Główny bohater efektownie tłucze wszystkich i jest wręcz niezniszczalany. Pos koniec rozwala wszelich osiłków mimo dziury od noża w brzuchu i przyjęciu ciosów, które powinny pogruchotać mu wszystkie kości z kręgosłupem na czele.
Podobne do Ong Bak (czy jakoś tak) - pokazówka umiejętności walki, skoczności i ekwilibrystyki. Jest tyle łamania konczyn i ciosów w głowę, że czasem robi się aż nieprzyjemnie.
Fabuła - ot taka, aby jakiś tam sens do tych walk wymyśleć.