Gombrowicz świetnie pasuje! Właśnie mam takie samo zdanie (niekoniecznie w stosunku do Citizen Kane, bo muszę przyznać, że byłem pozytywnie zaskoczony), ale wiele "klasyków" jest kochanych przez ludzi za to, że są klasykami, a ludzie sprzed 50 lat kochali je za innowacyjność, także gdzie nam, współczesnym oceniać je w tej samej kategorii.

Ale wciąż pozostaje jednym z najważniejszych amerykańskich (i w ogóle) filmów w historii. Fakt, że dzisiaj zabiegi zastosowane przez Wellesa nie są już innowacyjne nie zmienia faktu, że wtedy były. Na tej samej zasadzie mógłbyś napisać, że po co w dzisiejszych czasach mówimy jeszcze o Edisonie, skoro jego żarówka to praktycznie prehistoria.
Znaczenie tego filmu w rozwoju X muzy jest po prostu niezaprzeczalne. Nawet jeśli sam film może się już nie podobać (choć akurat "Obywatel Kane" należy do tego wąskiego grona filmów, które starzeją się bardzo powoli).
I nie wiem, czemu Słowacki był wielkim poetą. "Kordiana" nie czytałem. Ale "Obywatela Kane'a" widziałem i wielkim filmem jest.

Rozumiem, Obywatel Kane bardzo mi się podobał pod każdym względem; ja po prostu jestem zażenowany ilością komentarzy typu: "To jest von Trier/Spielberg/Bergman/Fellini, więc to jest zaje*****". Bez żadnych uzasadnień, albo w drugą stronę, jak ktoś kto ocenia "Transformers" jako arcydzieło i mówi, że jakiś klasyk to "gó***, bo tak". Zero konstruktywnej krytyki. Chciałem bardziej przytknąć forumowiczom, niż filmowi (który, jeszcze raz powtarzam był świetny)

Tak było na tym portalu chyba od zawsze i to się chyba już nie zmieni. Tak samo jak teksty typu "jesteś debilem, skoro to arcydzieło oceniasz na 1, a jakiegoś gniota na 10".

Najbardziej przeruchany cytat po raz kolejny.

Nic dodać, nic ująć. Są n filmy ponadczasowe, które nawet po wielu latach ogląda się z zapartym tchem, np. 12 Gniewnych Ludzi, Siedmiu Samurajów, ale Kane jest po prostu starym, nudnym filmem.

Jaaasne. A Hobbitowi dałeś 10 i nie mam więcej pytań ;}