Piszesz o ekspresji,mimice i takich tam...dla mnie Bale jest zbyt "optymistyczny"jak na gościa,który znalazł się w niewoli u ludzi o określonej "reputacji".Każdy z żołnierzy USA był w dostateczny stopniu zaznajamiany z mentalnością Wietkongu i każdy,kto znalazł się w niewoli nie tryskał takim entuzjazmem,jaki wykazywał Bale.Wietkong był przedstawiany jako krwiożercze zwierzę,które zjada serca swoim wrogom.Poczytaj wspomnienia weteranów z Wietnamu ,a przekonasz się,że ta postać to kompletne nieporozumienie.Ho Chi Min wydał jasne rozkazy jak traktować wrogów.

Jestem na świeżo po obejrzeniu "Little Dieter needs to fly" i nie sądzę, żeby Bale aż tak bardzo przesadził. Patrząc na Denglera widziało się człowieka, który mógłby się właśnie w taki sposób zachowywać- konkretnego, zdeterminowanego, o silnej woli. Oczywiście tego nigdy się nie dowiemy, jako że oryginalny Dieter umarł na parę lat przed "Rescue dawn". Pozostaje tylko nadzieja, że Herzog zaczerpnął ze spotkania z nim wystarczająco dużo, aby umiejętnie poprowadzić aktora.
Ja osobiście byłam bardzo mile zaskoczona kreacją Bale'a i nie odczułam szczególnego fałszu w postaci.

Bale grał pilota, który niewiele wiedział o wojnie, a swą misję postrzegał jako ziszczenie marzeń o lataniu. Na początku nie rozumiał sytuacji, w której się znalazł. Był przekonany, iż zaraz zajwi sie oddział ratunkowy. Po jakimś czasie opada jego entuzjazm i jedynej nadziei upatruje w ucieczce, do której daży konsekwentnie. Wtedy widzimy zmianę nastawienia bohatera i jego zachowania.
Poza tym, to nie był Wietnam, a Laos.