Naprawdę udany film, który o dziwo jest bardziej smutnym dramatem niż thrillerem. Opowiada o tym , jak jeden głupi ruch, jedna idiotyczna decyzja może zniszczyć nie tylko nasze życie, ale także i innych…
Zaczyna się od dobrze i naturalnie przedstawionego przyjęcia urodzinowego. Poznajemy bohaterów, relacje panujące między nimi i czekamy na właściwą akcję. A ta rozpoczyna się bardzo szybko. Jeden skok do wody i niedowierzanie, że można było postąpić tak niemądrze. Później pojawia się strach, przerażenie, panika. Bohaterowie próbują wydostać się z tej okropnej sytuacji, pojawiają się oskarżenia, kłótnie, obwinianie się nawzajem. Wszystko zagrane na przyzwoitym poziomie, sprawia wrażenie, że tak właśnie mogło być naprawdę. (podobno film oparty jest na faktach).
W „Adrift” denerwują dwie rzeczy. Po pierwsze idiotyczne zachowania bohaterów, którzy zamiast logicznie pomyśleć i współpracować ze sobą, szamoczą się dobrych parę godzin bez wyraźnego planu na wyjście z sytuacji. Ja rozumiem, że człowiekowi odbiera rozum w sytuacjach kryzysowych, że nie myśli wtedy logicznie, ale jak dokładnie widać w filmie, ratunek był na wyciągnięcie ręki. Wystarczyło jedynie razem działać. Druga irytująca sprawa wynika bezpośrednio z pierwszej – bohaterowie podejmują pewne próby ratowania się, jednak zdecydowanie za szybko z nich rezygnują, co wygląda bardzo nienaturalnie. Normalnie każdy próbowałby do skutku jakiejś metody (tym bardziej że pomysły przedstawione w filmie były naprawdę obiecujące). Oni jednak po dwóch nieudanych próbach rezygnują...
Pomimo jednak tej dość wyraźnie widocznej i rażącej głupocie postaci, film ogląda się dobrze. Udaje mu się utrzymać napięcie i powagę aż do samego końca. Na uwagę zasługuje oszczędna, ale ładna muzyka, efektowne zwolnienia akcji w odpowiednich momentach, bardzo dobre zdjęcia spod wody i kilka ładnych ujęć.
trochę naciągnięte 7/10