmi"

To już inna sprawa - po tym, co tutaj napisałeś, odnoszę wrażenie, że twoje dzieciństwo było... inne, niż moje. Ale tym się powinien zająć specjalista - myślę zresztą, że nie trzeba nawet specjalisty, aby dojść do wniosku, że kojarzenie żartów na tle seksualnym z dzieciństwem, nie jest normalne :/.

Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 5
Der_SpeeDer

Więc po pierwsze przepraszasz za nieuprzejmości, aby potem poddać w wątpliwość moje zdrowie psychiczne, przyznaję, że nie jestem do końca normalny, ale apeluję o konsekwencję :)

"Braków słownictwa? Co ma wspólnego kwalifikowanie słownictwa do danej grupy z jego brakiem?"

Szczerze mówiąc nie pamiętam już o co chodziło, wydawało mi się, że nie znałeś znaczenia terminu "życiowe doświadczenie" więc próbowałeś ten termin wyśmiać wyjeżdżając z poezją. Nieważne

"Można - zapytałbym zatem po raz kolejny: KTÓRY z wymienionych sprzętów wymaga wyższej niż przeciętna inteligencji do obsługi, i z JAKIEJ racji?"

Teraz muszę się niejako wycofać, moim błędem było wrzucenie do jednego worka braku inteligencji, dziecinnej emocjonalości, i opłacalności systemowej rozwiązania filmowego. O ile rzeczywiście operowanie takimi sprzętami nie wymaga inteligencji, a więc przyznaję rację, o tyle uważam, że nie ma sensu dawać go ludziom tego typu, których uważam za ludzi bardziej zawodnych, niż ludzie-automaty. Niżej wyjaśnię, czemu nie ma sensu im tego dawać.

Teraz odnośnie żołnierzy, spróbuję to ująć zbiorczo.
W moim przekonaniu społeczeństwo przyszłości, a szczególnie armia będzie iść w kierunku coraz większej racjonalizacji, czyli zwiększeniu opłacalności, przy zmniejszeniu ryzyka niepowodzenia. Dzieje się to również dzisiaj, i mogę to podeprzeć stwierdzeniami zarówno współczesnych, jak i klasycznych socjologów. Jeśli tak, to racjonalniej będzie zminimalizować czynnik ludzki, ponieważ człowiek ma tendencję do nieoczekiwanych zachowań. Racjonalniej będzie pozyskiwać żołnierzy z probówki, lub z fabryki, bo można ich zaprogramować już przed urodzeniem. Racjonalniej będzie, aby każdy żołnierz był taki sam, a więc redukujemy indywidualizm. Racjonalniej wreszcie będzie jeśli działania żołnierzy będą do przewidzenia z góry, a jak wiadomo im bardziej "ludzki" człowiek tym bardziej działa pod wpływem, refleksji, przemyśleń i impulsów. Trudniej planować akcje, i przewidzieć ich wynik. Można również ponieść klęskę, przez czyjąś niesubordynację wynikającą z samodzielnego myślenia. Ten proces już trwa, zauważ, że oprócz identycznych uniformów, żołnierze uczeni są, że ich sumienie powinno być zastąpione rozkazem, minimalizuje się też indywidualność, to wszystko ma na celu zracjonalizowanie, i w przyszłości przewiduję, że zostanie doprowadzone do maksimum. Żołnierze Camerona są dokładnie odwrotni. Zachowują się ludzko, czyli targają nimi emocje i rozterki, jest to rzecz pozytywna, bo ludzka ale z punktu widzenia racjonalizacji i planowania zbyteczna. Są również wysoce zindywidualizowani, czego dowodem ksywy, i wyróżniające elementy ubioru.
Jeszcze raz powtórzę, to że w tym filmie działając w ten sposób odnieśli sukces, nie znaczy, że takie działanie jest racjonalne. Jest ryzykowne z punktu widzenia planowania akcji.

