Jakiś czas temu wraz ze znajomymi obejrzeliśmy interesująco zapowiadający się film pt. "Oni żyją". Nie wiedziałem co to za film. W błogiej nieświadomości rozpoczęliśmy seans.
Ten film kopie jaja. Teksty typu "ty jesteś w porządku, a ty jesteś kurewsko brzydka" poprostu rozwaliły nas na łopatki. Dwa główne motywy muzyczne non stop towarzyszące przez cały film też tworzyły interesujący klimat ^^. W końcu dwóch robotników (jeden z nich wcześniej bezrobotny) ratuje Ziemie i bawi sie w niezłych action hero, u których karabiny wyskakują z kieszeni :]
To jest poprostu beton, rzucający kicz :] Dopiero dziś zorientowałem się(nie wiem jak to przegapiłem), że film jest z lat 80., przez co trzeba spojrzeć na niego ciut inaczej. Muszę przyznać, że scenariuszowo (chodzi mi o motyw z wielką konspiracją) jest prekursorem (w końcu później pojawiły się Matrixy i inne filmy s-f).
Film niezwykle lekki, jak na klase B poprostu niszczy. Przyjemnie się ogląda ^^
Mi się ten film też bardzo podobał, mimo banalnej fabuły i dialogów, o których wspomniałeś...
Bardzo przyjemny seans i na pewno do niego jeszcze wrócę kiedyś.
John Carpenter to sprawny rzemieślnik, a przynajmniej taki był w latach 70. i 80., aczkolwiek miał dobry film w latach 90., to "W paszczy szaleństwa".
"Oni żyją" są niskobudżetową produkcją, bardzo ciekawą pod wieloma względami i mimo banalnej fabuły, nie są aż tak głupim filmem. Kto wie, czy wśród nas nie ma obcych w ludzkiej skórze...