Tego filmu nie dało się oglądać. Jest obleśny, niesmaczny i prymitywny.
Czy już nie można zrobić filmów bez kure..twa i obscenicznych scen?
Żenujący. Nie polecam mimo dobrej gry Phoenixa. Ale co z tego...
Wiem dlaczego tak napisałeś.
Jesteś przeciętnym człowiekiem.
Ten film jest dla ludzi ponadprzeciętnych emocjonalnie,
wrażliwszych niż przeciętna i mądrzejszych niż przeciętna.
Sceny słowne, które Cię zbulwersowały dotyczyły czegoś innego niż zrozumiałeś.
Oglądaj prostsze filmy i oceniaj je,
ale szlachetniejsze wchodzące w głębsze emocje i logikę odpuść bo będziesz się kompromitował.
Bez przesady ;)
W filmie nie ma oczywiście nic obleśnego, ale też nie przesadzajmy w drugą stronę, nie jest to film zbyt głęboki, wszystko jest podane na tacy i przewidywalne. Trzeba być mocno rozchwianym emocjonalnie by się tym zachwycić. Pomysł i ładne dialogi (bo rzeczywiście ładne) to za mało. To opowieść na książkę, nie na film.
Film jest tak głęboki, że lista poruszonych zagadnień, analogii i pomysłowości zwrotów sytuacji
i emocji z tego wynikających jest tak długa, że trzeba być ponadprzeciętnym emocjonalnie
i inteligentnym żeby nie dać oceny poniżej 7.
Każda niższa ocena świadczy o tym jak mało ktoś jest wrażliwy i inteligentny.
Ci którzy są wrażliwsi i mądrzy dadzą 9 a nawet 10.
Np. Szwarceneger85 dał ocenę 10 bo jest tak wrażliwym człowiekiem, że nawet doszukał się piękna
w filmie "Między słowami"tam dał ocenę aż 9 (a jest to dla mnie jeden z najnudniejszych filmów jaki widziałem
a tylko końcówka jest trochę romantyczna)
W filmie "Ona" nic nie jest przewidywalne jeśli się nie czytało streszczenia... O tej przewidywalności To największa głupota jaką napisałeś.
Pamiętaj że takie filmy powinno się oglądać samemu.
Nawet jak się ogląda z partnerką to filmu z reguły człowiek już tak nie odbierze niż oglądając samemu.
Kto o tym zapomina ten będzie niżej oceniał filmy.
Cieszę się że Abbys oceniłeś na 10
To mój ulubiony film.
Masz jakiś kompleks niższości? Ciągle piszesz jakim to trzeba być ponadprzeciętnym żeby docenić film? Serio? xD Film - rozrywka dla mas, można docenić lub nie docenić, wynieść coś z tego lub zignorować, żadna ponadprzeciętność nie ma tutaj nic do rzeczy.
Ten film jest wg Ciebie dobry, ale wg innych nie musi wcale taki być. Tzn że Ty uważasz ich za idiotów? To może wytłumaczysz mi na jakiej zasadzie wyciągasz takie wnioski.
Nie istnieje coś takiego jak "bezwzględnie dobry film", tak jak nie istnieje bezwzględnie obiektywne piękno, zapach, smak czy kolor. Wszystko jest takie (dla nas) jak je każdy indywidualnie odbierze i oceni.
Tłumacz odbiorców jak chcesz.
Ja też piszę o masach ludzi którzy oceniają filmy i wiem co piszę.
Doświadczenie ma tu znaczenie :-)
Twoja skromność powala. Jesteś przewodniczącą/przewodniczącym klubu romantyków w swoim gimnazjum?
To szczerość a nie skromność.
Jestem profesorem po studiach muzycznych.
Ty też dorośniesz do pewnych uczuć... :-)
Masz tytuł profesora belwederskiego? Niech będzie, że to jest szczerość. Ale przepełniona pretensjonalnością. Przepraszam - nie chcę Cię urazić.
Pisać można dużo, ale podejrzewam że uczucia masz jałowe,
i piszesz rzeczy które nie są interesujące.
Jaki jest sens pisać o Twojej jałowości lub o mojej nieskromności ?
Piszmy o filmach.
"Ten film jest dla ludzi ponadprzeciętnych emocjonalnie,
wrażliwszych niż przeciętna i mądrzejszych niż przeciętna."
To nie jest o filmie, tylko o tym jacy są według Ciebie jego widzowie, bo za taką osobę uważasz siebie. Jesteś profesorem?
tak, czyli nie jest to o Tobie tylko o krytykach w liczbie mnogiej.
O tobie już napisałem.
Mogę dodać że podejrzewam że umiesz pisać,
ale nie wiele sobą reprezentujesz.