Teraz jeszcze odnośnie emocjonalności. Chyba inaczej, niż ja rozumiesz dziecinność. Ja ją rozumiem jako infantylizm. Żarty o charakterze seksualnym są infantylne, i cechują ludzi niedojrzałych, niekoniecznie dzieci. Swoją drogą zapytaj dziadka Freuda o element seksualny u dzieci, mimo że jego teorie są passe, to nie są całkowicie pozbawione sensu.
Zabawa z nożem też jest infantylna, reszta załogi z resztą wyje jak stado zwierząt co też nie jest specjalnie dojrzałe. Piszesz, ze Hudson mimo to zachował się wzorowo w akcji nie zmienia faktu, że wysłanie kogoś takiego ma misję jest zwyczajnie ryzykiem, którego nie ma sensu podejmować, skoro można by wysłać cyborgi. Ciekawe jest to, że podaję argument w postaci sztuczki z ręką, opaski, oraz żartów przy stole, a Ty i tak napiszesz :

"Nawet w tym poście piszesz, że "Każda ich odzywka jest szczeniacka" - totalnie ogólnikowe zdanie, które nie znaczy kompletnie NIC. Każda, znaczy która?"

No przecież właśnie podałem kilka i o nich gadamy.... proszę bez takich chwytów retorycznych, skoro jak byk podałem przykłady.

"Widziałem tych żołnierzy choćby w "Full Metal Jacket" i ani trochę nie przypominali dzieci"

No i znowu inaczej rozumiemy dziecinność. Dla mnie oni byli dokładnie, i zupełnie jak dzieci. Bezmyślnie słuchający poleceń, zabijający dla zabawy, niezdolne do własnej refleksji nad tym co się dzieje. Dziecko charakteryzuje się brakiem własnego oglądu, i postępowaniem pod wpływem kaprysów. To właśnie ich łączy z dziećmi. Może dlatego amerykanie przegrali? Bo dali dzieciom karabiny?

Teraz odnośnie moich przykładów

Space Marines
Jakie emocje wykazują Space Marines, poza fanatyzmem religijnym? (jeśli to emocja, i nie nazywaj tego miłością) Przecież oni postępują jak maszyny, tylko zamiast programu mają rozkazy imperatora. Nie ma u nich miejsca na refleksję, na współczucie, no i jak napisałeś na strach. Przecież Space Marines są bezduszni! W tym sensie zbuntowani marines chaosu są bardziej ludzcy, bo zakwestionowali pewien porządek.

Szturmowcy imperium
Z tego co wiem z 6 filmów z serii Gwiezdnych Wojen (z czego 3 ostatnie uznaję za kanon z bólem serca) wiem, że są klonami, wychowanymi z ingerencją w DNA aby byli posłuszni. Są przecież słabymi umysłami jak to udowodnił Ben Kenobi w Nowej Nadziei. Noszą wystandaryzowane uniformy, i nie mają imion tylko numery. W nosie mam książki, komiksy i gry, bo to nie jest kanon, tylko wymysły podrzędnych autorów s-f. Wg książek, byli sobie sithowie poza Vaderem i Imperatorem, a Luke miał klona. Wybacz ale na takie cuda to ja sikam, bo każdy autor mógłby sobie wymyślić cokolwiek (np że Han Solo był ślimakiem) i co wcieliłbyś to w uniwersum?

Equilibrium
Tutaj ilustruje się racjonalizacja, o której wcześniej pisałem, nie wiem co myślisz o tym filmie, ale dla mnie to prawdopodobny scenariusz, a wojsko zawsze jest jeszcze bardziej zracjonalizowane, niż reszta społeczeństwa. Główny bohater nabywa emocje, ale nie jest to na rękę systemowi ( bo system ulega zniszczeniu)

Reasumując wszystko obija się o to, że uważam, że w przyszłości prawdopodobne jest, że społeczeństwo, a przynajmniej wojsko będzie działało trochę tak jak w Equilibrium, a nie jak Wietnam z lepszymi pukawkami. To pierwsze jest dla mnie bardziej prawdopodobne, więc film nie ma dla mnie sensu.

ocenił(a) film na 10
Anczej

"aby potem poddać w wątpliwość moje zdrowie psychiczne"

Powiedzmy, że to była po części szczera troska.

