Ofiarowanie

Offret Sacrificatio
1986
7,8 7,0 tys. ocen
7,8 10 1 6998
7,4 16 krytyków
Ofiarowanie
powrót do forum filmu Ofiarowanie

Gdybym nie wiedział, że robił go Tarkowski, pomyślałbym, że jakiś Szwed uparł się zrobić plagiat z Tarkowskiego. Że ułożył sobie spis jego chwytów (długie ujęcia, często przez drzwi czy okno, jazdy kamery, drobiazgowe "oglądanie" obrazów i natury itp. itd.), dopisał dialogi o "problemach istnienia" (tu napomknął o "tajemnicy", tam o "Bogu", to znów o braku "duchowości" w dzisiejszym świecie). Potem zmieszał to wszystko i... Niewypał! Dalej wygląda to jak szwedzka podróba Tarkowskiego. Może gdyby żył Sołonicyn, dałby radę bardziej przekonująco poprowadzić główną rolę i unieść te różne banały i komunały. Josephson prezentuje moim zdaniem tylko poprawne staranne rzemiosło - a to za mało!

No iskry bożej w tym brakło!

ocenił(a) film na 9

Jeszcze napisz, czemu to jest niewypał.

użytkownik usunięty
_Garret_Reza_

Właśnie dlatego, bo wygląda jak podróbka Tarkowskiego (czy, jeśli wolisz, autoplagiat). Ogólnie miałem wrażenie, że wszystko to już widziałem. A ponieważ także od strony technicznej, aktorskiej czy "ideowej" żadnych fajerwerków nie było, więc trudno mi to uznać za coś w rodzaju Tarkowskiego w wersji 2.0, poprawionego i uzupełnionego.

Pisze (i mówi) się "dlatego, że" albo samo "bo" a nie "dlatego, bo"! :)

użytkownik usunięty
ma4eusz

Dziękuję za korektę, ale czepiasz się, gdyż albowiem ponieważ po zamianie "dlatego, bo" na "dlatego, że" sens mojej wypowiedzi się nie zmienia, ani też nie staje się ona jaśniejsza.

ocenił(a) film na 10

Ale staje się poprawniejsza. Nawet jeśli wytykanie błędów językowych to czepianie się.

(A sens trochę się zmienia, swoją drogą.)

użytkownik usunięty
Klee

Do dupy z was inteligenci, jeden wypowiada się o tym, dlaczego mu się film nie podoba a kolejni, wielcy filmoznawcy czepiają się słówek, bez choćby pół argumentu. Filmy oglądać, książki czytać, a nie "dlatego, bo" się czepiać.

ocenił(a) film na 10

Bardzo merytoryczne oburzenie, bardzo merytoryczna ocena. Jeśli ktoś nie chce o czymś rozmawiać, to znaczy, że nie umie, faktycznie. Wyluzuj, bo Ci guma w majtkach pęknie, jak będziesz się tak napinał, Oglądaczu i Czytaczu Wielki, Inteligencie z dupy Zgrywusie.

użytkownik usunięty

Nikt nie zrobił plagiatu z Tarkowskiego, tylko Tarkowski współpracował przy tym filmie z ludźmi Bergmana. Stąd pierwsza połowa filmu jest "bergmanowska" w stylu, chłodna i wyciszona, a druga bardziej "tarkowska" - emocjonalna i z odniesieniami do wiary i kultury rosyjskiej. W każdym razie tak odebrałam ten film. Bardzo podobała mi się scena "ofiarowania" i końcówka - ludzkie szaleństwo wg Tarkowskiego.

ocenił(a) film na 10

@Vigilate

Dla mnie film to arcydzieło, niektóre sceny zapamiętałem na całe życie - a widziałem to pierwszy raz bodaj pod koniec lat 80-tych. Rozumiem jednak po części Twoje zastrzeżenia. Rola Alexandra była przewidziana dla Sołonicyna, niestety ten zmarł. Tarkowskiego pozostało jedynie go uczcić - co też uczynił w tym filmie w pewien sposób, napiszę o tym w ciekawostkach, powinni zaakceptować tu na FW. Film może się wydawać "bergmanowski", bo tak się złożyło, że po emigracji szukał Tarkowski producentów: dobrze, że Szwedzi postanowili to wykonać - notabene dla Bergmana Tarkowski był "największym reżyserem", stąd to zainteresowanie i poparcie.

