Ciekaw jestem czy inni kinomaniacy mają takie filmy które doceniają, ale ich "nie lubią"? Tak było u mnie w tym przypadku. Jako że cenię sobie takie wartości jak rodzina, honor, szacunek i ogólnie zasady jakim kierowała się rodzina Corleone z przyjemnością oglądałem 2 pierwsze części w których rodzina lepiej lub gorzej radzi sobie z problemami. Jest silna i respektowana. Trzecia część - choć uważam ją za dobry film i dobre zakończenie trylogii, pokazuje schyłek Michaela który jest już stary i schorowany. Brakuje tu tej magii, klimatu i właśnie tej siły. Aż przykro patrzeć jak wszytko zaczyna się sypać a sam Michael jest rozgoryczony tym że tak na prawdę nie osiągnął tego czego pragnął popełniając wiele błędów w przeszłości. Jeszcze raz zaznaczę że nie jestem fanem hollywood'zkich happy endów, po prostu ostatnia część jest dla mnie dołująca dla tego to stwierdzenie że "jest to naprawde dobry film a jednak... nie lubię go".
Podzielcie się innymi tytułami jeśli rozumiecie o co mi chodzi.
mam tak samo, wszystkie części oglądałęm dlatego że "musiałem"(wypadało go zobaczyć), i filmy generalnie wybitne, ale nie mój target i nie przypadł mi szczególne do gustu, a nawet wręcz musiałem się zmuszać. Gdybym miał go ocenić to pewnie 8/10
Doskonale rozumiem, o co Ci chodzi. Pierwszemu "Ojcowi" 10 dałem, nie będąc do końca w zgodzie sam ze sobą. Mam kilka takich filmów, które "doceniam, ale nie lubię". Np. "Lot nad kukułczym gniazdem", "Casablanca", "Mechaniczna pomarańcza" i "2001: Odyseja kosmiczna".
Też tak mam, np. w wypadku trylogii Władcy Pierścieni - historia wybitna i filmy przepiękne, ale jako że książki podobały mi się pięć razy bardziej od wersji kinowych, to nie mogłem dać filmom wysokich ocen...(oceniałem w granicach 5 -6) w innych przypadkach też staram się dawać oceny wg tego jak MI sie film podobał, a nie dlatego że to Titanic więc musi być wysoko. Nie bójmy się krytykować.
Ja bardzo cenię wszystkie części "Ojca Chrzestnego" i przyznaję, że scenariusz, muzyka, scenografia i oczywiście gra aktorska są po prostu perfekcyjne. A jednak żadnej z nich nie postawiłam więcej niż 8/10, bo te historie mnie nie wciągają, nie fascynują. Nie powiem,że się nudziłam, bo to za mocne słowo, ale... No właśnie jest to 'ale'.... Oglądnęłam trylogię raz i zgadzam się z wieloma fanami, że to film na swój sposób wybitny, ale nie mam chęci oglądać "Ojców Chrzestnych" po raz drugi.