Rescue Dawn
Historia Dietera Denglera, amerykańskiego pilota niemieckiego pochodzenia, który został zestrzelony podczas swojej pierwszej misji w 1965 roku nad Laosem i dostał się do niewoli.
Dieter od dziecka marzył by latać, 'ameryka dała mu skrzydła', lecz paradoksalnie- spełnienie jego marzenia wiązało się z również tragedią. Dieter nie tylko dostał się do niewoli gdzie był więziony i torturowany, lecz również udało mu się zbiec i ocalić życie...
Film Warnera Herzoga nie jest dziełem wybitnym ale z całą pewnością to obraz ciekawy i interesujący. Przede wszystkim to nietypowe kino wojenne- bez scen batalistycznych i bitew.Wojna upstrzona jest tutaj popadaniem w obłęd, trwaniem w niewoli i wielką wolą walki. Najciekawszy element filmu do niewola Denglera właśnie. Obserwujemy jak Dieter dostaje się do obozu gdzie znajdują się nieco nawiedzeni więźniowe- z biegem czasu rośnie głód (Christian Bale schudł do tej roli 25 kg) a Dieter również zaczyna wariować. Tym samym otrzymujemy komplet na wpóły obłąkanych więźniów, którzy w pewnym momencie- pod wpływem zdeterminowanego Denglera- zaczynają planować ucieczkę.
Christian Bale, który z początku nie przekonuje wyśmienicie wcielił się w postać jeńca, dzięki któremu możemy obserwować to co w filmie najważniejsze- czyli wolę życia. Bale znakomicie wywiązuje się ze swej roli, gdyż uwydatnia element paranoidalny w psychice więźniów, udaje się to znakomicie gdyż nie chodzi tu o zatraceniu w szaleństwie, lecz bardziej o odmienne stany świadomości, zwidy czy zwkłe majaczenie- słowem: balansowanie na krawędzi.
Chociaż gra Christiana Bale'a zasługuje na pochwałę, inni aktorzy jak Steve Zahn nie wypadają blado tworząc zgrabną i spójną całość.
'Operacja Świt' mimo patetycznej (ale dobrej) muzyki nadętym filmem nie jest. Nie jest również filmem typowym- czuć tu rękę mistrza, która wyraża się w znakomitych zdjęciach, scenografii i szczypty psychodelii bez silenia się na narkotyczne wizje czy mroczną muzykę. Momentami wręcz czuć, że obraz jaki oglądamy wyszedł spod ręki 'kogoś z zewnątrz'. Herzog ma swój styl i doskonale to widać. Na chwilę warto powrócić jeszczę do muzyki- gdyż za tę odpowiedzialny jest sam Klaus Badelt. Muszę przyznać, że ten artysta ciągle ewoluuje, gdyż ścieżka dźwiękowa 'Rescue Dawn' posiada zarówno charakterystyczne dla Badelta syntetyczne motywy jak i zupełnie dojrzałe i poważne kompozycje- im dalej w filmie tym większe natężenie tego drugiego klimatu.
Wzruszające i patetyczne zakończenie niczego nie psuje, moim zdaniem posłużyło Herzogowi by stanowczo podkreślić pasję życia i niepohamowaną radość. Nie ma mowy o 'pozytywnym zakończeniu bo tak ładniej wygląda'.
Obraz barwny, ciekawy, składający się z kilku etapów i mający coś do powiedzenia.