"Dzieje się to również dzisiaj, i mogę to podeprzeć stwierdzeniami zarówno współczesnych, jak i klasycznych socjologów"

Tacy goście mają to do siebie, że wyznają różne poglądy. A nawet racjonalizacja nie zmieni faktu, że nadal będziemy tylko ludźmi. I czynnik ludzki, nawet zminimalizowany, nadal będzie istniał.

"Racjonalniej będzie pozyskiwać żołnierzy z probówki"

Aha - to weź jeszcze pod uwagę taką rzecz, jak KOSZTA. Nawet jeśli będzie można w przyszłości rekrutować super-żołnierzy, to będzie to proces kosztowny i zarezerwowany raczej dla elitarnych formacji. A zwykłe będą zapewne nadal obsadzone normalnymi ludźmi - dokładnie tak, jak w Imperium Człowieka (WH40k), gdzie kolesie z Gwardii Imperialnej (swoją drogą, co za geniusz od tłumaczenia postanowił nazwać "gwardią" formację złożoną ze zwykłych żołnierzy?) to zwykli ludzie, niepoddani żadnemu praniu mózgu czy modyfikacji.

"Trudniej planować akcje, i przewidzieć ich wynik. Można również ponieść klęskę, przez czyjąś niesubordynację wynikającą z samodzielnego myślenia"

Można też ponieść klęskę, bo żołnierz ma pecha służyć pod głupim dowódcą i wykonuje rozkazy co do joty nawet wtedy, gdy są durne. Notabene - zmienianie żołnierzy w bezmyślne maszyny obniża również ich inwencję tudzież inicjatywę na polu walki, bo są przystosowani do ślepego wykonywania rozkazów, a nie twórczego myślenia. Ryzyk-fizyk, coś za coś.

"Jeszcze raz powtórzę, to że w tym filmie działając w ten sposób odnieśli sukces, nie znaczy, że takie działanie jest racjonalne"

A MUSI być? Patrz dwa punkty wyżej - nawet w przyszłości armia nie będzie się składała w stu procentach z super-żołnierzy. Ich działanie jest mniej więcej takie, jakie było w znanej historii - i to się sprawdzało przez setki, a nawet tysiące lat. A ty teraz twierdzisz, że się nie sprawdzi? Tylko dlatego, że będzie dostępna inna OPCJA (ale nie konieczność)?

"Chyba inaczej, niż ja rozumiesz dziecinność. Ja ją rozumiem jako infantylizm. Żarty o charakterze seksualnym są infantylne, i cechują ludzi niedojrzałych, niekoniecznie dzieci"

Wybacz, ale twoje rozumienie dziecinności (oraz "infantylizmu") jest irracjonalne i nonsensowne, szczególnie na przykładzie tych żartów. Jaki ma jedno z drugim związek? CO niby racjonalnie uzasadnia, że sprośne żarty cechują ludzi niedojrzałych? Co ci w ogóle daje prawo do takich osądów? Obraziłeś przy okazji tego stwierdzenia nie tylko mnie, ale też spore grono ludzi, których znam (w tym z rodziny). A są to ludzie zdecydowanie dojrzali, szczególnie że - nieskromnie mówiąc - jestem z inteligenckiej rodziny, gdzie wszyscy są po lub w trakcie studiów (i to nie studiów spod szyldu "studiuję, by studiować") i która w związku z tym obraca się w podobnym towarzystwie. To, że przykładowo mojego ojca śmieszą sprośny żarty, czyni go dziecinnym? Jak śmiesz!? Co ty sobie w ogóle wyobrażasz, skąd ty takie brednie wymyślasz? Żarty seksualne infantylne... trzymajcie mnie, bo nie wytrzymam!

