W swoim życiu, obejrzałem naprawdę wiele, wiele filmów. Adam Miauczyński (postać z filmów Marka Koterskiego) to postać, z którą utożsamiłem się pod każdym względem, wchłonąłem ją i zauważyłem w niej siebie. Rok temu, pomyślałem że już nigdy nie znajdę takiego charakteru w filmach. Jednak kino lubi zaskakiwać - potwierdziło się to, po obejrzeniu filmu „Ona”.
Theodore Twombly, niesłychanie nadzwyczajna kreacja, napisana perfekcyjnie. Zauroczył mnie już na początku filmu, przede wszystkim dzięki błyskotliwym kwestiom. Nie byłby również taki idealny, gdyby nie mistrzowski popis aktorski, Joaquina Phoenixa. Nie sądziłem, że da radę zagrać taką postać. Trzeba pogratulować reżyserowi, że tak dobrze go poprowadził. No właśnie... podczas oglądania, zastanawiałem się czasami, kto to wyreżyserował? Miałem w głowie jakieś "Spike Jon", ale nie byłem do końca pewien, i czy ten reżyser stworzył coś jeszcze. Po wystawieniu oceny sprawdzam, a tu przed oczami, twórca filmu „Być jak John Malkovich”. ŁAŁ!
Naprawdę chciałbym wiedzieć, czemu Phoenix nie zdobył nominacji do Oscara? Jest nominacja dla Ejiofora (który zagrał tylko poprawnie), Bale'a (który nie wiedział, w co się wpakował), McConaugheya (tak jak Ejofor), ale co z Phoenixem? To przecież życiowa rola, w którą włożył cały swój potencjał i talent aktorski. Przy nim, nawet Amy Adams mnie nie irytowała, którą mam za bardzo słabą aktorkę. Kolejna sprawa to Scarlett Johansson, boże... jej cudowny głos, wczucie i śpiew... czemu nie wygryzła, szczekającej Bullock?
Liczę na ten film w kategorii: najlepszy film, scenariusz oryginalny (po prostu geniusz), najlepsza muzyka (piękna, zgrana z obrazem i tworząca wspaniałą atmosferę podczas oglądania filmu) i piosenka. Jak na razie, chyba tylko Wilk z WS jest godnym przeciwnikiem dla „Ona” (ze względu na kilka kategorii).
Tyle pytań, tyle granic, ah... arcydzieło. Reszta filmów naprawde wypada przeciętnie. Wciąż nie oge sie otrząsnąć, to zdecydowanie film, który będzie się pamiętać.
"To przecież życiowa rola, w którą włożył cały swój potencjał i talent aktorski." Piszesz o roli w "The Master" czy w "Her" ?
Mam na myśli „Her”, a „The Master” jeszcze nie widziałem :) Z tego co słyszałem, tam też zagrał fenomenalnie.
No tam zagrał tak, że lepiej się już nie da, zresztą słów na to nie mam ;) Dlatego się zdziwiłam, że w "Her" też jest tak świetnie, bo w "Mistrzu" byle na tyle genialnie, że traktowałam to jak rolę, w której dał 300% siebie i którą wręcz ciężko będzie powtórzyć.
Zgadzam się, też widziałem niedawno ,,Mistrza'' i stwierdzam, że ten aktor jest jak - pełna paleta niesamowitych kolorów. Jedne z najlepszych aktorów na świecie, z pewnością obecnie.
Absolutnie mój nr 1 :) Nawet w tych słabszych produkcjach (chociaż niewiele jest takich) trzyma poziom. Z tych mniej znanych polecam "Kochankowie" (strasznie niedoceniony, kameralny film dla wrażliwych). Zresztą wszystko z nim polecam :)
Nie widziałem, a wrażliwy jestem (niestety) zobaczę z chęciom:)
Ja w nim widzę pewną dzikość, choć jest to bezwapienna kameleon. Tu, wrażliwy - jak by film robiony pod niego, w ,,Mistrzu'' dziki, w ,,Joaquin Phoenix. Jestem, jaki jestem'' - kluskowaty, w ,,Spacerze'' - fenomenalnie zwierzęcy wręcz. Pisze to jako facet, więc walory ,,optyczne'' pomijam, jeszcze Philip Seymour Hoffman jest świetny.