Rozbujaj chociaż uczucia...
Miałeś nie pisać o mnie, ale jednak to robisz. Mam w sobie bardzo wiele uczuć, ale mimo tego stwierdzam, że film "Ona" jest słaby.
to muszą być to zwyczajnie płytkie uczucia :) lub nie do końca przekaz filmu był dla Ciebie jasny, ale wtedy tym bardziej ciężko doszukać się u Ciebie głębszej wrażliwości. Film bardzo daje do myślenia i mimo, że nie lubię tego gatunku to zrobił na mnie ogromne wrażenie i nie raz złapał za serce. wystawić 3 to wstyd. zasługuje przynajmniej na 6/7, a w moich odczuciach na mocne 8.
Dziękuję serdecznie za wykonaną przez Ciebie psychoanalizę mojej osobowości. Gratuluję Ci uczuciowości i umiejętności dostrzeżenia głębi we współżyciu seksualnym przy pomocy wyobrażeń człowieka z programem, oddaniu dla sprawy wolontariuszki udającej program, a także internetowej miłości tysięcy programów komputerowych. Miłość dwojga ludzi to przeżytek - nie potrafię tego dostrzec bo mam ograniczony umysł. Miłość ogromnej liczby systemów - to jest przyszłość, która niedługo zostanie zrealizowana dzięki wizjonerom takim jak Ty.
tu nie chodzi o miłość z komputerem, a o potrzebę miłości jako taką. Właśnie o to mi chodziło - nie rozumiesz filmu, a jednak próbujesz pokazać innym, że to oni są w błędzie uważając go za genialny. Nie będę wdawał się w dysputę z kimś, kto nie potrafi podejść do filmu na innym poziomie niż dosłownym. Wiem, trudno jest spojrzeć na obraz inaczej, niż pobieżnie, ale wystarczy trochę pomyśleć, żeby przyjąć przekaz tego filmu na zupełnie innym poziomie niż Ty. Nie chodzi o wizjonerstwo, o przyszłość, o systemy i 'cyber miłość', chodzi o tu i teraz, o interpretacji natury człowieka, o jego potrzebach - których tak wiele odczuwa samantha nie mając do końca pojęcia czym tak naprawdę jest chociażby dotyk. O tym, że każdy ma potrzebę kochania, o tym, że świat to nie tylko to, co widzimy na pierwszy rzut oka, o tym, że człowiek samotny, potrzebujący uczucia łatwiej może popaść w miłość do kogoś, nawet jeśli ona na pierwszy rzut oka nie ma najmniejszego sensu. O tym, że łatwo jest oszaleć będąc w walce z samym sobą. Ten film jest o bardzo wielu rzeczach, których Ty najwyraźniej nie zauważyłeś.
Film jest ciężki i bardzo gra na emocjach, może po prostu okazał się zbyt ciężki dla Ciebie i odebrałeś tylko dosłowną formę przekazu.
pozdrawiam
Wiem co chciał pokazać reżyser. Tylko, że pokazał to w głupi sposób i dlatego uważam film za słaby. Poza tematem: Twoje pouczanie na temat ciężkości filmu jest dosyć zabawne, biorąc pod uwagę Twoje oceny jako arcydzieła dla takich backbusterów jak: Niesamowity Spider-Man 2, Igrzyska śmierci: W pierścieniu ognia, Hobbit: Pustkowie Smauga itd. (nie chodzi o to, że to są złe filmy - tylko, że to są naiwne masówki).
to, że bardzo dobrze bawię się na blockbusterach nie uwłacza mojej wrażliwości, wybacz, ale lubię bawić się dobrze przy kinie rozrywkowym jak i bardziej artystycznym. Bardzo cenię sobie kwestie audiowizualne w filmach ponieważ sam jestem grafikiem i oglądając takie filmy jak spider-man czy hobbit mój mózg przeżywa euforię bo obserwuję piękne dla oczu efekty specjalne, dużo akcji i niekoniecznie przemyślaną czy epicką fabułę, ale kto by na to patrzył przy takich filmach? Jestem człowiekiem, który rozpływa się ze szczęścia mając przed oczami wizualną bombę jaką jest choiażby Smaug, ponieważ sam na co dzień zajmuję się takimi rzeczami od lat i uwielbiam podziwiać kunszt prawdziwych mistrzów w swoim fachu.