"No przecież właśnie podałem kilka i o nich gadamy.... proszę bez takich chwytów retorycznych, skoro jak byk podałem przykłady."

Ledwie dwa lub trzy - stać cię chyba na więcej, skoro KAŻDY ich żart jest infantylny? Zresztą już teraz wiem, że to zwyczajna g...uzikprawda, bo kompletną bzdurą jest przykładowo sugestia, że infantylne są żarty o podłożu seksualnym.

"No i znowu inaczej rozumiemy dziecinność. Dla mnie oni byli dokładnie, i zupełnie jak dzieci. Bezmyślnie słuchający poleceń, zabijający dla zabawy, niezdolne do własnej refleksji nad tym co się dzieje"

I znowu prezentujesz kuriozalne, delikatnie mówiąc, rozumienie tego pojęcia. W jego myśl, dziecinni są przykładowo przestępcy tudzież psychopaci, co jest absurdem, jakiego nie powstydziłaby się ekipa Monty Pythona.

"Jakie emocje wykazują Space Marines, poza fanatyzmem religijnym?"

Człowieku, ty sobie obejrzyj jakąkolwiek z nimi akcję, jakąkolwiek książkę przeczytaj - na pewno dostrzeżesz u SM całe mnóstwo emocji, i nie wmawiaj mi przykładowo, że goście, którzy przykładowo na widok Pająka Spaczni (intro do DoW2) ryczą z nienawiścią, są wyprani z emocji. Że wyprani z emocji są chociażby kolesie z zakonu Space Wolves, którzy kompletnie leją na Codex Astartes, a młodsi z ich grona to nawet urządzają sobie przejażdżki Thunderhawkiem, jak im się nudzi.
A grając w Space Hulka - ho, ho, tam to się na pełną gamę emocji natknąłem (ze strachem włącznie - ich okrzyki "help me!" brzmiały dość rozpaczliwie).

"Przecież Space Marines są bezduszni!"

Zwłaszcza wtedy, gdy te swoje bitewne wrzaski podnoszą, eh?

"wiem, że są klonami, wychowanymi z ingerencją w DNA aby byli posłuszni"

Aby byli posłuszni - nie wyprani z emocji.

"W nosie mam książki, komiksy i gry, bo to nie jest kanon"

Owszem, to jest kanon. Decydowanie o tym, co jest kanonem uniwersum, nie należy do ciebie, tylko do facetów z Lucasfilm.

"Wg książek, byli sobie sithowie poza Vaderem i Imperatorem"

Rany, a ty z czym znowu teraz wyskakujesz? Byli Sithowie - co, to jest błąd? Jaki niby? Na czym polega ów błąd? Co jest z tym motywem źle? Równie dobrze mógłbyś napisać, że "nowa trylogia twierdzi, że byli jacyś Jedi poza Obi-wanem i Yodą" - bez sensu gadasz! Że Sithowie byli to błąd... naprawdę, już drugi raz wolałbym, aby mnie ktoś trzymał, bo nie zdzierżę!

"a Luke miał klona"

Pierwsze słyszę, a na Ossusie czy Wookieepedii bywam.

"Tutaj ilustruje się racjonalizacja, o której wcześniej pisałem, nie wiem co myślisz o tym filmie"

Film jest dobry, ale na pewno nigdy nie powstanie specyfik, który całkowicie zabija emocje. A nawet jeśli będzie można coś takiego zrobić, to będzie to zarezerwowane dla tych, którym jest to faktycznie potrzebne - a nie używane masowo.

ocenił(a) film na 10
Anczej

(gdyby nie ta g*wno warta edycja, nie musiałbym dopisywać nowego postu)

"Jakie emocje wykazują Space Marines, poza fanatyzmem religijnym?"

