Czy Welles mógł choćby w najśmielszych marzeniach podejrzewać, że stworzy dzieło całkowicie ponadczasowe, mające taki sam, być może nawet silniejszy wydźwięk ponad siedemdziesiąt lat po premierze jak w jej trakcie? Opowiedziana historia człowieka tragicznego została potem odmieniana przez wszystkie przypadki, najdokładniej i najdobitniej chyba w 'Scarface', więc aktualnie niczym zadziwić nie może, jednak biorąc poprawkę na wiek oraz to, co się widzi na ekranie... Ciężko nie oprzeć się wrażeniu, że Welles był niesamowitym wizjonerem. Gra aktorska najwyższych lotów, do tego niesamowity montaż, świetna zabawa światłem, sam sposób przedstawiania życia Kane'a w retrospekcjach, podczas poszukiwania tej Różyczki. Zarzucić mogę tylko jedno, co właśnie spowodowało tą wydawałoby się niską ósemkę. Niektóre wątki życia zostały, przynajmniej według mnie, niepotrzebnie rozciągnięte, niektóre z kolei zbyt szybko zarzucone i niedopowiedziane. Chciałbym po prostu więcej się dowiedzieć, bliżej poznać Kane'a, a po zakończeniu czuję, jakbym w ogóle go nie znał, nic się o nim nie wiedział. A może o to właśnie chodziło...