Trzeba potrafić rozgraniczać filmy ambitne fabularnie, od tych, które mają zapewnić ucztę głównie oczom, być może uważasz to za głupotę, ale ja uważam, że tak świetnie zmontowane produkcje zasługuję na wysokie noty, i to nie ze względu na zawartość ciężaru emocjonalnego jakie ze sobą niosą, bo w odróżnieniu do Her w takich produkcjach go nie ma, tylko ze względu na mistrzowskie używanie efektów specjalnych oraz przeniesienie na ekran czegoś, co tak strasznie przed laty mnie bawiło - głównie tu mowa o komiksach, bo te blockbusterowe filmy zawsze oceniam najwyżej ze względu na sentyment, dawkę świetnej zabawy oraz to, że zwyczajnie od kiedy pamiętam lubiłem tematy superbohaterskie.
czy to znaczy, że nie mogę wystawiać filmom o ambitniejszym przekazie wysokich not i wypowiadać się na ich temat? uważam, że moje wypowiedzi tylko potwierdziły, że przekaz filmu załapałem w 100% i do tego strasznie mocno do mnie dotarł.
Nie pouczałem na temat ciężkości filmu tylko zwyczajnie zaznaczałem jej obecność, której Ty najwyraźniej nie zauważyłeś. Nie jestem krytykiem, nie muszę oceniać filmów obiektywnie, oceniam je mega subiektywnie dlatego takie tytuły jak Avengers dostają ode mnie 10 z miejsca, bo dostałem to czego oczekiwałem i bawiłem się wyśmienicie. Jednakże, swoje oceny staram się uzasadniać i nie chodzi tu o zwykłe gadanie bez sensu.
Też lubię dobre blockbustery, tylko nie wydaje mi się żeby można było je traktować jako arcydzieła. Kwestia gustu.
Tobie podoba się "Ona" - mi nie. Nie uważam tego filmu za ambitny, tylko za głupi. Twoja interpretacja odnośnie mojej uczuciowości w tej sytuacji to ogromne nadużycie.
i zataczamy błędne koło... ;))
mi się podoba, Tobie nie, na tym może już skończymy? :)
Przeciętnym człowiekiem bo wg Niego obleśne jest walenie przy gadaniu z systemem operacyjnym? Wiem, że głos podkładała Scarlett a Ona jest nie przeciętna i umie zagrać zmysłowo, nawet bardzo, ALE DO CIĘŻKIEJ KU*WY, ŻEBY WALIĆ DO SYSTEMU OPERACYJNEGO?! CO SIĘ TU ODPIE*DALA :OOOO
to, że gustujesz w obu filmach. najwyraźniej użytkownik powyżej woli filmy akcji, więc nie dziwię się takiej marnej ocenie.
No ok, ale Rambo to jest naprawdę dobry film i nawet bardziej dramat niż akcja ;)
No cóż, dramat to bardzo chłonne określenie. Oba filmy dotykają m.in. problemu samotności więc jakkolwiek groteskowo to nie zabrzmi... tak w gruncie rzeczy Rambo i Her to ten sam gatunek.
No tak, bo wszyscy ludzie się ograniczają do jednego gatunku filmwego. Jak podobał mu się Rambo, to na pewno nie spodoba mi się Her, bo woli filmy akcji. "Wszystko jasne" - gratuluję umiejętności łatwego szufladkowania.
Rambo to naprawdę dobry film. Klasyk.
A ty kolego musisz wiedzieć, że w gruncie rzeczy to dzieło sztuki nie odzwierciedla twórcy tylko widza. Więc skoro tak cię ten film splugawił to musi tam nieładnie w "duszy" być u kolegi.
Moja kolezanka nie obejrzala nawet do polowy. No ale ona gustuje w M jak milosc albo Dziewczyny z Druzyny. Mi sie tam bardzo podobal :)
Ja się po części zgodzę. Nie takiego filmu się spodziewałam. Nie doszukałam się w nim głębi, a jedynie pseudofilozoficznych tekstów płynących z ust bohaterów. O gustach się nie dyskutuje. Niektórzy zachwycają się książkami Coelho, inni uważają je za stek bzdur. Argumenty, iż jeśli ktoś nie dał filmowi 9-10 mówią o przeciętności i braku inteligencji świadczą tylko o wygórowanym ego autora komentarza, który sili się na pouczanie innych z marnym skutkiem. Nie gustuję w "M jak miłość" czy "Dziewczynach z drużyny", "Ona" obejrzałam do końca. Muzyka jest moim zdaniem wspaniała, tworzyła cudowny klimat. Jednak wplecenie niepotrzebnych obleśnych wątków erotycznych, fantazji z ciężarną, cyber-chatu z duszeniem kocim ogonem - sorry, ale tu nie znajduję podniety intelektualnej i pieszczot mej duszy. Poza tym jeśli ktoś ma inną opinię, nie uprawnia go do obrażania i wyzywania innych od mało inteligentnych czy wrażliwych.