O! I wspomnijmy jeszcze o Sardaukarach z uniwersum Diuny, którzy byli dla Space Marines inspiracją. W niektórych scenach wręcz jawnie stało napisane, jakie emocje mają na twarzach wypisane.

ocenił(a) film na 5
Der_SpeeDer

Na początku muszę powiedzieć, że ta dyskusja mnie zaskakuje. Na początku byłem przekonany, że niczego ciekawego się nie dowiem, i że gadam z debilem. Muszę przyznać, że się myliłem. Pomijając fakt, że cieszy mnie to, że muszę się dobrze zastanowić zanim odeprę Twoje argumenty, to myślę, że może faktycznie masz coś do powiedzenia co mi umknęło.

Najpierw kwestia dziecinności, bo to zagadnienie na marginesie. Tak dalej uważam, że żarty o podłożu seksualnym są infantylne. Powiem też, że niektóre bardzo lubię. Ogólnie na tym widz polega, że każdego śmieszą, jednak jest w nich coś, co sprawia że nie zawsze jesteśmy z tego dumni i się tym głośno chwalmy. Powód jest taki, że przekraczają pewne tabu, nawet dwa tabu (seksualność i wulgarność) Z tego powodu są używane bardziej przez ludzi jeszcze nie do końca zsocjalizowanych, czyli właśnie przez dzieci. W tym momencie muszę powiedzieć, że do socjalizacji mam stosunek ambiwalentny, a do dzieci pałam miłością WIĘC (czego nie mogłeś odczytać z poprzedniego posta za co przepraszam) gdy mówię że ktoś jest jak dziecko nie jest to obelga. W tym momencie mógłbyś powiedzieć, czemu uważam, że nam wolno, a nie wolno marines? Otóż skoro chodzi mi o to, żeby filmowi żołnierze przyszłości nie byli ludźmi, tym bardziej nie mogą być jak dzieci. To nas prowadzi to następnego wątku. Zanim jednak go zacznę, to napiszę jeszcze, że przestępcy, a szczególnie psychopaci są w pewnych aspektach zupełnie jak dzieci. Wszyscy nie są do końca zsocjalizowani, a dwaj ostatni zachowują się nieracjonalnie, z punktu widzenia społecznych standardów.

Teraz pytanie o racjonalizację:

"A nawet racjonalizacja nie zmieni faktu, że nadal będziemy tylko ludźmi. I czynnik ludzki, nawet zminimalizowany, nadal będzie istniał."

Owszem, i mam taką nadzieję, jednak dla w moim odczuciu będzie go bardzo mało, podczas gdy ten film wręcz podkreśla czynnik ludzki

"Tacy goście mają to do siebie, że wyznają różne poglądy."
Tutaj oczekiwałbym czegoś konkretniejszego, zamiast takiego spuszczenia w klozecie argumentu naukowego (bo socjologia to bardzo pouczająca nauka) Mógłbyś mi udowodnić, że jednak mówią inaczej, albo dlaczego się mylą.

Teraz kwestia kosztów. Czy dla Ciebie oczywiste jest, że taniej byłoby wychowywać, niż klonować? W moim odczuciu to drugie jest o wiele mniej kosztowne, przy założeniu, że ma się odpowiednią technologię. Tutaj w cenę wlicza się też skuteczność , jaką miałyby klony, możliwość kontrolowania ich liczby, łatwiejsze szkolenie. Zapytam też, jak sobie wyobrażasz galaktyczny pobór? kiedy trzeba ludzi hibernować, myślisz, że ktokolwiek by się palił wrócić do życia za 50 lat? Do prawnuków zamiast do dzieci? do zupełnie obcego świata?

Teraz w kwestii planowania akcji. Przeczysz najbardziej centralnemu założeniu armii. Armia opiera się na posłuszeństwie, a nie inwencji, na tym, że dowódcami zostają ludzie mądrzejsi, aby kierować akcją ludzi, których się z myślenia zwalnia. To oczywiście nie dotyczy jednostek elitarnych, ale czy w filmie mieliśmy do czynienia z elitą? Nie. Nawet o to chyba chodziło, że oni elitą nie są.

No i jeszcze jedno

"A MUSI być?"

