Przecież to takie proste - różyczka widniała na sankach (jedno z ostatnich ujęć filmu), symbolizowało to dzieciństwo Kane'a, najpiękniejszy czas w jego życiu, pełen szczęścia, do którego tak bardzo tęsknił.

może tak, ale nie wydaje się to zbyt proste? a może o to chodzi? wszystko w jego życiu było skomplikowane on chciał prostoty?

Prawdę mówiąc... pisząc swoją odpowiedź miałem nadzieję na taki stan rzeczy: kilku różnych użytkowników napisze coś zupełnie innego ;) i mimo, że każdy mógłby napisać "to takie proste" bo właśnie w taki sposób te nieszczęsne saneczki odczytał - to w tej 'prostocie' interpretacji siła i wydźwięk tego filmu między innymi tkwią ;)

Mysle to samo co ty. Raj utracony. Chociaz jak pierwszy raz ogladalem film to nie dostrzeglem co tam wrzucili do tego pieca ;)

Podobno kazdy zly czlowiek placze na lozu smierci. Bo nawet jesli osiagnal cos przez swoj upor, egoizm i arogancje to zdaje sobie sprawe, ze tak naprawde nie osiagnal nic.

Jego dzieciństwo nie należało do najbardziej udanych. Ale należy przyznać rację tym, którzy twierdzą, że Różyczka była jego dzieciństwem (domek w kuli był przecież bardzo podobny do domu w którym Kane mieszkał). Różyczka symbolizowała też to, co tytułowy obywatel utracił, była brakującym fragmentem w jego życiorysie. Przynajmniej ja tak ten wspaniały film zrozumiałem.

Dokładnie, różyczka symbolizowała jego dzieciństwo i to jakim w rzeczywistości był człowiekiem. Na zewnątrz potężny, bogaty i cyniczny, w głębi duszy jednak nieszczęśliwy i tęskniący za dzieciństwem - tak samo jak nikt nie miał pojęcia co oznacza owa "różyczka", tak też nikt nie zdawał sobie sprawy jaki naprawdę jest Kane i czego pragnie. Człowieka nigdy nie da się do końca rozszyfrować.

Różyczka to sanki Kane'a z dzieciństwa - jedyna rzecz, która byłą naprawdę jego własnością. Jedyne, co nie przyszło razem z majątkiem. Wszystkie te przedmioty, które zdobywał, wszystkie kobiety, osoby, które sobie "przywłaszczał"... szukał w nich tego poczucia, "to jest moje, zapracowałem na to". Niestety wszystko mu uciekało z równą łatwością, jak przyszło. Człowiek który miał wszystko, ale nie miał nic. Bo to nie było tak naprawdę jego. Tak jak te wszystkie posągi - to nie on je stworzył, on je tylko przywłaszczył. Próbował chociażby stworzyć z tej swojej drugiej żony śpiewaczkę operową. Kształtował ją, tworzył, udoskonalał. To miało być dzieło jego życia, ale zapomniał, że ona jest człowiekiem, a nie przedmiotem. Gdy ta odeszła, stracił wszystko razem z nią i wrócił do punktu wyjścia. Znów nie miał nic (bo cały ten majątek był dla niego bezwartościowy), tak jak przed zdobyciem fortuny. Wrócił do czasu, gdy był tylko Charlie i Rosebud. I w pewnym sensie znalazł to, czego cały czas szukał.

To moja interpretacja:D

kompletnie dobitna była różyczka w zakończeniu tego filmu. Bo jakiego by majątku nie miał, jakich przedmiotów nie posiadł - nie mógł dostać tego, co dałaby mu jego matka w młodości + miłości - ta zwykła piosenkarka uświadomiła mu to na końcu jego żywota. I to przepełniło czarę - dobitnie pokazało, że nigdy takiej miłości już nie uświadczy. Nic lepszego nie mogło już spotkać w życiu Kane'a jak śmierć.

Różyczka miała iście alegoryczną wymowę. Całe życie Kane szukał akcpetacji, poklasku, miłości złymi środkami - kupował wszystko i wszystkich. Tak naprawdę, to nie on był właścicielem tych wszystkich ludzi, kupując ich miał nadzieję, że stanie się ich przedmiotem.... podziwu, pożądania, zazdrości.
Gdy odeszła od niego druga żona, szaleństwo zajrzało mu w oczy, chyba zrozumiał wtedy, jaki jest marny, mimo tego wszystkiego dookoła. I ta figurka ze śniegiem: wspomnienie młodości, azyl bezpieczeństwa...
Świat go zawiódł, więc zbudował sobie własny - monarchię absolutną. A gdy i ten rozsypał się, nie pozostało mu nic, jak zatoczyć koło i wrócić do dzieciństwa.

Po seansie naszła mnie taka myśl: Niektóre marzenia powinny tylko nimi zostać, żeby człowiek miał do czego dążyć, żeby nie rozczarować się ich realizacją.

"Różyczka" to tylko fragment układanki. Jedno słowo to za mało, by opisać czyjeś życie.
Wspaniały 10/10.

ja się tylko zastanawiam skąd dziennikarze wiedzieli o 'różyczce' skoro Kane umierał w samotności. ? ;>

lokaj mówił że był przy jego śmierci...

ale dziennikarz nie dowiedział się od niego o tym jakie było ostatnie słowo Kane'a. rozmawiał z nim o znaczeniu 'różyczki', a to że lokaj był przy śmierci wyniknęło właśnie z tej rozmowy

nie dowiedział się bo już o tym dawno wiedział.... odrazu było wiadomo
jakie było jego ostatnie słowom, wiec wynika z tego ze nie pierwszy raz o
to go pytano co byloby dosc logiczne....

Hurst tak nazywał pewną część ciała kobiety.

nie Hurst, tylko Hearst, i nazywał tak podobno intymną część ciała swojej partnerki Marion Davies. Orson Welles dość mocno się zafascynował osobą Williama Randolpha Hearsta przy kręceniu filmu, Polecam wszystkim ciekawą produkcję telewizyjną "Obywatel Welles" która mówi o okolicznościach powstania "Obywatela Kane'a"

Ocena 9/10 a nie wiesz czym byla rzeczona "Rozyczka";tym samym nie wiesz o czym byl film;ilu jest tu takich ktorzy daja 9-10 sugerujac sie ocenami innych?