Klimat budowany przez ponad poltorej godziny (gra swiatel, atmosfera ciaglego zagrozenia, pulapka ze spaghetti z drutu kolczastego pod okienkiem ktore wydawalo sie ostatnia droga ucieczki, fantastyczna gra cieni podczas nocy spedzonej na sali gimnastycznej, legenda o wiedzmie, tajemnicze "cos" sfruwajace z dachu i opetujace psa plus fakt, ze rzeczy kluczowe do rozwiazania zagadki czaja sie w mroku i odbywaja sie off-screen to tylko kilka ze smaczkow) zostaje zniszczony i obrocony w pyl przez koszmarnie spraprane zakonczenie (jak w ogole straznik z zapalniczka nie mogl uslyszec halasu zza drzwi?) w ktorym biora udzial niewidzialne, żywe truchło oraz zombie ze szpilkami w oczach. Niestety zmusza mnie do wystawienia Suspirii 7\10. A szkoda, bo gdyby final trzymal poziom reszty filmu to MOCNE 9+\10 nalezaloby sie jak Trynkiewiczowi krzeslo elektryczne.
Nie mogac edytowac swojej wypowiedzi dodam tutaj ze muzyka to soundtrack z podrozy autokarem do piekla. Idealnie pomaga w budowaniu klimatu i autostrady z gesiej skorki na karku.
Czy ja wiem...Mi tam się podobało wmieszanie starej czarownicy i zombie ze szpilkami w oczach w całą historię :) bardziej mnie drażniła bardzo drewniana gra aktorska (szkoda, że tym razem Daria Nicolodi nie wystąpiła przed kamerą, a jedynie współtworzyła scenariusz). Mimo to 8/10 się należy :)
Prawda to, niestety. Już nawet tę nieco drewnianą grę aktorską i zbyt wydłużone sceny mające budować napięcie można przeżyć... ale zakończenie... olaboga! Fatalne. Za to wizualnie jest to jeden z najpiękniejszych filmów jakie widziałem. Gra cieni i kolorów + jedna z najlepszych ścieżek dźwiękowych jakie w życiu słyszałem dają piorunujący efekt. 11/10 za stronę wizualną, 5 za resztę. (Ł)osiem.