Nie, nie musi, ale jeśli zakladamy, że zapanuje racjonalność, to mniej fałszywe się wydaje jeśli film odwzorowuje coś co jest powszechne, a nie coś to się może zdarzyć.

Teraz przykłady

Jeśli chodzi o Space Marines, to pasuję. Jednak lepiej się w tym orientujesz, i chyba rzeczywiście oni jakieś emocje wykazują. Nie wiem czy WH40K ma kanon, a jak ma to na pewno go nie znam, więc okej rezygnuję z tego przykładu.

Jeśli chodzi o szturmowców, to tutaj musielibyśmy podyskutować o kanonach. Moim zdaniem Lucas jest szalonym cymbałem, którego poczynania powodowane chęcią zarobienia jak najwięcej kasy nie zaważą na obrazie kosmosu stworzonego przez niego dawno dawno temu. Uważam, że kanonu nie tworzy on, nie tworzy go Lucas Arts, tworzą go ludzie, uznając jakiś twór za kultowy, a inny odrzucając, bo jest durny i nie ma sensu na przykład.

A Luke miał klona (okazało się, że miał) w książce "Ciemna Strona Mocy"

Jeśli chodzi o Equilibrium, to znowu robimy kółko, bo taki specyfik przydałby się PRZEDE WSZYSTKIM w armii, co wynika z tego jakie mam o armii zdanie.

Chciałbym jakoś to podsumować, i powiem tak. Jest jakaś wizja armii, którą chciał pokazać Camerom. W moim przekonaniu mieli to być ludzie z krwi i kości, ze swoimi słabościami, Mieli to być ludzie tacy jak my, i tacy jak w Wietnamie. Już od początku misji widać wyraźnie, że istnieje rozziew między Ripley, a żołnierzami. On się potem minimalizuje, ale to jest dla mnie intencjonalna sugestia reżysera, że to są prości, twardzi żołnierze. No i teraz, odnoszę wrażenie, że nie możesz się zdecydować, czy przyznać to, i bronić tego, że to ma sens, czy uznać że to nieprawda. Otóż ja uważam, że tak jest, że taka była intencja Camerona, i rozmija się ona z moją wizją wojska przyszłości. Mam w głowie jakiś obraz, który uważam za mający sens(uważam to na podstawie przesłanek o których wyżej rozmawiamy), i jeśli coś jest inne, wydaje mi się sztuczne, i głupie. Twoje przesłanki najwyraźniej prowadzą Cię do innych wniosków o przyszłości, więc uważasz film za sensowny. W obu przypadkach liczy się to, czy film trafia w nasze osobiste kody.

ocenił(a) film na 10
Anczej

"że gadam z debilem"

Czasem debilem bywam, czasem nie, to zależy...
Tak, wiem, jestem dziwny. Większość osób w realu to widzi:P.

"jednak jest w nich coś, co sprawia że nie zawsze jesteśmy z tego dumni i się tym głośno chwalmy"

A co tu jest do dumy i chwalenia się? To wszystko nasza natura, nic więcej - jesteśmy tylko ludźmi, a już Linneusz stwierdził, że człowiek zalicza się do królestwa zwierząt. Nawet jeśli "chrześcijanie" (biorę to słowo w cudzysłów za każdym razem, kiedy mówię o ludziach chcących predestynować do tego miana, ale nie zasługujących na to) sądzą inaczej. To nie jest chwalenie się, to po prostu idea żartowania - a żarty mają to do siebie, że żartuje się ze wszystkiego i ze wszystkich. I nie ma w tym ani nic złego, ani dziecinnego - o ile pozostaje to w granicach dobrego smaku.

