Cóż, właściwie nic szczególnego. Czasem faktycznie zdarzały się dobre momenty, jednak stanowiły one mniejszośc. Duży jednak plus za utwór '4ever' zespołu The Veronicas :D Fajnie usłyszeć ten kawałek z kinowych głośników(szkoda, że nie leciał w czasie napisów końcowych). Pomimo iż końcówka byłą typowo w stylu filmów z USA i trochę psuje odbiór filmu, bo mogliby w końcu jakiś film zakończyć inaczej, no ale trudne. Aha i jeszcze co do aktorstwa. Koleś grający Duke'e to totalne drewno. Fakt, może i koleś ma jakąs prezencje i wygląd(z tego co czytałem, to podobno jest z zawodu modelem) a talentu za grosz. Jeśli ktoś wcześniej nie widział filmów z Amandą Bynes, to może go trochę wkurzać jej nadmierna gestykulacja i przerysowana mimika. Ja na szczęście widziałem już ją w kilku serialach i przywykłym do tego. Ogólnie to daję filmowi 6/10.