użytkownik usunięty
marscorpio

A czy wcześniej widziałeś pozostałe filmy Tarkowskiego? Bo może kolejność odgrywa jakąś rolę

ocenił(a) film na 10

To znaczy tak. Pierwszym filmem Tarkowskiego, jaki widziałem, był "Andriej Rublow" - brałem też udział w jakiejś naukowej prelekcji na jego temat, nie pamiętam dokładnie, niemniej na niejedną wartą uwagi kwestię dr jakiśtam (po prostu - nie pamiętam nazwiska; to nie lekceważenie) zwrócił moja uwagę. Potem widziałem "Dzieciństwo Iwana", a następnie "Solaris". Ten ostatni tytuł był słynny za PRL-u, bo Lem urządzał zadymy, he, he. Chyba go rozumiałem, bo w konfrontacji z powieścią Tarkowski raczej wypadał mizerniej, przynajmniej w pewnym sensie, bo wiadomo że zalety też były. Potem przyszło "Ofiarowanie", od razu mnie rozłożyło, tym bardziej iż byłem wciąż przygnębiony śmiercią reżysera. Dopiero w zeszłym roku zobaczyłem "Stalkera" - odtąd kult, co widać po moich wypowiedziach na jego temat na FW. Nie widziałem dotąd "Nostalgii", ale zobaczę lada moment, bo mam, i dopiero w tym miesiącu obejrzałem "Zwierciadło" - zrobiło na mnie takie wrażenie, że nawet nie śmiem komentować przed ponownym seansem.

Nie wiem, czy kolejność ma coś do rzeczy. Może tak. Ale ja każdorazowo nastawiałem się na widowisko wymagające i specyficzne, osobiste, jak wszystkie filmy Tarkowskiego. Jak dotąd ani raz się nie rozczarowałem. Zatem nie potrafię odpowiedzieć na Twoje pytanie inaczej niż to czynię, zwłaszcza iż nie do końca rozumiem Twoje intencje: czy pytasz, czy ma to coś do rzeczy według mnie, czy też stwierdzasz, że według Ciebie to - wybitność wcześniejszych dokonań - spowodowało rozczarowanie, które wyraziłeś w temacie.

użytkownik usunięty
marscorpio

Nie wiem, czy kolejność ma coś do rzeczy
_________________

W moim wypadku chyba ma sporo, bo obejrzałem "Ofiarowanie" jako ostatnie, choć wcześniej sporo o nim wiedziałem i może też moje oczekiwania były wyższe ("testament Tarkowskiego"). Gdybym obejrzał "Ofiarowanie" przed "Stalkerem", "Zwierciadłem" i "Nostalgią" prawdopodobnie nie miałbym odczucia, że to plagiat/autoplagiat. Może wtedy za to mniej podobałaby mi się "Nostalgia", gdybym akurat ją oglądał na końcu? Choć "Nostalgia" chyba i tak jest lepsza, bo bardziej osobista. W "Ofiarowaniu" wszystko takie wymyślone i poukładane... Szwedzkim chłodem z niego wieje. Nawet ten pożar jakiś taki schludny, mało dziki.

ocenił(a) film na 10

Rozumiem. Niemniej ja raczej nie przywiązuję do tego większej wagi. Wychowałem się bardziej na literaturze niż na filmie. A z czytaniem to myślę, że wiesz jak jest - raczej nie czytamy dzieł w kolejności powstawania (chyba że to jakiś cykl czy jakaś saga). Kiedy pomyślę o tym, to na przykład w przypadku Dostojewskiego, Manna czy Camusa kolejność, w jakich czytałem ich powieści ani mi nie utrudniała, ani w żaden sposób nie wpływała na następną lekturę. Rzadko miałem ponadto komfort zapoznawania się z dziełami twórców według chronologii. Dla mnie, powtarzam, to bez znaczenia, ale też nie mogę wyrokować, jaki byłby mój stosunek do "Ofiarowania", gdybym kontakt z nim miał w podobnych okolicznościach jak Ty. Wydaje mi się - jedynie wydaje, chociaż z drugiej strony uważam to za coś przesądzonego - że nie odegrałoby to żadnej roli. Tak jak pisałem, za każdym razem nastawiam się na inne, osobne dzieło.