"(czego nie mogłeś odczytać z poprzedniego posta za co przepraszam)"

No dobra, nie ma sprawy. A jakbyś myślał coś spod szyldu "jak ja śmiem narzekać, skoro sam byłem niemiły", to mówię z góry, że możesz sobie na mnie gadać, ile chcesz - ale od moich bliskich wara. A u ojca przykładowo mam po prostu autorytet i tyle - nie dlatego, że ze mnie taki mamisynek, co to jeszcze starych się trzyma - po prostu mój ojciec to fantastyczny facet i bardzo go szanuję.
W kwestii tych "studiów by studiować", mogę też wyjaśnić, że nie chodzi po prostu o studia typu politologia czy filologia, po których nie wiadomo, co robić. U mnie po prostu jeden jest lekarzem, inny inżynierem, inny prawnikiem (ja do tego miana predestynuję) - generalnie szło mi o studia, które na konkretną, prestiżową profesję są nakierowane.

"Wszyscy nie są do końca zsocjalizowani, a dwaj ostatni zachowują się nieracjonalnie, z punktu widzenia społecznych standardów"

No, właśnie nie. Moralne czy jakiekolwiek inne wartości nie są naturalne i człowiek często je po prostu odrzuca. I przykładowo przestępcy czy psychopaci to nie są ludzie nie do końca zresocjalizowani - im przedstawiono wartości, jakie powinno się wyznawać, ale je odrzucili. Co prawda ja sam mam dla takich ludzi same najgorsze epitety ("pasożyty" to jeden z najłagodniejszych), ale z niedojrzałością bym tego nie wiązał.

"Owszem, i mam taką nadzieję, jednak dla w moim odczuciu będzie go bardzo mało, podczas gdy ten film wręcz podkreśla czynnik ludzki"

Przede wszystkim to czynnik ludzki jest źródłem sporych zysków dla tych, którzy światem rządzą (w tym korporacji, które majątek zbijają na wszystkim, co ludzkie), więc nie można tego po prostu zabić. Nie jest to nawet w interesie takich szarych eminencji.

"Czy dla Ciebie oczywiste jest, że taniej byłoby wychowywać, niż klonować? W moim odczuciu to drugie jest o wiele mniej kosztowne, przy założeniu, że ma się odpowiednią technologię"

No, właśnie nie2. Wychowywanie normalnych żołnierzy nie niesie ze sobą ŻADNYCH kosztów, bo robią to rodzice - za darmo, bez obciążania budżetu państwa. Potem bierzesz dorosłego faceta i wcielasz go do woja - żadnych, absolutnie żadnych kosztów. A w przypadku super-żołnierzy masz ogromne wydatki na samą technologię, na samo zaplecze techniczne, konieczne, by takich facetów "wyhodować"... plus jeszcze to, za co płacisz w przypadku każdego normalnego żołnierza, czyli wyszkolenie, umundurowanie, wyżywienie, zakwaterowanie i wyposażenie. Samo założenie o "odpowiedniej technologii" nic nie zmienia - USA też ma odpowiednią technologię, by produkować myśliwce piątej generacji (znaczy, F-22 czy F-35) - w jaki sposób zmienia to fakt, że te myśliwce są drogie jak wszyscy diabli? A tak, jeśli mówimy o zwykłych żołnierzach, rodzice i tak biorą na siebie lwią część kosztów (dodajmy, że sklonowane organizmy to nadal będą dzieci - a więc trzeba o nie od dziecka dbać), a armia płaci tylko za "pakiet standardowy" - wyżywienie i te sprawy. Więc co niby czyni takich "super-żołnierzy" tanimi?

"Zapytam też, jak sobie wyobrażasz galaktyczny pobór? kiedy trzeba ludzi hibernować, myślisz, że ktokolwiek by się palił wrócić do życia za 50 lat?"

Nie do końca rozumiem, o co ci chodzi. SF przecież napędu FTL nie wyklucza - czemu od razu o dekadach całych mówić? Do tego żołnierze mogą się w obrębie swoich własnych planet rekrutować - nie widzi mi się idea jednej jedynej placówki na całe międzygwiezdne imperium, co to super-żołnierzy z nich robi.

"Armia opiera się na posłuszeństwie, a nie inwencji, na tym, że dowódcami zostają ludzie mądrzejsi"

Owszem, ale skąd weźmiesz tych "mądrzejszych" ze zbieraniny gości od słuchania rozkazów, a nie myślenia? Niższa kadra oficerska też się skądś brać musi.

