Przykro to pisać, ale to pierwszy film Sturha z którego miałem ochotę wyjść z kina. Moim zdaniem
podstawowym błędem jest forma retrospekcji w trochę innej konstrukcji, czyli cofamy się po parę lat
od chwili obecnej. lepiej by się sprawdziło klasyczne podejście od najdawniejszego zdarzenia.
Niestety wprowadza to zamęt, brak szybkiego dopasowania sceny do czasu, a niejednokrotnie forma
jest niespójna co całkowicie zaburza oglądanie. Strona komediowa też mocno rozczarowuje.
Przywary polaków istotnie poruszone celnie, ale z racji powyższych nie wiadomo czy traktować je
jako komiczne, poważne, czy naturalne. Całość przypomina mi nieudaną próbę nawiązania do filmu
"Zezowate Szczęście".