Z tym że w jednym muszę Ci się przyznać. Mimo że oglądałem ten film w sytuacji, kiedy nie powinienem był zapomnieć o tym, że to ostatnie dzieło - "testament" - Tarkowskiego, później, po latach, kiedy o nim zapomniałem, to cóż, doszło do ciekawej sytuacji. Otóż nie pamiętałem tytułu, a przypominałem sobie jedynie, że kiedyś widziałem taki film - ze sceną miłości, w której kochankowie lewitują, zbawiając tym samym nasz padół łez - i postanowiłem obejrzeć go ponownie. Tak się złożyło, że na próbę w zeszłym roku podłączyłem internet, od kolegi dowiedziałem się o istnieniu FW (nie śmiej się, proszę, ale tak było; niezbyt jestem zorientowany w tych neostradach) i zacząłem szukać tego filmu wśród... dzieł Bergmana. Ta amnezja wydaje mi się znamienna i ma jakiś związek z tym, co piszesz.

Cóż, jak to możliwe, że zapomniałem, iż to ostatni film Tarkowskiego? Sam się zastanawiam. Nie wiem, może zbyt wiele innych tekstów kultury w międzyczasie, po prostu - to wszystko się zamazało, było takie "przesłonięte". Dopiero jak zobaczyłem okładkę dvd i gdzieś tam o fabule przeczytałem - skojarzyłem to z Tarkowskim właśnie. W związku z tym wszystkim aż nazbyt dobrze rozumiem fragment: "Szwed uparł się zrobić plagiat z Tarkowskiego". Doświadczyłem tego w sposób powyżej opisany. Dlatego też zainteresował mnie Twój temat.

użytkownik usunięty
marscorpio

Książka to zupełnie co innego: nie czytasz jej w dwie godziny, więc wyłapujesz więcej detali i dodajesz do tego własną wyobraźnię. W wypadku filmu większe znaczenie ma "wrażenie ogólne", a wyobraźnia jest systematycznie gwałcona: widzisz to, co widzisz i nie ma od tego ucieczki. Stąd to, co w literaturze jest jeszcze "wyrazistym stylem", w filmie staje się już nieznośnym autoplagiatem, manierą.

ocenił(a) film na 10

Gwarantuję, iż wrażenie autoplagiatu i maniery w literaturze też doskwiera, zwłaszcza najnowszej, współczesnej - ci twórcy, honorowani Noblem czy The Booker Prize itp., często się powtarzają. Ale rzeczywiście - w filmie to może wydawać się bardziej natarczywe, inna jest rola wyobraźni, jak piszesz. Zobaczę, jakie będą moje wrażenia po "Nostalgii", bo popatrzyłem na fragmenty i byłem znużony kazuistyką - tymi momentami, w których bohater przemowy wygłasza, bodaj do całej ludzkości lub przynajmniej mieszkańców tzw. Zachodu skierowane. Jeżeli będę miał identyczne odczucia, jak Ty po "Ofiarowaniu", to cóż, pozostanie mi "skserować" Twój temat i na forum "Nostalgii" zamieścić, he, he...

ocenił(a) film na 10
marscorpio

Wszystko co robi artysta to autoplagiat. Chodźby nie wiem jak się odżegnywał od problemów nurtujących go, one wrócą i dalej będą go trapić. Prędzej bym nazwał Tarkowskiego monomanem niż autoplagiatorem.
Zjawkisko autoplagiatu występuję WYŁĄCZNIE w produkcjach komercyjnych - jakiś chwyt się sprawdził, no to siup jeszcze raz i znowu worek pełny.
Są więc 2 wytłumaczenia: albo Tarkowski się wypalił i stwierdził ch... nie mam pomysłów, wlepie jakieś stare, albo stwierdził wsio rawno, raczek mnie toczy, kręcimy chłopaki puki się da.
No ku... chyba nigdy nie doświadczyłeś pewnych stanów odmiennych i tak dalej. Ktoś się czepia Twojej ortografii, i to Cię oburza? A Czemuż by się nie czepiać? Czemuż by nie? Panie, to forum, tu się pisze.

ocenił(a) film na 10
Coyote001

Hmmm...

Czy aby przypadkiem nie pomyliłeś adresata swojej wypowiedzi? Wydaje mi się, że - tak.