"To oczywiście nie dotyczy jednostek elitarnych, ale czy w filmie mieliśmy do czynienia z elitą?"

OK, teraz to się już gubimy. Najpierw się to sprowadzało do tego, że idealny żołnierz winien nie myśleć, a zatem w pierwszej kolejności dotyczy to super-żołnierzy i formacji elitarnych. A teraz pojawia się wątek, że formacje elitarne powinny być z tego zwolnione? Albo wte, albo wewte.
W filmie faktycznie elity nie było, toteż goście zdecydowanie po praniu mózgów czy genetycznej modyfikacji nie byli.

"Nie, nie musi, ale jeśli zakladamy, że zapanuje racjonalność, to mniej fałszywe się wydaje jeśli film odwzorowuje coś co jest powszechne, a nie coś to się może zdarzyć"

Problem polega właśnie na tym, że film opiera się na czymś, co jest RZECZYWISTE. A ty przeciwstawiasz mu FIKCJĘ - nawet jeśli stoją za nią jakieś racjonalne argumenty, to jest to nadal FIKCJA. Więc dopóki nie przeniesiemy się ileś tam lat do przodu, nie możesz twierdzić, że twoją fikcyjną wizję należy stawiać ponad czymś, co ma oparcie w rzeczywistym świecie.

"to jest dla mnie intencjonalna sugestia reżysera, że to są prości, twardzi żołnierze. No i teraz, odnoszę wrażenie, że nie możesz się zdecydować, czy przyznać to, i bronić tego, że to ma sens, czy uznać że to nieprawda"

Ależ ja przyznaję, że to prości, twardzi żołnierze, ale po prostu nie uważam, aby obraz takiego żołnierza w przyszłości był "od rzeczy". Co do twojej wizji, to jest tak, jak mówiłem - co innego mieć taką wizję, a co innego być do niej tak fanatycznie przywiązanym, by mieszać z błotem jakąkolwiek inną. Jestem amatorskim pisarzyną SF, który również swoje wizje ma - a raczej nie narzucam ich w żaden sposób wszystkim innym.

ocenił(a) film na 10
Der_SpeeDer

nie wnikam w dyskusję ale zaintrygowało mnie jedno twoje stwierdzenie: "(...) w filmie mieliśmy do czynienia z jednostką karną, a nie zwykłym oddziałem zawodowym."

W którym momencie filmu, czy książki na podstawie filmu padło stwierdzenie, że oddział Kolonialnej Piechoty Morskiej por. Gormana był jednostką karną?

ocenił(a) film na 10
raval87

Już nie pamiętam, gdzie to wyczytałem. Ale w samym filmie pamiętam np. scenę, w której Hudson się żali, że "był już tak blisko - cztery tygodnie i do cywila".

ocenił(a) film na 10
Der_SpeeDer

no tak, w samym scenariuszu jak i w książce Alana Dean Foster`a było, że Hudsonowi kontrakt się kończył i miał przejść do cywila i to jego ostatnia akcja - taka mała zagrywka typu "za miesiąc idę na emeryturę, kurczę ciekawe kto zginie? ". Nigdzie nie było mowy o tym, że to jednostka karna, tylko profesjonalni, kontraktowani komandosi.

Anczej

U mnie to wygląda tak:
1.Alien - zdecydowanie najlepsza część, napięcie utrzymane do końca
2.Aliens - słabszy, bo nie ma tej atmosfery, ale i tak trzyma wysoki poziom
3.Prometheus - rzeczywiście parę elementów z pierwszego filmu powielonych, ale ja to traktuję tylko jako nawiązania
4.Alien 3 - próba nawiązania klimatem do pierwszego "Aliena" się nie udała, ale plastycznie jest naprawdę dobry
5.Alien Resurrection - najgorszy ze wszystkich, a szkoda, bo pomysł nie był zły